Prawda jest taka że z nożami ciągle eksperymentuję, to że nóż pasuje jednemu nie znaczy że będzie pasował drugiemu. Ręka ręce nierówna.
Chętnie obadam nessmuka. Ale jeśli Twój będzie mi pasował to nie znaczy że każdy ness będzie

Trzeba popróbować różnych kling żeby znaleźć tą jedną dla siebie.
Wezmę dwa ekstra noże których jeszcze nie sprawdziłem w terenie, trochę więcej bagażu ale chcę się przekonać czy warto je zatrzymać czy puścić w świat. Testy noży przy krojeniu pomidorka jak to w zwyczaju jest na knajwsach mają się nijak do tego co z nożem robi się czasami w lesie gdy potrzeba przyszpili.
Tyle offtopa.
A w temacie górnej półki.
Za co często płaci się ekstra a co nie podwyższa walorów użytkowych, będąc przy tym jednak w ocenie wielu dobrym powodem do wydania paru złotych więcej.
- Ręczna niepowtarzalna robota zamiast seryjnej produkcji.
- Wzornictwo.
- Ekstra materiały podwyższające walory estetyczne a nie użytkowe.
- Poziom wykończenia głowni czy też rękojeści.
Te rzeczy potrafią kosztować, mają się nijak do tego jak np nóż tnie, ale często godzimy się za nie płacić. Co więcej ciężko kogoś krytykować za to że zamiast mory chce nóż w klimatach indiańskich czy zamiast siekierki z budowlanego woli ręcznie wykonany hawk w klimatach indiańskich.
Co więcej, ktoś może chcieć i ramboidalny nóż, tylko trzeba by przy projektowaniu wypracować jakiś kompromis pomiędzy jego ramboidalnością a użytkowością.
[ Dodano: 2010-10-27, 17:45 ]
W domu po pracy trochę więcej czasu to jeszcze coś dopiszę.
Z piętnaście lat temu miałem aitora jungle kinga. Łorginał koledze kuzyn ze stanów przysłał a ten mi go przechandlował. Szpan na obozach całą gębą

Długo mi służył.
Teraz marzy mi się znowu, tak przez sentyment. Ale to co na allegro leży to kicha podróba.
Sprowadzanie z Hiszpanii czy gdzie tam je produkują tez nie widzę sensu.
Wymyśliłem sobie że przeprojektuję i zlecę wykonanie. Co najwyżej kupię kiszkę z allegro dla samej pochwy.
Po co? Na co? Przecież mógłbym morę kupić. Ano mógłbym i wszystko co tym aitorem zrobię mógłbym morą. Ale widzimisię jest widzimisię

Może różnica polega na tym że czasami wymyślamy tysiąc powodów i teorii aby usprawiedliwić sobie nasze widzimisię, zamiast nazywać rzeczy po imieniu
[ Dodano: 2010-10-28, 08:43 ]
zmęczon pisze:Dobre marki ? Spyderco ma 40 lat, 38 pracowników, jakieś 10mln$ rocznego przychodu, czyli mniej więcej tyle też jest w całości warta. Nawet swojski Gerlach jest większy. Cała produkcja jednej z największych firm branży - Benchmade mieści się w hali ( o czym oni z dumą piszą na swojej stronie internetowej) wielkości marketu Biedronka, czterokrotnie mniejszej niż ta którą Stanley pod Wrocławiem postawił by w niej tylko tłuc gwoździe. W świecie narzędzi wszystkie te wasze "dobre marki" to firmy krzaki, o wiarygodności porównywalnej z warsztatem ślusarskim pana Kazia. Dla porównania Stanley jest na giełdzie nowojorskiej od 50 lat, zatrudnia 18000 osób, jest wart 500 razy więcej niż Spyderco, a na same prace badawczo rozwojowe wydaje więcej niż cały przemysł noży dla hobbystów jest wart. I dopiero wyrobom takiej firmy mogę ufać bez testowania.
To co napisałeś o wielkości firm to prawda.
To co napisałeś w ostatnim zdaniu dla mnie osobiście jest śmieszne.
Koncept ufania komuś kto chce mi coś sprzedać i zarobić na tym jest komiczny.
Przykład Stanleja też jest z czapy, lepszym byłby IMHO Gerber. Napisałeś co prawda "w świecie narzędzi", ale świat narzędzi i rynek narzędzi nie ma się nijak do świata noży i rynku noży.
Ale i tak nie jest fair porównywać firmę która tylko noże robi i firmę której produkcja wykracza daleko poza ich temat.
To tak jakby powiedzieć że kowal robiący pojedyncze sztuki noży nie jest godzien zaufania a Tesco jest super bo sprowadza tysiące scyzoryków z Chin co roku...
Wszystkie te firmy produkują dobre noże, tak Zmęczon, to są dobre marki. Pytanie tylko czy warte swojej ceny, czy nie napompowane marketingiem.