
Nie mam zwyczaju spędzać niedziel na zakupach we spółczesnych ''świątyniach'' jakimi są wielkie domy handlowe czy przed domowymi ''ołtarzykami'' - monitory TV.
Może ja nie jestem normalny ?
Tak mi się przypomniało, ze znanego kabaretu:
''Tofik - Tato!
Tato - Co?
Tofik- Czy ja jestem jakiś dziwny?
Tato - Synku Ty nie jesteś dziwny, ty jesteś...oryginalny!
Tofik- A dlaczego?
Tato- Dlaczego, dlaczego..a dlatego że wszystko, co oryginalne jest lepsze. Dżinsy, Dolary, Kompakty, Ty też! ''



Szybko więc się ubrałem, wrzuciłem kilka gratów do plecaka i czym prędzej wyruszyłem na szwędanie po okolicznych krzaczorach

Po cichu nuciłem sobie to:
humor mi dopisywał, pogoda już nie za bardzo, ale co tam.
Plan miałem ułożony już wcześniej, na początek ruszyłem w okliczne ''taplary'', nazbierałem trochę hubiaka pospolitego, zapamietałem miejsce gdzie można pozyskać czeczotę olchową.
Dalej moja droga wiodła przez zarośnięte nieużytki rolne, porośnięte już sosną, brzozą i osiką, są miejscem gdzie co roku zbieram maślaki i koźlarze.
Tym razem było inaczej. Zobaczyłem duży areał ogroczony stalową siatką :566: ?
Coś jest nie tak, myślę sobie, po co ktoś wydał tyle kasiory na ogrodzenie ?
Miałem zamiar ponownie skakać przez płot

Wiedziałem że jest to własność lokalnego ''kacyka'', niejaki senior Pablo Lechito Mąka vel Ptaszyna pobudował dwa drewniane domki w stylu pseudo-góralsko-paskudnym, kwestja gustu.
Idę więc sobie dalej, za siatką mnóstwo odchodów, myślę pewnie konie za tym ogrodzeniem trzyma ?
Ale nie, kilka metrów dalej spotykam takie zwierze:
https://picasaweb.google.com/lh/photo/P ... directlink
i takie:
https://lh4.googleusercontent.com/-UOTa ... 40/005.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-sPOP ... 40/009.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-sPOP ... 40/009.JPG
No ludzie, poczułem się prawie jak na safari

I chyba dobrze zrobiłem nie przeskakując przez ogrodenie

Może i nie wyglądają groźnie, ale rogi zrobiły na mnie wrażenie

Widzialem jeszcze sarny, może są tam i inne gatunki, nie miałem czasu na dokładne rozpoznanie terenu ?
Poszedłem dalej, na starym, opuszczonym sadzie znalazłem kilka kawałków drewna kasztanowca zwyczajnego, przyda się na świder ręczny.
Kilkadziesiąt metrów szedłem piaszczystą polną drogą, na jej poboczu nazbierałem wyschniętych łodyg konyzy kanadyjskiej -też na świder reczny.
Następnie przez łąki, ponownie ścinam łodygę ostrożnia i bylicy pospolitej, na świder, a pobawię się, choć jakieś dziwne te moje zabawki

Na brzegu lasu spotykam Św. Mikołaja, jakoś dziwnie wyglądał (jakiś taki niedzisiejszy był), i co on robił w tym miejscu, ani śniegu, ani reniferów, nawet worka z prezentami nie miał ?

Myślałem że w tym roku już nie dostanę prezentu, przyznaję, niegrzeczny byłem

Ale dostałem w prezencie materiał na dwie piękne kuksy z czeczoty brzozowej

Dziękuję Św. Mikołaju

W lesie tym znalazłem jeszcze kilka owocników boczniaka, powędrowały do kieszeni bluzy.
Powoli słońce chowało się za drzewami, zaczełem rozglądać się za miejscem na ognisko i odpoczynek.
Zatrzymałem się kilka km dalej, w małym, cichym, podmokłym i trudno dostępnym lesie.
Las ten jest dobrym miejscem noclegowym wielu zwierząt, w pobliżu przebiegają liczne ścieżki ich wędrówek- ale nie uprzedzajmy faktów.
Robiło się już ciemno. Zaczełem się spieszyć.
Nałmałem sterczących, suchych szczapek z olchy złamanej przez wiatr, z plecaka wyjełem woreczek z hubką i krzesiwem, kilka potarć grzbietem noża i ogień płonie.
Dołożyłem tochę suchych gałęzi do ogniska i wypakowałem z plecaka coś do jedznia. Jedzonko smacznie pachniało, herbatka z pędów malinowych w aluminiowej menażce gotowała się.
Dzień powoli się kończył, nic nie zapowiadało że będzie jakiś specjalnie szczególny. Ot taki sobie niedzielny spacer jakich wiele.
I nagle usłyszałem słaby głos, dziwy pisk


Od razy wykluczyłem człowieka, na pewno to jakieś zwierze.
Nastawiłem uszu w kierunku z którego dobiegał ten pisk.
Wydawało mi się na początku że to pies, ale po chwili przypomniałem sobie, że kilka lat wczesniej w tym regionie widziałem wnyki zastawione przes kłusowników

Zawsze gdy znajduje takie rzeczy to je zdejmuję i zabieram do domu, do pojemnika na złom.
To taka moja mała, prywatna wojna z kłusownikami. Co roku w ten sposób zdejmuje co najmniej kilka tego typu pułapek.
Piski ciągle się powtarzały, myślę sprawdzę co jest grane ?
Zostawiam ognisko, szybko idę, podchodzę bliżej, coraz bardziej wyraźniejsze odgłosy.
UWAGA - tutaj będą drastyczne zdjęcia, jeśli ktoś uzna że nie powinienem ich zamieszczać na tym forum to je usunę
Oto co zobaczyłem na miejscu:
https://picasaweb.google.com/lh/photo/U ... directlink
Sarna zaplątana we wnyki, stalowa pętla owineła się wokół tylnej racicy i zacisneła na szyi.
Przerażone, bezbronne zwierzę, wielkie oczy, strach i walka o każdą minutę życia. Ile minut życia jej zostało ?
Unieruchomiona próbowała się uwolnić, im bardziej walczyła tym mocniej pętla zaciskała się na jej szyi, wyciągniety język i ciche charczenie.
Litościwie patrzyła na mnie, chciałem jej bardzo pomóc, ale jak ?
Szybka analiza sytuacji. Nie miam telefonu ze sobą, do domu kilka kilometrów.
Nie wiem do kogo i gdzie zadzwonić ?
Czy wogóle, a jeśli tak, jak szybko przyjadą ?
Czy zanim dotrą na miejsce i podejmą akcję uwalniania nie bedzie za późno ?
Podjełem decyzję, spróbują sam ją uwolnić.
Szybko zrzucam z ramion plecak, następnie ściągam kurtkę i zachodzę od tyłu, tak by być poza zasięgim racic.
Sarna próbuje uwolić się pogarszając tym samym swoją sytuację.
Kurtką zakrywam głowę sarnie, trochę się uspokaja, delikatnie przyciskam ją do podłoża.
Ostrożnie odwiązuję koniec stalowej pętli z drzewka, następnie próbuję poluźnić mocno zaciśnietą na szyi pętlę, jakoś się udaje. Uff...
https://picasaweb.google.com/lh/photo/H ... directlink
Ściągam wnyk, odsuwam się na bok i ściągam kurtkę, odchodze trochę dalej.
Sarna leży i nie podnosi głowy, pierwsza myśl, serce nie wytrzymało stresu i zmeczenia, wszystko na darmo.
Patrzę się na jej ciało, brzuch podnosi się i odpadanie, a więc oddycha, ŻYJE
Powoli podniosła głowę, wstała i odbiegła w głąb lasu.
https://picasaweb.google.com/lh/photo/E ... directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/B ... bHvW1Lk?fe
https://picasaweb.google.com/lh/photo/t ... directlink
Cała akcja trwała nie więcej niż 2 minuty, starałem się to zrobić jak najlepiej, szybko i delikatnie.
Zrobiłem co tylko w mojej mocy, by to jedno małe istnienie uratować.
Odbiegła, ale czy przeżyje, mam nadzieją że tak ?
Proszę, nie komentujcie tego co zrobiłem.
A teraz do tych ''normalnych'' co zastawiaja tego typu pułapki:
LUDZIE, CZY WY SERCA NIE MACIE, WY PEŁNI CNÓT ?
WY KTÓRZY UWAŻACIE SIEBIE ZA NORMALNYCH, GDZIE WASZE SUMIENIE ?