sposób na grzyby:)
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
sposób na grzyby:)
Ponieważ sezon grzybowy już w pełni nasunęła mi się myśl aby założyć ten watek na forum. Jakie znaczenie dla człowieka żyjącego w lesie mają grzyby, jakie są ich wartości odżywcze? Jak je zbierać - wykręcać, wyrywać czy może odcinać, pozostawiając końcówkę nóżki w ziemi? Czy można korzystać z grzybów walcząc o o przetrwanie? Jakie znacie przepisy na grzyby w terenie?
Jeśli jeden człowiek coś potrafi , to i ja mogę się tego nauczyć...!
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
Oczywiście przynudze, ale powiem, że najważniejsze jest umieć rozpoznawać grzyby zanim się zacznie jeść!! Nie ma takiej opcji by zjadać grzyba, którego nie znamy. Wszelkie sposoby na rozpoznawanie typu,- przykładanie srebra, lub gorzki i niesmaczny smak grzybów trujących to bujda! A Muchomor Sromotnikowy smakuje ponoć bardzo dobrze.
Co do wartości odżywczych.. Grzyby jako jedzenie można zakwalifikować między pokarmem roślinnym a zwierzęcym. Mają one więcej białka niż warzywa- niektóre są bogate w tłuszcz. Zawierają za to niewiele witaminy C i B. Zawierają natomiast sporo witaminy D.
Grzyby należy zbierać tak by nie uszkodzić grzybni znajdującej się pod ziemią. Najlepiej odcinać je nożem przy samym trzonie wychodzącym z ziemi. Nie należy wyrywać bo zazwyczaj powoduje to uszkodzenie grzybni.
Czy są niezbędne?-myślę że nie. Czy są przydatne?- jak najbardziej TAK! Ja sam uwielbiam na wyprawach na ,które nie biorę jedzenia znaleźć kilka smakowitych kapeluszników. Nie jestem specjalistą grzybiarzem, znam się na tych które najczęściej można spotkać i właśnie takie konsumuje. Jak przyrządzam? Wszelakiego sposobu. Albo gotuje albo smarze. Ostatnio nawet udało mi się wysuszyć kilka. Można je dodawać do wszelakich potraw. Pozdrawiam
Co do wartości odżywczych.. Grzyby jako jedzenie można zakwalifikować między pokarmem roślinnym a zwierzęcym. Mają one więcej białka niż warzywa- niektóre są bogate w tłuszcz. Zawierają za to niewiele witaminy C i B. Zawierają natomiast sporo witaminy D.
Grzyby należy zbierać tak by nie uszkodzić grzybni znajdującej się pod ziemią. Najlepiej odcinać je nożem przy samym trzonie wychodzącym z ziemi. Nie należy wyrywać bo zazwyczaj powoduje to uszkodzenie grzybni.
Czy są niezbędne?-myślę że nie. Czy są przydatne?- jak najbardziej TAK! Ja sam uwielbiam na wyprawach na ,które nie biorę jedzenia znaleźć kilka smakowitych kapeluszników. Nie jestem specjalistą grzybiarzem, znam się na tych które najczęściej można spotkać i właśnie takie konsumuje. Jak przyrządzam? Wszelakiego sposobu. Albo gotuje albo smarze. Ostatnio nawet udało mi się wysuszyć kilka. Można je dodawać do wszelakich potraw. Pozdrawiam
Potrzebuję tylko wolności
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Ostatnio żona uraczyła mnie makaronem z sosem grzybowym - makaron zjadłem, sos zjadłem, a grzyby... grzyby zostały nie ruszone na talezu. I dumny z siebie jestem że jej nie obiłem; tyle dobrego makaronu zepsuła :diabel2: :569:
Takie bezkompromisowe uczucie do grzybów jest u mnie rodzinne
Takie bezkompromisowe uczucie do grzybów jest u mnie rodzinne
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
- Parthagas
- Posty: 798
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Grzyby wykręcam, a dopiero potem traktuję nożem. Kapelusze kani solę i utytłam w jajku, często z płatkami kukurydzianymi i smażę jak schaboszczaki, na maśle robię jajecznicę z kurkami. Mnóstwo grzybów suszę (ale nie w terenie): prawdziwki, podgrzybki i maślaki. Potem wykorzystuję do bigosu, zapiekanek, pierożków.
Nie jestem super smakoszem grzybów, jednak uwielbiam rydze, zielonki, gąski podsmażane z niewielką ilością tłuszczu. Sam kiedyś szukałem o wartości odżywczej grzybów i trafiłem na ciekawy artykuł:
http://www.kki.pl/zenit/grzyby_spyt/war ... rzybow.htm
Jeżeli chodzi o zbieranie to uczono mnie, aby wykręcać je albo ucinać przy ziemi, nigdy natomiast w połowie tylko nie wiem, czemu nie w połowie.
http://www.kki.pl/zenit/grzyby_spyt/war ... rzybow.htm
Jeżeli chodzi o zbieranie to uczono mnie, aby wykręcać je albo ucinać przy ziemi, nigdy natomiast w połowie tylko nie wiem, czemu nie w połowie.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
Suszysz Maślaki? Są to jedne z grzybów które nadają się do smażenia marynowania i duszenia, ale nie do suszenia? He:) ja raz próbowałem ale zaczęły śmierdzieć i przyciągnęły owady ( skórę z kapelusza ściągnąłem). Jak ci się to udało? Po suszeniu nie smakowały za dobrze. Chodzi tu o Maślaki zwyczajne.Parthagas pisze:. Mnóstwo grzybów suszę (ale nie w terenie): prawdziwki, podgrzybki i maślaki..
Dlaczego nie odcinamy w połowie? Taki grzyb zaczyna się bardzo szybo psuć. Szybko robaczeje, co powoduję uszkodzenie grzybni. Gdy ucinamy przy samej ziemi, minimalizujemy ten przypadek. ot co min. cała filozofia.
Potrzebuję tylko wolności
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
grzyby najczęściej ucinam i przykrywam miejsce po grzybie aby to nie wyschło od nadmiaru słońca, powietrza itp.
a nie tnie się w polowie gdybów bo:
1. jak Rojek powiedział
2. to tak jakbyś jabłka na drzewie zamiast zrywać ciął i połowę zostawiał wiszącą
3. czemu miałbym zostawić połowę smakowitego i wartościowego produktu w ziemi, skoro mogę wziąć ze sobą?
W tym roku jakoś na grzybobranie się jeszcze nie wybrałem bo aparat ma wyższy priorytet .
i jestem chyba jedynym który zbiera nawet robaczywe grzyby, szczególnie jeśli mają iść do suszenia (wtedy robaczki opuszczają je pod wpływem temp.), a w zupie czy sosie dodatkowe białko mi nie przeszkadza.....czemu ci wszyscy ludzie się brzydzą i krzyczą na mnie?
a nie tnie się w polowie gdybów bo:
1. jak Rojek powiedział
2. to tak jakbyś jabłka na drzewie zamiast zrywać ciął i połowę zostawiał wiszącą
3. czemu miałbym zostawić połowę smakowitego i wartościowego produktu w ziemi, skoro mogę wziąć ze sobą?
W tym roku jakoś na grzybobranie się jeszcze nie wybrałem bo aparat ma wyższy priorytet .
i jestem chyba jedynym który zbiera nawet robaczywe grzyby, szczególnie jeśli mają iść do suszenia (wtedy robaczki opuszczają je pod wpływem temp.), a w zupie czy sosie dodatkowe białko mi nie przeszkadza.....czemu ci wszyscy ludzie się brzydzą i krzyczą na mnie?
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
Jeden co się zna na jedzeniuTanto pisze:Ostatnio żona uraczyła mnie makaronem z sosem grzybowym - makaron zjadłem, sos zjadłem, a grzyby... grzyby zostały nie ruszone na talezu. I dumny z siebie jestem że jej nie obiłem; tyle dobrego makaronu zepsuła :diabel2: :569:
Takie bezkompromisowe uczucie do grzybów jest u mnie rodzinne
Grzybki lubię czasami...ale tylko zbierać
Ostatnio zmieniony 07 paź 2008, 12:54 przez Yoggi, łącznie zmieniany 1 raz.
Mam pytanie do zbieraczy grzybów. Ślepawy już trochę jestem, w dodatku staram się zawsze jeździć w inny las niż poprzednio, dlatego przy zbieraniu grzybów stoję na dość straconych pozycjach. Ale wpadł właśnie w moje łapy szczeniak. Planowałem karelskiego psa na niedźwiedzie, ale rodzina mnie przegłosowała i skończyło się na labradorze. I, no właśnie, czy da się z niego zrobić labradorskiego psa na grzyby ? Wiadomo że Włosi tresują psy do szukania trufli, więc teoretycznie dałoby się wytresować psa do szukania prawdziwków. Ale czy ktoś z Was widział tak wytresowanego psa w praktyce ? Może chociaż słyszał ?
No to teraz ja się wypowiem:)
Rozmawiałem wczoraj z koleżanką która skończyła studia leśnicze i jest magistrem od grzybów:) Powiedziała mi że najlepiej grzyba wykręcić przytrzymując drugą ręką podłoże. Następnie należy dokładnie zakryć miejsce po grzybie aby grzybnia nie wysychała. Susza jest zabójcza dla grzybni. Natomiast jeśli zostawiamy końcówkę grzyba w ziemi to zostawiamy wrota wejścia dla wszelkich chorób.
Co do przyrządzania grzybów to ja najczęściej je suszę. Korzystam z elektrycznej suszarki albo nawlekam na nitkę i wieszam na kratce z tyłu lodówki. Ta kratka jest zawsze ciepła i grzyby schną bardzo szybko. Czasami na jesiennych wypadach dodaję grzyby do przygotowywanych potraw np: gotuje w kociołku wodę z kostką rosołową dodaję mięcho (może być konserwa) trochę cebuli i innej zieleniny (nie trudno o nią w lesie:) no koniec ugotowany wcześniej ryż tak żeby łycha stawała i mamy jedzonko jak się patrzy:) Smakuje rewelacyjnie przy wieczornym ognisku po całodziennej wędrówce:)
Co do wartości odżywczych grzybów już wszystko zostało powiedziane.
Jeśli chodzi o grzyby trujące to trzeba zachować szczególną ostrożność!!! Z zatruciami grzybami jest ten problem, że pierwsze objawy występują po ok 6-18h!!! Wtedy często jest już za późno. Najgorszy jest muchomor sromotnikowy (w Polsce powoduje najwięcej zgonów z powody zatrucia grzybami) ponieważ powoduje niewydolność nerek i wątroby. Okres utajenia w przypadku muchomora sromotnikowego wynosi od 6 do 12 h po tym okresie występuje nieodwracalne uszkodzenie wątroby i nerek. Bardzo często ofiary zatruć tym grzybem wymagają przeszczepu uszkodzonych organów (jeśli przeżyją).
O pierwszej pomocy przy zatruciu grzybami nie będę się tu wypowiadał, jeśli jest ktoś zainteresowany to możemy założyć nowy watek w dziale Pierwsza pomoc:)?
Co do tresowania psów do poszukiwania grzybów to nigdy takiego psa nie widziałem i nie słyszałem o żadnym. Ale myślę, ze jest to możliwe:)
Pozdrawiam!
Mały Jastrząb
Rozmawiałem wczoraj z koleżanką która skończyła studia leśnicze i jest magistrem od grzybów:) Powiedziała mi że najlepiej grzyba wykręcić przytrzymując drugą ręką podłoże. Następnie należy dokładnie zakryć miejsce po grzybie aby grzybnia nie wysychała. Susza jest zabójcza dla grzybni. Natomiast jeśli zostawiamy końcówkę grzyba w ziemi to zostawiamy wrota wejścia dla wszelkich chorób.
Co do przyrządzania grzybów to ja najczęściej je suszę. Korzystam z elektrycznej suszarki albo nawlekam na nitkę i wieszam na kratce z tyłu lodówki. Ta kratka jest zawsze ciepła i grzyby schną bardzo szybko. Czasami na jesiennych wypadach dodaję grzyby do przygotowywanych potraw np: gotuje w kociołku wodę z kostką rosołową dodaję mięcho (może być konserwa) trochę cebuli i innej zieleniny (nie trudno o nią w lesie:) no koniec ugotowany wcześniej ryż tak żeby łycha stawała i mamy jedzonko jak się patrzy:) Smakuje rewelacyjnie przy wieczornym ognisku po całodziennej wędrówce:)
Co do wartości odżywczych grzybów już wszystko zostało powiedziane.
Jeśli chodzi o grzyby trujące to trzeba zachować szczególną ostrożność!!! Z zatruciami grzybami jest ten problem, że pierwsze objawy występują po ok 6-18h!!! Wtedy często jest już za późno. Najgorszy jest muchomor sromotnikowy (w Polsce powoduje najwięcej zgonów z powody zatrucia grzybami) ponieważ powoduje niewydolność nerek i wątroby. Okres utajenia w przypadku muchomora sromotnikowego wynosi od 6 do 12 h po tym okresie występuje nieodwracalne uszkodzenie wątroby i nerek. Bardzo często ofiary zatruć tym grzybem wymagają przeszczepu uszkodzonych organów (jeśli przeżyją).
O pierwszej pomocy przy zatruciu grzybami nie będę się tu wypowiadał, jeśli jest ktoś zainteresowany to możemy założyć nowy watek w dziale Pierwsza pomoc:)?
Co do tresowania psów do poszukiwania grzybów to nigdy takiego psa nie widziałem i nie słyszałem o żadnym. Ale myślę, ze jest to możliwe:)
Pozdrawiam!
Mały Jastrząb
Jeśli jeden człowiek coś potrafi , to i ja mogę się tego nauczyć...!
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Mam labradorkę. Niestety gdy do mnie trafiła była już dorosła i "zmanierowana" więc przy nauce większość grzybów konsumowała samodzielnie. Dałem sobie spokój. Natomiast na forum labradorowym są porady jak szkolić psa do wyszukiwania np. papierosów. W przypadku grzybów szkolenie mogłoby wyglądać podobnie. Pamiętaj tylko, że to jest pies aportujący i frajdą dla niego jest przyniesienie zdobyczy. A grzyby mają bardzo delikatną strukturęzmęczon pisze:wpadł właśnie w moje łapy szczeniak. Planowałem karelskiego psa na niedźwiedzie, ale rodzina mnie przegłosowała i skończyło się na labradorze. I, no właśnie, czy da się z niego zrobić labradorskiego psa na grzyby ? Wiadomo że Włosi tresują psy do szukania trufli, więc teoretycznie dałoby się wytresować psa do szukania prawdziwków. Ale czy ktoś z Was widział tak wytresowanego psa w praktyce ? Może chociaż słyszał ?
W rankingu poleceń, które udało mi się wbić do głowy mojemu suczysku bezapelacyjnie prowadzi komenda: "Przynieś piwko!"
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Właśnie boję się tej konsumpcji podczas szkolenia. Mój szczeniak wśród swoich przodków zapewne miał odkurzacz przemysłowy, bo wtrzącha dosłownie wszystko z niesamowitą prędkością. Boję się że nim do niego dobiegnę, to jakiegoś sromotnika wszamie i tyle go będzie. Ale z faktu że do Ciebie to piwko donosi, oraz z tego że labradory jako psy ratownicze nie konsumują od razu wykopanych ludzi, można wnosić że sa jakieś szanse i przy grzybach ?wolfshadow pisze: Mam labradorkę. Niestety gdy do mnie trafiła była już dorosła i "zmanierowana" więc przy nauce większość grzybów konsumowała samodzielnie. Dałem sobie spokój. Natomiast na forum labradorowym są porady jak szkolić psa do wyszukiwania np. papierosów. W przypadku grzybów szkolenie mogłoby wyglądać podobnie. Pamiętaj tylko, że to jest pies aportujący i frajdą dla niego jest przyniesienie zdobyczy. A grzyby mają bardzo delikatną strukturę
W rankingu poleceń, które udało mi się wbić do głowy mojemu suczysku bezapelacyjnie prowadzi komenda: "Przynieś piwko!"
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
A no są. Retrievery (psy aportujące) były i są używane przez myśliwych do aportowania ustrzelonej zwierzyny (ptactwo, drobne ssaki). Labradory pierwotnie pomagały na Nowej Funlandii wyciągać sieci rybackie z oceanu. Przy konkursach retriverów sędziowie zwracają uwagę na to czy pies nie "memła" aportowanego ptaszka. Łatwiej jest nie nauczyć pogryzania aportu małego obszczymurka, niż później wyprowadzać dorosłego psa na prostą z utrwalonych nawyków.Ale z faktu że do Ciebie to piwko donosi, oraz z tego że labradory jako psy ratownicze nie konsumują od razu wykopanych ludzi, można wnosić że sa jakieś szanse i przy grzybach ?
A wracając do tematu wątku. Poza kotletami z kani ("sowa" w pyrlandii) uwielbiam kapelusze z rydzy prosto z "blachy" z odrobiną soli i panierowane w bułce tartej i jajku pieczarki smażone w głębokim oleju czosnkowym (ząbek czosnku do gara w fazie podgrzewania oleju - trzeba go odłowić zanim się przypali i zgorzknieje). Rewela po prostu.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Z potraw z grzybami znakomita jest też pieczeń na dziko. Tylko taka mało survivalowa ona jest, bo mięso najpierw trzeba naszpikować słoniną, potem marynować w occie winnym niemal tydzień, w końcu piec w tej marynacie uzupełnionej właśnie dużą ilością suszonych grzybów. Plus oczywiście przyprawy. Jakie przyprawy, to zależy od rodzaju mięsa i gustu. Obecnie najczęściej używa się wołowiny (tylko nie róbcie z ligawy, bo pieczenie będzie trwało nie dwie, a cztery godziny), a kiedyś najpopularniejszy był zając. I a'propos zająca, miałem kiedyś psa który szedł do lasu i mi zające przynosił. Ale wyjaśniłem mu, że to nie zgodne z przepisami i odtąd jak wytropił zająca, to najpierw go ostrzegał szczekaniem, i dopiero jak zając się odsadził na bezpieczną odległość, ruszał za nim w pościg.
Co do muchomorków.
Jak zjesz sromotnika to już koniec, wyskakujesz z bucików.
Muchomor czerwony - warto otworzyć jakąś profesjonalną książkę o grzybach. I co tam znajdziemy? Ano to, że po usmażeniu na patelni jednego muchomorka mamy jazdy jak po upojeniu alkoholowym. Jakbyś pół litra wypił, potem często trafia się godzinny sen. Po zjedzeniu nie gonią nas żadne smoki ani szatan :diabel2: Tak tylko wspominam, żeby ktoś z kapci nie wyskoczył tak jak wyskoczyłem jak ujrzałem dziadka co sobie muchomorka przyrządzał.
Istnieje jeszcze jeden muchomor, nazwy nie będę podawał. PODOBNO smaczny, zbytnio się niczym nie wyróżnia. "Można" go zjeść sobie w 1 lipca na grzybobraniu. 1 sierpnia w pół godziny strzelimy w kalendarz a sekcja zwłok niczego nie wykaże - z tego powodu jego opis i nazwa został wycofany praktycznie ze wszystkich podręczników. Broń doskonała.
Jak zjesz sromotnika to już koniec, wyskakujesz z bucików.
Muchomor czerwony - warto otworzyć jakąś profesjonalną książkę o grzybach. I co tam znajdziemy? Ano to, że po usmażeniu na patelni jednego muchomorka mamy jazdy jak po upojeniu alkoholowym. Jakbyś pół litra wypił, potem często trafia się godzinny sen. Po zjedzeniu nie gonią nas żadne smoki ani szatan :diabel2: Tak tylko wspominam, żeby ktoś z kapci nie wyskoczył tak jak wyskoczyłem jak ujrzałem dziadka co sobie muchomorka przyrządzał.
Istnieje jeszcze jeden muchomor, nazwy nie będę podawał. PODOBNO smaczny, zbytnio się niczym nie wyróżnia. "Można" go zjeść sobie w 1 lipca na grzybobraniu. 1 sierpnia w pół godziny strzelimy w kalendarz a sekcja zwłok niczego nie wykaże - z tego powodu jego opis i nazwa został wycofany praktycznie ze wszystkich podręczników. Broń doskonała.
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Muchomor czerwieniejący (czerwonawy) łatwo można wziąć za czerwonego, a jest bardzo smaczny i nie ma żadnych właściwości odurzających. Pewnie "dziadek" zajadał się tym cudeńkiem.sar pisze: Tak tylko wspominam, żeby ktoś z kapci nie wyskoczył tak jak wyskoczyłem jak ujrzałem dziadka co sobie muchomorka przyrządzał.
- acia1065
- Posty: 183
- Rejestracja: 29 lis 2011, 09:51
- Lokalizacja: małopolska
- Gadu Gadu: 3955209
- Tytuł użytkownika: Acia
- Płeć:
- Kontakt:
Grzyb jadalny po dostatecznym wygotowaniu.sylwester2091 pisze:Muchomor czerwieniejący (czerwonawy) łatwo można wziąć za czerwonego, a jest bardzo smaczny i nie ma żadnych właściwości odurzających. Pewnie "dziadek" zajadał się tym cudeńkiem.sar pisze: Tak tylko wspominam, żeby ktoś z kapci nie wyskoczył tak jak wyskoczyłem jak ujrzałem dziadka co sobie muchomorka przyrządzał.
"Człowiek jest tym, co je" Feuerbach