Kiedy po ogólniaku okazało się że studia dzienne nie są mi pisane, a pozostają tylko zaoczne, musiałem podjąć pierwszą prace. A była to praca nie byle jaka bo w stolarni w moim mieście jako ‘młodszy pomocnik stolarza’. Popracowałem dam jakoś miesiąc z kawałkiem, i nauczyłem się wielu rzeczy, dzięki przemiłym znajomościom nowych gier w karty, jak się nie krzywić po wódce bez zakąski etc. Po czym, nie uwierzycie, ‘coś mi w kręgosłupie strzeliło’ po czym L4 na jakieś 2-mc, i nagle przez ten czas fartownie udało mi się znaleźć nową prace.
Więc zacząłem prace w ogólnopolskim helpdesku telefonicznym płatnika, część z Was na pewno kojarzy ten soft. Równocześnie studia na kierunku socjologia. Rok czasu minął, po czym zew świata się odezwał, i wyjechałem za granice, do Anglii.
Tam z kolei posiedziałem znów rok, podobało mi się nawet, ale jednak nie wytrzymałem, i wróciłem.
Wróciłem do pracy w tym service desk`u, na wyższe niż poprzednio stanowisko
Nie byłem bezrobotny do tej pory dłużej niż miesiąc, ale to przypisuje ogromnemu szczęściu , i tego że to była Warszawa. Po paru m-c od powrotu, znów zmieniłem prace. Tym razem padło na korporacje. Nie będę się rozpisywał. W moim osobistym odczuciu, nigdy więcej.
Potem znów zmiana po roku, i tak jak w korporacji wdrożenia systemów informatycznych, tym razem erp. Po niecałym roku pracy, a jak, zmiana. Tym razem niezliczona ilość delegacji mnie denerwowała, zwłaszcza gdy nic nie można było prywatnie zaplanować.
Więc wróciłem jak ciepłe kluchy za biurko, i już jakieś 2,5 roku zarządzam projektami it.
Nawet za studia się poważnie zabrałem, poważnie,, bo uczelnie do tej pory zmieniałem wraz z pracą, czego trochę jednak żałuje. Nie z powodu braku wiedzy, a bardziej dlatego że w naszej mentalności, papier, byle jaki, ale zawsze się liczy.
Wokół szaleją zwolnienia, kuple też donoszą że u nich nie ciekawie. W samym it są pewne ‘specjalności’ na które zawsze będzie zapotrzebowanie, ja nie jestem w tej grupie

