Na sam początek informacje producenta:
LINK - mowa o drugim od góry
full tang
stal węglowa czerniona proszkiem epoksydowym
głownia 5 1/2 cala (~140 mm), długośc całkowita 10 5/8 cala (~265 mm)
grubość głowni 3/16 cala = ~4.7 mm
raczka z Kratonu
do tego pochwa ze skóry i codury
Łatwo dostępny juz za 125 zł
Noża używałem od sierpnia 2006 roku bez specjalnego pieszczenia się (innymi słowy "nie patyczkowałem się). Czyszczony, ostrzony, noszony na sercu

Praca z Ontario była przyjemna, choć przyznam, że nie miałem porównania do innych ostrzy tej klasy / wielkości / typu. Rękojeśc poczatkowo ciut długa, później bardzo przydatna przy rąbaniu, głownia dość długa żeby "pomachać" i jednocześnie na tyle krótka, że spokojnie mogłem nosić nawet po mieście bez specjalnego problemu ze schowaniem w spodniach, pod bluzą itp. Nie miałem problemów ze slizganiem się noża w dłoni,
między innymi dzieki zakończeniu rękojesci - dziura na przewleczenie sznurka oraz wypustka zabezpieczały przez "wylotem" narzędzia. Bez zadowolenia spoglądałem na kawałki tworzywa mające tworzyć jelec - wykonane z Kratonu nie budziły zaufania, zwłaszcza kiedy porównałem je z jelcami z metalu w wielu innych nożach.
Ostrze - te napracowały się niemało. Kuchnia biwakowa, sznurki, drewno (rąbanie, struganie, rozszczepianie), kopanie (w piasku

Fabrycznie naostrzony był bardzo znośnie, potem poprawiałem nieraz różnymi osełkami. Dość szybko zaczęła schodzić czarna barwa, głownie przy rabaniu (w ten sposób napracował się naprawde dużo) i otwieraniu konserw. Nie przejmowałem sie jednak, szuszyłem tylko po kontaktach z wodą i tyle. Rdza nigdy go nie dorwała. Z piłki na grzbiecie głowni korzystałem sporadycznie, kori jak to piłka na nożu - lepiej wyciągnąć Victorinoxa

Teraz co mogę powiedzieć o Ontario niemiłego? Po pierwsze pochwa. Zrobiona ze słabej jakości sztucznej skóry zaczęła się psuć dośc szybko, jest też dośc miękka. Klipsy trzymają jak to klipsy, ale bez rewelacji, raz koleżance udało się zrobic kawąl i mi ten nóz "podharcerzyć" właśnie dzieki klipom, ktory nie stawiły większego oporu. Estetyka - musałem zakleic nity taśmą izolacyjna, bo strasznie raziły po oczach.
Po drugie - za całkowita porażkę uznaje jelec z Kratonu. Choć trzymał sie w miare dobrze przez dwa lata, w ciągu ostatniego miesiąca odleciał połamany. Kraton po prostu nie wytrzymał napierw przy wbijaniu noża w drewno przy rozszczepianiu (dłoń osuwała się z każdym uderzeniem i w końcu jelec nie podołał) a później przy piłowaniu. W ten sposób pozbyłem się jelca na dobre. Nie minęło wiele dni i postanowiłem w przerwie pracy siedząc sobie na Helu na plaży zostawić nóż wbity w kawał drewna. Przy wyciąganiu... ułamałem końcówkę ostrza. Uznałem to za oficjalny koniec noża i główny pretekst do napisania tej recenzji.
Poniżej jeszcze kilka fotek









Mam plan na przywrócenie noża do życia: spiłować ostrze tak jak na zdjęciu, zaostrzyć i działać dalej. Może macie jakieś pomysły co mogę z nim jeszcze począć?
----------------
Now playing: Jacek Kaczmarski - Piec sonetów o umieraniu komunizmu