dasz radę? Wątpię, bo cięzki to był tylko plecak. Taki zapas wody i jedzenia, to jak ma być ciężko? Ciężko będzie jak zabraknie schronienia i żarcia, a będzie chciało Ci się pić i jeść. Ale wtedy będzie plecak lekki.earthtraveler pisze: Dodam jeszcze że ktoś napisze po co ci to wszystko? odpowiem..poprostu to zabrałem bo chciałem by było ciezko,dam radę gdy jest cięzko to dam radę gdy będzie lekko...proste..
Samotne wędrowanie.
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- earthtraveler
- Posty: 79
- Rejestracja: 04 cze 2010, 09:35
- Lokalizacja: Kozłowo
- Gadu Gadu: 6793090
- Tytuł użytkownika: Lubię sobie połazić
- Płeć:
Cholera, w przyszłym miesiącu będę miał tylko dwa tygodnie, żeby zorganizować jakiś wypad do lasu. Takie połączenie marszu na topografię z noclegiem.
Wystartował bym ze swojej miejscowości powiedzmy o 8:00, następnie nocleg w wybranym miejscu po trasie, następnego dnia dotarcie do celu(dom teścia, żonkę namówię aby przyjechała po mnie w w/w miejsce).
Trasa po asfalcie wynosi ok. 15km, klucząc lasami będzie ok 15km więcej.
I mam pytanie: jak obliczacie czas marszu, biorąc pod uwagę utrudnienia w terenie.
Wystartował bym ze swojej miejscowości powiedzmy o 8:00, następnie nocleg w wybranym miejscu po trasie, następnego dnia dotarcie do celu(dom teścia, żonkę namówię aby przyjechała po mnie w w/w miejsce).
Trasa po asfalcie wynosi ok. 15km, klucząc lasami będzie ok 15km więcej.
I mam pytanie: jak obliczacie czas marszu, biorąc pod uwagę utrudnienia w terenie.
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Każdy ma indywidualne tempo, musisz zmierzyć swoje, to najlepszy sposób. Możesz spróbować skorzystać z mojego, tyle że mam tendencję do szybkiego chodu. Jeżelli preferujesz wolniejsze tempo, to podziel moje wartości przez 2 (tak już zauważyłem że praktyce bardzo się sprawdza).ZEN pisze:I mam pytanie: jak obliczacie czas marszu, biorąc pod uwagę utrudnienia w terenie.
Podane tempo uwzględnia czas na przerwy. Teren płaski - co ok. 3h 10-15 minut, w międzyczasie przerwy na jakieś zdjęcia, napicie się. Teren górski, przerwy co 2/2,5 h, jw.
Szybki marsz z plecakiem 20 kg w łatwym terenie. Proste drogi, szerokie ścieżki, ścieżki polne, szlaki, ścieżki w lesie etc. przewyższenie mniejsze niż kilkadziesiąt metrów na km, łatwa nawigacja, zazwyczaj 6-7 km/h.
Teren średni (plecak jw.) Gęste krzaki, błoto/tereny podmokłe o długości kilkaset metrów na danym odcinku mniej więcej do kolan, śnieg do kolan/do pasa, przewyższenia na km powyżej rzędu 100 metrów, w miarę stabilny rumosz skalny, duże zróżnicowanie terenu, częste sprawdzanie pozycji na mapie, przedział 3-5 km/h, bardzo zależy od terenu.
Teren trudny (plecak jw.) Śnieg/błoto do pach, bardzo strome zbocza, niestabilne moreny/parchate stoki, konieczność bardzo dokładnej nawigacji, itp. zazwyczaj < 1 km/h. W zimie przy bardzo złych warunkach (mnóstwo śniegu, burza, ,,whiteout'') czasy z map, na szlakach w górach x3-4. Dobre warunki takie same czasy, czasami x1,5.
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
Wiesz skrajność polega na tym, że często nocuję w terenie ale bez śpiwora.
Ubranko taktyczne nie przemakalne, buty na goreteksie i tak dalej, jednym słowem: gdzie żołnierz zaśnie tam się prześpi. Teraz chcę spróbować wyprawy na cywila. Lajtowa turystyka, jakieś fotki, spanko w śpiworze pod ponchem, marsz ale tak żeby nacieszyć oczy omijającym krajobrazem.
Ubranko taktyczne nie przemakalne, buty na goreteksie i tak dalej, jednym słowem: gdzie żołnierz zaśnie tam się prześpi. Teraz chcę spróbować wyprawy na cywila. Lajtowa turystyka, jakieś fotki, spanko w śpiworze pod ponchem, marsz ale tak żeby nacieszyć oczy omijającym krajobrazem.
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
jutro idę pospacerować po Puszczy Knyszyńskiej i w sumie nie wiem kiedy wrócę.. Nie planowałem trasy, nie planowałem miejsc obozowania i nie planowałem czasu trwania . Wszystko będę modyfikował na bieżąco ,a trasę na dzień następny ułożę sobie przy świetle świeczki przed snem w obozie
Będę tylko ja moje myśli i las i to w takim wędrowaniu jest najpiękniejsze. Do tego pogoda zapowiada się wyśmienita - ciepło i wilgotno czyli tak jak lubię
no i od czasu do czasu błysnąć coś powinno.

Będę tylko ja moje myśli i las i to w takim wędrowaniu jest najpiękniejsze. Do tego pogoda zapowiada się wyśmienita - ciepło i wilgotno czyli tak jak lubię

Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
- earthtraveler
- Posty: 79
- Rejestracja: 04 cze 2010, 09:35
- Lokalizacja: Kozłowo
- Gadu Gadu: 6793090
- Tytuł użytkownika: Lubię sobie połazić
- Płeć:
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
wróciłem, wróciłem ale chyba ktoś usuną mojego posta. Nie do końca się udało ale może jakieś zdjęcia wrzucę
Ostatnio zmieniony 19 sie 2010, 21:41 przez Prowler, łącznie zmieniany 1 raz.
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
Pewno siedział przy Żubrze dlatego nie było Go tak długo


Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
Cóż... Dla mnie istnieją dwie, rozdzielne rzeczy: wtopienie się w naturę i bycie zdanym wyłącznie na siebie. Pierwsze samodzielne (bez rodziców) biwakowanie w lesie zaliczyłem na początku lat 70, między 7 a 8 klasą podstawówki. Całe dwa tygodnie ! Baaardzo ciężko było wymóc zgodę "starych" ale udało się mnie i najlepszemu koledze. No, nie żeby tak zaraz puszczono nas bezkrytycznie w głuszę - zostaliśmy dobrze wyposażeni (jak na owe czasy) a miejsce pobytu ustalono w pobliżu obozu harcerskiego, gdzie też mieliśmy opłacone posiłki a jedna z instruktorek (córka znajomych ) miała nas "doglądać". W praktyce okazało się, że ma ona chłopaka i ani jej w głowie zawracać sobie głowę nami. Natomiast po drugiej strony polany, również "na dziko" obozowała grupa starszej młodzieży z naszego miasta, taka nie do końca z właściwej sfery społecznej (jak ujęliby to zapewne nasi rodzice). Żulia taka, ale byli to wspaniali ludzie - przy nich nie miał nam prawa włos z głowy spaść, chociaż nikt ich o opiekę nie prosił. Podjęli i sprawowali ją dyskretnie i z dystansem, bez narzucania czegokolwiek - co zrozumieliśmy znacznie później. Zresztą, kontynuowaliśmy potem znajomość, chociaż oni byli od nas znacznie starsi i znacznie dojrzalsi.
Potem było już z górki - licealne, coroczne wędrówki autostopem, góry i Mazury, wybrzeże, spanie wszędzie, gdzie tylko można sobie wyobrazić - po lasach, zawinięty w koc, w tatrzańskich kolibach, na dworcach, zadaszonych przystankach autobusowych, w mendlach i stogach na polu i gdzie tam jeszcze... W pustostanach, ruinach ("nawiedzonych" też
), nawet na cmentarzach...
Często samemu, w pojedynkę - ale to nie były jeszcze "te" samotne wędrówki. Na takie samotne z zamysłu, czas przyszedł zdecydowanie później. Do tego trzeba dojrzeć chyba. Jakoś...
Generalnie - nie zawsze wszystko układa się zgodnie z oczekiwaniami (te ostatnie warto ograniczać). Ale też nie ma się czego bać w lesie, na bezdrożach, tam, gdzie nie ma ludzi. Owszem, czasem coś puknie, czasem coś stuknie, lecz "świat realny jest poznawalny" - jak Skaldowie onegdaj śpiewali, duchów i strachów nie ma. Poza tymi, które sami hodujemy we własnym umyśle. Tak więc, młodzieńcy - zarzucać plecak i w drogę !
Potem było już z górki - licealne, coroczne wędrówki autostopem, góry i Mazury, wybrzeże, spanie wszędzie, gdzie tylko można sobie wyobrazić - po lasach, zawinięty w koc, w tatrzańskich kolibach, na dworcach, zadaszonych przystankach autobusowych, w mendlach i stogach na polu i gdzie tam jeszcze... W pustostanach, ruinach ("nawiedzonych" też


Generalnie - nie zawsze wszystko układa się zgodnie z oczekiwaniami (te ostatnie warto ograniczać). Ale też nie ma się czego bać w lesie, na bezdrożach, tam, gdzie nie ma ludzi. Owszem, czasem coś puknie, czasem coś stuknie, lecz "świat realny jest poznawalny" - jak Skaldowie onegdaj śpiewali, duchów i strachów nie ma. Poza tymi, które sami hodujemy we własnym umyśle. Tak więc, młodzieńcy - zarzucać plecak i w drogę !

Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
- Młody
- Posty: 898
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
Hillwalker, Proponuję odwiedzić stare cmentarze, Wprawdzie ja nic nie usłyszałem i nie widziałem ale... wyobraźnia robi swoje 

Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
Hillwalker, no dobra, jak chcesz, żeby było klimatycznie - gdzieniegdzie grasują duchy i strachy. Ale cały w tym urok i nic to groźnego, niebezpiecznego.
Im dalej od ludzi - tym bezpieczniej. W odludnym, polskim lesie naprawdę nic nie grozi. Nawet wioskowe, czy zdziczałe psy szwendają się po obrzeżach lasu. Aczkolwiek widzę dwa wyjątki od tego, co napisano powyżej: misie w Biesach (ogólnie - Karpatach) i sytuacja, kiedy zagrożeniem nie jest zwierzę, czy obcy człowiek, ale kontuzja, czy innego rodzaju poważna niedyspozycja. Mamy XXI w. więc komórki prawie wszędzie i zawsze pozostają w zasięgu (znam miejsca, też w środku Polski, gdzie nie jest to prawdą) ale żeby z tej możliwości skorzystać głęboko w lesie, trzeba umieć dokładnie określić MP. A to już sztuka...
Co do cmentarzy - wychowałem się w Kutnie. Mieszkałem obok zdewastowanego, żydowskiego cmentarza, kirchola, położonego na wzgórzu, które Niemcy, podczas okupacji, w połowie rozkopali - bez trudu, w żwirze, znaleźć można było ludzkie kości. Dla mnie było to dzikie miejsce, doskonałe do szczenięcych zabaw. Bywało, że ganialiśmy tam do późnych, nocnych godzin. Później przepędziłem tam niemało letnich nocek - było to kilkaset metrów od domu. Inne, podobne miejsce, to stary, dziś już w ogóle nie istniejący, cmentarz ewangelicki. Zapuszczony, zakrzaczony... Bywałem i tam, również wieczorami, ale zdecydowanie rzadziej, bowiem to było miejsce, gdzie schodzili się różni z całego miasta, żeby wypić. Bywało tam wesoło, ogólnie...
Niejeden delikwent, zmęczony zabawą, nockę przespał na poniemieckim pomniku, również kilku znajomych koneserów wina marki "Wino", ale nie słyszałem, żeby coś upiornego tam grasowało. A myślę, że powinno !
Jeszcze kilka razy w życiu zdarzyło mi się spędzić noc bardzo blisko cmentarnego płotu - raz na Węgrzech - ale jakichkolwiek sensacji nie doświadczyłem.
Z tym, że - rację ma Młody - wyobraźnia zawsze swoje robi, niezależnie od doświadczenia. Można pokusić się nawet o sformułowanie zasady: natężenie strachu przed ciemnością jest wprost proporcjonalne do ilości przeczytanych powieści Kinga a odwrotnie proporcjonalne do stopnia zmęczenia.

Im dalej od ludzi - tym bezpieczniej. W odludnym, polskim lesie naprawdę nic nie grozi. Nawet wioskowe, czy zdziczałe psy szwendają się po obrzeżach lasu. Aczkolwiek widzę dwa wyjątki od tego, co napisano powyżej: misie w Biesach (ogólnie - Karpatach) i sytuacja, kiedy zagrożeniem nie jest zwierzę, czy obcy człowiek, ale kontuzja, czy innego rodzaju poważna niedyspozycja. Mamy XXI w. więc komórki prawie wszędzie i zawsze pozostają w zasięgu (znam miejsca, też w środku Polski, gdzie nie jest to prawdą) ale żeby z tej możliwości skorzystać głęboko w lesie, trzeba umieć dokładnie określić MP. A to już sztuka...

Co do cmentarzy - wychowałem się w Kutnie. Mieszkałem obok zdewastowanego, żydowskiego cmentarza, kirchola, położonego na wzgórzu, które Niemcy, podczas okupacji, w połowie rozkopali - bez trudu, w żwirze, znaleźć można było ludzkie kości. Dla mnie było to dzikie miejsce, doskonałe do szczenięcych zabaw. Bywało, że ganialiśmy tam do późnych, nocnych godzin. Później przepędziłem tam niemało letnich nocek - było to kilkaset metrów od domu. Inne, podobne miejsce, to stary, dziś już w ogóle nie istniejący, cmentarz ewangelicki. Zapuszczony, zakrzaczony... Bywałem i tam, również wieczorami, ale zdecydowanie rzadziej, bowiem to było miejsce, gdzie schodzili się różni z całego miasta, żeby wypić. Bywało tam wesoło, ogólnie...


Jeszcze kilka razy w życiu zdarzyło mi się spędzić noc bardzo blisko cmentarnego płotu - raz na Węgrzech - ale jakichkolwiek sensacji nie doświadczyłem.

Z tym, że - rację ma Młody - wyobraźnia zawsze swoje robi, niezależnie od doświadczenia. Można pokusić się nawet o sformułowanie zasady: natężenie strachu przed ciemnością jest wprost proporcjonalne do ilości przeczytanych powieści Kinga a odwrotnie proporcjonalne do stopnia zmęczenia.

Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
po pewnych dziwnych doświadczeniach i przeżyciach, wolę jednak z większym szacunkiem postępować na terenach świętych i poswięconych.
tym bardziej uwierzylem - jak spisz w lesie, budzisz sie, koledzy też zlani potem, wszyscy mają ten sam sen, a jakby było mało, dwa dni później u lesniczego na herbatce słyszysz opowieść o zdarzeniach które widziałes we śnie, i kolejny strzał kiedy miejsce historii to było to, w którym spaliśmy. A sam leśniczy nie chciał nam wierzyć, że tą historię słyszymy pierwszy raz w życiu. A podaliśmy mu takie szczegóły, że chłop się przeżegnał. A wygonił nas z domu kiedy jego córkę nazwaliśmy imieniem jego babki....
tym bardziej uwierzylem - jak spisz w lesie, budzisz sie, koledzy też zlani potem, wszyscy mają ten sam sen, a jakby było mało, dwa dni później u lesniczego na herbatce słyszysz opowieść o zdarzeniach które widziałes we śnie, i kolejny strzał kiedy miejsce historii to było to, w którym spaliśmy. A sam leśniczy nie chciał nam wierzyć, że tą historię słyszymy pierwszy raz w życiu. A podaliśmy mu takie szczegóły, że chłop się przeżegnał. A wygonił nas z domu kiedy jego córkę nazwaliśmy imieniem jego babki....
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
Wygonił, powiadasz ?
Zirkau, wiesz, oczywiście - szacunek dla miejsca, zawsze... Tyle, że odczucia, o których piszesz, że dane Ci było je przeżyć, nigdy nie były moim udziałem. Co nie oznacza iż nie ma dla mnie różnicy między nocą w lesie a dniem. A i za dnia, nie tylko w lesie, zresztą, też zdarzało mi się poczuć nieswojo. Znasz to: "choćbym szedł ciemną doliną to zła się nie ulęknę bom ja tu jest największym s...synem" ?

Zirkau, wiesz, oczywiście - szacunek dla miejsca, zawsze... Tyle, że odczucia, o których piszesz, że dane Ci było je przeżyć, nigdy nie były moim udziałem. Co nie oznacza iż nie ma dla mnie różnicy między nocą w lesie a dniem. A i za dnia, nie tylko w lesie, zresztą, też zdarzało mi się poczuć nieswojo. Znasz to: "choćbym szedł ciemną doliną to zła się nie ulęknę bom ja tu jest największym s...synem" ?

Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
poprosił abyś sobie poszli i więcej nie nocowali u niego w lesie.....Dragonfly pisze:Wygonił, powiadasz ?![]()
człek przyzwyczaił się do tzw duchów puszczy - do lesnych odgłosów zwierząt, drzew, krzewow po prostu lasu - zupełnie inne niż odgłosy miasta. Ale wciąż można znaleźć dziwne miejsca, z rzeczami któryh nie da się naukowo wyjaśnić do końca. - takie typowe strachy.
Mam w puszczy takie miejsce gdzie kompas się gubi, a drzewa wokól polany wszystkie mają skręcone pnie i przechylone są do jej środka.
Wytłumaczenia niby proste - gną się ku światłu, pewnie gdzieś jakaś ruda/meteor. Ale jak się k...a popatrzy na mapę, zdjęcia z lotu ptaka - nie widać śladów kraterów, czy jakiekogolwiek uderzenie czegoś w ziemię. Ruda? może, ale musiałby to być pojed. ogromny komin skalny, do dookoła tylko piaski (wydmy). Chyba ze to być może wydmy przykryły coś, ale warstwa piachu do 60 m. I w takich miejscach miewa się też rózne sny, albo odczuwa dziwny niepokój. Ale najbardziej przeraża, jeśli historia która się Tobie śni okazuje się prawdą. Skąd się to bierze ? tego już naukowo nie wyjaśnisz.
Kolejna sprawa: stare kościoły, wsie zakładane były w tzw. św. miejscach poprzednich wierzeń - a te zakladane były w takich właśnie nietypowych miejscach. I nocka w takich miejscach, nawet w towarzystwie potrafi przynosić nieoczekiwane efekty.
Te nowe (załóżmy od 1400 r.) wybierane są już zgodnie z mapą i innymi wytycznymi niż " tajemnicze zjawiska" przypisane bogom.
Wiele z nich to zwykłe bajania - ale te opowieści nie biorą się z nikąd jak sam się przekonałem.
Polecam więc alternatywne poznawania historii :diabel2:
To jest to miejsce, o którym się mówi, że Niemcy tam testowali "Dzwon"? (takie preludium do bomby atomowej, były też plany uśmiercania nim jeńców i kierowania promieniowania na wrogie samoloty)Zirkau pisze: Mam w puszczy takie miejsce gdzie kompas się gubi, a drzewa wokól polany wszystkie mają skręcone pnie i przechylone są do jej środka.
Jeśli chodzi o nocne strachy, przedwczoraj byłem nocą na cmentarzu i porządnie się przestraszyłem. Otóż w mojej okolicy cmentarz znajduje się na górce, a to ponoć dlatego, żeby podczas roztopów nie był podmokły. Tak więc cmentarna górka jest najwyższym punktem w okolicy, z którego dzieciaki zjeżdżają na sankach i z którego ja często lubię gapić się na okolicę. Tak też było owej nocy. A noc ta była jakaś dziwna. Cały dzień i noc wiał silny wiatr ze wchodu, a w moim terenie prawie zawsze wieją wiatry zachodnie. Zwierzęta też dziwnie się zachowywały, wydawały jakieś nietypowe wrzaski, jęki i nawet nie mogłem rozpoznać, co to za zwierzęta. Ponadto niebo było czarne, bez gwiazd, co dodatkowo stwarzało ponurą atmosferę. W pewnym momencie spacerując po tej cmentarnej górce zobaczyłem między grobami stojącego kościotrupa!


ok, ale wyobraź sobie stan lękowy i dziwne sny kiedy nie wiesz że to teren cmentarza.
Wiedząc że to cmentarz, wyobraźnia znacznie łatwiej podpowiada Tobie co
tam może być. Dlatego nie lubię oglądać horrorów - bo wprowadzają błędne lęki i w miejscach, klimatach tych filmów automatycznie podświadomość przestawia gotowość na odbiór takich obrazów.
Ja jak pierwszy raz byłem we wcześniej opisywanym miejscu nie miałem pojęcia że to takie dziwne miejsce. Ale to nie jest to miejsce o którym Ty piszesz Śpioch.
namiary dam na priv.
Wiedząc że to cmentarz, wyobraźnia znacznie łatwiej podpowiada Tobie co
tam może być. Dlatego nie lubię oglądać horrorów - bo wprowadzają błędne lęki i w miejscach, klimatach tych filmów automatycznie podświadomość przestawia gotowość na odbiór takich obrazów.
Ja jak pierwszy raz byłem we wcześniej opisywanym miejscu nie miałem pojęcia że to takie dziwne miejsce. Ale to nie jest to miejsce o którym Ty piszesz Śpioch.
namiary dam na priv.
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
Śpioch, mnie zdarzyło się coś takiego, posłuchaj:
Wartownia garnizonowa w Kołobrzegu (lata 76 - 78) położona była na zalesionych bagnach, kilka kilometrów na zachód od miasta. Wiodła do niej usypana na mokradle, szutrowa droga a od pasa nadmorskich wydm oddzielał ją niewielki lasek. Odludzie kompletne a rzecz miała miejsce pod koniec listopada, pewnej wietrznej i deszczowej nocy. Cały obiekt, o prostokątnym kształcie otoczony był podwójnym płotem z drutu kolczastego na betonowych słupkach (coś a la Oświęcim), na co którymś była latarnia, przy czym z połowa z nich nie świeciła. Posterunek to był ten wąski korytarz między płotami, stanowiący bok prostokąta a wartownik miał obowiązek łazić w te i we wte - od końca, do końca. Mnie akurat przypadł krótszy bok, przylegający do podmokłego lasku. Przemyciliśmy z kolegą radio i zamiast łazić staliśmy na wspólnym rogu, opatuleni pałatkami i słuchaliśmy "radia nocą", jakiegoś. Wieje, pada, noc ponura, lampy się kiwają, półmrok tańczy... W pewnym momencie, niegłośno, ale wyraźnie rozległo się potępieńcze wycie jakieś. Osłupieliśmy. Za chwilę - znowu... Kolega przytomnie stwierdził - To od twojej strony... I szybciutko zniknął w mroku... Mnie serce podeszło do gardła. Właściwie nawet nie było gdzie sp...rzyć między tymi drutami a tu znowu wyje. Miałem PM 63, więc odpiąłem pasek, łapę na kolbę i idę między te druty w stronę zjawiska. Zrobiłem to odruchowo, w ogóle nie myśląc o strzelaniu bo jedyne, co mi do głowy w strachu przychodziło to różne wampiry, wilkołaki i inne takie, na które zwykłe kule nie pomagają... A tu znowu wyje, ale jakoś bliżej i chyba niewyraźnie, ale słychać to jak "waaartooowniiik", czy jakoś tak. No, strzygi wartowników nie wołają, więc zrobiło mi się trochę lepiej, ale znowu przed oczyma stanęli mi wszyscy pozarzynani wartownicy, o jakich krążyły różne opowieści... Podchodzę jeszcze bliżej, jak Dżon Łajn, z odrzuconą pałatką i łapą na kolbie, patrzę i widzę - zaczepiony bechatką, na drutach wisi kompletnie pijany szwejo, ociekający deszczem, skołtuniony... Jak ja go z...bałem ! Matko ! Okazało się, że lazł plażą z jakiejś wsi, od dziewuchy i chciał dojść do drogi z wartowni ale był tak pijany, że władował się w bagno a w końcu jakoś zaczepił się o ten płot z drutem kolczastym i to był koniec jego możliwości. Ale w życiu jeszcze takiego pietra nie miałem, jakiego on mi narobił.
Co do ciekawych miejsc: w lasku, niedaleko Kutna, w miejscowości Mnich, są kamienne kręgi. Często tam bywam, chociaż nie nocowałem w tych miejscach... Ale i tak jest nastrojowo, kiedy wyobrazi sobie człowiek tych celtyckich druidów, którzy tam odprawiali animistyczne obrzędy - na cześć duchów drzew, zwierząt i ludzi.
Więcej tutaj - http://www.kamienne.org.pl/kamienne/index.htm
Trzeba wejść w Przewodnik, dalej Kujawy i Mnich.
A tutaj kilka fotek z mojego ostatniego tam pobytu:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d6c ... 63188.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9ad ... f2a41.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ae7 ... f8d68.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b40 ... fb017.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/511 ... 2db50.html
W sumie - ciekawe miejsce, tym bardziej, że niedaleko jest przepiękny zameczek - muzeum, w Oporowie: http://www.zamkilodzkie.pl/pliki/oporw.htm
Wartownia garnizonowa w Kołobrzegu (lata 76 - 78) położona była na zalesionych bagnach, kilka kilometrów na zachód od miasta. Wiodła do niej usypana na mokradle, szutrowa droga a od pasa nadmorskich wydm oddzielał ją niewielki lasek. Odludzie kompletne a rzecz miała miejsce pod koniec listopada, pewnej wietrznej i deszczowej nocy. Cały obiekt, o prostokątnym kształcie otoczony był podwójnym płotem z drutu kolczastego na betonowych słupkach (coś a la Oświęcim), na co którymś była latarnia, przy czym z połowa z nich nie świeciła. Posterunek to był ten wąski korytarz między płotami, stanowiący bok prostokąta a wartownik miał obowiązek łazić w te i we wte - od końca, do końca. Mnie akurat przypadł krótszy bok, przylegający do podmokłego lasku. Przemyciliśmy z kolegą radio i zamiast łazić staliśmy na wspólnym rogu, opatuleni pałatkami i słuchaliśmy "radia nocą", jakiegoś. Wieje, pada, noc ponura, lampy się kiwają, półmrok tańczy... W pewnym momencie, niegłośno, ale wyraźnie rozległo się potępieńcze wycie jakieś. Osłupieliśmy. Za chwilę - znowu... Kolega przytomnie stwierdził - To od twojej strony... I szybciutko zniknął w mroku... Mnie serce podeszło do gardła. Właściwie nawet nie było gdzie sp...rzyć między tymi drutami a tu znowu wyje. Miałem PM 63, więc odpiąłem pasek, łapę na kolbę i idę między te druty w stronę zjawiska. Zrobiłem to odruchowo, w ogóle nie myśląc o strzelaniu bo jedyne, co mi do głowy w strachu przychodziło to różne wampiry, wilkołaki i inne takie, na które zwykłe kule nie pomagają... A tu znowu wyje, ale jakoś bliżej i chyba niewyraźnie, ale słychać to jak "waaartooowniiik", czy jakoś tak. No, strzygi wartowników nie wołają, więc zrobiło mi się trochę lepiej, ale znowu przed oczyma stanęli mi wszyscy pozarzynani wartownicy, o jakich krążyły różne opowieści... Podchodzę jeszcze bliżej, jak Dżon Łajn, z odrzuconą pałatką i łapą na kolbie, patrzę i widzę - zaczepiony bechatką, na drutach wisi kompletnie pijany szwejo, ociekający deszczem, skołtuniony... Jak ja go z...bałem ! Matko ! Okazało się, że lazł plażą z jakiejś wsi, od dziewuchy i chciał dojść do drogi z wartowni ale był tak pijany, że władował się w bagno a w końcu jakoś zaczepił się o ten płot z drutem kolczastym i to był koniec jego możliwości. Ale w życiu jeszcze takiego pietra nie miałem, jakiego on mi narobił.
Co do ciekawych miejsc: w lasku, niedaleko Kutna, w miejscowości Mnich, są kamienne kręgi. Często tam bywam, chociaż nie nocowałem w tych miejscach... Ale i tak jest nastrojowo, kiedy wyobrazi sobie człowiek tych celtyckich druidów, którzy tam odprawiali animistyczne obrzędy - na cześć duchów drzew, zwierząt i ludzi.
Więcej tutaj - http://www.kamienne.org.pl/kamienne/index.htm
Trzeba wejść w Przewodnik, dalej Kujawy i Mnich.
A tutaj kilka fotek z mojego ostatniego tam pobytu:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d6c ... 63188.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9ad ... f2a41.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ae7 ... f8d68.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b40 ... fb017.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/511 ... 2db50.html
W sumie - ciekawe miejsce, tym bardziej, że niedaleko jest przepiękny zameczek - muzeum, w Oporowie: http://www.zamkilodzkie.pl/pliki/oporw.htm
Ostatnio zmieniony 10 wrz 2010, 23:04 przez Dragonfly, łącznie zmieniany 1 raz.
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
- Malibue
- Posty: 8
- Rejestracja: 10 wrz 2010, 18:40
- Lokalizacja: Nowy Sącz
- Tytuł użytkownika: Dziecko Lasu
- Płeć:
Witam!
Podczas nocnych wędrówek, a już szczególnie tych samotnych, obojętne czy z latarką czy bez, drzewa, krzaki, trawy nabierają dziwnej zdolności do niespodziewanego biegania za plecami. Robaczki zaś, szczególnie wszelkie rodzaje żuczków, ale także muchy, komary zdobywają piramidalne rozmiary. Aż dziw bierze, że gnojak może udawać przez chwile półtorametrową żmije, a wiewiórka ba... tygrysa. Oj wszelkie odgłosy lasy przez pryzmat nocy potęgują. Świetnym sprzymierzeńcem tego są wspomniane horrory. Nierzadko ludzie nie zdają sobie sprawy jaką one mają moc wpływania na psychikę. Dlatego już ich nie oglądam. Trochę też nabrałem doświadczenia i rzadziej spotykam owe tygrysy, ale gdy znajdę się w miejscu nie lada "klimatycznym" powiadam - już nie jestem żaden chojrak. Naprawdę ciężko wyeliminować czynnik strachu. Czy się mylę, czy komuś się udało? Pozdrawiam.
Podczas nocnych wędrówek, a już szczególnie tych samotnych, obojętne czy z latarką czy bez, drzewa, krzaki, trawy nabierają dziwnej zdolności do niespodziewanego biegania za plecami. Robaczki zaś, szczególnie wszelkie rodzaje żuczków, ale także muchy, komary zdobywają piramidalne rozmiary. Aż dziw bierze, że gnojak może udawać przez chwile półtorametrową żmije, a wiewiórka ba... tygrysa. Oj wszelkie odgłosy lasy przez pryzmat nocy potęgują. Świetnym sprzymierzeńcem tego są wspomniane horrory. Nierzadko ludzie nie zdają sobie sprawy jaką one mają moc wpływania na psychikę. Dlatego już ich nie oglądam. Trochę też nabrałem doświadczenia i rzadziej spotykam owe tygrysy, ale gdy znajdę się w miejscu nie lada "klimatycznym" powiadam - już nie jestem żaden chojrak. Naprawdę ciężko wyeliminować czynnik strachu. Czy się mylę, czy komuś się udało? Pozdrawiam.
Cudne manowce