A no sorki - zapomniałem opisać nocki.
Wieczorem miałem problemy z rozpaleniem ognia, na szczeście za któryms razem się udało :diabel2:
Od przybycia na miejsce do momentu gdy połozyłem się spać temperatura spadla o 7 stopni.
Przed położeniem się spać temperaturka na zewnątrz już spadla do -19, a wewnątrz poncha -17. Musze przyznac że poniżej -10 poncho i plecak Arizzon Monolith II wyczuwalnie zmieniły swoje właściwości, i stały się sztywniejsze.
W nocy temperatura minimalna wyniosła -22,6, pod poncho było -19,9
Tyle było gdy wyszedłem ze śpiwora rano.
A to temp. minimalne w nocy.
Jak już gdzieś pisałem byłem w miarę wypoczęty, najedzony, napiłem się ciepłej herbaty przed snem. Warunki więc komfortowe.
Na sobie miałem cienkie kalesonki termo, koszulkę termo i polar folcraz 50. Nie odczuwałem w nocy żadnego dyskomfortu związanego z niską temperaturą. Wręcz było mi za ciepło "u góry". Jedynie zmarzl mi nos i twarz

No i wkurzało mnie czasem jak mi skroplona para z oddechu spłynęła czasem po powloce spiwora, na twarz. Od tej pory pertex jest moim ulubionym materiałem śpiworowym.
Te plamy na wyświetlaczu termometru, to pękniete z zimna ściezki "ciekłych kryształów"
A co do mandarynek, to wolfshadow miał na mysli owoce cytrusowe
