Pozwolę sobie odgrzać temat.
Człowiek jest potomkiem - dalekim oczywiście w czasie - niejakiego Australopiteka który był występował sobie (o ile dobrze pamiętam) w dwóch typach - A i P. Typ A był duży,dorodny i żarł zielone a zamieszkiwał tereny bardziej lesiste . Typ P natomiast był dość nikczemnych rozmiarów, nie za przystojny

i mieszkał na obszarach sawannowych a żarł był najchętniej drobne zwierzaki i padlinę. Typ A nie dał rady i bezpotomnie opuścił padół a wynikiem istnienia typu P jesteśmy my - jesteśmy padlino/wszystkożercami - o tyn świadczy uzębienie, budowa układu trawiennego i jeszcze kilka szczegółów budowy wewnętrznej.
Można nie jeść mięsa jako takiego ale np. tłuszcze zwierzęce przyswajać trzeba - w Indiach i Nepalu mięsa je się mało (większość ludzi jednak nie je) ale za to spożycie serów, mleka i masła jest gigantyczne. Soja , z kolei, która najczęściej jest u nas sprzedawana nie jest najzdrowsza bo pomija się w jej obróbce znany w Azji proces fermentacji który rozkłada jakiś tam potencjalnie rakotwórczy związek zawarty w nieprzetworzonej soi.
Kilkukrotnie oglądałem dokument o wizycie brytyjskiego meteorologa w Jakucji - koleś jest wegetarianinem od lat, a Jakucję odwiedził w zimie - miejscowi jedzą w zasadzie tylko mięso i tłuszcz zwierzęcy. Powiedzieli mu, że musi jeść to co oni, a na pytanie "czemu?" padła prosta odpowiedź : Bo jeśli nie będziesz tego jadł to umrzesz. I kwita - są warunki w których nie da się nie jeść mięsa, a argument, że jakaś roślinka zawiera białka tyle i tyle jest idiotyczny bo ile z tego białka jest przyswajalne? Wegetarianie mogą się czuć dobrze ale raczej nie ci którzy ciężko fizycznie pracują . Na bycie vege mogą pozwolić sobie ludzie o lekkim trybie życia - lekkie życie, lekkie żarcie, lekkie sranie.
I proponuję jeszcze nosić buty i torebki z tzw. "ekologicznej" skóry - no bo nie zabija się przy tym zwierzątek (niby!) - przy produkcji której produkuje się tony odpadów które na długie setki lat zalegną na wysypiskach.