Kryjówka na plecak
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- MrBebo0010
- Posty: 5
- Rejestracja: 11 mar 2011, 19:09
- Lokalizacja: Zamość
- Gadu Gadu: 18392151
- Tytuł użytkownika: beton punk
- Płeć:
Kryjówka na plecak
Cześć wszystkim, szukałem podobnego tematu, ale nie znalazłem.
Otóż, ostatnio jak byłem na weekendzie w lesie to zrobiłem tak:
W sobotę wyszedłem z domu o 8, o 10 byłem na moim stałym miejscu biwakowym.
Nie uśmiechało mi się do wieczora łazić z plecakiem w którym miałem namiot, śpiwór, karimatę, wodę i żarcie na sobotnią kolację i całą niedzielę.
To przerzuciłem sznurek przez gałąź na wysokości około 5 metrów i podwiesiłem na takiej wysokości plecak, drugi koniec sznurka wiążąc do drzewa w dość niewidoczny sposób.
Na resztę dnia wziąłem wodę, konserwę, pół chleba na obiad, po całodziennym łażeniu wróciłem na swoje stare miejsce i byłem o wiele mniej zmęczony niż zwykle.
W niedziele zrobiłem tak samo, tylko że po południu jak trzeba było iść do domu po prostu zabrałem już plecak ze sobą.
Co o tym moim pomyśle sądzicie?
Czy robiliście kiedyś tak, jeśli tak to gdzie ukrywaliście plecak?
Otóż, ostatnio jak byłem na weekendzie w lesie to zrobiłem tak:
W sobotę wyszedłem z domu o 8, o 10 byłem na moim stałym miejscu biwakowym.
Nie uśmiechało mi się do wieczora łazić z plecakiem w którym miałem namiot, śpiwór, karimatę, wodę i żarcie na sobotnią kolację i całą niedzielę.
To przerzuciłem sznurek przez gałąź na wysokości około 5 metrów i podwiesiłem na takiej wysokości plecak, drugi koniec sznurka wiążąc do drzewa w dość niewidoczny sposób.
Na resztę dnia wziąłem wodę, konserwę, pół chleba na obiad, po całodziennym łażeniu wróciłem na swoje stare miejsce i byłem o wiele mniej zmęczony niż zwykle.
W niedziele zrobiłem tak samo, tylko że po południu jak trzeba było iść do domu po prostu zabrałem już plecak ze sobą.
Co o tym moim pomyśle sądzicie?
Czy robiliście kiedyś tak, jeśli tak to gdzie ukrywaliście plecak?
-
- Posty: 60
- Rejestracja: 20 lis 2011, 16:32
- Lokalizacja: Szczytno
- Tytuł użytkownika: Dawniej Rafick
- Płeć:
Siemka.
Bałbym się zostawić plecak w ten sposób. Jedno ciachnięcie nożem sznurka przez kogoś i nie masz sprzętu całego. Jeśli na drzewie to lepiej się wysilić, wspiąć się po prostu i przywiązać plecak. Potem jakiś kamuflaż- siatka maskująca, jakieś rośliny.
Bałbym się zostawić plecak w ten sposób. Jedno ciachnięcie nożem sznurka przez kogoś i nie masz sprzętu całego. Jeśli na drzewie to lepiej się wysilić, wspiąć się po prostu i przywiązać plecak. Potem jakiś kamuflaż- siatka maskująca, jakieś rośliny.
Moje zdjęcia i nie tylko: WildWay.pl
Można też plecak zostawić na ziemi. Jak z kolegą yogerem robiliśmy rekonesans przed wiosennym zlotem zaprzyjaźnionego forum, to plecaki zwyczajnie schowaliśmy w jakieś krzaczory, żeby były niewidoczne, dopóki się nie wsadzi nosa w te krzaki. Poza sezonem grzybowym wg mnie lepsza opcja, niż wieszanie na drzewie, gdzie plecak jest widoczny z daleka.
Ale tak jak pisze Rafick, na dłużej niż krótki rekonesans po okolicy bałbym się zostawiać plecak. Jednak co Polska to Polska, swoich rzeczy trzeba pilnować non stop.
Ale tak jak pisze Rafick, na dłużej niż krótki rekonesans po okolicy bałbym się zostawiać plecak. Jednak co Polska to Polska, swoich rzeczy trzeba pilnować non stop.
"Take only memories, leave only footprints."
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
O ile nie ma ścinki drzew, powieszenie plecaka na drzewie to dobry pomysł. W Twoich rejonach są niezłe miejsca eksploracyjne wykrywaczem metali, więc istnieje duże prawdopodobieństwo znalezienie na ziemi. Gdy buszowałem po Roztoczu, plecak szedł na drzewo.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- Apo
- Posty: 744
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Też zostawiam czasem plecak - naziemnie. Zabieram jednak ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy (powiedzmy jakiś survival kit) + rzeczy ważne (dokumenty, kasa, tel). W takim wypadku to nawet jak plecak zginie to wielkiego bólu nie będzie. Za to omija mnie ból pleców czy innych nóg, bo mogę się szwędać po okolicy praktycznie bez obciążenia.
Często na wyjazdach, gdzie jesteśmy większą grupą (3-5 osób) zostawiamy w ogóle obozowisko samo sobie, bo każdy gdzieś się rozłazi (na grzyby, na jagody, na ryby). Złożenie jest zazwyczaj takie, że każdy czasem do obozowiska zajrzy - to raz. Dwa - jesteśmy w dziczy, więc wiele osób tam nie łazi. Trzy - nikt nie zabiera ze sobą mega cennych rzeczy (w sensie nie zostawia ich w obozowisku, chodzi mi głównie o aparaty foto) - w razie kradzieży nie będzie płaczu. Cztery - pojedyncza osoba i tak wszystkiego nie ukradnie
Z resztą i po co kraść znoszone plecaki, podarte karimaty, przepocone koszulki, brudne garnki czy inne tego typu skarby
Często na wyjazdach, gdzie jesteśmy większą grupą (3-5 osób) zostawiamy w ogóle obozowisko samo sobie, bo każdy gdzieś się rozłazi (na grzyby, na jagody, na ryby). Złożenie jest zazwyczaj takie, że każdy czasem do obozowiska zajrzy - to raz. Dwa - jesteśmy w dziczy, więc wiele osób tam nie łazi. Trzy - nikt nie zabiera ze sobą mega cennych rzeczy (w sensie nie zostawia ich w obozowisku, chodzi mi głównie o aparaty foto) - w razie kradzieży nie będzie płaczu. Cztery - pojedyncza osoba i tak wszystkiego nie ukradnie

Z resztą i po co kraść znoszone plecaki, podarte karimaty, przepocone koszulki, brudne garnki czy inne tego typu skarby

look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Bawię się w taką grę terenową, jak geocaching (w Polsce bardziej popularna gałąź: opencaching), założenie jest takie, że pokazuje się ciekawe miejsca zakładając tam "skrzynki". Wszystko odbywa się przy pomocy GPSa, czyli zabawa we współczesne poszukiwanie "skarbów". Jedna ze "skrzynek" - pojemnik wielkości ~5-7 litrów był zawieszony jakieś 7 metrów nad ziemią, dotarliśmy na współrzędne, wiedzieliśmy, że pojemnik jest zawieszony, a szukanie, na które drzewo włazić, i tak zajęło nam kilka minut - po prostu worek był zafarbowany na kolor zbliżony do koloru kory drzewa.
Nie skreślałbym zawieszania plecaka, o ile będzie chociaż trochę zamaskowany. Wydaje mi się, że poza szlakami, na kilku metrach, niewielki plecak w kolorze chociaż trochę "maskującym" ma niewielkie szanse znalezienia przez postronnego.
Nie skreślałbym zawieszania plecaka, o ile będzie chociaż trochę zamaskowany. Wydaje mi się, że poza szlakami, na kilku metrach, niewielki plecak w kolorze chociaż trochę "maskującym" ma niewielkie szanse znalezienia przez postronnego.
Im dalej od ludzi, tym lepiej.
Nie twierdzę, że znika, jak tylko się go odłoży na bokKosa pisze:Wiesz 48L plecak w Foliage Green raczej niezbyt dobrze się maskuje

Innym "patentem" z tej samej zabawy jest zawinięcie w worek na śmieci i delikatne przysypanie tym, co w okolicy na ziemi - całkiem dobra "polskie" maskowanie

Ale jak napisał Rzuf, ryzyko znalezienia jest zawsze.
Im dalej od ludzi, tym lepiej.
- Apo
- Posty: 744
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Tak, jak pisałam - nie jest mi szkoda rzeczy, które biorę w las, więc kradzieżami na prawdę mocno się nie przejmuję. Może stąd moje nieco lekkoduszne "porzucanie" dobytku 

look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Plecak na glebę. Chrust na wierzch.
Desperaci mogą posadzić maślaka i przykryć papierkiem - nikt nie ruszy.
Temat bez sensu w miejscach gdzie nie bytują niedźwiedzie. A i to pod warunkiem, że żarcie targamy w tobołku.
Desperaci mogą posadzić maślaka i przykryć papierkiem - nikt nie ruszy.
Temat bez sensu w miejscach gdzie nie bytują niedźwiedzie. A i to pod warunkiem, że żarcie targamy w tobołku.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
- Q_x
- Posty: 589
- Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
- Lokalizacja: G-dz
- Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
- Płeć:
Ciężkie plecaki to trochę offtop, ale zgadzam się w 100% - powinno się chcieć dźwigać plecak, żeby się chciało często wychodzić z domu. Nosiłem przez blisko 2 tygodnie 6-8 kg (35l + troczona karimata) na plecach (ciężar na samych szelkach), do 10h dziennie; z tym się naprawdę chciało chodzić. Zimą pewnie byłoby tego 5 kg i 20l więcej - to cały czas niewiele.
Odn. chowania rzeczy na krótki czas - postarałbym się znaleźć miejsce, w które nikt przytomnie myślący nie będzie chciał zajrzeć, prawdopodobnie kępę krzaków czy jakiejś nawłoci, taką trochę bardziej schowaną, raczej trudno dostępną, niewidoczną z drogi albo bardzo nieatrakcyjną ("czwarta kępa za gęstymi krzakami"). Tam bym po prostu położył plecak, może z jakąś karteczką pod spodem w rodzaju "zaraz wracam", żeby było jasne, że to nie zguba, tylko depozyt.
Przy pracy w lesie zostawialiśmy na miejscu siekiery, czasami też inne graty (paliwo i olej do pił), chowaliśmy je pod pniami albo w gałęziach na ziemi. Dojeżdżaliśmy do roboty na rowerach, nikomu się nie chciało wozić w kółko tych samych, ciężkich rzeczy. Nigdy nic nie zginęło, chociaż czasami zapominaliśmy gdzie co było upchnięte.
Lektura w temacie: "How To Hide Anything", Michael Connor.
Odn. chowania rzeczy na krótki czas - postarałbym się znaleźć miejsce, w które nikt przytomnie myślący nie będzie chciał zajrzeć, prawdopodobnie kępę krzaków czy jakiejś nawłoci, taką trochę bardziej schowaną, raczej trudno dostępną, niewidoczną z drogi albo bardzo nieatrakcyjną ("czwarta kępa za gęstymi krzakami"). Tam bym po prostu położył plecak, może z jakąś karteczką pod spodem w rodzaju "zaraz wracam", żeby było jasne, że to nie zguba, tylko depozyt.
Przy pracy w lesie zostawialiśmy na miejscu siekiery, czasami też inne graty (paliwo i olej do pił), chowaliśmy je pod pniami albo w gałęziach na ziemi. Dojeżdżaliśmy do roboty na rowerach, nikomu się nie chciało wozić w kółko tych samych, ciężkich rzeczy. Nigdy nic nie zginęło, chociaż czasami zapominaliśmy gdzie co było upchnięte.
Lektura w temacie: "How To Hide Anything", Michael Connor.