3 dni do zderzenia - impact
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
3 dni do zderzenia - impact
Przeczytałem ten artykuł: "3 dni do zderzenia"
W przeciwieństwie do survivalu globalnego zagrożenie obejmowałoby wąską strefę wraz z domniemanym punktem "0".
Proponuję rozwinąć dyskusję na temat waszych reakcji i spodziewanej reakcji otoczenia w następującej symulacji:
Z przestrzeni nadlatuje obiekt wielkości 50m. Przy jego masie posiada wystarczającą zdolność do całkowitego zniszczenia 100 tys. miasta. Ze względu na krótki czas od jego wykrycia (uniemożliwiający przeprowadzenie dokładnych obliczeń) pas prawdopodobnego zagrożenia uderzeniem pokrywa 1/3 części naszego kraju. Akurat tą część w której się znajdujemy (cz. północna, centralna lub południowa do wyboru). Informacja o wykrytej asteroidzie i prawdopodobnym rejonie jej spadku zostaje przekazana władzom o godzinie 0:30 w dnia pierwszego. Kolizja nastąpi o 23.30 dnia trzeciego. Władze przekazują informację do wszystkich podległych działających o tej godzinie instytucji (policja, straż, pogotowie, biura reagowania kryzysowego) oraz mediów. Ze względu na późną (nocną) porę i brak powiązań rodzinnych z poinformowanymi większość mieszkańców zagrożonej strefy (1/3 kraju) śpi spokojnie. Jak będzie wyglądała rzeczywistość po przebudzeniu? Jakie działania powinni podjąć aby sprawnie (ograniczony czas) znaleźć się w bezpiecznym miejscu? Gdzie mają się udać i jakie przeszkody mogą napotkać?
W przeciwieństwie do survivalu globalnego zagrożenie obejmowałoby wąską strefę wraz z domniemanym punktem "0".
Proponuję rozwinąć dyskusję na temat waszych reakcji i spodziewanej reakcji otoczenia w następującej symulacji:
Z przestrzeni nadlatuje obiekt wielkości 50m. Przy jego masie posiada wystarczającą zdolność do całkowitego zniszczenia 100 tys. miasta. Ze względu na krótki czas od jego wykrycia (uniemożliwiający przeprowadzenie dokładnych obliczeń) pas prawdopodobnego zagrożenia uderzeniem pokrywa 1/3 części naszego kraju. Akurat tą część w której się znajdujemy (cz. północna, centralna lub południowa do wyboru). Informacja o wykrytej asteroidzie i prawdopodobnym rejonie jej spadku zostaje przekazana władzom o godzinie 0:30 w dnia pierwszego. Kolizja nastąpi o 23.30 dnia trzeciego. Władze przekazują informację do wszystkich podległych działających o tej godzinie instytucji (policja, straż, pogotowie, biura reagowania kryzysowego) oraz mediów. Ze względu na późną (nocną) porę i brak powiązań rodzinnych z poinformowanymi większość mieszkańców zagrożonej strefy (1/3 kraju) śpi spokojnie. Jak będzie wyglądała rzeczywistość po przebudzeniu? Jakie działania powinni podjąć aby sprawnie (ograniczony czas) znaleźć się w bezpiecznym miejscu? Gdzie mają się udać i jakie przeszkody mogą napotkać?
- przeszczep
- Posty: 364
- Rejestracja: 10 lut 2009, 14:57
- Lokalizacja: warszawa
- Gadu Gadu: 9000624
- Tytuł użytkownika: zagorzały turysta
- Płeć:
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
Całkowity paraliż systemu bankomatów i w związku z utrudnieniami na drogach oraz masowym obleganiem stacji paliw ( większość będzie tankować tyle by starczyło na kilkaset km czyli do pełna ), zabraknie szybko paliw. Dodatkowo szaber i fala drobnej przestępczości w chaosie paniki.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Parthagas
- Posty: 798
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Wysyłam rodzinę w bezpieczne miejsce, prawdopodobnie wykorzystałbym fortyfikacje umocnień mławskich, mogliby dojechać rowerami lub pieszo (zależy, gdzie to miałoby pizgnąć), a sam zostaję pilnować dobytku i na szaber. :p
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Dlatego właśnie warto mieć zawsze w miarę zatankowane auto, a w domu wyposażenie pierwszej potrzeby (jedzenie, leki, baterie itd.). Bo na moje w takiej sytuacji jedyne co można zrobić, to się szybko spakować, zabrać najcenniejsze podręczne rzeczy, i spadać jak najdalej Idealną opcją jest mieć na drugim końcu kraju rodzinę, u której można się przenocować, jeśli tak fajnie się nie ma pozostaje improwizacja. Moja rodzina akurat w tej materii by miała o tyle większe pole manewru, że mamy 2 auta, obydwa zasilane podwójnie (benzyna+gaz), a pod miastem u kumpla trzymamy przyczepę campingową.
Fakt faktem, że chaos byłby-stacje paliw, bankomaty, banki, sklepy, drogi itd. W momencie, kiedy każdy ratuje własny tyłek, robi się dżungla. Tym bardziej z ewakuacją lepiej się byłoby pospieszyć, aby wyruszyć zanim większość się obudzi, że coś trzeba zrobić. Dlatego też nie warto, mimo tandety większości obecnych mediów, się od nich odcinać zupełnie (im szybciej się zacznie działać tym lepiej).
Na marginesie, to spodziewałbym się też w większych skupiskach ludzi, że miejscowo wysypią się sieci komórkowe. Wbrew pozorom o to nietrudno-byłem w tym roku na Air Show w Radomiu. Na imprezie było do kilkudziesięciu tys. ludzi. Już pierwszego dnia były problemy chwilowe z łączeniem, zasięgiem, smsy opóźnione itd. Po katastrofie Su-27, jak wszyscy (ja po prawdzie też) zaczęli dzwonić do domów z info co się stało i że są cali, wszystkie komórki momentalnie na ok. 1,5 godziny stały się bezużyteczne. Chaos zapanował, tłumy zakorkowały oba wyjścia, masa zgubionych dzieci itd. A samolot spadł daleko... gdyby coś tam się wydarzyło na miejscu, to aż się boję myśleć o rozwoju zdarzeń...
Fakt faktem, że chaos byłby-stacje paliw, bankomaty, banki, sklepy, drogi itd. W momencie, kiedy każdy ratuje własny tyłek, robi się dżungla. Tym bardziej z ewakuacją lepiej się byłoby pospieszyć, aby wyruszyć zanim większość się obudzi, że coś trzeba zrobić. Dlatego też nie warto, mimo tandety większości obecnych mediów, się od nich odcinać zupełnie (im szybciej się zacznie działać tym lepiej).
Na marginesie, to spodziewałbym się też w większych skupiskach ludzi, że miejscowo wysypią się sieci komórkowe. Wbrew pozorom o to nietrudno-byłem w tym roku na Air Show w Radomiu. Na imprezie było do kilkudziesięciu tys. ludzi. Już pierwszego dnia były problemy chwilowe z łączeniem, zasięgiem, smsy opóźnione itd. Po katastrofie Su-27, jak wszyscy (ja po prawdzie też) zaczęli dzwonić do domów z info co się stało i że są cali, wszystkie komórki momentalnie na ok. 1,5 godziny stały się bezużyteczne. Chaos zapanował, tłumy zakorkowały oba wyjścia, masa zgubionych dzieci itd. A samolot spadł daleko... gdyby coś tam się wydarzyło na miejscu, to aż się boję myśleć o rozwoju zdarzeń...
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
Jeśli chodzi o Air Show w Radomiu sieć nie padła, ale została przełączona w tryb restrykcyjny ( ratunkowy ) w obrębie kilkunastu przekaźników. Praktycznie każda jednostka RCN ( w ramach WLOP ) posiada możliwość aktywnego blokowania sieci GSM, zakłócania wielopasmowego częstotliwości cywilnych. W 2001 w jednostce 28BRT ( już nie istniejąca JW 5211 ) mieliśmy na "budach" nadajniki impulsowe Rohde & Schwarz do zakłócania i modyfikacji tzw. reżimu pracy przekaźników i anten systemu GSM, z pominięciem operatora. Takie operacje jednak wymagały rozkazów z Bydgoszczy ( 26 BrRT ).
Mimo wszystko na pokazach można było się przekonać co to znaczy wrócić do lat 80-tych
Mimo wszystko na pokazach można było się przekonać co to znaczy wrócić do lat 80-tych
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
Stalker, też tam byłeś? I mógłbyś napisać kilka zdań o przełączeniu w ten tryb? Chodzi o zmniejszenie zakłóceń w celu np. poszukiwania radiostacji ratunkowych pilotów? Czy zwolnienie pasm dla służb? A może ograniczenie wypływu informacji z takiego miejsca?
Bo z punktu widzenia osoby tam w tłumie sieć zachowywała się jak przeciążona, co jak pisałem było już lekko odczuwalne wcześniej. Ale mimo wszystko niektórym udawało się za n-tą próbą przez to przebić-mi się udało z komórki w Play w ciągu kwadransa dodzwonić na nr domowy (słyszałem niewiele, ale co musiałem 2 razy przekazałem). oraz wysłać 2 smsy, na komórki rodziców. Dla jasności-nie chodziło o jakieś siane sensacji, ale nie wiedziałem, co powiedzą w pierwszym momencie żądne często sensacji, dlatego zależało mi na powiadomieniu rodziców, że z kolegami jestem cały i zdrowy-nie chciałbym, aby np. mój niefortunny wyjazd ojciec przypłacił zawałem...
Bo z punktu widzenia osoby tam w tłumie sieć zachowywała się jak przeciążona, co jak pisałem było już lekko odczuwalne wcześniej. Ale mimo wszystko niektórym udawało się za n-tą próbą przez to przebić-mi się udało z komórki w Play w ciągu kwadransa dodzwonić na nr domowy (słyszałem niewiele, ale co musiałem 2 razy przekazałem). oraz wysłać 2 smsy, na komórki rodziców. Dla jasności-nie chodziło o jakieś siane sensacji, ale nie wiedziałem, co powiedzą w pierwszym momencie żądne często sensacji, dlatego zależało mi na powiadomieniu rodziców, że z kolegami jestem cały i zdrowy-nie chciałbym, aby np. mój niefortunny wyjazd ojciec przypłacił zawałem...
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
Raczej chodzi o zabezpieczenie przed przeciążeniem by służby ratunkowe mogły korzystać bez przeszkód. Całkowite zakłócanie ( nie korzysta nikt ) polega na emisji przebiegów schodkowych o zmiennej częstotliwości modulowanej tzw. matrycami charakterystyk typowych, czyli mówiąc inaczej nadaje się w paśmie GSM sygnały, które imitują normalne transmisje komórkowe ale są kompletnie nieuporządkowane i powodują lawinę błędów. Zakłócanie wybiórcze polega na przesłaniu komendy do sterownika stacji by odrzucała drugi impuls przychodzący z telefonu nie zarejestrowanego przez służby mundurowe ( nie wiem dokładnie jak to jest robione - to już działania pomiędzy operatorem a odpowiednią instytucją zawierającą umowy ). Z tego co wiem z tym są w Polsce nagminnie problemy i podczas wielu akcji ratunkowych komórki pogotowia i straży padały.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
MaciekK84. Sieć można zakłócić całkowicie (nikt nie ma dostępu) i selektywnie. W tym ostatnim przypadku stacja odrzuca próby zgłoszenia się (nie mylić z próbą połączenia) aparatów spoza "uprzywilejowanej" listy. Czasem trzeba uciec ze standardowych kanałów (możliwość podsłuchania) lub po prostu zestawić połączenie między dwoma służbami (dwoma osobami) bez konieczności przekazywania całej korespondencji przez centra dowodzenia.
Od batatu i passatu wracać proszę do tematu
Mogą pojawić się zakłócenia w łączności komórkowej ze względu na przeciążenie sieci. Dodatkowo od rana już mogą być korki, zablokowane stacje paliwowe i oblężone sklepy tak jak zostało to wcześniej opisane.
Ponieważ jestem z południa Polski brałbym pod uwagę ucieczkę na
Słowację aby odgrodzić się Północnymi Karpatami. Niestety prawdopodobnie ostrzeżenie musiałbym odebrać jeszcze przed 4.00 aby po szybkim pakowaniu na granicy pojawić się koło 8.00. Później przełęcze najprawdopodobniej zostałyby kompletnie zablokowane a i nie wiadomo czy nasi sąsiedzi z południa nie wycięliby jakiegoś numeru z zamknięciem granic.
Parthagas, wspomniał o rowerach i faktycznie jest to dobry pomysł. Można objechać zatory, nie ma uzależnienia od paliwa i nie mają głośno pracującego silnika. (Muszę odremontować jeden z rowerów i wymienić na nowy drugi Do tego juki i ew. składana przyczepka rowerowa oraz bagażnik dachowy do samochodu.)
Raczej nie decydowałbym się na ukrycie w starych fortyfikacjach w strefie prawdopodobnego impaktu. No i raczej nie zostawiałbym rodziny. Pal licho dobra nabyte. Kolejnym zagadnieniem są relacje międzyludzkie. Trzeba się liczyć z możliwością załamania podstawowych zasad praworządności i zupełnym paraliżem służb porządkowych. W tej sytuacji wszelkie posiadane dobra (sprawny środek transportu, żywność) mogą stać się przedmiotem rabunku. Wątpię czy pojemnik z żelem pieprzowym skutecznie odstraszyłby potencjalnych napastników. O pozwoleniu na broń w naszym kraju można pomarzyć więc szary obywatel byłby na straconej pozycji. Jest jedna alternatywa: działająca replika broni czarnoprochowej sprzed 1850r. Np. rewolwer systemu Colta z sześciokomorowym bębenkiem. Nawet po strzale ostrzegawczym zostałoby 5 kul do szachowania przeciwników. W domu mam zawsze trochę puszek i produktów sypkich więc z jedzeniem nie byłoby problemu. Namiot, maty, śpiwory też się znajdą. No i oczywiście pozostają znajomi ze Słowacji, którzy jakiś kąt do spania ew. użyczą.
Od batatu i passatu wracać proszę do tematu
Mogą pojawić się zakłócenia w łączności komórkowej ze względu na przeciążenie sieci. Dodatkowo od rana już mogą być korki, zablokowane stacje paliwowe i oblężone sklepy tak jak zostało to wcześniej opisane.
Ponieważ jestem z południa Polski brałbym pod uwagę ucieczkę na
Słowację aby odgrodzić się Północnymi Karpatami. Niestety prawdopodobnie ostrzeżenie musiałbym odebrać jeszcze przed 4.00 aby po szybkim pakowaniu na granicy pojawić się koło 8.00. Później przełęcze najprawdopodobniej zostałyby kompletnie zablokowane a i nie wiadomo czy nasi sąsiedzi z południa nie wycięliby jakiegoś numeru z zamknięciem granic.
Parthagas, wspomniał o rowerach i faktycznie jest to dobry pomysł. Można objechać zatory, nie ma uzależnienia od paliwa i nie mają głośno pracującego silnika. (Muszę odremontować jeden z rowerów i wymienić na nowy drugi Do tego juki i ew. składana przyczepka rowerowa oraz bagażnik dachowy do samochodu.)
Raczej nie decydowałbym się na ukrycie w starych fortyfikacjach w strefie prawdopodobnego impaktu. No i raczej nie zostawiałbym rodziny. Pal licho dobra nabyte. Kolejnym zagadnieniem są relacje międzyludzkie. Trzeba się liczyć z możliwością załamania podstawowych zasad praworządności i zupełnym paraliżem służb porządkowych. W tej sytuacji wszelkie posiadane dobra (sprawny środek transportu, żywność) mogą stać się przedmiotem rabunku. Wątpię czy pojemnik z żelem pieprzowym skutecznie odstraszyłby potencjalnych napastników. O pozwoleniu na broń w naszym kraju można pomarzyć więc szary obywatel byłby na straconej pozycji. Jest jedna alternatywa: działająca replika broni czarnoprochowej sprzed 1850r. Np. rewolwer systemu Colta z sześciokomorowym bębenkiem. Nawet po strzale ostrzegawczym zostałoby 5 kul do szachowania przeciwników. W domu mam zawsze trochę puszek i produktów sypkich więc z jedzeniem nie byłoby problemu. Namiot, maty, śpiwory też się znajdą. No i oczywiście pozostają znajomi ze Słowacji, którzy jakiś kąt do spania ew. użyczą.
- Parthagas
- Posty: 798
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Nie mówiłem o bezpośrednim uderzeniu na Mławę. Wtedy spadam jak najdalej, np. do domku nad jeziorem, ewentualnie do rodziny do Wisły. Jeśli miałoby walnąć np. w Warszawę schronik byłby wskazany chociażby ze względu na jakieś ruchy sejsmiczne. Takie betonowe klocki przewalają się w całości.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Nie tak dawno w wyborczej była relacja faceta który przeżył coś podobnego na własnej skórze - konkretnie 11 września 2001 w Twin Towers. Gorąco polecam opis - bo daje obraz tego co się dzieje w sytuacji kryzysowej. Facet początkowo NIE wiedział co jest grane, dopiero telefon od brata (z PL? nie jestem pewien) który mu uświadomił sytuację bo widział wszystko w TV sprowokowało go do ruszenia d. - ale jeszcze chyba maile wysłał, spakował się i dopiero ruszył na dół - schodami, bo windy nie działały (zapomnijcie o windach - zabójcza pułapka w kryzysie!).
Moim zdaniem interesująca jest reakcja ludzi - to początkowe "niedowierzanie" i brak reakcji. To daje szansę na ratunek dla naszej paczki. IMO- w takich sytuacjach kluczowe jest otrzymanie wiadomości NATYCHMIAST i powiadomienie kolejnych dwóch osób z naszego "drzewka".
PPS - zastanawiam się czy w wypadku bardzo głębokich, wielodrzwiowych bunkrów, sztolni itp. nie dało by się "przeczekać" pod ziemią - oczywiście o ile nie łupnie za blisko. Ucieczki w korkach już widziałem na filmach - wyobraźcie sobie korek długi na np. 600km i poruszający się z prędkością 6km/h = 100h jazdy, czyli 4 dni - blowout dopadnie nas po drodze na otwartej przestrzeni
Moim zdaniem interesująca jest reakcja ludzi - to początkowe "niedowierzanie" i brak reakcji. To daje szansę na ratunek dla naszej paczki. IMO- w takich sytuacjach kluczowe jest otrzymanie wiadomości NATYCHMIAST i powiadomienie kolejnych dwóch osób z naszego "drzewka".
PPS - zastanawiam się czy w wypadku bardzo głębokich, wielodrzwiowych bunkrów, sztolni itp. nie dało by się "przeczekać" pod ziemią - oczywiście o ile nie łupnie za blisko. Ucieczki w korkach już widziałem na filmach - wyobraźcie sobie korek długi na np. 600km i poruszający się z prędkością 6km/h = 100h jazdy, czyli 4 dni - blowout dopadnie nas po drodze na otwartej przestrzeni
- PanJa
- Posty: 38
- Rejestracja: 17 mar 2009, 17:25
- Lokalizacja: z daleka
- Tytuł użytkownika: warit w pom. kasku
- Płeć:
Witam
Co do tel. kom. , wystarczy ze operator z NOC ( Network Operation Center ) kliknie kilka przycisków i sieć się przełącza w inny tryb , lub wykasza stacje bazowe całkowicie.
Co do całkowitego zakłócania bardzo proste dla armii ( na Rembertowie były kiedyś testy , jednak są na to ogromne restrykcje w czasie pokoju , po ok 2 miesiącach zdobywania pozwoleń i informowaniu ludzi z okolicy , o godzinie bodajże 2-3 w nocy zakłócili wszystko na amen , TV, telefony , ocz. radio )
Co do wielkiego bum , mam ziemiankę bez betonowego dna , czyli można kopać w dół,
3 dni wystarczy mi spokojnie na wkopanie się jeszcze 5 m w doł + umocnienie góry ( piach z dołu + wszystko co się da ) , zapasy w domu mam zawsze na min tydzień.
PS. Jeśli np. na Warszawę spadla by skałka o wielkości np 10 km. to najbliższym miejscem ratunkowym są Czechy ( za górami , trochę zawsze wychamuja fale uderzeniowa ). Wyparowało by wszystko w mazowieckim, łódzkim, podlaskim,kujawsko-pomorskim , warminsko-mazurskim, lubuskim , świętokrzyskim; resztę dewastuje fala uderzeniowa.
PS.2. Asteroida wielkości 10 km jest wielkości całej warszawy będzie to pewnie przy wybuchu ok. miliard megaton .
PS.3. Taka asteroida jak na rysunku w artykule kasuje życie na ziemi w formie obecnej.
Co do tel. kom. , wystarczy ze operator z NOC ( Network Operation Center ) kliknie kilka przycisków i sieć się przełącza w inny tryb , lub wykasza stacje bazowe całkowicie.
Co do całkowitego zakłócania bardzo proste dla armii ( na Rembertowie były kiedyś testy , jednak są na to ogromne restrykcje w czasie pokoju , po ok 2 miesiącach zdobywania pozwoleń i informowaniu ludzi z okolicy , o godzinie bodajże 2-3 w nocy zakłócili wszystko na amen , TV, telefony , ocz. radio )
Co do wielkiego bum , mam ziemiankę bez betonowego dna , czyli można kopać w dół,
3 dni wystarczy mi spokojnie na wkopanie się jeszcze 5 m w doł + umocnienie góry ( piach z dołu + wszystko co się da ) , zapasy w domu mam zawsze na min tydzień.
PS. Jeśli np. na Warszawę spadla by skałka o wielkości np 10 km. to najbliższym miejscem ratunkowym są Czechy ( za górami , trochę zawsze wychamuja fale uderzeniowa ). Wyparowało by wszystko w mazowieckim, łódzkim, podlaskim,kujawsko-pomorskim , warminsko-mazurskim, lubuskim , świętokrzyskim; resztę dewastuje fala uderzeniowa.
PS.2. Asteroida wielkości 10 km jest wielkości całej warszawy będzie to pewnie przy wybuchu ok. miliard megaton .
PS.3. Taka asteroida jak na rysunku w artykule kasuje życie na ziemi w formie obecnej.
Kiedyś już miało miejsce tego typu uderzenie - chociaż nie za dużo o nim wiemy. Meteor uderzył w pustynię (chyba gdzieś w Syrii, nie pamiętam) i STOPIŁ piasek na powierzchni. Dzisiaj wiemy o tym, bo archeologowie znaleźli w jakimś regionie masę ozdób ze szkłem - okazało się, że masowo używano tego, które powstało w wyniku stopienia piasku na powerzchni pustyni.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Materiał na te ozdoby to po prostu tektyty . Najbliżej naszego kraju można je znaleźć w Czechach pod nazwami mołdawity lub wełtawity . Kilka lat temu, przy okazji giełdy minerałów (UŚ Wydział Nauk o Ziemi) byłem na wykładzie czeskiego profesora właśnie o czeskich tektytach i ich uderzeniowym pochodzeniu. W naszym kraju można też znaleźć kratery uderzeniowe choć na mniejszą skalę (np. zespół kraterów Morasko koło Poznania). Istniała również teoria oparta na rzeźbie terenu (nietypowy bieg rzek) i zdjęciach wykonanych przez satelitę LANDSAT, mówiąca o śladach dawnego dużego krateru w kotlinie jeleniogórskiej.abyss pisze:Kiedyś już miało miejsce tego typu uderzenie - chociaż nie za dużo o nim wiemy.
Edit:
Dlatego napisałem 50m. W zależności od budowy (kamienny, kamienno-żelazny, żelazny) siła uderzenia wyniosłaby od ~1,5 do jakichś 20Mt.PanJa pisze: Jeśli np. na Warszawę spadla by skałka o wielkości np 10 km. to najbliższym miejscem ratunkowym są Czechy
Mniej więcej skutki można sobie zasymulować na tej stronie zakładając, że najciemniejszy kolor oznacza całkowitą sterylizację obszaru. Tutaj przykład krateru wywołanego uderzeniem obiektu żelaznego zbliżonych rozmiarów. Średnica krateru to 1,2 km, głębokość ... 174m.
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Asteroida o średnicy 10 km niszczy prawie całe życie na Ziemi. Wykryto by j ą zresztą na pewno wcześniej niż trzy dni przed uderzeniem.
Co do naszych reakcji na wieść o nieuchronnej kolizji z meteorytem. W naszym kraju to strasznie trudna sytuacja. Ucieczka samochodem właściwie odpada, nie wystarczy paliwa, poza tym utkniemy w korkach. Drogi zostaną zablokowane i przez wzmożony ruch i przez samochody, w których zabrakło benzyny. Przecież właściciele stacji też będą uciekać. Wykorzystanie samochodu do ucieczki możemy sobie od razu darować. Pozostaje rower. W ciągu dwóch dni spokojnie przejedziemy ok. 350- 400 km. To wystarczy. Problem w tym, że np ja posiadam jeden rower, więc całej rodziny nie ewakuuję, w związku z tym musiałbym zostać. Ciekaw jestem poziomu stresu w oczekiwaniu na uderzenie. Chociaż lepiej nie, wolałbym tego nie sprawdzać.
Sytuacja nieciekawa. O wiele gosza, przynajmniej na początku, niż w Survivalu Globalnym. Musimy jednak rozważać takie możliwości na tym forum.
Co do naszych reakcji na wieść o nieuchronnej kolizji z meteorytem. W naszym kraju to strasznie trudna sytuacja. Ucieczka samochodem właściwie odpada, nie wystarczy paliwa, poza tym utkniemy w korkach. Drogi zostaną zablokowane i przez wzmożony ruch i przez samochody, w których zabrakło benzyny. Przecież właściciele stacji też będą uciekać. Wykorzystanie samochodu do ucieczki możemy sobie od razu darować. Pozostaje rower. W ciągu dwóch dni spokojnie przejedziemy ok. 350- 400 km. To wystarczy. Problem w tym, że np ja posiadam jeden rower, więc całej rodziny nie ewakuuję, w związku z tym musiałbym zostać. Ciekaw jestem poziomu stresu w oczekiwaniu na uderzenie. Chociaż lepiej nie, wolałbym tego nie sprawdzać.
Sytuacja nieciekawa. O wiele gosza, przynajmniej na początku, niż w Survivalu Globalnym. Musimy jednak rozważać takie możliwości na tym forum.
" YOU create your own reality "
- Hakas
- Posty: 209
- Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
- Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
- Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
- Płeć:
witam!
Moi przodkowie przeżyli uderzenie meteorytu tunguzkiego więc myślę, że limit spotkań z takimi ustrojstwami dla mojego rodu się wyczerpał. Więc się nie martwię tym zbytnio. Jako małe dziecko słuchałem opisu tego spotkania od naocznego świadka tych zdażeń.
Było nieciekawie muszę powiedzieć.
Hakas
Moi przodkowie przeżyli uderzenie meteorytu tunguzkiego więc myślę, że limit spotkań z takimi ustrojstwami dla mojego rodu się wyczerpał. Więc się nie martwię tym zbytnio. Jako małe dziecko słuchałem opisu tego spotkania od naocznego świadka tych zdażeń.
Było nieciekawie muszę powiedzieć.
Hakas
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
175-200 km dziennie po drogach pełnych spanikowanych ludzi i innych przeszkód ?Hillwalker pisze:APozostaje rower. W ciągu dwóch dni spokojnie przejedziemy ok. 350- 400 km. To wystarczy. Problem w tym, że np ja posiadam jeden rower, więc całej rodziny nie ewakuuję, w związku z tym musiałbym zostać. Ciekaw jestem poziomu stresu w oczekiwaniu na uderzenie. Chociaż lepiej nie, wolałbym tego nie sprawdzać.
Nie pomyliło Ci się ? To zupełnie nie realny dystans. Jakby połowę tego zrobić to by było coś.
m
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Przyjąłem, że człowiek w sytuacji stresowej będzie w stanie jechać przez 16 godzin w ciągu doby, przez dwa dni. Wtedy wystarczy średnia około 11 km/h. Jadąc na wycieczkę rowerową, pokonuję spokojnym tempem 20 kilometrów w ciągu godziny, wliczając w to postoje. Naprawdę uważasz, że średnia 11 to dużo? Nawet jeśli czasem musimy rower przenieść, no i urządzić krótki postój.
Weź pod uwagę, że mieszkaniec południowej Polski, który zdecyduje się poruszać na północ, częściej będzie jechał z górki niż pokonywał wzniesienia.
[ Dodano: 2009-10-05, 18:36 ]
Zgodnie z tym, co napisał Cień Wilka, zagrożenie obejmuje 1/3 obszaru Polski, czyli pas o szerokości ponad dwustu kilometrów. Jeśli szczęśliwie mieszkamy w środku tego obszaru, mamy do pokonania sto kilometrów przez dwa dni. To można i na piechotę spróbować. Strach i desperacja dodają sił. Jednak jeśli mamy możliwość wykorzystania roweru, trzeba próbować. W razie czego porzucimy go i będziemy cisnąć pieszo.
A jakie pomysły ma kolega Mnowi?
Weź pod uwagę, że mieszkaniec południowej Polski, który zdecyduje się poruszać na północ, częściej będzie jechał z górki niż pokonywał wzniesienia.
[ Dodano: 2009-10-05, 18:36 ]
Zgodnie z tym, co napisał Cień Wilka, zagrożenie obejmuje 1/3 obszaru Polski, czyli pas o szerokości ponad dwustu kilometrów. Jeśli szczęśliwie mieszkamy w środku tego obszaru, mamy do pokonania sto kilometrów przez dwa dni. To można i na piechotę spróbować. Strach i desperacja dodają sił. Jednak jeśli mamy możliwość wykorzystania roweru, trzeba próbować. W razie czego porzucimy go i będziemy cisnąć pieszo.
A jakie pomysły ma kolega Mnowi?
" YOU create your own reality "
- PanJa
- Posty: 38
- Rejestracja: 17 mar 2009, 17:25
- Lokalizacja: z daleka
- Tytuł użytkownika: warit w pom. kasku
- Płeć:
Hillwalker pisze:Przyjąłem, że człowiek w sytuacji stresowej będzie w stanie jechać przez 16 godzin w ciągu doby, przez dwa dni. Wtedy wystarczy średnia około 11 km/h. Jadąc na wycieczkę rowerową, pokonuję spokojnym tempem 20 kilometrów w ciągu godziny, wliczając w to postoje. Naprawdę uważasz, że średnia 11 to dużo? Nawet jeśli czasem musimy rower przenieść, no i urządzić krótki postój.
Weź pod uwagę, że mieszkaniec południowej Polski, który zdecyduje się poruszać na północ, częściej będzie jechał z górki niż pokonywał wzniesienia.
Co do rowerku moge sie wypowiedziec
Jako ze kiedys miesiac po kupnie roweru postanowilem sie ze najomymi wybrac na Grunwald ( ponad 200 km odemnie , nasza trasa ).
Powiem tak srednia ok 19/20 km/h z obciazeniem ok 20 kg i to przy spokojnej jezdzie.
Jak wracalismy ( jakos szybciej sie wraca ) srenia ok 30 km/h ( no i wracalismy na niziny czyli caly czas z gorki ).
Niewiem moze jestem jakis super wysportowany ( bylo to 3 lata temu ).
Smigalismy rowerami krosowymi nie szosowymi , wiec opor opon znaczny , przy szosowce srenia wyniosla by pewnie ok 30 km/h w strone Grunwaldu i 40 km/h spowrotem.
Co do dzieci na rowerach, sa ze tak powiem [...] wytrzymalym tworem natury , dziecku wystarczy motywacja , zabawa , posilek i picie; rowna sie to calkowitemu braku zmeczenia podczas jazdy ( wiem bo jezdzilismy duzo po naszej okolicy , i na wycieczki rowerowe przyjezdzaly rodziny z dziecmi , rodzice padali a dzieci chcialy dalej jezdzic ).
Jesli uciekac rowerem to tylko z dobra ekipa. ( mam w klubie "cyborga" , jak mi siadlo raz kolano to mnie holowal pod gore 2 km ok 30 stopni pochylenia ps. on smiga na snikersach wiec niewiem czy to sie liczy bo to prawie jak dopalacz ;P )
Ucieczka szosa w takiej sytuacji = smierc dla rowerzysty
Ucieczka lasem = 2 x dluzsza droga w naszym odczuciu ( juz mowie dlaczego , po dlugim czasie doszlismy do wniosku iz 1 km w lesie czlowiek odczuwa jak 2-3 km po szosie , wiadomo piach itp. )
Pora roku tez jest wazna , na temat zimowych rajdow na rowerku mam swoje zdanie i powiem nigdy wiecej jak 20-30 km w zime ( zlapala nas sniezyca 15 km od domu , powrot byl prawdziwym wyzwaniem ).
I ostatnie moje zdanie , moze odosobnione a moze nie .
Nasz kraj kochana ojczyzna a przedewszystkim ludzie sa calkowicie nie przygotowani na takie sytuacje. Jak mysle o tym i o calej panice ... juz widze jak wszytko jest pladrowane.
PS. Fredi w takiej sytuacji mysle ze wracajac na asfalt terenowka mozna dostac kulke od jakiegos jegomoscia ktoremu akurat by sie taka terenowka przydala , bez rusznicy pp sie nie obedzie
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Dlaczego? Prawdopodobnie samochody będą jechoć powoli albo powstanie duży korek.PanJa pisze:Ucieczka szosa w takiej sytuacji = smierc dla rowerzysty
Zimą rowerek odpada, to fakt.
Nie wiem, jakie są inne możliwości oddalenia się w bezpieczne miejsce. Może znaleźć miejsce gdzie pociągi towarowe zwalniają i wskoczyć na schodki? Albo zastosować sposób Foresta Gumpa
Na pewno znajdą się i tacy, którzy powiedzą: "Mam to w d...e" , wezmą ciekawą książkę i zasiądą na kanapie.
" YOU create your own reality "
- Parthagas
- Posty: 798
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Motocykl owszem, np rokon, na którego choruję.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/