BORY TUCHOLSKIE A.D. 2012

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 783
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

BORY TUCHOLSKIE A.D. 2012

Post autor: Parthagas »

Siedzę sobie nad jeziorem i siedzę, ognisko już wygasło. Myślę, napiszę coś, by rozruszać nieco już przytęchły dział. Przepraszam za nieco kulawy styl, ale nie zdążyłem przeredagować.
Wulgaryzmy są celowe, by tekst zyskał nieco naturalistycznego charakteru.

"Bory Tucholskie AD 2012"

- Wstawać, [...], i wyłazić z tych zielonych nor!!!- zakrzyknął ktoś stojący w pobliżu ogniska.
- Skąd się wzięła ta harcerska hołota w środku tego rozpiździaju?! - zapytał z wściekłością drugi głos.
- Pewnie bawią się w Grylla Byrnsa? - dodał, rechocząc, tubalnym męskim basem trzeci - Zoba, Krzychu, to chyba miastowi przyjechali udawać komandosów.
- Zara zobaczymy, jakie z nich twardziele, wyłazić, [...]!!! - krzyknął nazwany przez Basowego Krzychem.
Tymczasem zdezorientowana ekipa zaczęła niemrawo wygrzebywać się ze śpiworów.
Oostatnie kataklizmy, które dotknęły Bory Tucholskie, sprowadziły ich tu, by poczuć na własnej skórze echa niedawnej nawałnicy. Skrzyknęli się na forum internetowym, wybrali ich zdaniem odludne miejsce, dobrze osłonięte plątaniną zwalonych pni, przez którą przedzierali się kilka godzin, by w końcu założyć obozowisko, rozpalić ognisko, luźno pogawędzić przy piwie, podzielić traperskim doświadczeniem - jednym słowem pięcioro dorosłych młodych ludzi realizujących swoje hobby.
Gdy wystawili głowy spoza pałatek, ich oczom ukazał się widok tyle groteskowy, co niepokojący. Na środku placyku otoczonego pałatkami i tarpami stało trzech osobników, których cechą wspólną był ubiór składający się z wypłowiałego munduru wojska polskiego, tradycyjnych gumofilców oraz sfilcowanych beretopodobnych nakryć głowy. Nieogolone, przepocone twarze i włosy wystające kłakami spod beretów oraz czarne pokłady brudu za paznokciami nie świadczyły o zażyłych stosunkach ze środkami higieny.
Największy z nich, wzrostem około dwóch metrów, łypał swoimi świńskimi oczkami w kierunku Artura, który właśnie wygramoliwszy się ze śpiwora, siadł przed tarpem, obserwując owo niecodzienne zjawisko.
Wielkolud uśmiechał się głupkowato, pokazując znacznie przerzedzone zęby, prawą ręką tarł się za uchem, a lewą poprawiał przepocony i zmiętoszony beret.
- Co się, [...], gapisz? - wybełkotał po chwili.
- Zobaczcie, to przecież sam Jakub Wędrowycz zawitał do naszego obozu, by nam pomóc w walce ze złymi mocami! - zażartował Artur, chcąc rozładować nerwową atmosferę.
Prawdopodobnie to był najgorszy żart w jego życiu. Przybysze zbystrzeli i zaczęli nerwowo zerkać po sobie.
Drugi z mężczyzn, nieduży, krępy osiłek o nieogolonej twarzy, której wątpliwą ozdobą był potężny kartoflany nochal, podszedł do Artura i bezceremonialnie
dał mu tęgiego kopniaka w głowę.
- Co ty [...]?! - raczej stwierdził niż zapytał.
- Aleś mu dojebał! – rzucił wielkolud – Może mu poprawić?
- Tylko spróbuj wsiunie! – wrzasnął Rafał, celując z rewolweru gazowego w wyrośniętego głupka.
Ten zatrzymał się w pół kroku, zerkając z wahaniem na trzeciego kolegę, który do tej pory trzymał się na uboczu, omiatając zezowatym wzrokiem miejsce zdarzenia. Drugi z osiłków także patrzył w jego stronę, jakby na coś wyczekiwał.
Tymczasem młodzież, widząc zdezorientowanie w grupie wieśniaków, zaczęła przejmować inicjatywę, przynajmniej tak im się wydawało. Wszyscy jak na komendę dozbroili się – Kaśka i Agata wyciągnęły Mory, Artur, który już nieco doszedł do siebie – kukri, a Adam toporek Fiskarsa. Rafał w dalszym ciągu celował z gazówki w ekipę tubylców, których gęby coraz bardziej ogarniała wściekłość.
W końcu odezwał się wielkolud - Krzychu, zrób coś, przecie nie będziemy stać jak te pizdy!
Ciągle stojący w głębi Krzychu, który prawdopodobnie był szefem zgrai wiejskich rzezimieszków, zrobił najbardziej przebiegłą minę, na jaką go było stać w tych trudnych czasach i wysyczał ironicznie do małolatów – Co Wy, chceta zaszlachtować biednych rolników, co Wy, sumienia nie mata? A Ty Rambo - zwrócił się z przekąsem do Rafała – z gazem na człowieka, jak jakiś esesman? Oj nieładnie, nieładnie!
Młodzież widząc, iż wsiok najwyraźniej sobie z nich jaja robi straciła nieco rezon, a osobnik zwany Krzychem ciągnął swój monolog dalej.
- Ja, jako wiejski wróżbita, zaraz Wam przepowiem przyszłość, przynajmniej najbliższą. Za chwilę złożyta na kupę swoje ostre zabawki, rozpalita ognisko, zrobita coś dobrego do żarcia, a może w ten sposób nieco udobruchata panów rolników!
Jego perorom towarzyszył rechot współtowarzyszy, którym tytułowanie ich panami rolnikami wyjątkowo przypadło do gustu.
- Po moim trupie! – krzyknął groźnie Rafał, odciągając kurek rewolweru.
- Jak sobie życzysz chłoptasiu! – odparł pan rolnik Krzychu i wciągnął zza pazuchy dwulufowego obrzyna.
Następnie wykierował go w pałatkę, przy której stał Rafał z gazówką i wystrzelił. Po pałatce pozostały tylko oliwkowe szmaty i sznurki przywiązane do drzew, wokół unosił się puch z rozerwanego na strzępy śpiwora. Rafał rzucił broń, reszta poszła w jego ślady.
- Rura ci zmiękła siurku, co? – zapytał wyraźnie rozbawiony swoim wyczynem Krzychu – co wy, kury trzymata w tych szałasach, wszędzie jakieś pióra latajo?!
- Dziewuchy mają, ale wolą z kurami, taki miastowy zwyczaj! – dodał rozbawiony osiłek z kartoflanym nosem.
Krzychu tymczasem już nieco ochłonął i po początkowym zachłyśnięciu się swoim tryumfem nie wiedział, czy zakończyć ten występ, czy też jeszcze jakiś figiel wyciąć miastowym. Jednak wzrok towarzyszy uzmysłowił mu, iż to tylko preludium do ich dalszych działań.
- No to, [...], ucztujem! – rzucił wsiok ze spluwą, w której właśnie wymienił wystrzelony patron – chłopaki robią żarcie, a dziewuchy tańcujo, najlepiej na golasa, ściągać gacie i koszulki tylko żwawo, bo się zdenerwuje i komuś [...] konkretnie!
Reszcie bandy pomysł Krzycha wyraźnie przypadł do gustu: Kartoflany Nochal uśmiechał się obleśnie, a Wielkolud już coś kombinował przy rozporku.
Tymczasem przybici chłopcy nie patrząc sobie w oczy i nie odzywając się, błyskawicznie, jak w amoku, przygotowywali posiłek. Czując strach, wstyd i bezsilność starali się przede wszystkim nie zerkać w stronę dziewczyn, a dobiegające do ich uszu wesołe okrzyki wiejskich watażków świadczyły, że sytuacja koleżanek jest w tym momencie nie do pozazdroszczenia.
- Ale ta blondyna ma małe cycki, ale czarna całkiem, całkiem! – wrzeszczał podniecony Kartoflany Nos – ściągać gacie, ściągać gacie!
- Z życiem, z życiem! – krzyczał czerwony z podniecenia Wielkolud.
Chłopaki gotowali się, bezradność była nie do zniesienia. Nagle usłyszeli warkot silnika.
– Pewnie dojechało kilku kumpli – pomyślał Rafał – teraz dopiero się zacznie. Poczekam jeszcze chwilę i rzucę się na nich z kukri. [...] to, nie zniosę takiego wstydu, to ja wyciągnąłem tę jebaną gazówkę.
- Co tu się dzieje? – przerwał jego rozmyślania służbowy głos – orgia hipisów?
Rafał podniósł głowę i zerknął. Przy złamanej sośnie stał zielony nissan patrol z napisem „Straż Leśna”, przez okna wychylały się ciekawe uśmiechnięte męskie twarze. Obok dziewczyn, próbujących okryć swoją goliznę, stał przystojny mężczyzna w zielonym mundurze i oskarżycielskim wzrokiem zerkał na chłopaków. Po rolnikach nie było, oczywiście śladu.
- Oni są niewinni, napadła nas banda kłusowników ze wsi, strzelali w pałatkę, o tam są ślady – z przejęciem tłumaczyły dziewczyny, które już dochodziły do siebie i na szczęście najadły się tylko nieco wstydu i strachu.
- Złożycie zeznania w nadleśnictwie, podacie rysopisy przestępców, spiszemy wasze dane, dostaniecie mandat za obozowanie i palenie ognisk w miejscu niedozwolonym i podwieziemy was na najbliższą stację PKS.
Nie dyskutowali, nie boczyli się, by jak najszybciej wydostać się z tego niemiłego miejsca.
Na dworcu było kilka osób. Jakaś babina z wiadrem jajek i chłopek w kapelusiku przeglądający kolorową gazetę oraz dwoje nastolatków.
Do odjazdu pozostało dziesięć minut, które wlokły się niemiłosiernie. W końcu podstawiono autobus. Tylko oni jechali w tym kierunku. Gdy kupili u kierowcy bilety, Rafał wyszedł na zewnątrz, by wrzucić bagaże do luku.
- Może pomóc? – zapytał chłopek, który właśnie złożył gazetę w rulon i schował ją do wewnętrznej kieszeni marynarki.
- Nie dzięki, dam sobie radę – odparł chłopak.
- Podróżujeta i podróżujeta, a to tera niebezpieczne – dorzucił za wchodzącym.
Rafał mimowolnie zerknął w kierunku życzliwego wieśniaka i zamarł – uśmiechała się do niego rubaszna twarz Krzycha.
Autobus ruszył. Rozweselony Krzychu machał do nich jak stary znajomy, odginając lewą ręką połę marynarki, zza której wystawała rękojeść obrzyna.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Bastion
Posty: 392
Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
Lokalizacja: Gdansk
Tytuł użytkownika: nizinny taternik
Płeć:

Post autor: Bastion »

Mialem ostatnio podobne przygody.
Ciesze sie, ze moge... nadal cos pisac.
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
Awatar użytkownika
Apo
Posty: 740
Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
Lokalizacja: Lasy Pomorza
Gadu Gadu: 3099476
Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
Płeć:

Post autor: Apo »

Nieźle Parthagas! :)
Ja odpukać na szczęście nie miałam takowych przygód i nie zamierzam mieć...

Co prawda miałam pewną sytuację na urlopie... urlopowałam się grzecznie z psiapsiółą w Świętokrzyskich i w drodze do sklepu wieczorem późnym zaszłyśmy do lekkiej speluny na browar i bilard. Okoliczny "panowie" wypytali nas oczywiście skąd jesteśmy etc., nalali piwo i zostawili w spokoju.

Jednak przy drugim naszym kuflu (i 3ciej partii bilarda ;) ) zaczęli zagadywać:
"panowie": - a koleżanka taka wysoka... pewno w Prokomie gra! (koszykówka i siatkówka 3miejska)
ja na to (zgodnie z prawdą): nie, koleżanka boks ćwiczy
"panowie" po chwili ciszy - ... a to nie zaczepiamy!
po chwili słychać tylko było szepty "kurde, bokserka, kto by pomyślał? a ta ruda widziałeś? nóż nosi przy pasku i jakaś militarna taka..."

Po skończony drugim piwie udałyśmy się spokojnie na nocleg niedręczone już przez nikogo..
look deep into nature and then you will understand everything better

I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 827
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

Apo, jeśli to dla ciebie są sytuacje warte przytoczenia to masz wyjątkowo lekkie i spokojne życie :-P
Awatar użytkownika
Apo
Posty: 740
Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
Lokalizacja: Lasy Pomorza
Gadu Gadu: 3099476
Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
Płeć:

Post autor: Apo »

Ta sytuacja akurat mi się nasunęła na myśl po przeczytaniu Parthagasowego tekstu :)
A życie rzeczywiście wiodę dość spokojne i poukładane (jak to zodiakalne panny mają..) ;), ale czy lekkie? Nie narzekam w każdym razie :)
look deep into nature and then you will understand everything better

I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 827
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

Apo pisze:dość spokojne i poukładane (jak to zodiakalne panny mają..)
nie skomentuje nawet...
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 783
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Opowiadanie typowo hipotetyczne, wszelkie podobieństwa ... itp., itd., aczkolwiek prawdopodobieństwo takiego obrotu spraw (lub gorszego) jest wysokie. W moim przypadku każde dłuższe wyjście z domu(nie po bułki do sklepiku osiedlowego) kończy się jakąś przygodą , których, oczywiście, nie przedstawiam, by nie przynudzać. Zawsze miałem niefart do środków komunikacji publicznej, szczególnie PKP. Kilka razy trafił się kryminał na warunku, grupa pijanych robotników, najmilej jednak wspominam Araba z bombą w kartonie.
Podobnie w PKS-ie - jak na stacji pośredniej stoi jakiś zaszczany pijak i próbuje wejść do autobusu, z góry wiem, że choćby było mnóstwo miejsc, usiądzie obok mnie. Oczywiście goniłem dziada, ale niesmak pozostał. Odkąd mam auto, unikam tego typu rozwiązań komunikacyjnych.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Prowler
Posty: 782
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
Lokalizacja: Białystok
Tytuł użytkownika: motórzysta
Płeć:

Post autor: Prowler »

skoro tak na wspomnienia naszło ;-) Jazda polonezem w którym w pewnym momencie odmówiła posłuszeństwa skrzynia biegów. Oczywiście nastąpiła próba dojazdu do jakiejś większej miejscowości z zawrotnym tempem . W trakcie tego dojazdu zabrakło browarku jak to w życiu. Jakaś wioseczka po środku niczego i w środku wioseczki bar. Trzech kumpli poszło po zapasy. W aucie zostało nas dwóch. Mija dłuższa chwilka trzech kumpli jakoś szybko wybiega z baru. Krzyczą odpalaj samochód co też uczyniłem. Wskakują do auta z browarem i rura, jedynka pisk opon i .... tylko jedynka ,a z baru wywala się już ekipa. Dobrze że nie mieli rowerów pod nosem bo by nas doszli :mrgreen: . A zaczęło sie od tego ,że gamoni chęć na podryw naszła i miejscowe dziołchy zaczepili .A one co "zdenerwowało" najbardziej miejscowych nie opierały się zbytnio :mrgreen: Jeszcze 20 km na jedynaczce i mija nas matiz ktos krzyczy ,że to Sławek. Ale co ? Nikt nie ma zasięgu. Jakoś się skontaktowaliśmy ze Sławkiem który po nas zawrócił i wziął na hol. W polonezie zostały 4 osoby w matizie było 5 i tak zrobiliśmy jeszcze jakieś 30 km. Prędkości nie raz były ponad 100 i od tej pory nie śmieje się już na widok matizów :mrgreen:
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Zszywacz
Posty: 28
Rejestracja: 26 lis 2011, 17:54
Lokalizacja: Krk Ck

Post autor: Zszywacz »

Nieeeno... Parthagas, kurcze, po co pisać takie rzeczy jeśli się nie zdarzyły... nie wiem, moim zdaniem to nie ma sensu, bo i takich historii jest tysiące w księgarniach i są lepiej napisane przez 'zawodowych' pisarzy...

ech... wkurzyłem się normalnie ;) ja już myślałem, że to sie sało na prawdę, zacząłem podejrzewać, że koloryzujesz tylko z tym 'przystojnym gajowym' i kierowcą autobusu, ech...

Pozdrawiam cię!
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 783
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Rzeczywiście, są w sieci opowiadania o Borach Tucholskich, np.:
http://www.agnieszka.com.pl/opowiadania ... nie_25.php
Przepraszam, że Cię zawiodłem, już to się więcej nie powtórzy.
Poproszę Mickiewicza, napisze borotucholski poemat trzynastozgłoskowcem.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

Zszywacz pisze:Nieeeno... Parthagas, kurcze, po co pisać takie rzeczy jeśli się nie zdarzyły... nie wiem, moim zdaniem to nie ma sensu, bo i takich historii jest tysiące w księgarniach i są lepiej napisane przez 'zawodowych' pisarzy...
Eno.. Popatrz na temat tego działu...

Parthagas, mocne. Od razu przypomniał mi się film Deliverance
http://www.filmweb.pl/film/Uwolnienie-1972-4982
F..k it, I'll Do It Myself!
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 783
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Ostatnio znów powtarzali na Zone Europa. Pierwszy raz oglądałem go w kinie nocnym za komuny. Nic nie stracił na wartości. Odkąd pływam canoe, nawet zyskał. Puścili go wtedy "przez przypadek" podobnie jak "Ostatnie tango w Paryżu".
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Zszywacz
Posty: 28
Rejestracja: 26 lis 2011, 17:54
Lokalizacja: Krk Ck

Post autor: Zszywacz »

Parthagaz, przepraszam za krytykę :oops: , poprostu uwierzyłem w to opowiadanie, normalnie poziom adrenaliny mi skoczył, że takie niegodziajstwo po lesie chodzi, że trzeba lać takich pałami po głowie itp a tu się nagle okazuje że to opowieść hipotetyczna :-) tak więc aż ci napisałem w ramach rewanżu z poczucia wyrządzonej krzywdy moralnej.

Tak na prawdę opowiadanie jest dobre i sam o tym wiesz.

Trzymaj się.
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 783
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

OK, nic się nie stało. Te było przeciętne, przy następnym poprawię się.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Apo
Posty: 740
Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
Lokalizacja: Lasy Pomorza
Gadu Gadu: 3099476
Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
Płeć:

Post autor: Apo »

Parthagas pisze:przy następnym
I gdzie ono? 8-)
look deep into nature and then you will understand everything better

I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 783
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

W moim magicznym zeszyciku. W weekend wrzucę.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowieści ukryte w szumie drzew”