Anioł - piękna konstrukcja, piękne wykonanie ! Daj znać, jak zaliczysz z tym plecaczkiem Koronę Gór Polski i w trakcie nie zdecydujesz się jednak na inne rozwiązanie...

Od kilku lat leży i czeka na działanie aluminiowy stelaż. Ma z niego powstać Plecak Marzeń ! Na razie jednak leży... Czyżby więc jednak konstrukcje głośne marketingowo, znane z produktów "wiodących firm" nie spełniały oczekiwań ? No, za te pieniądze ? Niebywałe ! Pragnienie powrotu do plecaków ze stelażem zewnętrznym zarysowuje się coraz wyraźniej... Mnie, oprócz zewnętrznego stelaża rajcuje plecak bez zamków błyskawicznych... Nawet tych YKK...
wolfshadow pisze:Firmie noname łatwiej na rynek wpuścić bubel szukając oszczędności niż firmie o ugruntowanej marce.
- wątpliwa teza (ot, choćby ilość aut, wracających do serwisu, aparatów fotograficznych z wadami konstrukcyjnymi, konsol - a to dziedzina HT przecież, gdzież tam firmom produkującym szmaty do tego szczytu). Ale nawet jeżeli - chcesz powiedzieć, że z powodu iż firmie noname łatwiej wprowadzić bubel, należy kupować wyłącznie produkty markowe - zazwyczaj zdecydowanie droższe, niż noname, przy tej samej funkcjonalności ? Na wszelki wypadek ?
Zirkau - mnie się wydaje, że nie chodzi tu o "sprzęt klasy Dziul", tylko nastawienie klasy Dziul: chcę tego, czego naprawdę potrzebuję... Zapewne, benzynowy MSR na kilkudniowej, letniej wycieczce byłby przerostem formy nad treścią. Ale malutki i leciutki benzynowy Coleman pięćsetka - już nie. Używałem tego kilka lat - na letnich wycieczkach również. Dziś powiem tak - nie polecam... Nie dlatego, że to przerost jakiś... Po prostu - ten sprzęt nie spełnia moich oczekiwań. Jest zawodny a przy tym tak skomplikowany, że tego ryzyka nie da się w terenie wyeliminować. Zdecydowanie mniej skomplikowana, rosyjska "kostka" bije na łeb Colemana pod wieloma względami, za wyjątkiem szpetnego wyglądu i ciężaru... Z MSR-em podobnie - dziś ten sprzęt mnie nie interesuje. Nie dlatego, że drogi. Dlatego, że strasznie kichowaty... Jeżeli miałbym polecić sprzęt z górnej półki - są zdecydowanie produkty, znane bardziej z jakości, niż z krzykliwej reklamy...
Co do "wspomagania" namiotu płachtami, foliami, etc... Widziałem wiele podobnych sytuacji i wiem jedno - jeżeli "załoga" w trakcie nawałnicy ewakuuje się i usiłuje ratować sytuację podręcznymi środkami, to jest to koniec namiotu. Jestem żeglarzem i wiem, jak potrafi "ciągnąć" metr kwadratowy powierzchni na silnym wietrze. Żadna folia i żadne, doraźnie mocowane płachty nie pomogą. Jeżeli komuś pomogła folia, czy płachta - do namiotu mu się lało, ale niespecjalnie wiało.
Z drugiej strony - staram się nie nosić niczego "na wszelki wypadek":
wolfshadow pisze:Namiot kupowałem wiedząc, że ryzykuję zmoknięcie i awaryjnie miałem ze sobą poncho
Wolfshadow - namiot spełnia swoją rolę w dwóch przypadkach: na ogólnym polu namiotowym zapewnia Ci prywatną, może intymną przestrzeń, albo daje Ci schronienie podczas niesprzyjających warunków atmosferycznych. Jeżeli sypiasz na odludziu, w pogodne noce w namiocie - współczuję...

Jeżeli zabierasz namiot i z góry zakładasz, że nie spełni Twoich oczekiwań ? Po co ? Naprawdę nie rozumiem...
Kalyk - zgódźmy się co do jednego: kupujmy rzeczy dobre, bez względu na to czy w Biedronce, czy w Skalniku i bez względu na to, czy kosztują drogo, czy tanio... Rzeczy dobre - funkcjonalnie i jakościowo...
Ale zauważ - wówczas Twoje motto, że biednego nie stać na kupowanie tanich rzeczy jest pustym hasłem...
Prowler - po części odpowiedział Ci Slaq. A jak mam ja Tobie odpowiedzieć, skoro eksploatuję z powodzeniem już kilka lat czołówkę noname ? Skoro ona jest noname ? Przecież nie polecę Ci firmy, bo jej nie znam...

Abstrahując już od czołówek noname - czołówki Petzla to lipa. Mierna konstrukcja, mierne wykonanie, mierna jakość. Wybitna cena... Potwierdzone dziesiątkami przykładów.
puchalsw pisze:Jest jednak bardzo irytujący trend, który często pojawia się na forum, gdzie osoby kupujące za ciężko zaoszczędzone pieniądze sprzęt na lata, który ma uznaną renomę i jakość, poddawane są szyderstwu bądź krytyce.
Zirkau ma odwagę obstawać przy opinii, że czasami warto wydać trochę więcej, i co za tym idzie móc w pełni polegać na swoim sprzęcie, a mam wrażenie że mu się za to dostaje.
"Bracia szacunek mają i sławę - we dwóch rozpędzą każdą zabawę"...

Puchal - ująłbym to tak: jakość niekoniecznie idzie w parze z "renomą" producenta a jeszcze rzadziej z ceną produktu.
Wydaje mi się, że nie masz racji, uważając iż ja, czy inni, krytykujemy czy wręcz szydzimy z kogoś, kto kupił sobie sprzęt za większe pieniądze. Nie robimy tego nawet wówczas, kiedy ktoś się na takim sprzęcie zawiódł...
Pewnie ubawię Cię, ale sam jestem gadżeciarzem i posiadam wiele zbędnego sprzętu, sporo z górnej półki, za ciężkie pieniądzę, sprzętu, którego jednak ani nie używam, ani używać będę... Mam, bo lubię takie zabawki...

I co ? Mam szydzić sam z siebie ?

Puchal - nie o to chodzi !
Moje motto życiowe - nie jest oryginalne, oczywiście - brzmi: szukaj, burz, buduj...
Kiedyś uważałem, że ognisko to niezbędny element pobytu w lesie, że do lasu chodzi się z siekierką, że jak spać to koniecznie w namiocie, że... Kultywowałem dość długo te przesądy. Aż kiedyś zacząłem dostrzegać takich jakichś dziwnych ludzi, unikających innych, posługujących się zgoła innym sprzętem, niż ogół za to w sposób naprawdę sprawny i świadczący o dużej wiedzy i doświadczeniu. Zacząłem się im uważniej przyglądać. Oni przekonali mnie, że ognisko pali się wówczas, kiedy chce się realizować społeczne potrzeby - zjeść wspólnie posiłek, pogadać, wypić... Ale w innych sytuacjach płonące ognisko skutecznie izoluje człowieka od natury... Siedząc samotnie przy ognisku - jesteś swoim więźniem. Idę do lasu, żeby być w lesie, nie, żeby posiedzieć przy ognisku... Podobnie z siekierą - żeby przygotować opał na ognisko, siekiera jest całkowicie zbędna w 99,99% sytuacji... Co innego, gdybym musiał budować schronienie. Ale w polskim lesie nie wchodzi to w rachubę... I mógłbym tak truć i truć...

Nie o to chodzi...
Puchal - moim celem nie jest dokuczanie nikomu. Myślę, że nikt na tym forum nie chce nikomu dokuczać. Ale też niedobrze jest podnosić obiegowe opinie do rangi prawdy objawionej - tylko drogie i markowe (kontraktowe) jest dobre... Temu paradygmatowi nie przyklasnę... Drugim - i już ostatnim - moim celem jest może nie tyle propagowanie, co ukazanie nieco innej, bardziej indywidualnej filozofii w uprawianiu, no, powiedzmy - bushcraftu po polsku, niż ta, opierająca się na marketingowej wizji producentów sprzętu outdoorowego... Sądzę, że nie tylko moim, bowiem wydaje mi się, że kilka innych osób myśli podobnie.
Ogólnie - jeżeli zestawimy przedstawione na tym forum opinie np. Rzeza i moje - często wydają się one diametralnie różne. Pomimo to kiedyś napisałem, że Rzeza ze mną (z innymi również, oczywiście) więcej łączy, niż dzieli... Zachodzi pytanie - cóż więc nas łączy ? Ano, zapał do poszukiwania własnej drogi. Jakoś tak widzi mi się, że Rzez nawet wówczas, kiedy jakiś element wyposażenia w 100% spełni jego oczekiwania, to te ostatnie wzrosną... Szukaj, burz i buduj !
