Bez problemu wejdziesz na Rysy, jeśli chodzi o kondycję. Tylko żeby pogoda dopisała, a w kwestii logistyki to najlepiej przenocować na drewnianym tarasie przy starym schronisku MOKa, około 22-23 powinno już być cicho żeby zasnąć spokojnie i najlepiej wstać przed świtem i zacząć sobie iść. Wtedy nie ma ludzi, idziesz spokojnie, bez presji. W takim przypadku możesz na spokojnie dojechać do Zakopanego na tyle późno, żeby zdążyć na ostatniego busa do Palenicy i idziesz tylko te 9-10km asfaltem pod schronisko. Ostatnio jak byłem to ostatni bus spod dworca na Palenice jechał chyba 17.20, więc wcześnie, ale rozkład się zmienia w zależności od wakacji itd.Kopek pisze:Trenuję codziennie na schodach w bloku i rowerek. Po Śnieżce jestem dobrej myśli. Myślę, że na dziś spokojnie dam radę do Buli pod Rysami. Jak już się tam znajdę i będę się czuł na siłach to zaatakuję szczyt. Ale nie wiem jeszcze jak to rozwiązać logistycznie.
Korona Gór Polskich
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- mwitek
- Posty: 1147
- Rejestracja: 23 lut 2010, 15:09
- Lokalizacja: Łódź
- Tytuł użytkownika: nienachalnie młody
- Płeć:
- Kontakt:
To brzmi jak całkiem fajny plan.soohy pisze:Bez problemu wejdziesz na Rysy, jeśli chodzi o kondycję. Tylko żeby pogoda dopisała, a w kwestii logistyki to najlepiej przenocować na drewnianym tarasie przy starym schronisku MOKa, około 22-23 powinno już być cicho żeby zasnąć spokojnie i najlepiej wstać przed świtem i zacząć sobie iść. Wtedy nie ma ludzi, idziesz spokojnie, bez presji. W takim przypadku możesz na spokojnie dojechać do Zakopanego na tyle późno, żeby zdążyć na ostatniego busa do Palenicy i idziesz tylko te 9-10km asfaltem pod schronisko. Ostatnio jak byłem to ostatni bus spod dworca na Palenice jechał chyba 17.20, więc wcześnie, ale rozkład się zmienia w zależności od wakacji itd.Kopek pisze:Trenuję codziennie na schodach w bloku i rowerek. Po Śnieżce jestem dobrej myśli. Myślę, że na dziś spokojnie dam radę do Buli pod Rysami. Jak już się tam znajdę i będę się czuł na siłach to zaatakuję szczyt. Ale nie wiem jeszcze jak to rozwiązać logistycznie.
Tak w wakacje powinno funkcjonować, ale nie wiem czy jest to ogólnie dostępne czy tylko dla tych co się wspinają. Można jeszcze rozważyć nocleg w Chacie pod Rysami po stronie Słowackiej, tyle że tam drogo. Ale klimacik fajny (ja byłam ostatniego dnia sierpnia zeszłego roku i już nas tam śniegiem powitanosoohy pisze:Zapomniałem jeszcze, że w okresie wakacyjnym funkcjonuje pole namiotowe nieopodal MOKa, ale chyba tam są gotowe namioty w których się śpi i trzeba zarezerwować miejsce, nie spałem tam to się słabo orientuję, po prostu wiem o takiej możliwości.

"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj."
M. Twain
www.poteganatury.blogspot.com
M. Twain
www.poteganatury.blogspot.com
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Jesteśmy wstępnie umówieni z Soohym na Rysy 23-24-25 sierpnia. Mamy tylko zarys logistyczny co i jak. Wiele zależeć będzie od pogody. Jeżeli ktoś ma ochotę spróbować to zapraszam. Z pewnością jestem nakierowany na cel, choć nie za wszelką cenę.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- steppenwolf
- Posty: 182
- Rejestracja: 13 lip 2010, 06:47
- Lokalizacja: mazowieckie
- Płeć:
Zaniechałem udzielania się w wątku "Nowości wydawnicze.... " , chociaż widzę co najmniej 20 pozycji wydawniczych, np. 3 książki Dave'go Cantenbury po polsku. Zamarło życie na reconnecie (wrzesień coraz bliżej; szkoda:)).
Ostatnio dominuje temat gór. W związku z powyższym polecę:
"Gdzie w góry na weekend. Górskie trasy dla każdego". Autor - Habdas Tomasz.
Ostatnio dominuje temat gór. W związku z powyższym polecę:
"Gdzie w góry na weekend. Górskie trasy dla każdego". Autor - Habdas Tomasz.
- hycek
- Posty: 354
- Rejestracja: 04 mar 2016, 14:20
- Lokalizacja: Śląsk
- Gadu Gadu: 3364770
- Tytuł użytkownika: hycek
- Płeć:
Trzymam kciuki,super że soohy z Tobą jedzie(z doświadczoną osobą bezpieczniej).Możesz do tego lonżę wypożyczyć.Kopek pisze:Jesteśmy wstępnie umówieni z Soohym na Rysy 23-24-25 sierpnia. Mamy tylko zarys logistyczny co i jak. Wiele zależeć będzie od pogody. Jeżeli ktoś ma ochotę spróbować to zapraszam. Z pewnością jestem nakierowany na cel, choć nie za wszelką cenę.
,,- Mieszczuch jesteś.Twój porządek murami ogrodzony, tam też Twoje mądrości może i co warte. ''
- hycek
- Posty: 354
- Rejestracja: 04 mar 2016, 14:20
- Lokalizacja: Śląsk
- Gadu Gadu: 3364770
- Tytuł użytkownika: hycek
- Płeć:
I jeszcze skromnysoohy pisze:hycek, jakoś nie poczuwam się jako osoba doświadczona w kwestii Tatr, zwykły i malutki ze mnie turystaJeśli Kopek byś chciał lonżę to mogę Ci pożyczyć, ja nie będę korzystał, natomiast kask obowiązkowo.

Pewnie już kilkanascie razy byłeś powyżej 2000,jak nie kilkadziesiąt.Dla większości
ludzi to bardzo dużo.Z tym kaskiem super.Dla początkujących lonża też obowiązkowo,tym bardziej jak masz.
,,- Mieszczuch jesteś.Twój porządek murami ogrodzony, tam też Twoje mądrości może i co warte. ''
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Nie obarczam nikogo odpowiedzialnością za mnie. Cieszę się na towarzystwo, zwłaszcza na Rysach. Moim celem jest Bula pod Rysami i pierwsze zapoznanie z Tatrami. Jeżeli ocenię, że dam radę zaatakuję szczyt. Kask zamiaruję kupić, bo przyda mi się do realizacji pomysłów po KGP. Co do lonży to ok ale nie mam uprzęży więc chyba się nie przyda. Z moich wywiadów i lektury bez lonży da się obejść.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
W domyśle - lonżę miałem na myśli oczywiście z uprzężą. Jeśli 'panicznie' nie boisz się wysokości to będzie zbędna, wystarczy trzymać się łańcucha lub patrzeć pod nogi i nie korzystać ze sztucznych ułatwień.. Jak przejdziesz Bulę, to na szczyt jest chwila momentKopek pisze:Nie obarczam nikogo odpowiedzialnością za mnie. Cieszę się na towarzystwo, zwłaszcza na Rysach. Moim celem jest Bula pod Rysami i pierwsze zapoznanie z Tatrami. Jeżeli ocenię, że dam radę zaatakuję szczyt. Kask zamiaruję kupić, bo przyda mi się do realizacji pomysłów po KGP. Co do lonży to ok ale nie mam uprzęży więc chyba się nie przyda. Z moich wywiadów i lektury bez lonży da się obejść.

Aż strach pomyśleć co będzie po KGP skoro do tego potrzebny będzie kask icon_twisted
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Dziesięć pięter góra dół i tak cztery razy robię już cyklicznie w szesnaście minut (stając na każdy stopień). Nigdy nie miałem lęków wysokości i przestrzeni. Wiem, że to co zobaczę będę widział tak naprawdę pierwszy raz. W pracy poruszam się po budynkach, z których niektóre mają grubo ponad sto metrów i wychodzę na dachy i inne balkony. Lęków brak.
Bardziej boję się schodzenia. Moje dotychczasowe doświadczenie mówi mi, że schodzić będę tyle samo albo i dłużej niż wchodzić.
[ Dodano: 2022-07-13, 16:28 ]
Właśnie zrobiłem 10 x 10 w 48 minut

Bardziej boję się schodzenia. Moje dotychczasowe doświadczenie mówi mi, że schodzić będę tyle samo albo i dłużej niż wchodzić.
[ Dodano: 2022-07-13, 16:28 ]
Właśnie zrobiłem 10 x 10 w 48 minut
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Na Babią trenowałem na pobliskiej górce. Widząc profil podejścia na Rysy spodziewam się powtórki z Beskidu Wyspowego czy Gór Kamiennych razy kilka. Dlatego ostro na schodach trenuję. Codziennie minimum 100 metrów do góry (wchodzę cztery razy na dziesiąte piętro). Pod koniec każdego tygodnia planuję dodawać kolejną setkę. Czyli pod koniec pierwszego tygodnia 200m, pod koniec drugiego 300 itd. W ostatni weekend dopadło mnie lenistwo więc wczoraj nadrabiałem plan. W przyszłym tygodniu upały to też pewnie będę zdychał. Licząc piętro po 3m to 10 x 10 daje 300m ale zawsze coś dokładam.
Do tego dojeżdżam do pracy rowerem, tj. jakieś 12km w jedną stronę.
Płaskie marsze też jakoś wcisnę w aktywność i pewnie kilka wypadów na pobliską górkę zaliczę.
Z tydzień przed wyjazdem dam se na wstrzymanie i trochę odpocznę.
Soohy pamiętaj, że zanim ja założę plecak to na wstępie jestem od Ciebie kilkadziesiąt kilo cięższy. A ostatnio nie chce jakoś ubyć tylko wraca :->
Do tego dojeżdżam do pracy rowerem, tj. jakieś 12km w jedną stronę.
Płaskie marsze też jakoś wcisnę w aktywność i pewnie kilka wypadów na pobliską górkę zaliczę.
Z tydzień przed wyjazdem dam se na wstrzymanie i trochę odpocznę.
Soohy pamiętaj, że zanim ja założę plecak to na wstępie jestem od Ciebie kilkadziesiąt kilo cięższy. A ostatnio nie chce jakoś ubyć tylko wraca :->
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
23.07.2022 Ślęża, Masyw Ślęży
Rodzinny wypad do Wrocławia i zdobyta Ślęża. Tym razem bez młodego bo na obozie.
Na Ślęży byłem już kilka razy. Ale córka pierwszy raz. Wyruszyliśmy z Przełęczy Tąpadła. Połowę drogi szlakiem niebieskim ale noga małżonki nie pozwoliła na szarżowanie więc dalej żółtym.
[center]
[/center]
Na szczycie pieczątka, pamiątki, lody i fotka z niedźwiedziem.
[center]
[/center]
Na powrocie zmokliśmy. Przyznam, że zbagatelizowałem górę.
p.s. Kask zakupiony. Chyba jedyny, w który mi się głowa zmieściła. Jakieś małe to robią
Rodzinny wypad do Wrocławia i zdobyta Ślęża. Tym razem bez młodego bo na obozie.
Na Ślęży byłem już kilka razy. Ale córka pierwszy raz. Wyruszyliśmy z Przełęczy Tąpadła. Połowę drogi szlakiem niebieskim ale noga małżonki nie pozwoliła na szarżowanie więc dalej żółtym.
[center]
Na szczycie pieczątka, pamiątki, lody i fotka z niedźwiedziem.
[center]
Na powrocie zmokliśmy. Przyznam, że zbagatelizowałem górę.
p.s. Kask zakupiony. Chyba jedyny, w który mi się głowa zmieściła. Jakieś małe to robią

"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
I jak tam Rysy?
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
A wiecie dokładnie kiedy? Przynajmniej szacunkowo
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Rysy nie zdobyte i raczej w tym roku zdobyte już nie zostaną. Ale nic na się. Zdobyte zostały inne szczyty a ponieważ za chwilę Bieszczady to nadrabiam relację.
23.08.2022 Jagodna, Jagodna Pn, Góry Bystrzyckie
Nie zaryzykowaliśmy wyjazdu na Rysy ze względu na załamanie pogody. Nie chciałem jednak marnować zarezerwowanego czasu i puściłem się autem do Kotliny Kłodzkiej. Przeglądając mapy zdobycie szczytu Jagodnej od schroniska wydawało mi się banalnie proste. Dlatego utrudniłem sobie wspinaczkę.
Znalazłem sobie świetne miejsce na pozostawienie auta i późniejszy nocleg. Ale nie napiszę publicznie gdzie to jest. Miejscówka jest zadbana z inicjatywy lokalnej społeczności. Nie chcę by została masowo sprofanowana przez naszych Polskich Narodowych Patriotycznych "Turystów". Nie chcę jej reklamować. Jak ktoś się wybiera i szuka fajnej miejscówki proszę o priw.
Ruszyłem po trzynastej. Po kilku kilometrach natrafiłem na wycinkę, w której zgubiłem szlak. Błądziłem ponad godzinę. Byłem bardzo kontent gdy dotarłem wreszcie do Autostrady ku Szczęściu.
[center]
[/center]
Nie chciało mi się obchodzić do szlaku przez schronisko dlatego ruszyłem na przełaj pod górę. Mgła była niezwykle uciążliwa. Lawirowałem między leśnymi ścieżkami przeciskając się między gałęziami i skałami.
[center]
[/center]
Wreszcie dotarłem na płaskowyż i odnalazłem szlak na szczyt. Szlak to droga szutrowa. Ale dokoła prowadzi świetnie zachowana trasa rowerowa. Na chwilę odszedłem od szlaku w poszukiwaniu faktycznego najwyższego szczytu Gór Bystrzyckich.
[center]
[/center]
Jagodna Północna 985m n.p.m.
[center]
[/center]
Na szlaku tego dnia spotkałem nie wielu ludzi ale ci napotkani tryskali optymizmem. Natrafiłem też na osobliwą grupę pielgrzymów.
[center]
[/center]
Wreszcie dotarłem do uplanowanego celu.
[center]
[/center]
Widok z wierzy powalał wprost na kolana.
[center]
[/center]
Pozostało tylko podstemplować zeszyt i strzelić fotkę.
[center]
[/center]
W poszukiwaniu skrytki GC miałem bliskie spotkanie z lisem. On również był zaskoczony gdy w gęstej mgle mnie zobaczył. Dzieliło nas może ze trzy metry. Tego dnia widziałem jeszcze jelenie.
[center]
[/center]
Czas gonił a czekał mnie jeszcze szmat drogi. Zszedłem drugą stroną płaskowyżu do schroniska. Tam zakupiłem magnesik, przechyliłem browarka i żalem stwierdziłem, że chciałbym tam zostać na o wiele dłużej bo atmosfer była fantastyczna ale miałem tylko 15 minut. Przed zmrokiem chciałem wrócić na miejscówkę.
Umęczony, tuż przed zachodem dotarłem do auta. Przeszedłem ponad dwadzieścia kilometrów. Wszędzie było mokro. Odpuściłem sobie ognisko. Szybka kolacja i do spania. Poznałem nowe oblicze gór.
[ Dodano: 2022-09-25, 16:04 ]
24.08.2022 Śnieżnik, Suchoń (Krowiarki), Masyw Śnieżnika
Nie mogłem spać. Przewracałem się z boku na bok do rana. Ale dumny z dystansu dnia poprzedniego byłem pełen optymizmu. Po śniadaniu ruszyłem pod Śnieżnik. Tego dnia miałem mieć towarzystwo i cieszyłem się na spotkanie.
[center]
[/center]
Niestety musiałem wędrować jednak sam. Początkowo szło fajnie. Ruszyłem z Międzygórza.
[center]
[/center]
Jednak mgła nie odpuszczała i gdy szlak zaczął mocno piąć się w górę zmagałem się z każdym krokiem. Ciężko się oddychało. Pociłem się jak kot. Pomyślałem wtedy, że Ryry jeszcze chyba nie dla mnie.
[center]
[/center]
Taki widok, dający nadzieję, trwał jedynie krótką chwilę.
[center]
[/center]
Dotarłem wreszcie do schroniska. Miałem już naprawdę dość. Realnie chciałem odpuścić. Zwykle drugi dzień wędrowania mam użo lepszy od pierwszego a tym razem organizm odmówił współpracy.
[center]
[/center]
Ale ruszyłem. Krok za krokiem. Co będzie to będzie. Umęczyłem ten szczyt. Po tym jak "sprintem" zdobyłem Śnieżkę teraz czułem się jak koń po westernie. A do tego zero nagrody w postaci widoków i wieża w remoncie.
[center]
[/center]
Zajrzałem jeszcze na stronę Czeską.
Słoń
[center]
[/center]
Ruiny schroniska
[center]
[/center]
Źródełko
[center]
[/center]
Wróciłem do schroniska. Znów cudowny klimat. Nieco niżej mgła coraz częściej odpuszczała.
Siedząc i delektując się browarkiem obserwowałem turystów, których było coraz więcej. I każden jeden czy gruby czy chudy ciężko dychał i upocony był jakby przebiegł maraton. Widać nie tylko ja walczyłem o każdy metr tego dnia.
[center]
[/center]
Po dotarciu wreszcie do auta byłem wykończony. Długo rozmyślałem czy chcę jeszcze zdobyć Suchoń z diademu. Ale znów wygrała moja ośla upartość. Ruszyłem. Po drodze widok na Śnieżnik skąpany w chmurach. Nawet szczytu z daleka nie dane było mi tego dnia zobaczyć.
[center]
[/center]
Suchoń wg. podziału na mikroregiony znajduje się w Paśmie Krowiarek. Nie prowadzi na niego żaden oficjalny szlak. Znalazłem w sieci dziwny szlak czerwonych kropek. Szczyt ma charakter wyspowy. Czerwone kropki prowadzą niemal prosto w górę. Ale mgły już nie było i oddychało się lepiej. Nieprzespana noc jednak odcisnęła swoje piętno.
[center]
[/center]
Po dotarciu wreszcie na szczyt okazało się, że kropki to inicjatywa lokalnej młodzieży, która prawie dekadę temu wymyśliła oryginalną skrytkę GC. Na szczyt prowadzą jeszcze kropki zielone i żółte. Każde z różnych kierunków.
[center]
[/center]
Dokonałem wpisu.
[center]
[/center]
Suchoń zdobyty.
[center]
[/center]
Do zobaczenia. Początkiem października wybieramy się w Bieszczady+.
23.08.2022 Jagodna, Jagodna Pn, Góry Bystrzyckie
Nie zaryzykowaliśmy wyjazdu na Rysy ze względu na załamanie pogody. Nie chciałem jednak marnować zarezerwowanego czasu i puściłem się autem do Kotliny Kłodzkiej. Przeglądając mapy zdobycie szczytu Jagodnej od schroniska wydawało mi się banalnie proste. Dlatego utrudniłem sobie wspinaczkę.
Znalazłem sobie świetne miejsce na pozostawienie auta i późniejszy nocleg. Ale nie napiszę publicznie gdzie to jest. Miejscówka jest zadbana z inicjatywy lokalnej społeczności. Nie chcę by została masowo sprofanowana przez naszych Polskich Narodowych Patriotycznych "Turystów". Nie chcę jej reklamować. Jak ktoś się wybiera i szuka fajnej miejscówki proszę o priw.
Ruszyłem po trzynastej. Po kilku kilometrach natrafiłem na wycinkę, w której zgubiłem szlak. Błądziłem ponad godzinę. Byłem bardzo kontent gdy dotarłem wreszcie do Autostrady ku Szczęściu.
[center]
Nie chciało mi się obchodzić do szlaku przez schronisko dlatego ruszyłem na przełaj pod górę. Mgła była niezwykle uciążliwa. Lawirowałem między leśnymi ścieżkami przeciskając się między gałęziami i skałami.
[center]
Wreszcie dotarłem na płaskowyż i odnalazłem szlak na szczyt. Szlak to droga szutrowa. Ale dokoła prowadzi świetnie zachowana trasa rowerowa. Na chwilę odszedłem od szlaku w poszukiwaniu faktycznego najwyższego szczytu Gór Bystrzyckich.
[center]
Jagodna Północna 985m n.p.m.
[center]
Na szlaku tego dnia spotkałem nie wielu ludzi ale ci napotkani tryskali optymizmem. Natrafiłem też na osobliwą grupę pielgrzymów.
[center]
Wreszcie dotarłem do uplanowanego celu.
[center]
Widok z wierzy powalał wprost na kolana.
[center]
Pozostało tylko podstemplować zeszyt i strzelić fotkę.
[center]
W poszukiwaniu skrytki GC miałem bliskie spotkanie z lisem. On również był zaskoczony gdy w gęstej mgle mnie zobaczył. Dzieliło nas może ze trzy metry. Tego dnia widziałem jeszcze jelenie.
[center]
Czas gonił a czekał mnie jeszcze szmat drogi. Zszedłem drugą stroną płaskowyżu do schroniska. Tam zakupiłem magnesik, przechyliłem browarka i żalem stwierdziłem, że chciałbym tam zostać na o wiele dłużej bo atmosfer była fantastyczna ale miałem tylko 15 minut. Przed zmrokiem chciałem wrócić na miejscówkę.
Umęczony, tuż przed zachodem dotarłem do auta. Przeszedłem ponad dwadzieścia kilometrów. Wszędzie było mokro. Odpuściłem sobie ognisko. Szybka kolacja i do spania. Poznałem nowe oblicze gór.
[ Dodano: 2022-09-25, 16:04 ]
24.08.2022 Śnieżnik, Suchoń (Krowiarki), Masyw Śnieżnika
Nie mogłem spać. Przewracałem się z boku na bok do rana. Ale dumny z dystansu dnia poprzedniego byłem pełen optymizmu. Po śniadaniu ruszyłem pod Śnieżnik. Tego dnia miałem mieć towarzystwo i cieszyłem się na spotkanie.
[center]
Niestety musiałem wędrować jednak sam. Początkowo szło fajnie. Ruszyłem z Międzygórza.
[center]
Jednak mgła nie odpuszczała i gdy szlak zaczął mocno piąć się w górę zmagałem się z każdym krokiem. Ciężko się oddychało. Pociłem się jak kot. Pomyślałem wtedy, że Ryry jeszcze chyba nie dla mnie.
[center]
Taki widok, dający nadzieję, trwał jedynie krótką chwilę.
[center]
Dotarłem wreszcie do schroniska. Miałem już naprawdę dość. Realnie chciałem odpuścić. Zwykle drugi dzień wędrowania mam użo lepszy od pierwszego a tym razem organizm odmówił współpracy.
[center]
Ale ruszyłem. Krok za krokiem. Co będzie to będzie. Umęczyłem ten szczyt. Po tym jak "sprintem" zdobyłem Śnieżkę teraz czułem się jak koń po westernie. A do tego zero nagrody w postaci widoków i wieża w remoncie.
[center]
Zajrzałem jeszcze na stronę Czeską.
Słoń
[center]
Ruiny schroniska
[center]
Źródełko
[center]
Wróciłem do schroniska. Znów cudowny klimat. Nieco niżej mgła coraz częściej odpuszczała.
Siedząc i delektując się browarkiem obserwowałem turystów, których było coraz więcej. I każden jeden czy gruby czy chudy ciężko dychał i upocony był jakby przebiegł maraton. Widać nie tylko ja walczyłem o każdy metr tego dnia.
[center]
Po dotarciu wreszcie do auta byłem wykończony. Długo rozmyślałem czy chcę jeszcze zdobyć Suchoń z diademu. Ale znów wygrała moja ośla upartość. Ruszyłem. Po drodze widok na Śnieżnik skąpany w chmurach. Nawet szczytu z daleka nie dane było mi tego dnia zobaczyć.
[center]
Suchoń wg. podziału na mikroregiony znajduje się w Paśmie Krowiarek. Nie prowadzi na niego żaden oficjalny szlak. Znalazłem w sieci dziwny szlak czerwonych kropek. Szczyt ma charakter wyspowy. Czerwone kropki prowadzą niemal prosto w górę. Ale mgły już nie było i oddychało się lepiej. Nieprzespana noc jednak odcisnęła swoje piętno.
[center]
Po dotarciu wreszcie na szczyt okazało się, że kropki to inicjatywa lokalnej młodzieży, która prawie dekadę temu wymyśliła oryginalną skrytkę GC. Na szczyt prowadzą jeszcze kropki zielone i żółte. Każde z różnych kierunków.
[center]
Dokonałem wpisu.
[center]
Suchoń zdobyty.
[center]
Do zobaczenia. Początkiem października wybieramy się w Bieszczady+.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Pięknie Panie, krok za krokiem coraz bliżej celu . Gratuluje !
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Nie mogę się zebrać do napisania całości relacji dlatego postaram się to zrobić metodą małych kroków.
4.10.2022 Lackowa, Beskid Niski
3.10.2022.
I oto nadszedł dzień wyjazdu. Plecak spakowany. Siedzę w pociągu. Kierunek Katowice. Jadę spełnić kolejne swoje szczeniackie marzenie. Zobaczyć Bieszczady. Pogoda i towarzystwo zapowiada się doborowo. Mam przewodników i transport więc nie ma się czym troskać. Pełen relaks.
Wysiadam na pekapie w stolicy Śląska i ruszam do Dixie-Bar gdzie czeka na mnie już Doctor. Przesiadka w mikrobusik i jedziemy do Orzeszków. Stojąc jeszcze w drzwiach padają ostatnie zdania jakie pamiętam z tego wieczoru:
- Napijesz się czegoś? - Pyta Doctor,
- y ... - nie zdążyłem,
- mamy piwo.
Ranek. Przemilczę tę kwestię.
Pakuję się w auto Docza i zasypiam. Po drodze podejmujemy Soohego. Jakie to szczęście mieć kogoś kto ogarnia dojazd. Po drodze męki ustępują i dochodzę do siebie. Dojeżdżamy do Izb. I z miejsca napadają nas araby.
[center]
[/center]
Ruszamy ubitą drogą przez las i docieramy do szlaku czerwonego. Trasa na szczyt krótka ale tzw. Ściana Płaczu daje po nabiale.
[center]
[/center]
Po trzech tygodniach deszczu w lesie jest mokro. Gdzie nie ma mokrych kamieni to jest błoto. Powietrze jest wilgotne.
[center]
[/center]
Znowu się zapuściłem dlatego mnie nie idzie tak sprawnie jak chłopakom. Ale krok za krokiem i ja docieram na szczyt. Pieczątka i wspólna fotka.
[center]
[/center]
Lackowa to najwyższy szczyt Beskidu Niskiego (mikroregion: Góry Hańczowskie). Szczyt zalesiony, bez widoków. Ale czuje się fajny klimat miejsca. Kameralnie, mało turystów. Przypominają mi się Góry Złote.
Po dłuższym odpoczynku wracamy. Zejście wcale nie jest łatwiejsze. Kolana mocno po napinane a stroma i śliska nawierzchnia czasami przeraża.
[center]
[/center]
Ale mając ze sobą maniaka fotografii można potem w domu powspominać.
[center]
[/center]
Docieramy do auta i ruszamy dalej. Zahaczamy o miejscowość Jaśliska gdzie kupujemy jeszcze cieplutkie pieczywo w regionalnej piekarni. Krótki spacer. W Jaśliskach czuć czar peerelu. A na pewno klimat wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Zapach piekarni, osy na słodkich bułkach, szarość i obdrapane ściany, tanie wino w sklepie i dziadki (żuliki) na ławeczce. Barwy dzieciństwa
Po zmroku docieramy pod las i pieszo do chatki. Nie pamiętam, nie wiem i nie chcę wiedzieć. A nawet jak bym wiedział to bym mie powiedział gdzie ta chata. Im mniej ludzi wie o takich perełkach tym lepiej.
Wieczorem kolacja, kąpiel w źródełku w świetle księżyca i kropla wyciśnięta z żubrówki.
[center]
[/center]
Dzień kończę z tarczą a zasypiając planuję podpój Persji
CDN ...
4.10.2022 Lackowa, Beskid Niski
3.10.2022.
I oto nadszedł dzień wyjazdu. Plecak spakowany. Siedzę w pociągu. Kierunek Katowice. Jadę spełnić kolejne swoje szczeniackie marzenie. Zobaczyć Bieszczady. Pogoda i towarzystwo zapowiada się doborowo. Mam przewodników i transport więc nie ma się czym troskać. Pełen relaks.
Wysiadam na pekapie w stolicy Śląska i ruszam do Dixie-Bar gdzie czeka na mnie już Doctor. Przesiadka w mikrobusik i jedziemy do Orzeszków. Stojąc jeszcze w drzwiach padają ostatnie zdania jakie pamiętam z tego wieczoru:
- Napijesz się czegoś? - Pyta Doctor,
- y ... - nie zdążyłem,
- mamy piwo.

Ranek. Przemilczę tę kwestię.
Pakuję się w auto Docza i zasypiam. Po drodze podejmujemy Soohego. Jakie to szczęście mieć kogoś kto ogarnia dojazd. Po drodze męki ustępują i dochodzę do siebie. Dojeżdżamy do Izb. I z miejsca napadają nas araby.
[center]
Ruszamy ubitą drogą przez las i docieramy do szlaku czerwonego. Trasa na szczyt krótka ale tzw. Ściana Płaczu daje po nabiale.
[center]
Po trzech tygodniach deszczu w lesie jest mokro. Gdzie nie ma mokrych kamieni to jest błoto. Powietrze jest wilgotne.
[center]
Znowu się zapuściłem dlatego mnie nie idzie tak sprawnie jak chłopakom. Ale krok za krokiem i ja docieram na szczyt. Pieczątka i wspólna fotka.
[center]
Lackowa to najwyższy szczyt Beskidu Niskiego (mikroregion: Góry Hańczowskie). Szczyt zalesiony, bez widoków. Ale czuje się fajny klimat miejsca. Kameralnie, mało turystów. Przypominają mi się Góry Złote.
Po dłuższym odpoczynku wracamy. Zejście wcale nie jest łatwiejsze. Kolana mocno po napinane a stroma i śliska nawierzchnia czasami przeraża.
[center]
Ale mając ze sobą maniaka fotografii można potem w domu powspominać.
[center]
Docieramy do auta i ruszamy dalej. Zahaczamy o miejscowość Jaśliska gdzie kupujemy jeszcze cieplutkie pieczywo w regionalnej piekarni. Krótki spacer. W Jaśliskach czuć czar peerelu. A na pewno klimat wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Zapach piekarni, osy na słodkich bułkach, szarość i obdrapane ściany, tanie wino w sklepie i dziadki (żuliki) na ławeczce. Barwy dzieciństwa

Po zmroku docieramy pod las i pieszo do chatki. Nie pamiętam, nie wiem i nie chcę wiedzieć. A nawet jak bym wiedział to bym mie powiedział gdzie ta chata. Im mniej ludzi wie o takich perełkach tym lepiej.
Wieczorem kolacja, kąpiel w źródełku w świetle księżyca i kropla wyciśnięta z żubrówki.
[center]
Dzień kończę z tarczą a zasypiając planuję podpój Persji

CDN ...
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Doczu widzę ciągle w formie 

https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "