Wypad był planowany od miesięcy, na 3 noce. Niestety nieustępujące przeziębienie i ten cholerny kaszel, zmusiły mnie do wybrania opcji mini.
Planowałem ruszyć z parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej w sobotę rano, wejść na M. Rawkę, dalej na W. Rawkę, zabiwakować, i następnego dnia zejść dalej Zielonym do Ustrzyk Górnych.
Skończyło się na tym, że ruszyłem bardzo późno (około 13:00 - nie pytajcie dlaczego, jest to dla mnie bardzo trudny temat).
Szlak był ledwo co przetarty, pokryty grubą warstwą puchu i nim dotarłem pod M. Rawkę, słońce już chyliło się ku horyzontowi. Na szczęście miałem chwilę na sesje foto i uwiecznienie piękna Połonin.
Ta wspaniała aura, tak mnie oczarowała, że przez jakąś chwilę łudziłem się, że dam radę wykonać plan dnia.
Kiedy jednak znalazłem się już na M. Rawce, w oddali zobaczyłem, że "coś idzie" i nie było sensu dalej napierać. Trza się było okopać...
Dobrze zrobiłem, ponieważ kiedy skończyłem kopać platformę pod namiot, nadeszła śnieżyca i silny wiatr. Ledwo co udało mi się rozbić namiocik, i schować przed żywiołem...
Po posiłku oddałem się lekturze, i zanim się obejrzałem, spałem snem sprawiedliwego.
W tym czasie nad moim małym schronieniem, przewalały się pociągi towarowe, TGV i kolumny czołgów.
Około 24:00 zdecydowałem się wyjść za potrzebą. Okazało się, że zasypało mnie do połowy wysokości namiotu. Odkopałem częściowo namiot i znowu poszedłem spać. W tym czasie ryk wichury nie ustawał.
Miałem nadzieję, że rano się uspokoi i będę mógł kontynuować swoją wędrówkę.
Płonne były moje nadzieje. Rano nic nie było widać od śnieżycy, mocno wiało, i ze zdjęć byłaby po prostu kicha. W. Rawka, która dzień wcześniej, była na wyciągnięcie ręki, skryta była za kurzawą. Nie pozostało mi nic innego, jak zwinąć obóz, i w białej kurzawce wracać po śladzie GPS (ślad na szkaku, który przetarłem dzień wcześniej, został kompletnie zasypany).
Ale to nic. Prawdziwym surwajwalem, był powrót w śnieżycy do domu... 470km po nieodśnieżonych drogach Polski... chyba już wolałbym spędzić następną noc w śnieżycy pod W. Rawką. Tam przynajmniej szanse utraty życia, są wielokrotnie mniejsze niż na polskich drogach

Reszta na zdjęciach.
https://picasaweb.google.com/1158936345 ... ielkaRawka