Cóż, brak kasy na ściganie. U mnie straż leśna jeżdzi L200 z paką załadowana sprzętem gaśniczym i 500l wody (0,5 tony ładunku to sama woda). Takim sprzetem nie da się gonić motocykla.
Policja- tu też nie mamy sprzetu mogącego dorównać im.
Stąd łapanie polega na akcyjności, od czasu do czasu, liczne patrole w zgranym zespole robią obławę i wtedy mamy niezłe żniwo. Na pewien czas spokój. Bo tak naprawdę to wciąz Ci sami jeżdżą.
Niestety z czasem wliczają wszelkie opłaty karne jako koszt zabawy. A nie ma możliwości fizycznie tak ściśle pilnować obszarów. Gdyby udało się ich złapać tak często jak slychać ich w lesie .....

problem przestałby być problemem.
Ludzie zwykle wiedza kto, ale nie chcą mówić. "A bo panie..." i z braku dowodów nic nie można im zrobić po czasie. Bo gdyby choć dowody były. Inaczej My łapiemy a sądy ich wypuszczają.
Podobnie się ma z kłusownictwem nad jeziorami - z tego mają takie zyski, że grzywny i areszty są tylko częścią interesu a nie jego kresem.
Samą siłą, słuzbami nic nie zrobimy jeśli tylko mentalność będzie taka a nie inna. Mnie nie przeszkadza motor w lesie, ale hałas jaki ONE czynią. A to można by samą ustawą zmienić że mają spełniać takie a nie inne warunki.
Szkody, tzn .rozjeżdżone miejsca to zupełnie inna bajka. Buractwo u nas króluje, niezależnie czy to quad, motor czy ASG

po prostu tacy jesteśmy jako społeczeństwo.