Mój zestaw. W zależności od potrzeb zabieram różne konfiguracje:
- Menażka "czeszka" w środku, po lewej czajnik Tranga 1l (po prawej szwedzka nówencja
Jacy - szybko została sponiewierana) . Menażę przenoszę w skózanym pokrówcu uszytym z kozaczków małżowiny... nie mam problemów z sadzą brudzącą wnętrze plecaka.
Na drugim zdjęciu widzicie też kubek aluminiowy z e-Horyzontu. Był anodyzowany.... parę wypadów, czyszczenie, i anodyzowanie diabli wzięło. Szkoda pieniędzy na takie ficzery.
Ale kubek przedni, ponieważ idealnie mieści mi się do czajnika trangia, albo na dno "czeszki". A na punkcie wkładania naczyń, jedno w drugie, to ja mam fioła. Dziwić się jeśli chodzę z plecakiem Maxpedition 46-litrowym...
Na wypady samotne, zabieram mniejszy czajnik Trangi (zdjęcie 3cie), który idealnie mieści się w menażce aluminiowej (taka harcerska - zdjęcie 4te).
Dodatkowo mam różniaste puszki, puszeczki i TYciEpuszki

Stosuję je do przenoszenia herbaty, soli, dżemów (poranek bez tosta z dżemem, jest straconym porankiem). Wiem że mogę parę gram oszczędzić, używając woreczków foliowych, ale to już nie to samo co stara puszk po herbatnikach (jedną nawet mi Slaq gwizdnął)
Mam w komplecie jeszcze termos primusa 0,75l (sponiewierany już, ale kocham tego czarnego olbrzyma za miłe chwile jakie daje mi o poranku

:-D:-D:-D ).
Może mój sprzęt nie jest taki piękny i lśniący jak prezentowane tutaj naczynia (miejscami warstwa nagaru jest grubsza od samego aluminium) ale wiem że mogę z nim zawojować pół świata, albo przynajmniej zjeść jak król. Szczególnie cenię pierwszy zestaw plus termos Primusa.
KellyKettle, i kociołka Trangi nie wymieniłem, bo jak dotąd używane były sporadycznie.
