



Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Podpisuje się pod tym obiema rękami.Młody pisze:Patriotyzm dla mnie jest niczym, nie jestem patriotą, czym jest dla mnie polska ? niczym, po prostu mieszkam w tym kraju i tyle. Według mnie to ojczyzna jest tam gdzie po prostu będzie dobrze bo wszelkie formy prawne: hymny, flagi, instytucje, deklaracje bez znaczenia to po prostu maszyna do manipulowania i ogłupiania ludzi.
I tak mnie zastanawia, co by w tym było takiego? Polska nie jest narodem wybranym i świat poradziłby sobie bez niej, a i nam prawdopodobnie żyłoby się lepiej.Gdyby Nasi przodkowie myśleli tak jak Wy, to dzisiaj nie byłoby Polski, a Wy szprechali byście wesoło (albo i nie) po Niemiecku lub Rosyjsku, albo nawet wogóle by Was nie było...
Szczerze mówiąc zdanie weteranów nic mnie nie interesuje. Wątpię, że wszyscy walczyli tylko i wyłącznie dla wolnej Polski i nie było w tym żadnego innego interesu. A nawet jeśli nie to ci weterani byli tylko ogłupionym narzędziem.Gdybyście takie słowa powiedzieli jakiemukolwiek weteranowi II w.ś. to możecie być pewni że dostalibyście od niego (zasłużone) nietęgie lanie, bo nie po to Oni walczyli i ginęli za wolną Polskę dla swoich rodaków, dzieci i wnuków, aby teraz ktoś mówił, że Polska jest niczym.
Zgadzam się z Tobą w 100% w tym miejscuCiek pisze:pewnością nie jest tą ojczyzną władza, która sobie siedzi gdzieś na lokalnym stolcu i tylko patrzy jak ze mnie wyszarpnąć jak najwięcej kasy.
tak ale nie zawsze musisz mieć racjęMłody pisze:Bo mam określony światopogląd na pewne sprawy i mam pełne prawo do tego aby z czymś się nie zgadzać i głośno o tym mówić.
zawsze możemy ty zapytaćMłody pisze:Driver, Pamiętam i dalej ostaję przy swoim. Rację miałem. Ty też miałeś, każdy z nas miał własną rację i tej racji się trzymał i nie dał się przekonać czyja racja była racjonalniejsza od drugiej.
To już tylko kwestia oczytania. W literaturze popularnej (dlaczego np poszedł do wojska James Herriot w powieści "Czy weterynarz może latać ?) jest całkiem sporo o tym dlaczego ludzie szli do wojska. I jak najbardziej można ich pobudki nazwać patriotycznymi. Oczywiście, jak wam wygodniej to możecie je nazywać zupełnie inaczej. Kiedy przyjdzie wróg i okaże się że jego kontrybucje są wielokroć większe od obecnych podatków, kiedy okaże się że zarekwirują wam domy dla kolonistów, kiedy zgwałcą wam żony, matki, córki, kiedy porwą wam dzieci do swojej zwycięskiej armii, kiedy i was wezmą do kopania rowów, to wtedy na pewno się przekonacie, że ojczyzna choć niedoskonała, to jednak jest warta obrony. A jeśli nie chcecie czekać na ten moment, to może pogadajcie z kimś kto to przeżył. Ja za parę dni znów się wybieram w strony gdzie kulturalny niemiecki naród urządził Aktion Saybusch. Jeszcze żyją świadkowie.Ciek pisze:Jesteś pewien, Blizborze, że żołnierze w obcych krajach zaciągali się do polskich batalionów z pobudek patriotycznych? Nie myślałeś o tym w ten sposób, że może było raczej tak, że pojawiał się w takiej np. Anglii były starszy szeregowy Kowalski, który ledwo co nawet po polsku dukał, a co dopiero po angielsku, z pisaniem też nie teges, oprócz trzech krzyżyków, a jedyne co potrafił to szorować latrynę i zabijać. Dostawał taki na odchodnym kilka pensów na bochenek chleba i chulaj duszo do woli na obczyźnie ... I nagle pojawiał się przed nim uśmiechnięty Wujek Sam albo inny Generał Sikorski, w jednej ręce trzymał żołd, spanie w koszarach, opiekę medyczną, perspektywę awansu, przygody, uwielbienia i w ogóle wiecznej chwały w lekko tylko zawszawionym mundurze, a w drugiej karabin. I co, z pobudek li tylko patriotycznych się Kowalski zaciągał?
W wielu podręcznikach można przeczytać o tych co chwytali za karabiny. W żadnym jednak nie jest napisane co się działo z tymi, którym ginąć za jakieś abstrakcyjne wartości wcale się nie chciało. Głód w dniu dzisiejszym jest zagrożeniem dużo bardziej realnym i niebezpiecznym niż perspektywa kuli za czas jakiś. Zwłaszcza jak się wojna może skończyć z dnia na dzień. W ogóle, perspektywa głodu i plutonu egzekucyjnego popycha do czynów patriotycznych lepiej niż najbardziej nawet kwiecista przemowa jakiegoś tam Wybrańca Narodu.
To samo, co w innym miejscu na Ziemi. Tutaj się wychowałem, mam punkt zaczepienia na przyszłość i najłatwiej jest mi tutaj, bo nie muszę się do niczego przyzwyczajać. Nie ma to jednak nic wspólnego z ''wyjątkowością'' Polski, bo tak samo czułbym się rodząc się gdzie indziej.Więc co Cię tu trzyma Omomierz
Bzdura. Może i była to wola przeżycia, ale że miało to coś wspólnego z patriotyzmem? Może po wojnie, kiedy za patriotów ich uznano. Większość z nich nie miała wyboru i wolała walczyć niż zostać zgładzonym.Omo: Tak, weterani mieli w tym jakiś interes: przeżyć i dać możliwość życia w kraju w którym się urodzili, jako wolni ludzie swoim rodzinom. Także Tobie. W sumie to cieszę się, że większość już nie żyje. Nie muszą oglądać tej degrengolady, która ogarnęła nasz kraj.
.Ciek pisze:To bardzo optymistyczne założenie, że żołnierze II WŚ walczyli i ginęli z uśmiechem na ustach bo im tak strasznie zależało na Ojczyźnie, Patriotyzmie, Wiecznej Chwale i w ogóle innych Wzniosłych Rzeczach. Moja teoria, oparta na tzw. życiowym doświadczeniu
Mam nadzieję, że robisz sobie jaja.Ciek pisze:Jakby ten sam Helmut zaproponował, że podpiszemy sobie umowe, na podstawie której wymaże się z map twór o nazwie Polska i zrobimy w tym miejscu Unię Helmutowska i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie, to tylko bym mógł przyklasnąć takiej idei.
Znam wersję Clinta Eastwooda, który jako Brudny Harry z właściwym sobie przekąsem powiedział: "Każdy ma swoje zdanie, podobnie jak dziurę w dupie"orety pisze:z racją jak z dupą - każdy ma swoją