gry podwórkowe
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
gry podwórkowe
Panowie
Interesują mnie wasze zabawy podwórkowe, w co albo jak się bawiliście gdy się spotkaliście w kilku na podwórku (dla niektórych na polu). Jeśli możecie to podajcie chociaż w przybliżeniu w jakich latach to było.
Np w maju jak ruszał wyścig pokoju to na przełomie lat 60 - 70 grało się w wyścig pstrykając kapsle od butelek.
Interesują mnie wasze zabawy podwórkowe, w co albo jak się bawiliście gdy się spotkaliście w kilku na podwórku (dla niektórych na polu). Jeśli możecie to podajcie chociaż w przybliżeniu w jakich latach to było.
Np w maju jak ruszał wyścig pokoju to na przełomie lat 60 - 70 grało się w wyścig pstrykając kapsle od butelek.
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- Tytuł użytkownika: DD Hammocks
- Kontakt:
Ja nie bawiłem się ani na polu ani na podwórku tylko na dworze
U nas królowała gra w "noża"- Państwa i wyścig do mety. Nie mogę sobie przypomnieć "fachowych" nazw. Nieśmiertelna zabawa w chowanego, odmiana z wybijaniem piłki.
Jeszcze było coś z piłką ale pamięć szwankuje.
Okres to przełom 80' i 90'.

U nas królowała gra w "noża"- Państwa i wyścig do mety. Nie mogę sobie przypomnieć "fachowych" nazw. Nieśmiertelna zabawa w chowanego, odmiana z wybijaniem piłki.
Jeszcze było coś z piłką ale pamięć szwankuje.
Okres to przełom 80' i 90'.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Dużo tego było w latach 80-tych"
- kapsle (kolarze zalane parafina)
- standardowa zabawa w chowanego
- zabawa w chowanego połączona z podchodami i wybijaniem piramidki kamyków (tzw. 5 cegiełek - po wybiciu złapani mieli czas na ucieczkę i ukrycie się do czasu gdy piramidka nie została odbudowana)
- tak jak TH wspomniał - gra w noża
- państwa - miasta
- karty (od wojny przez pokera do ...uja)
- piłka nożna również z wariacją pt "dwudziechy" (jedna bramka, ograniczone pole gry i różna punktacja za strzał ze stopy, kolana, główki, barku, voleya itp - gość, który zdobył najmniej punktów wykonywał "misję specjalną" - od wygryzania trawy na polu karnym po jazdę na baranie
)
- dwa ognie
- w zimie typowe bitwy na śnieżki w trybach DeathMatch i TeamDeathMatch
- wariacja zabawy w gonionego wykonywana na rowerach (teren: wąskie uliczki i stary ogród)
- też goniony ale w starym i zalanym wyrobisku gliny (oczywiście bez rowerów i tylko uczestnicy potrafiący pływać
)
- coś jak penspininng ale wykonywany monetą
i masa innych już mniej zespołowych - proce, łuki, oszczepy, bumerangi, korki (bez korkowców), fałszywe portfele/paczki kawy na żyłce wędkarskiej i inne zabawy w zależności od tego co aktualnie leciało w TV
- kapsle (kolarze zalane parafina)
- standardowa zabawa w chowanego
- zabawa w chowanego połączona z podchodami i wybijaniem piramidki kamyków (tzw. 5 cegiełek - po wybiciu złapani mieli czas na ucieczkę i ukrycie się do czasu gdy piramidka nie została odbudowana)
- tak jak TH wspomniał - gra w noża
- państwa - miasta
- karty (od wojny przez pokera do ...uja)
- piłka nożna również z wariacją pt "dwudziechy" (jedna bramka, ograniczone pole gry i różna punktacja za strzał ze stopy, kolana, główki, barku, voleya itp - gość, który zdobył najmniej punktów wykonywał "misję specjalną" - od wygryzania trawy na polu karnym po jazdę na baranie

- dwa ognie
- w zimie typowe bitwy na śnieżki w trybach DeathMatch i TeamDeathMatch
- wariacja zabawy w gonionego wykonywana na rowerach (teren: wąskie uliczki i stary ogród)
- też goniony ale w starym i zalanym wyrobisku gliny (oczywiście bez rowerów i tylko uczestnicy potrafiący pływać

- coś jak penspininng ale wykonywany monetą
i masa innych już mniej zespołowych - proce, łuki, oszczepy, bumerangi, korki (bez korkowców), fałszywe portfele/paczki kawy na żyłce wędkarskiej i inne zabawy w zależności od tego co aktualnie leciało w TV
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Wspomniane już zabawy z nożem, u nas była to gra w pikuty. Regularne bitwy między grupami z wykorzystaniem oszczepów, proc, karabinów na hacle, łuków. Amunicję do proc stanowiły w wersji hard kamienie (prawdziwi wrogowie) i wersja "koleżeńska"- śliwki mirabelki, jarzębina, kasztany, żołędzie. Budowaliśmy wtedy fortyfikacje drewniano-ziemne, mieliśmy poniemieckie hełmy i tarcze z deklli od kotłów. Odtwarzaliśmy też sceny z filmów, głównie westernów, chociaż często zmienialiśmy zakończenie. Standardowo w chowanego, w nogę, zimą bitwy na śnieżki z fortyfikacjami ze śniegu oraz hokej.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Wspomniane już kapsle - tu każdy kombinował z produkcją aby dobrze latały i nie robiły beczki. Ja obciążałem plasteliną a jako dekorację stosowaliśmy zawinięte w celofan flagi (moja Albania była the best:)
Wyścigi na rowerach wokół piaskownicy, nie pamiętam ile było okrążeń ale duuużo. Na koniec kolana i łokcie były nieźle starte:)
Oczywiście gra w pikuty, chowanego wojna na wszelakie sprzęty od plastikowej broni, po tak jak pisał Parthagas, wymyślne narzędzia tortur:)
Bieganie po budowach, budowanie baz na drzewach, gra w piłkę.... Oj działo się i było tego trochę!
Wyścigi na rowerach wokół piaskownicy, nie pamiętam ile było okrążeń ale duuużo. Na koniec kolana i łokcie były nieźle starte:)
Oczywiście gra w pikuty, chowanego wojna na wszelakie sprzęty od plastikowej broni, po tak jak pisał Parthagas, wymyślne narzędzia tortur:)
Bieganie po budowach, budowanie baz na drzewach, gra w piłkę.... Oj działo się i było tego trochę!
- zarat
- Posty: 12
- Rejestracja: 14 lis 2009, 18:45
- Lokalizacja: Polska
- Gadu Gadu: 8261459
- Tytuł użytkownika: nic nie rozumiem
- Płeć:
Ja to w sumie jeszcze dzieciak jestem, ale już nie bawię się na podwórku, więc wymienię. Z pierwszych lat XXI wieku
- chowany: chyba każdy wie o co chodzi
- żołnierzyki: było nas czterech, każdy miał swoją armię żołnierzyków, własne państwo, teren i prowadziliśmy wojny itp., tyle że zamiast kupować plastikowe żołnierzyki (mieliśmy ich bardzo mało, bo u nas jest kilkadziesiąt kilometrów do najbliższego sklepu), robiliśmy własne z papieru
- żołnierze: taka nasza mała armia, każdy miał broń (własnoręcznie obrobionego kija) i amunicję (małe, zielone jabłka), mieliśmy dowódcę (co tydzień był wybierany na nowo), przeprowadzaliśmy zaplanowane przez dowódcę akcje (achh, bardzo miłe wspomnienia, robiliśmy bazy na drzewach, właziliśmy na prywatne posesje i zakładaliśmy się kto np. pierwszy dotknie drzwi prywatnego budynku [potem za to były odznaczenia z takich liści, które przyklejają się do ubrań
], polowaliśmy na czyjeś kury, przeprawialiśmy się przez rzeczki, prowadziliśmy ostrzał pewnych obiektów... aż łezka w oku się zakręciła...)
- piłka nożna: w lato zawsze dużo się w gałę grało, tymbardziej, że my na typowej wsi byliśmy, więc sami kosiliśmy boisko, sami robiliśmy bramki, a raz na kilka miesięcy zjeżdżali się najlepsi gracze z obu wsi i rozgrywaliśmy międzywsiowy mecz - wiecie, całe rodziny przychodziły oglądać, a trwał tyle co prawdziwy (90 minut)
Ale już wyrosnęliśmy i to zniknęło. Szkoda, strasznie mi żal tego. Teraz już nikt w nogę nie gra, nikt boiska nie kosi, a bramki dawno zostały rozwalone...

- chowany: chyba każdy wie o co chodzi
- żołnierzyki: było nas czterech, każdy miał swoją armię żołnierzyków, własne państwo, teren i prowadziliśmy wojny itp., tyle że zamiast kupować plastikowe żołnierzyki (mieliśmy ich bardzo mało, bo u nas jest kilkadziesiąt kilometrów do najbliższego sklepu), robiliśmy własne z papieru
- żołnierze: taka nasza mała armia, każdy miał broń (własnoręcznie obrobionego kija) i amunicję (małe, zielone jabłka), mieliśmy dowódcę (co tydzień był wybierany na nowo), przeprowadzaliśmy zaplanowane przez dowódcę akcje (achh, bardzo miłe wspomnienia, robiliśmy bazy na drzewach, właziliśmy na prywatne posesje i zakładaliśmy się kto np. pierwszy dotknie drzwi prywatnego budynku [potem za to były odznaczenia z takich liści, które przyklejają się do ubrań

- piłka nożna: w lato zawsze dużo się w gałę grało, tymbardziej, że my na typowej wsi byliśmy, więc sami kosiliśmy boisko, sami robiliśmy bramki, a raz na kilka miesięcy zjeżdżali się najlepsi gracze z obu wsi i rozgrywaliśmy międzywsiowy mecz - wiecie, całe rodziny przychodziły oglądać, a trwał tyle co prawdziwy (90 minut)
U nas to się nazywało gra "w ciula" albo "w tysiąca". Trzeba było doprowadzić liczbę punktów do określonej wielkości (np. 30). Nieszczęśnik, który stał na bramce i dopuścił do przekroczenia tej wielkości, zostawał na budzie i nadchodziła dla niego seria rzutów karnych. Każdy strzelał karniaki i potem w zależności od tego ile bramkarzowi trafił karnych, tyle razy mógł go kopnąć w tyłek (oczywiście bramkarz musiał się odpowiednio wypiąć i nie ruszać się, wszyscy pilnowali tego).- piłka nożna również z wariacją pt "dwudziechy" (jedna bramka, ograniczone pole gry i różna punktacja za strzał ze stopy, kolana, główki, barku, voleya itp - gość, który zdobył najmniej punktów wykonywał "misję specjalną" - od wygryzania trawy na polu karnym po jazdę na baranie)
Ale już wyrosnęliśmy i to zniknęło. Szkoda, strasznie mi żal tego. Teraz już nikt w nogę nie gra, nikt boiska nie kosi, a bramki dawno zostały rozwalone...
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Oooo właśnie - żołnierzyki! Ale mi przypomniałeś:) Mieliśmy tego od groma od tych bardzo malutkich po te większe. Zbieraliśmy się w kilku chłopa i odgrywaliśmy wielkie bitwy. Niestety, żaden z nas nie był "historykiem" więc i bitwy były wymyślane na bieżąco. Przeważnie Wietnam i "Polska vs. szkopy" były na topie.
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
-w "wojne" (czyli bieganie i robienie tratatatata- do czasu nabycia automatu z takową możliwością)
-w noża (jak sobie pomyślę...to wcale nie było zbyt bezpieczne, no i parę dziur w spodniach, butach i niektórych stopach zostało...)
-kapsle (chodziło się do SAMu (sklepu samoobsługowego...i wybierało z pudełeczek przy kasach te najładniejsze i najprostsze, ew. robiło się za żywy otwieracz w celu nazbierania idealnych kapsli)
-a jak przychodził letni wieczór - to wszyscy z bloku zbierali się na dworze i urządzaliśmy zabawy w chowanego (wiek uczestników od 7,8-20lat)
-w noża (jak sobie pomyślę...to wcale nie było zbyt bezpieczne, no i parę dziur w spodniach, butach i niektórych stopach zostało...)
-kapsle (chodziło się do SAMu (sklepu samoobsługowego...i wybierało z pudełeczek przy kasach te najładniejsze i najprostsze, ew. robiło się za żywy otwieracz w celu nazbierania idealnych kapsli)
-a jak przychodził letni wieczór - to wszyscy z bloku zbierali się na dworze i urządzaliśmy zabawy w chowanego (wiek uczestników od 7,8-20lat)
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
- thrackan
- Posty: 911
- Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
- Lokalizacja: Warszawa
- Gadu Gadu: 2123627
- Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
- Płeć:
- Kontakt:
Zabawy z lat '90:
- chowany klasyczny
- berek (to chyba inaczej "ganiany")
- wojny na mirabelki i rajskie jabłuszka miotane za pomocą proc. Pancerze ochronne i tarcze wykonywaliśmy z kartonów po telewizorach.
- gra w granat. Potrzebny był stoper i w miarę lekka atrapa granatu (od biedy pusta puszka po napoju). W odległości kilku-kilkunastu metrów budowaliśmy dwie lub więcej ufortyfikowanych baz, przy czym były oddzielone liniami granicznymi tak, aby każda miała taką samą powierzchnię przed sobą. Ustawiało się budzik/odliczanie w zegarku na jakieś 2 minuty, odkładało go poza zasięg wzroku i rzucało się granatem między uczestnikami. Gdy zegarek zapikał obwieszczając koniec czasu, wygrywała drużyna bez granatu na własnym terenie.
- chowany klasyczny
- berek (to chyba inaczej "ganiany")
- wojny na mirabelki i rajskie jabłuszka miotane za pomocą proc. Pancerze ochronne i tarcze wykonywaliśmy z kartonów po telewizorach.
- gra w granat. Potrzebny był stoper i w miarę lekka atrapa granatu (od biedy pusta puszka po napoju). W odległości kilku-kilkunastu metrów budowaliśmy dwie lub więcej ufortyfikowanych baz, przy czym były oddzielone liniami granicznymi tak, aby każda miała taką samą powierzchnię przed sobą. Ustawiało się budzik/odliczanie w zegarku na jakieś 2 minuty, odkładało go poza zasięg wzroku i rzucało się granatem między uczestnikami. Gdy zegarek zapikał obwieszczając koniec czasu, wygrywała drużyna bez granatu na własnym terenie.
Kilka zdjęć: http://www.23hq.com/thrackan/album/list
- Młody
- Posty: 898
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
hmm u nas na osiedlu to by było tak...
- chowanego
- butla
- podchody
- osioł
- standardowo przed trzepakiem w nogę i siatkówke
- krawężniki
- budowanie wszelakich "baz" na łąkach i w młodnikach
dodam jeszcze że jak wychodziliśmy rano o 8-9 to potem tylko wracaliśmy ok 14-15 na obiad i spowrotem hejaa na dwór... i tak do 20-21 potem powrót do domu umorusany jak świnka kolacja i heja do łózka
- chowanego
- butla
- podchody
- osioł
- standardowo przed trzepakiem w nogę i siatkówke
- krawężniki
- budowanie wszelakich "baz" na łąkach i w młodnikach
dodam jeszcze że jak wychodziliśmy rano o 8-9 to potem tylko wracaliśmy ok 14-15 na obiad i spowrotem hejaa na dwór... i tak do 20-21 potem powrót do domu umorusany jak świnka kolacja i heja do łózka

Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Nie znasz tego?
Harcerze w całej Polsce w to grają
a gra zarąbista 
http://www.skauting.pl/index.php?title=Manzo



http://www.skauting.pl/index.php?title=Manzo
Większość dzieciństwa razem z braćmi (mam ich pięciu) spędziliśmy w lesie koło mojego domu. Graliśmy tam w podchody, palanta , budowaliśmy szałasy, ziemianki itp. Bawiliśmy się też w wojnę (dwie drużyny ,każda miała swój domek na drzewie i atakowaliśmy się na wzajem procami, petardami.). W lesie na polance mieliśmy boisko z bramkami z drewna. Graliśmy na tam w grę wymyśloną przez nas, nazwaliśmy ją: od bramy do bramy bo na początku graliśmy w nią na podwórku pomiędzy dwoma bramami. Na tym boisku w lesie gramy do dzisiaj.