jhp pisze:Nie wiem, czemu macie taki problem z tym rozpalaniem...
Tu nie chodzi o to, że ktoś ma problem z krzesiwem kowalskim i rozpalaniem ognia za jego pomocą lub brakiem wprawy. Wierz mi
Przytoczyłeś bardzo ciekawe zagadnienie (przynajmniej dla mnie). To, że temat mnie zainteresował (moje pytanie o rodzaj krzesiwa) nie oznacza wcale, że podważam Twoje zdanie czy coś w ten deseń

Z moich doświadczeń, jak na razie - wynika po prostu coś innego.
Zainteresował mnie sam fakt, który omawiasz. Bo to jest już swojego rodzaju ciekawostka. A mówisz o suchych włóknach pokrzywy, bez żadnego preparowania. Od dłuuższego czasu, skrzętnie zbieram i testuję taką wiedzę z zakresu prymitywnych technik ogniowych. Stad ciekawość.
jhp pisze:Nie wiem, kto powiedział, że zwęglone drzewo nie łapie iskier?
Ja tak powiedziałem. Zwęglone drewno - czyli wypalone w metalowym pojemniku (jak bawełna). Powstaje wtedy węgiel drzewny. Kto rozpalał kiedyś grilla to wie, że węgiel drzewny potrzebuje chwili czasu w ogniu by "złapał" i zaczął się żarzyć (stąd wspomniana podpałka do grilla).
Rewelacyjnym materiałem pod tym względem jest pianka z łodyg łopianu, topinamburu, słonecznika itd. Zwęglona w metalowym pojemniku, łapie iskrę jak trzeba. I rozdmuchuje się rewelacyjnie bo nie gaśnie i nie wypala się tak szybko. Ale numerem 1 jest jak dla mnie (oprócz zwęglonej bawełny) - zwęglony hubiak pospolity. A dokładniej, ta sama część którą się preparuje przez moczenie, rozbijanie i moczenie.
Po zwęgleniu, hubiak w mig łapie iskrę ze stali i krzemienia. Ciężko jest go potem ugasić i żarzy się bardzo długo.
jhp pisze:Kiedyś oglądałem, jak Les Stroud (lub Ray Mears - nie pamiętam który z nich) w swoim programie w ten sposób rano rozpalał ogień.
Tak. Też tak rozpalałem. Ale tego sposobu nie można ubierać w słowa "zawsze zadziała".
To, że drewno wypalone w ognisku złapie iskrę to ja wiem. Tylko, że takie właściwości posiada drewno, które zostało w miarę świeżo spalone. Ma wtedy taki charakterystyczny "meszek" - nie wiem jak to nazwać. W każdym bądź razie, drewno spalone, które już poleżało dłuższy czas na deszczu itd jest marną hubką. Iskry sypią się po nim jak po blasze. Jeśli w końcu jakaś chwyci, to efekt jest nietrwały i minimalna przerwa w rozdmuchiwaniu (złapanie wdechu) - sprawia, że zarzewie gaśnie. Ten temat przerobiłem dosyć wnikliwie.