


Patent na destylarkę jest prościutki, ale skuteczny. Potrzebne są dwa naczynia, o podobnej średnicy, ale jedno musi wchodzić w drugie z pewnym luzem i kawałek folii by taki zestaw szczelnie zamknąć.
Do większego naczynia wlewamy wodę, i ją zagotowujemy - w ten sposób odparujemy składniki lotniejsze od niej. Następnie na jej powierzchnię wkładamy mniejsze naczynie, niech sobie pływa swobodnie. Musi zostać nieco luzu do górnej krawędzi większego naczynia. Nakładamy płat folii i szczelnie obwiązujemy. Uwaga - robimy to dość luźno, tak jak w destylarce słonecznej, zamiast kamienia w utworzone wgłębienie nalewamy zimnej wody. I na ogień z tym. Woda w dużym naczyniu zaczyna wrzeć, paruje, skrapla się na folii, i skapuje do pływającego mniejszego naczynia. Jeżeli woda na foli się zbytnio rozgrzeje, wymieniamy ją na zimną. Postęp destylacji widać przez folię, gdy naczynko jest prawie pełne, zdejmujemy gar ognia, wylewamy wodę z folii, otwieramy i cieszymy się czystą wodą.
Patent sprawdzony przy produkcji płynów zakazanych przez prawo, ale bardzo cieszących smakoszy
