Właśnie wróciłem z wypadu do podjarocińskich lasów. Niestety, obowiązki pozwoliły mi wyruszyć dopiero o 15.30, co spowodowało, że akcja była tym ciekawsza

Na skraju lasu byłem o 16.00. Niespiesznie wędrowałem przed siebie, za jasnosci rozglądając sie za suchą rozpalką i podpałką. Na pierwszy rzut oka wszystko było mokre, ale świerki i pniaki brzóz jak zwykle okazały sie niezawodne. Już o 16.40 znalazłem miejsce na nocleg. I tutaj wahanie- jest ciemno- mam rozlożyć poncho, czy spróbować szałas, jak planowałem? Wszak jest, ludzką miarą, tak wcześnie... Zabrałem się za szałas. Pracowałem tylko dzieki moim wyczulonym oczom, bo latarek to ja nie używam. Jak skończyła się szałasowa akcja, przeczytacie z opisów zdjęć

Piękny jest las listopadowy nocą. Te mgły, siąpienie wody, lekki poblask księżyca zza chmur, tajemnicze cienie powodowane przez wychodzący czasem księżyc w pełni... Nie psułem tego latarką, której nawet zresztą nie wziąłem.
O moim pichceniu dowiecie się raczej z opisów zdjęć, dodam, że było szybko i bardzo wygodnie, już kocham tą nową kuchenkę:)
Spać poszedłem o 20.15 - poprzednią noc przechulałem na imprezie w akademiku, więc mi sie chciało. Spałem komfortowo z przerwami na zmianę boku do 7, w samym t- shircie termoaktywnym, kalesonach i skarpetach- śpiworek super, choć komfort ma dopier przy -4, więc te 2 stopnie to dla niego pikuś

Jednak najfajniejszy był sen o zlocie Recona

Mam nadzieję, że mój sen nie będzie proroczy, bo nijak nie pasuje do fotek ze Zlotu 2010

Rano szybkie śniadanko, pakowanie, i w drogę- trochę na obkoło. Te mgły, kropelki wody na igłach, ciche śpiewanie ptaków...
Fotki:
http://picasaweb.google.com/Pratschman/ ... padowa2010#
Niech no tylko ktoś powie, że listopad nie jest piękny!...