Jednak świadomy narażenia się na serię tortur, ran cielesnych, chłosty ew. prób oblania moczem mojego domu , zgwałcenia chomika i potopienia bezlitosnego moich rybek przez co bardziej fanatycznych i krewkich (jak widzę) Użytkowników tutejszego Forum...


MUSZĘ SPRÓBOWAĆ WYRAZIĆ SWOJE ZDANIE NA TEMAT SPRZĘTU DLA POCZĄTKUJĄCYCH
Zaznaczam że nie jestem człowiekiem z bajki pt "nie wie co gada" i w zasadzie moje doświadczenia w sprzęcie do "bytowania" jest dość spore...
Przedźwigałem już w latach 70tych ubiegłego Wieku (ja pierdziu jak to brzmi

ZAPEWNIAM Was... prawdziwy SURVIVAL to zaczynał się, kiedy w 4 dniu kończyła się kasa (roztrwoniona "przelewem" i to nie bankowym


MOJE ZDANIE N/T SPRZĘTU
Po co Ci Sprzęt typu namiot za 500 zł ?
Ja jeśli już potrzebuję namiotu to śmigam z namiocikiem z Biedronki za 20zł bo taki sprzedawali między makaronami a herbatą. Kupiłem go bo wpadłem po żarcie a ostatniej nocy żarły mnie komary... Mój "namiot waży 1,2 KG i służy mi dzielnie już 3 lata. Kolor też ma "survivalowy" bo taki buraczkowo-brązowy i jak spałem w krzaczorach to leśnicy łażąc 20m ode mnie go nie widzieli i obyło się bez mandatu za nieprawidłowe "parkowanie"

Obok namiotu w tej samej Biedronie (zaraz przy ciastkach) znalazłem śpiwór z napisem
Greencośtam i służy mi od 3 lat do wszelkich możliwych celów. kosztował też coś koło 20 zł więc zabrałem go jako dodatek do zupek "chińskich"...
Widzę że bardzo ważnym zagadnieniem dla Was jest posiadanie NOŻA...
Tu pełna zgoda ja używałem przez blisko 5 lat oryginalnego Victorinoxa (dostanego w prezencie a utraconego przez moje dziecię) ale kiedyś przez 15 lat na WSZELKICH WYJAZDACH wspaniale służył mi zwykły monterski scyzoryk Gerlacha który co prawda rdzewiał ale dał się naostrzyć ....
Więc moje zdanie n/t "JAKI SCYZORYK ?" opowiadam OSTRY !!!
Badziewny "scyzor" czy inny nóż NIE DA SIĘ NAOSTRZYĆ i tym się kieruj przede wszystkim

Co do NOŻY SZTURMOWYCH .
Jeśli już Wam się przydają w terenie to OK... ale czy naprawdę są Wam potrzebne i wiecie jak ich używać ?

ja osobiście używam od 30 lat bagnetu od polskiego mauzera z przed II WŚ... kupiłem go kiedyś za grosze za pieniądze zaoszczędzone na lodach "Bambino" i "Calypso"

Służył mi i SŁUŻY DO DZIŚ 30 lat pomimo dzielnych starań moich (dorosłych już) dzieci.
Używam go jako łopaty, kilofa, młotka, siekiery, otwieracza do konserw i sami Bogowie Leśni wiedzą, jeszcze do czego... Nawet był używany jako wędka

W 30letnich bojach stracił już pochwę (zrobiłem nową sam ze skórzanego pasa), stracił już oryginalne okładziny bakielitowe (zastąpiłem je jelenim rogiem)...
Jednak jak sobie pomyślę że dziś kupuję nowy wypasiony nóż czy bagnet za kilkaset złotych i "tyram" nim w terenie to chyba wolałbym inaczej spożytkować tą kasę...

Nie chcę się tu kreować na jakiegoś "znawcę" czy "eksperta" .
Z pokorą czytam Wasze przemyślenia i pomysły i czerpię pełnym mózgiem

Jednak nabyty rozsądek, nie pozwala mi się zgodzić z logiką KUPIĘ SOBIE WYPASIONY , BAJERANCKI , SUPERFIRMOWY SPRZĘT , CIUCHY i ZA KUPĘ KASY (często za kasę rodziców



To nie sprzęt jest ważny a operujący tym sprzętem ludzik

Co z tego że będziesz miał hipersiekierę jak sobie utniesz palucha albo sam sobie rozwalisz łeb obuchem ?

GORSZE JEST NOSZENIE BEZUŻYTECZNEJ HIPERSIEKIERY bo się w zasadzie nie przydaje

