Okreslenie Polnocy
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Maverick
- Posty: 79
- Rejestracja: 22 lut 2009, 00:24
- Lokalizacja: Ostrowiec
- Gadu Gadu: 12417161
- Płeć:
- Kontakt:
Okreslenie Polnocy
Obejzałem Ultimate Survival i tam bylo ze koles okreslil połnoc za pomoca zegarka i slonca. I mam takie pytanie czy toj jest mozliwe??? Macie moze jakies artukuły o tym/?
Maverick, Podrecznik szkolny z geografii....tam napewno znajdziesz, no i wyszukiwarke spytaj....jest duzo gotowych artykolow na ten temat
np:http://www.geografia.com.pl/kartografia/kierunki.html
Poprawiony link
np:http://www.geografia.com.pl/kartografia/kierunki.html
Poprawiony link
Ostatnio zmieniony 23 lut 2009, 19:49 przez Valdi, łącznie zmieniany 1 raz.
Fredi, skoro mnie wywołałeś do tablicy to zaraz przywalę z ciężkiego działa :diabel2: , ale nie do Ciebie tylko do tych bajkopisarzy, którym nawet nie chce się zerknąć na stronę np. Bogdana i poczytać sobie parę podstawowych rzeczy, zamiast tutaj zaśmiecać forum opowieściami dziwnej treści.
Moja pierwsza rada:
Zanim zadacie pytanie poczytajcie Forum, później strony poświęcone survivalovi (Bogdan, Krisek i inne), pomyślcie, poćwiczcie, jeszcze raz pomyślcie i dopiero pytajcie.
To co napisałem może nie brzmi zbyt kulturalnie
ale ile razy i w ilu miejscach można pisać o tym samym, tylko dlatego, że komuś nie chce się poczytać Forum lub innych wymienionych tutaj stron.
I proszę piszcie po polsku.
Odnośnie metody wyznaczania północy za pomocą zegarka, to poczytajcie sobie u Bogdana artykuł dotyczący wyznaczania czasu za pomocą busoli. Opisane tam zależności działają w różne strony.
Bardzo chętnie odpowiem na pytania, ale tylko tym Forumowiczom którzy wcześniej zechcą się trochę potrudzić i poczytać to co już napisano.
Moja pierwsza rada:
Zanim zadacie pytanie poczytajcie Forum, później strony poświęcone survivalovi (Bogdan, Krisek i inne), pomyślcie, poćwiczcie, jeszcze raz pomyślcie i dopiero pytajcie.
To co napisałem może nie brzmi zbyt kulturalnie

I proszę piszcie po polsku.
Odnośnie metody wyznaczania północy za pomocą zegarka, to poczytajcie sobie u Bogdana artykuł dotyczący wyznaczania czasu za pomocą busoli. Opisane tam zależności działają w różne strony.
Bardzo chętnie odpowiem na pytania, ale tylko tym Forumowiczom którzy wcześniej zechcą się trochę potrudzić i poczytać to co już napisano.
Niestety, na tej stronie którą podałeś Valdi jest sporo nieścisłości, zresztą jak chyba we wszystkich tego typu poradnikach.
Otóż, określanie północy za pomocą lepiej rozrośniętej korony drzew (i tu trzeba podkreślić, że samotnie rosnących drzew) może być zwodnicze w momencie kiedy natrafimy na drzewo lub drzewa sztandarowe. Podobna sytuacja może się nam zdarzyć jeżeli dwa drzewa rosły blisko siebie i w którymś momencie jedno drzewo padło lub zostało wycięte.
Przy słojach drzew też jest dużo nieścisłości. Np. drzewa rosnące na stoku mogą być poddawane przemieszczaniu wskutek procesów stokowych. Wówczas takie drzewo, aby utrzymać się w pionie, ratuje się zwiększonym przyrostem warstw rocznych po stronie przeciwnej do kierunku w którym się pochyliło. O innych sytuacjach nie wspomnę.
Z mchem jest tak, że rośnie tam gdzie jest najwilgotniej i też nie musi to być strona północna, czy tylko północna.
Z wyznaczeniem kierunku za pomocą zegarka tą metodą, bez uwzględnienia różnic w czasie lokalnym i urzędowym, można się sporo pomylić. W zachodniej Europie nawet o około 35 stopni.
Od pewnego czasu piszę poradnik do nawigacji lądowej dla turystów pieszych ale z braku czasu jeszcze to długo potrwa. Parę z tych rzeczy możecie poczytać u Bogdana.
Otóż, określanie północy za pomocą lepiej rozrośniętej korony drzew (i tu trzeba podkreślić, że samotnie rosnących drzew) może być zwodnicze w momencie kiedy natrafimy na drzewo lub drzewa sztandarowe. Podobna sytuacja może się nam zdarzyć jeżeli dwa drzewa rosły blisko siebie i w którymś momencie jedno drzewo padło lub zostało wycięte.
Przy słojach drzew też jest dużo nieścisłości. Np. drzewa rosnące na stoku mogą być poddawane przemieszczaniu wskutek procesów stokowych. Wówczas takie drzewo, aby utrzymać się w pionie, ratuje się zwiększonym przyrostem warstw rocznych po stronie przeciwnej do kierunku w którym się pochyliło. O innych sytuacjach nie wspomnę.
Z mchem jest tak, że rośnie tam gdzie jest najwilgotniej i też nie musi to być strona północna, czy tylko północna.
Z wyznaczeniem kierunku za pomocą zegarka tą metodą, bez uwzględnienia różnic w czasie lokalnym i urzędowym, można się sporo pomylić. W zachodniej Europie nawet o około 35 stopni.
Od pewnego czasu piszę poradnik do nawigacji lądowej dla turystów pieszych ale z braku czasu jeszcze to długo potrwa. Parę z tych rzeczy możecie poczytać u Bogdana.
StaszeK, Niescislosci zaczynaja sie juz w szkole podstawowej w podrecznikach z pozdtawowego kursu geografii-niestety. Wiec te bledy pozniej sie dubluja w necie i literaturze.Podalem strone przykladowa, takich jest mnostwo. Jak czlowiek zechce zglebic swoja wiedze dalej-to zacznie nie tylko czytac, ale i wyciagac wnioski(tak sadze)
A co do wyznaczania kierunku Pn, to lepiej umiec go wyznaczyc z odchyleniem od prawdziwego, niz wcale
A co do wyznaczania kierunku Pn, to lepiej umiec go wyznaczyc z odchyleniem od prawdziwego, niz wcale
Masz rację Valdi, że lepiej wyznaczyć północ z odchyleniem niż wcale.
Problem zaczyna się wówczas kiedy to odchylenie przybiera dużą wartość. W przypadku wyznaczania w Polsce północy za pomocą zegarka i słońca można się pomylić max o jakieś 16 stopni. Nie jest to dużo.
Ale przy innych metodach, np. pomyłce z drzewami sztandarowymi albo słojami drzew które rosną na stoku i podlegają nawet małym przemieszczeniom, pomyłka może być dowolna, czyli równie dobrze może wynosić 180 stopni.
Podobnie rzecz się może mieć z mrowiskami, śnieżnymi niszami wytopiskowymi wokół głazów, mchami, porostami.
O ile za pomocą słońca i gwiazd można precyzyjnie lub w miarę precyzyjnie wyznaczyć północ (wiele zależy od tego jaką wiedzą dysponujemy), to w przypadku pozostałych metod wykorzystujących różne związki świata roślin, zwierząt z kierunkiem północy należy być baaaaaaaaaaaaaaaardzo ostrożnym i najlepiej z nich nie korzystać.
Jeżeli się ma odpowiednią wiedzę to bardzo często można z różnych zakamarków naszych kieszeni, sprzętu, wydobyć kawałek stalowego drutu (igła, agrafka, kawałek blaszki, żyletki itp) i zrobić prymitywny kompas.
Problem zaczyna się wówczas kiedy to odchylenie przybiera dużą wartość. W przypadku wyznaczania w Polsce północy za pomocą zegarka i słońca można się pomylić max o jakieś 16 stopni. Nie jest to dużo.
Ale przy innych metodach, np. pomyłce z drzewami sztandarowymi albo słojami drzew które rosną na stoku i podlegają nawet małym przemieszczeniom, pomyłka może być dowolna, czyli równie dobrze może wynosić 180 stopni.
Podobnie rzecz się może mieć z mrowiskami, śnieżnymi niszami wytopiskowymi wokół głazów, mchami, porostami.
O ile za pomocą słońca i gwiazd można precyzyjnie lub w miarę precyzyjnie wyznaczyć północ (wiele zależy od tego jaką wiedzą dysponujemy), to w przypadku pozostałych metod wykorzystujących różne związki świata roślin, zwierząt z kierunkiem północy należy być baaaaaaaaaaaaaaaardzo ostrożnym i najlepiej z nich nie korzystać.
Jeżeli się ma odpowiednią wiedzę to bardzo często można z różnych zakamarków naszych kieszeni, sprzętu, wydobyć kawałek stalowego drutu (igła, agrafka, kawałek blaszki, żyletki itp) i zrobić prymitywny kompas.
Tak, w tym momencie dotykamy pewnego problemu który się nazywa hartowanie. Otóż igły do szycia, agrafki, żyletki przechodzą obróbkę cieplną (w tym hartowanie). I wiele z tych wyrobów opuszczając fabrykę jest już namagnesowanych.
Dlatego zanim zaczniemy pocierać taką igłę, należy najpierw sprawdzić czy już nie jest namagnesowana. Krótko mówiąc zawieszamy ją na długiej i bardzo cienkiej (cienkiej !!!, żeby nitka nie stawiała dużego oporu przy kręceniu się igły) i sprawdzamy najlepiej trzykrotnie jaką pozycję zajmie igła. Jeżeli trzykrotnie zajmie taką samą pozycję to znaczy, że już jest namagnesowana. Wówczas pozostaje nam odgadnąć, sugerując się różnymi przesłankami, który z tych dwóch kierunków jest północą. Wieszanie igły na nitce możemy przeprowadzić w terenie tylko podczas bezwietrznej pogody lub w miejscu osłoniętym od wiatru (np. namiocie). Jeżeli wieje wiatr to najlepiej igłę umieścić na małym liściu, kawałku papieru, folii, drewienku lub natłuścić ją i położyć na wodzie (kałuży, kubku z tworzywa sztucznego wypełnionego wodą, przeciętej butelce PET itp.). Ważne aby igła nie dotykała brzegów kubka, butelki itp, ani nie była zbyt blisko nich. Tak samo postępujemy (czyli sprawdzamy namagnesowanie) z żyletkami, agrafkami i najlepiej każdym kawałkiem stali który chcemy użyć do zrobienia kompasu.
Jeżeli dany kawałek stali nie wykaże wcześniejszego namagnesowania, wówczas przystępujemy do jego namagnesowania np. przez pocieranie. Wiele poradników zamieszcza informację, że należy pocierać zawsze w jednym kierunku (wzdłuż) i najlepiej o jedwab. Z własnego doświadczenia wiem, że udało mi się namagnesować igły pocierając w poprzek o wełnę lub bawełnę. Która część magnesowanego przez nas kawałka stali zwróci się w kierunku północy zależy od tego jak pocieraliśmy. I niestety tą rzecz należy samemu sobie poćwiczyć. Ważne jest abyśmy wcześniej poćwiczyli konstruowanie takiego prymitywnego kompasu i wypracowali jakąś stałą metodę pocierania, którą później w "krytycznym momencie" możemy stosować do innych kawałków znalezionej stali.
Tak więc Przemku odpowiedź nie jest prosta.
Podsumowując:
1. Sprawdzamy namagnesowanie.
2. Jeżeli już jest, to pozostaje nam odgadywanie północy (do wyboru mamy dwa przeciwne kierunki) według innych przesłanek.
3. Nie jest namagnesowana. Pocieramy według wypracowanej doświadczalnie prze nas metody, pamiętając oczywiście który koniec jak się magnesuje.
4. Namagnesowaliśmy i zapomnieliśmy jak. Czyli powrót do punktu drugiego.
Z własnego doświadczenia wiem, że wybór północy, mając do wyboru dwa przeciwne kierunki, nie jest taki trudny. Chyba, że jest noc i gęsta mgła lub zamieć śnieżna a my nie mamy nawet latarki. To wtedy najlepiej pomyśleć o jakimś lokum i przeczekaniu tej sytuacji.
Kompasy sporządzone tymi dwoma wymienionymi metodami mają to do siebie, że będą działać pod każdą szerokością geograficzną (bo za każdym razem kiedy je przygotowujemy musimy wyważyć je) w odróżnieniu od "normalnych" kompasów, które poprawnie działają tylko w określonych szerokościach geograficznych. No chyba, że kupimy sobie specjalnie wypasiony model za odpowiednią kwotę.
Jeżeli mamy latarkę i kawałek drutu przewodzącego prąd, to wówczas możemy za pomocą tych dwóch rzeczy namagnesować nasz kawałek stali. Opisy tego są chyba we wszystkich poradnikach, więc nie będę się rozpisywał. Tutaj dwie rzeczy są ważne: spirala nie może bezpośrednio stykać się z naszym kawałkiem stali (izolacja) i ta metoda bardzo zużywa baterie.
I na koniec jeszcze jedna ważna wskazówka - najlepsze są duże igły (długie).
Dlatego zanim zaczniemy pocierać taką igłę, należy najpierw sprawdzić czy już nie jest namagnesowana. Krótko mówiąc zawieszamy ją na długiej i bardzo cienkiej (cienkiej !!!, żeby nitka nie stawiała dużego oporu przy kręceniu się igły) i sprawdzamy najlepiej trzykrotnie jaką pozycję zajmie igła. Jeżeli trzykrotnie zajmie taką samą pozycję to znaczy, że już jest namagnesowana. Wówczas pozostaje nam odgadnąć, sugerując się różnymi przesłankami, który z tych dwóch kierunków jest północą. Wieszanie igły na nitce możemy przeprowadzić w terenie tylko podczas bezwietrznej pogody lub w miejscu osłoniętym od wiatru (np. namiocie). Jeżeli wieje wiatr to najlepiej igłę umieścić na małym liściu, kawałku papieru, folii, drewienku lub natłuścić ją i położyć na wodzie (kałuży, kubku z tworzywa sztucznego wypełnionego wodą, przeciętej butelce PET itp.). Ważne aby igła nie dotykała brzegów kubka, butelki itp, ani nie była zbyt blisko nich. Tak samo postępujemy (czyli sprawdzamy namagnesowanie) z żyletkami, agrafkami i najlepiej każdym kawałkiem stali który chcemy użyć do zrobienia kompasu.
Jeżeli dany kawałek stali nie wykaże wcześniejszego namagnesowania, wówczas przystępujemy do jego namagnesowania np. przez pocieranie. Wiele poradników zamieszcza informację, że należy pocierać zawsze w jednym kierunku (wzdłuż) i najlepiej o jedwab. Z własnego doświadczenia wiem, że udało mi się namagnesować igły pocierając w poprzek o wełnę lub bawełnę. Która część magnesowanego przez nas kawałka stali zwróci się w kierunku północy zależy od tego jak pocieraliśmy. I niestety tą rzecz należy samemu sobie poćwiczyć. Ważne jest abyśmy wcześniej poćwiczyli konstruowanie takiego prymitywnego kompasu i wypracowali jakąś stałą metodę pocierania, którą później w "krytycznym momencie" możemy stosować do innych kawałków znalezionej stali.
Tak więc Przemku odpowiedź nie jest prosta.
Podsumowując:
1. Sprawdzamy namagnesowanie.
2. Jeżeli już jest, to pozostaje nam odgadywanie północy (do wyboru mamy dwa przeciwne kierunki) według innych przesłanek.
3. Nie jest namagnesowana. Pocieramy według wypracowanej doświadczalnie prze nas metody, pamiętając oczywiście który koniec jak się magnesuje.
4. Namagnesowaliśmy i zapomnieliśmy jak. Czyli powrót do punktu drugiego.
Z własnego doświadczenia wiem, że wybór północy, mając do wyboru dwa przeciwne kierunki, nie jest taki trudny. Chyba, że jest noc i gęsta mgła lub zamieć śnieżna a my nie mamy nawet latarki. To wtedy najlepiej pomyśleć o jakimś lokum i przeczekaniu tej sytuacji.
Kompasy sporządzone tymi dwoma wymienionymi metodami mają to do siebie, że będą działać pod każdą szerokością geograficzną (bo za każdym razem kiedy je przygotowujemy musimy wyważyć je) w odróżnieniu od "normalnych" kompasów, które poprawnie działają tylko w określonych szerokościach geograficznych. No chyba, że kupimy sobie specjalnie wypasiony model za odpowiednią kwotę.
Jeżeli mamy latarkę i kawałek drutu przewodzącego prąd, to wówczas możemy za pomocą tych dwóch rzeczy namagnesować nasz kawałek stali. Opisy tego są chyba we wszystkich poradnikach, więc nie będę się rozpisywał. Tutaj dwie rzeczy są ważne: spirala nie może bezpośrednio stykać się z naszym kawałkiem stali (izolacja) i ta metoda bardzo zużywa baterie.
I na koniec jeszcze jedna ważna wskazówka - najlepsze są duże igły (długie).
- Maverick
- Posty: 79
- Rejestracja: 22 lut 2009, 00:24
- Lokalizacja: Ostrowiec
- Gadu Gadu: 12417161
- Płeć:
- Kontakt:
Moim zdaniem ( moge sie mylic) to kompas robiony pomoze nam w dojsciu gdzies....Kompasy sporządzone tymi dwoma wymienionymi metodami mają to do siebie, że będą działać pod każdą szerokością geograficzną (bo za każdym razem kiedy je przygotowujemy musimy wyważyć je) w odróżnieniu od "normalnych" kompasów, które poprawnie działają tylko w określonych szerokościach geograficznych
ale "normalny kompas" tzn. Kupiony w sklepie bedzie działał wszedzie..
Z tego co wywnioskowałem z twojej wypowiedzi StaszeKu, to wynika ze "Normalny " kompas nie chodzi prawidłowo mogłem żle zrozumieć... więc z góry sorki..
Oprócz deklinacji (odchyłka igły kompasu w poziomie) mamy jeszcze inklinację (odchyłkę igły w pionie). Każdy kompas ma wyważoną igłę stosownie do szerokości geograficznej w której ma działać.
Kompas który został wyprodukowany np. dla naszych szerokości geograficznych (czyli półkuli N) nie będzie działał na półkuli S (igła nie będzie się ustawiać w poziomie). Stąd też jeżeli zamierzamy wojażować np. w Nowej Zelandii, to powinniśmy się upewnić u producenta czy nasz kompas będzie tam działał. Jeżeli nie, to pozostaje nam kupienie uniwersalnego modelu (za odpowiednią kwotę) który będzie działał na całej lub prawie na całej kuli ziemskiej, lub możemy też kupić kompas na miejscu, czyli w Nowej Zelandii. To samo dotyczy strefy okołobiegunowej. Jeżeli wybieramy się na biegun, nawet ten na naszej półkuli, to również musimy sprawdzić u producenta (w sklepie raczej tego nie wiedzą) czy nasz model będzie działał na biegunie. Jeżeli nie, to oczywiście musimy zakupić nowy odpowiedni kompas.
Jeżeli zdarzyło nam się pojechać z nieodpowiednim kompasem np. do Australii i nie mamy na miejscu możliwości zakupu odpowiedniego kompasu (bo jesteśmy na środku pustyni) to wówczas nie pozostaje nam nic innego jak rozebrać nasz kompas (co najczęściej wiąże się z uszkodzeniem kompasu - uszkodzenie zbiorniczka i wyciek płynu) i próbować odpowiednio go wyważyć (owinąć igłę z jednej strony nitką, cienkim drucikiem itp) i spróbować włożyć odpowiednio już wyważoną igłę do kompasu. Jeżeli ten sposób się nie sprawdzi to należy z wyciągniętej igły zrobić prowizoryczny kompas, tak jak to wcześniej opisałem. Czyli na cienkiej i długiej nitce lub z wykorzystaniem pojemnika z wodą.
Kompas który został wyprodukowany np. dla naszych szerokości geograficznych (czyli półkuli N) nie będzie działał na półkuli S (igła nie będzie się ustawiać w poziomie). Stąd też jeżeli zamierzamy wojażować np. w Nowej Zelandii, to powinniśmy się upewnić u producenta czy nasz kompas będzie tam działał. Jeżeli nie, to pozostaje nam kupienie uniwersalnego modelu (za odpowiednią kwotę) który będzie działał na całej lub prawie na całej kuli ziemskiej, lub możemy też kupić kompas na miejscu, czyli w Nowej Zelandii. To samo dotyczy strefy okołobiegunowej. Jeżeli wybieramy się na biegun, nawet ten na naszej półkuli, to również musimy sprawdzić u producenta (w sklepie raczej tego nie wiedzą) czy nasz model będzie działał na biegunie. Jeżeli nie, to oczywiście musimy zakupić nowy odpowiedni kompas.
Jeżeli zdarzyło nam się pojechać z nieodpowiednim kompasem np. do Australii i nie mamy na miejscu możliwości zakupu odpowiedniego kompasu (bo jesteśmy na środku pustyni) to wówczas nie pozostaje nam nic innego jak rozebrać nasz kompas (co najczęściej wiąże się z uszkodzeniem kompasu - uszkodzenie zbiorniczka i wyciek płynu) i próbować odpowiednio go wyważyć (owinąć igłę z jednej strony nitką, cienkim drucikiem itp) i spróbować włożyć odpowiednio już wyważoną igłę do kompasu. Jeżeli ten sposób się nie sprawdzi to należy z wyciągniętej igły zrobić prowizoryczny kompas, tak jak to wcześniej opisałem. Czyli na cienkiej i długiej nitce lub z wykorzystaniem pojemnika z wodą.
Otóż niektóre stare kompasy były robione bardzo solidnie (metalowa obudowa) i istniała możliwość ich rozmontowania (bez uszkodzeń). Nie były one wypełnione płynem (ograniczającym drgania igły i pozwalającym szybciej i dokładniej odczytać azymut z ręki) więc nie trzeba było martwić się, że coś wycieknie. Obrotowy pierścień posiadał przykręcaną szybkę, a na igle magnetycznej był umieszczony z jednej strony kawałek zaciskanej blaszki. Oczywiście po odkręceniu szybki można było delikatnie eksperymentować z wyważaniem igły i dostosować jej pionowe wychylenia stosownie do inklinacji w danym miejscu na ziemi. Tak było kiedyś.
Dzisiaj wiele nowoczesnych modeli czołowych firm posiada igłę magnetyczną w postaci litery H (Meridian), elips (Silva) itp., a wszystko w celu ograniczenia wpływu inklinacji oraz szybszych i dokładniejszych odczytów.
Dzisiaj wiele nowoczesnych modeli czołowych firm posiada igłę magnetyczną w postaci litery H (Meridian), elips (Silva) itp., a wszystko w celu ograniczenia wpływu inklinacji oraz szybszych i dokładniejszych odczytów.
