

Ja mam za to szczęście do saren

Tym razem nie było lekko. Ponad pół godziny czołgania się po zmrożonej nocnym przymrozkiem trawie. Dwie sarny nie zwracały na mnie uwagi, mimo, że robiłem sporo hałasu (suche liście i jakieś badyle wystające z trawy, chyba pozostałość po drobnych krzakach). Podkradłem się na 40 m gdy nagle z za zakrętu rzeczki, która płynęła wzdłuż małej, śródleśnej łąki wyłonił się kozioł. Był jakieś 30 m ode mnie i dostrzegł mnie mimo dzielących nas krzaków. Zbyt długo mi się nie przyglądał i dał w długą razem z resztą ferajny.
[center]

Jakieś 10 minut czołgania


Ponad pół godziny czołgania. Byłem już cały mokry.

Mój wybawiciel od tej męczarni


Chwilę popozował...

...i dał dyla.
[/center]
Teraz kolejne fotki, ale z poprzedniego wypadu (nie było wcześniej czasu obrobić

[center]



[/center]
Na koniec bonus, zroślaki

[center]

[/center]
Mam nadzieję, że się podobało
