Pragnę poruszyć jeden problem. Kto z was potrafi zmienić swój punkt widzenia odnośnie rzeczywistości w obliczu nowych idei i argumentów ? Czy jesteście w stanie zmienić poglądy na temat systemów: monetarnych, politycznych, obyczajowych ( kulturowych ), naukowych itd. gdy ktoś próbuje przedstawić wam zupełnie inny kierunek w jakim biegną myśli i nabierają znaczenia ? By skonkretyzować pytanie, czy ktoś z was będąc zadeklarowanym ( powiedzmy ) anarchistą lub nacjonalistą potafiłby opisać jakie zdarzenia bądź nabyta wiedza miałyby siłę przebicia by zmienić wasze poglądy o 180° ?
Natura tego pytania jest czysto prowokacyjna. Służy tylko i wyłącznie celowi, jaki postaram się przedstawić później w miarę rozwinięcia dyskusji.
Zmiany w myśleniu.
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
Zmiany w myśleniu.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Raczej moje poglądy ewoluują, nie zmianiam ich diametralnie, chociaż niektóre baardzo zweryfikowałem, np. problem ubóstwa niektórych rodzin w Polsce.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Żeby obalić misterną, skomplikowaną teorię, popartą latami badań i popieraną przez tysiące tzw. autorytetów, czasem wystarczy jeden niewygodny fakt.
Mądry człowiek go zaakceptuje i zmieni poglądy.
ja raczej stopniowo zmieniam zdanie
Przykład: kiedyś uważałem, że demokracja jest świetnym systemem, teraz nie mam złudzeń. Żadnych. W przypadku dyktatury istnieje jakaś szansa, że dyktator będzie światłym człowiekiem. Demokracja ZAWSZE sprzyja głupocie.
Przykład 2: logiczne wydawało mi się, że świadomość powstała na skutek stopniowej ewolucji materii, teraz jestem niemal pewien, że świadomość poprzedza materię.
zdarzenie - o, to są wyjątkowe sytuacje, np kiedy wojujący ateista przeżyje śmierć kliniczną i zobaczy to, co podobno wielu wtedy widzi.
się rozpisałem...
i tak nie wiem, jaki masz cel, zadając takie pytania :-/
Mądry człowiek go zaakceptuje i zmieni poglądy.
ja raczej stopniowo zmieniam zdanie
Przykład: kiedyś uważałem, że demokracja jest świetnym systemem, teraz nie mam złudzeń. Żadnych. W przypadku dyktatury istnieje jakaś szansa, że dyktator będzie światłym człowiekiem. Demokracja ZAWSZE sprzyja głupocie.
Przykład 2: logiczne wydawało mi się, że świadomość powstała na skutek stopniowej ewolucji materii, teraz jestem niemal pewien, że świadomość poprzedza materię.
wiedza - uważna obserwacja i dużo czytania, myślenie i wyciąganie wnioskówStalker pisze:jakie zdarzenia bądź nabyta wiedza miałyby siłę przebicia by zmienić wasze poglądy o 180°
zdarzenie - o, to są wyjątkowe sytuacje, np kiedy wojujący ateista przeżyje śmierć kliniczną i zobaczy to, co podobno wielu wtedy widzi.
się rozpisałem...
i tak nie wiem, jaki masz cel, zadając takie pytania :-/
" YOU create your own reality "
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
Jak dotąd ( tzn. w ciągu ostatnich powiedzmy 8-10 lat ) nie znalazłem równie inteligentnej i wyrozumiałej społeczności ( oczywiście recon ) by poruszyć taki temat. Liczę na otwartość i szczerość uczestników i obiecuję, że nie chodzi o czcze dewagowanie ale o rzeczową treść.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
W moim przypadku tak drastyczna zmiana sposobu postrzegania musiałaby mieć takie same solidne podstawy:Hillwalker pisze:wiedza - uważna obserwacja i dużo czytania, myślenie i wyciąganie wniosków
zdarzenie - o, to są wyjątkowe sytuacje, np kiedy wojujący ateista przeżyje śmierć kliniczną i zobaczy to, co podobno wielu wtedy widzi.
- zdobyta i poszerzana wiedza (do przełomowych nowinek zazwyczaj od początku podchodzę sceptycznie - powtarzalność doświadczeń)
- zaobserwowane zdarzenie (ale pod warunkiem, że byłbym pewien swojego stanu świadomości bo umysł potrafi płatać figle - we śnie zdarzyło mi się m.in. latać, teleportować i... konsumować wdzięki Mili Jovovich

Takie podejście wynika z mojego światopoglądu. Czyli bez dowodów empirycznych do mnie nie podchodź


.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Re: Zmiany w myśleniu.
Pewnie, że w moim wypadku się zmieniają. Ale uważam to raczej za wartość dodaną. Nie jestem alfą i omegą, nie wiem wszystkiego, nigdy nie będę wiedział, za to myliłem się, myle i będę mylił. Tego akurat nie zmienię. Większe znaczenie ma za to zdolność dostrzegania swoich błędów. Z drugiej strony nazywanie tego błędem ma dosyć duży ładunek pejoratywny. Tak się niestety dzieje, ze, jako dziecko, uczy sie nas 'wierzyć na słowo'. Pytanie tylko, czy z wiekiem, we wszystko będziemy tak wierzyć' czy tez zaczniemy weryfikować informacje, które do nas dochodzą, i czy będziemy mieli wystarczającą dużą jasność umysłu, wiedze, i odwagę, aby moc samemu wyciągnąć wnioski niz. sie nasuwają na pierwszy rzut oka, czy tez niż sie chce abyśmy dane wnioski wyciągnęli. I tu pojawia sie nasza pieta Achillesa. W części wypadków, swoje opinie, wyrażamy na podstawie informacji, które juz od kogoś dostajemy. A one mogą być błędne. świadomie nam tak podane lub przypadkowo. i o tym nie można zapomnieć. jak w złożonym zadaniu matematycznym. jeśli tylko w jednym obliczeniu sie pomyliliśmy, wynik będzie błędny. dlatego nie można zapominać że możemy bazować na błędnych danych, przez co cały nasz wywód może być 'skażony' i błędny. To wg mnie zmusza nas do ciągłej analizy, a nie traktowaniu rzeczy, myśli, idei, jako constans
co do przykładów - ja tak miałem np. z kościołem
co do przykładów - ja tak miałem np. z kościołem
Ostatnio zmieniony 11 gru 2009, 13:49 przez -chilli-, łącznie zmieniany 1 raz.
- zarat
- Posty: 12
- Rejestracja: 14 lis 2009, 18:45
- Lokalizacja: Polska
- Gadu Gadu: 8261459
- Tytuł użytkownika: nic nie rozumiem
- Płeć:
Umiejętność zmiany poglądów jest bardzo ważna w uprawianiu survivalu. W dzisiejszym społeczeństwie ludziom wpaja się wiele niezaprzeczalnych prawd i stwierdzeń - trzeba umieć podważać je. Przykładowo, społeczeństwo (znajomi, rodzice, telewizja itd.) wpoiło mi, że las jest złym miejscem z niebezpieczną zwierzyną. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu trząsłem portkami na wieść, że będę musiał przejechać rowerem przez mały lasek! Bez zmieniania poglądów nie można się rozwijać.
Człowiek uczy się całe życie. Z czasem na różne sprawy poznaje nowe punkty widzenia o których wcześniej nie miał pojęcia i wydaje mi się to naturalne, że w miarę poznawania świata zmienia swe poglądy, bo coś okazuje się zupełnie inne niż wcześniej mu się wydawało.
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
Widziałem jak ten facet (wówczas 65 lat) zmienił poglądy - między innymi pod wpływem rozmów z Polakami. Całe wcześniejsze życie był lewicowcem - dopiero konfrontacja jego marzeń z tym, co opowiedzieli mu o komunie ludzie tam żyjący i fakt, że jechali po ponad 2000km za chlebem zmienił tok jego myślenia. Myślę, że to dobry przykład na to, że nie należy trzymać się kurczowo jakiegoś poglądu. Myślę, że dużo zależy od osoby i argumentów jakie zostaną przedstawione - i jak trafią one do soby odbierającej. Moim zdaniem bardzo istotny jest też system wartości i hierarchia celów jaką dana osoba uważa za istotną (a jaka została wyrobiona jeszcze w okresie wczesnej młodości). Te jak sądzę było by najtrudniej zmienić - bo jak ktoś nie kradnie lub nie zabija to nawet argumenty zdroworozsądkowe (w danej, hipotetycznej sytuacji - powiedzmy wojna) specjalnie do niego nie przemawiają i trudno mu będzie to robić.
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Temat przygasł, a szkoda, bo ciekawy. Pchnę go w trochę inną stronę (wybacz, Stalker). Słyszałem niejeden raz pytania w rodzaju: „I po co ty jeździsz w te góry”, „Zimą tam będziesz wchodził?”, „Sam w lesie? W nocy?”, „Chciało ci się iść tyle kilometrów? Po co?” I podobne.
No właśnie. Po co? Zastanawiałem się nad tym, czemu służą wędrówki po bezdrożach. Często nie są to przecież jakieś ambitne wyprawy, ot, spacer po Beskidach czy Jurze. Co z tego mam?
Żeby nie rozciągać przesadnie tego postu, sedno sprawy – kontakt z przyrodą połączony z pewnym wysiłkiem, czasem dużym wysiłkiem, zmienia myślenie. Dostrzegamy, co jest nam tak naprawdę potrzebne. Zabawne, ale po powrocie z wycieczki na której trochę zmarzłem, cieszę się że jest mi ciepło. Radość z rzeczy, której przeciętny mieszczuch nawet nie zauważa. Wracam z Tatr, mam jeszcze w pamięci przejście łańcuchami w groźnej bliskości przepaści. W domu wyglądam przez okno i myślę- jak tu bezpiecznie. Na wycieczce myłem się w lodowatej wodzie, a w domu ciepły prysznic- luksus. Codzienne wygody nabierają właściwej wagi.
Takie eskapady, które w jakimś stopniu wyrywają nas ze świata cywilizacyjnych udogodnień, zapobiegają umysłowemu zgnuśnieniu.
Dochodzi jeszcze korzyść z budowania większej wiary we własne siły, dzięki pokonywaniu drobnych utrapień znanych każdemu turyście. Kolejna zaleta wędrowania to badanie możliwości swojego organizmu, albo mówiąc górnolotnie: tworzenie działającej harmonii między ciałem a umysłem. Jesteśmy stworzeni tak, że wysiłek jest nam potrzebny. Brak ruchu ogłupia, takie śmiałe hasło przyszło mi do głowy.
Nie piszę o podziwianiu widoków, bo to banał. Czasami ładny krajobraz przeistacza się w coś więcej, czujemy jakąś magię danego miejsca i chwili. Mówią o tzw. miejscach mocy. Może coś w tym jest? Może zorganizujemy kiedyś zlot Recona z noclegiem np. w środku liczącego tysiące lat kręgu kamiennego? Są takie w Polsce.
Wrócę bliżej właściwego tematu. Uważam, że aktywność, szczególnie turystyka kwalifikowana, ułatwia nieskrępowane myślenie i dopuszczanie nowych poglądów. Spotykamy na szlaku ciekawych ludzi. Zawsze z zainteresowaniem słucham różnych opowieści, wspomnień, przekonań. Jeśli tylko wędrowiec ma ochotę na rozmowę, znajdzie we mnie uważnego słuchacza.
To tyle osobistych uwag.
Chciałem przypomnieć tą dyskusję, bo nie rozwinęła się dotąd tak, jak powinna.
No właśnie. Po co? Zastanawiałem się nad tym, czemu służą wędrówki po bezdrożach. Często nie są to przecież jakieś ambitne wyprawy, ot, spacer po Beskidach czy Jurze. Co z tego mam?
Żeby nie rozciągać przesadnie tego postu, sedno sprawy – kontakt z przyrodą połączony z pewnym wysiłkiem, czasem dużym wysiłkiem, zmienia myślenie. Dostrzegamy, co jest nam tak naprawdę potrzebne. Zabawne, ale po powrocie z wycieczki na której trochę zmarzłem, cieszę się że jest mi ciepło. Radość z rzeczy, której przeciętny mieszczuch nawet nie zauważa. Wracam z Tatr, mam jeszcze w pamięci przejście łańcuchami w groźnej bliskości przepaści. W domu wyglądam przez okno i myślę- jak tu bezpiecznie. Na wycieczce myłem się w lodowatej wodzie, a w domu ciepły prysznic- luksus. Codzienne wygody nabierają właściwej wagi.
Takie eskapady, które w jakimś stopniu wyrywają nas ze świata cywilizacyjnych udogodnień, zapobiegają umysłowemu zgnuśnieniu.
Dochodzi jeszcze korzyść z budowania większej wiary we własne siły, dzięki pokonywaniu drobnych utrapień znanych każdemu turyście. Kolejna zaleta wędrowania to badanie możliwości swojego organizmu, albo mówiąc górnolotnie: tworzenie działającej harmonii między ciałem a umysłem. Jesteśmy stworzeni tak, że wysiłek jest nam potrzebny. Brak ruchu ogłupia, takie śmiałe hasło przyszło mi do głowy.
Nie piszę o podziwianiu widoków, bo to banał. Czasami ładny krajobraz przeistacza się w coś więcej, czujemy jakąś magię danego miejsca i chwili. Mówią o tzw. miejscach mocy. Może coś w tym jest? Może zorganizujemy kiedyś zlot Recona z noclegiem np. w środku liczącego tysiące lat kręgu kamiennego? Są takie w Polsce.
Wrócę bliżej właściwego tematu. Uważam, że aktywność, szczególnie turystyka kwalifikowana, ułatwia nieskrępowane myślenie i dopuszczanie nowych poglądów. Spotykamy na szlaku ciekawych ludzi. Zawsze z zainteresowaniem słucham różnych opowieści, wspomnień, przekonań. Jeśli tylko wędrowiec ma ochotę na rozmowę, znajdzie we mnie uważnego słuchacza.
To tyle osobistych uwag.
Chciałem przypomnieć tą dyskusję, bo nie rozwinęła się dotąd tak, jak powinna.
Ostatnio zmieniony 26 gru 2009, 11:12 przez Hillwalker, łącznie zmieniany 1 raz.
" YOU create your own reality "
-
- Posty: 119
- Rejestracja: 11 lut 2009, 23:51
- Lokalizacja: skątowni
- Gadu Gadu: 6749056
- Tytuł użytkownika: Chce zmienić nick:D
- Płeć:
Hillwalker.Podpisuje sie po tym co napisałeś wszystkimi czterema kopytami. Takie wyjścia zmieniają człowieka... nie tylko spoglądamy inaczej na to co już posiadamy ale inaczej podchodzimy do ludzi, których spotykamy.W ciagu ostatnich 4-5 lat zmieniłem sie bardzo. Zacząłem cenić małe rzeczy.Zwracać uwagę na gesty.W pewien sposób pogodziłem sie z samym sobą, dzięki wyjściom w las udało mi sie wyrwać z wyścigu szczurów.Prawda że nadal jestem jego uczestnikiem ale nauczyłem sie stanąć i popatrzeć na wszystko z innej strony:)
NEVER GIVE UP