To moja pierwsza wyprawa według ustalonego scenariusza

Kod: Zaznacz cały
Założenie: Wyprawa do lasu z drużyną z zamiarem nocelgu.
Problem: Odłączenie się od grupy, zagubienie się.
Do dyspozycji: 2 pałatki, koc, karczownik Fiskars, saperka, porcja rybki, troszkę sznura, harcerskie minimum (menażka, niezbędnik, itp)
W końcu wypróbowałem rozpalanie metodą gliceryny i nadmanganianu - rzeczywiście szybki i skuteczny sposób.
Najwięcej kłopotów nastręczył mi hamak. Zakładałem brak specjalistycznych materiałów jedynie. Zastosowałem więc prosty koc. O ile montaż, nie był trudny, to kłopot był z wypadającą z oczka końcówką. Rozwiązałem to, kluczką a końcówkę podwinąłem i przewiązałem końcem sznura.
Następnie przekonałem się iż, faktycznie ziębi niesamowicie, mimo zasłony od wiatru. Tym bardziej że znajdowałem się nie dalej jak 20 m od jeziora. A nie było za ciepło (8 stopni powietrza, 5 odczuwalna wg. stacji pogodowej, dziś sprawdziłem). Tak więc zacząłęm szukać metody ocieplenia łoża. z początku pomyślałem o trzcinie, ale była za wilgotna, i spanie na mokrym nie zachęcało. Tym bardziej nie chciałem zwracać na siebie uwagi pływających wciąż w okolicy rybaków.
Rozmontowałem fotel trójnożny i zawiązując rogi wypełniłem suchymi liśćmi, gałęziami i igliwiem. Wystarczyło na plecy. Aby i tyłek nie zmarzł, wykorzystałem moją kangurkę, którą także wypchałem. Zawsze to lepsze jak nic.
Mimo takich operacji, zimne powietrze znad jeziora, słaba dość ochrona pałatek dały taki rezultat, że jak położyłem się o północy to wytrzymałem do 3 nad ranem


Od 3 grzałem się przy ognisku, które na szczęście do końca nie wygasło i z żaru można było coś wykrzesać.
A poniżej kilka fotek






P.S. kurcze, wstawiłem nie tu gdzie trzeba. Adminie...możesz to przenieść do Imprezy, wyprawy oraz spacery