Zestaw survivalowy
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- konradraku
- Posty: 137
- Rejestracja: 02 lis 2017, 12:34
- Lokalizacja: Żyrardów/Warszawa
- Tytuł użytkownika: Leśny MacGyver
- Płeć:
Tak się stało, że Morg dał mi fajną, metalową puszkę na zlocie (dzięki!) i rzucił pomysł, żeby zrobić w niej zestaw przetrwania.
Nigdy takiego zestawu nie tworzyłem, więc stwierdziłem, że spróbuję - bo czemu nie?
I tak oto z puszki po obroży dla psa o średnicy 12 cm i wys. 3,7 cm powstał mój zestaw przetrwania.
Puszkę z zewnątrz obkleiłem taśmą naprawczą, aby się nie otwierała i była względnie odporna na zachlapania czy deszcz, założyłem też mocną gumkę.
Na wierzchu przykleiłem mini kartonik po igielniku, w którym jest karteczka z wypisaną zawartością puszki.
Puszka wypchana po brzegi, więc w środku nic nie lata i nie hałasuje, co mnie cieszy, bo najczęściej będę ją zabierał na krótkie wypady rowerowe.
ZAWARTOŚĆ:
1. Worek strunowy (zabezpieczenie małych rzeczy i dokumentów przed wodą w razie potrzeby)
2. Worek na śmieci + kawałek folii aluminiowej (może się przydać)
3. Zabezpieczone zapałki i rozpałki awaryjne (waciki kosmetyczne ze stearyną)
4. Karabińczyk + kompas (po połączeniu dają możliwość zawieszenia butelki)
5. Noż składany (postawiłem na ostrze normalnych rozmiarów głównie dla wygody użytkowania i większych możliwości niż np. w przypadku samego ostrza z nożyka do tapet etc.)
6. Zapalniczka owinięta sporą ilością taśmy naprawczej
7. Igielnik (nici, igła, dwa guziki, dwie agrafki)
8. Trytytki 3 szt.
9. Gumki (różne rodzaje)
10. Żyłka, 2 haczyki, 2 ciężarki + kawałek korka od wina (prowizoryczny spławik)
11. Sól + pieprz (żeby przyprawić złowione rybki)
12. Tabletki + worek do uzdatniania wody
13. Kawa + cukier (żeby podnieść morale w kryzysowej sytuacji )
14. Wykałaczki
15. Guma do żucia (zamiast szczoteczki do zębów... )
16. Ołówek + karta A4
Całość waży 371 g i zajmuje niewiele miejsca. Co o sądzicie o tym zestawie?
Wydaje mi się, że brakuje krzesiwa, ale akurat nie mam żadnego na zbyciu - zapalniczka i zapałki muszą póki co wystarczyć
Pokrywka od puszki może posłużyć jako mała patelnia, natomiast sama puszka jako naczynie do zagotowania wody.
Pozdr.
Nigdy takiego zestawu nie tworzyłem, więc stwierdziłem, że spróbuję - bo czemu nie?
I tak oto z puszki po obroży dla psa o średnicy 12 cm i wys. 3,7 cm powstał mój zestaw przetrwania.
Puszkę z zewnątrz obkleiłem taśmą naprawczą, aby się nie otwierała i była względnie odporna na zachlapania czy deszcz, założyłem też mocną gumkę.
Na wierzchu przykleiłem mini kartonik po igielniku, w którym jest karteczka z wypisaną zawartością puszki.
Puszka wypchana po brzegi, więc w środku nic nie lata i nie hałasuje, co mnie cieszy, bo najczęściej będę ją zabierał na krótkie wypady rowerowe.
ZAWARTOŚĆ:
1. Worek strunowy (zabezpieczenie małych rzeczy i dokumentów przed wodą w razie potrzeby)
2. Worek na śmieci + kawałek folii aluminiowej (może się przydać)
3. Zabezpieczone zapałki i rozpałki awaryjne (waciki kosmetyczne ze stearyną)
4. Karabińczyk + kompas (po połączeniu dają możliwość zawieszenia butelki)
5. Noż składany (postawiłem na ostrze normalnych rozmiarów głównie dla wygody użytkowania i większych możliwości niż np. w przypadku samego ostrza z nożyka do tapet etc.)
6. Zapalniczka owinięta sporą ilością taśmy naprawczej
7. Igielnik (nici, igła, dwa guziki, dwie agrafki)
8. Trytytki 3 szt.
9. Gumki (różne rodzaje)
10. Żyłka, 2 haczyki, 2 ciężarki + kawałek korka od wina (prowizoryczny spławik)
11. Sól + pieprz (żeby przyprawić złowione rybki)
12. Tabletki + worek do uzdatniania wody
13. Kawa + cukier (żeby podnieść morale w kryzysowej sytuacji )
14. Wykałaczki
15. Guma do żucia (zamiast szczoteczki do zębów... )
16. Ołówek + karta A4
Całość waży 371 g i zajmuje niewiele miejsca. Co o sądzicie o tym zestawie?
Wydaje mi się, że brakuje krzesiwa, ale akurat nie mam żadnego na zbyciu - zapalniczka i zapałki muszą póki co wystarczyć
Pokrywka od puszki może posłużyć jako mała patelnia, natomiast sama puszka jako naczynie do zagotowania wody.
Pozdr.
Mowa jest srebrem, a milczenie jest owiec
Łoooooo kurde to ktoś się jeszcze w to bawi?!?
17. Panie agrafka to podstawa!
19. Tak jak GWIZDEK!
18. Małą peseta z Victorinoxa tez dużo potrafi zdziałać.
19. A zamiast ołówka flamaster - na wszystkim napiszesz (taki mały, są w sklepach budowlanych np. od Topexa).
20,21. Dawniej widywało się jeszcze lusterko do dawania sygnałów i prezerwatywy jako awaryjny pojemnik na wodę/pokrowiec wodoszczelny na ważne rzeczy (Mam dalej w zestawie naprawczym ten sam egzemplarz od 9-10 lat. Zgodnie z przewidywaniami producenta to bym się bał użyć Za to zawsze można próbować na litość wyrywać bo termin ważności nabity )
Edytka:
Chce ci się ten nóż dźwigać? Zainwestuj w małego Vicka naprawdę wystarczy.
O przeoczyłem jednak masz agrafki.
to nie jest zestaw survivalowykonradraku pisze:Sól + pieprz
to też nie zupełniekonradraku pisze:Kawa + cukier
a i to przesadakonradraku pisze: Guma do żucia
to mnie zawsze śmieszyło, no ale jakby się ktoś zgubił gdzieś 200km od cywilizacji to czemu nie?konradraku pisze:Żyłka, 2 haczyki, 2 ciężarki + kawałek korka od wina
17. Panie agrafka to podstawa!
19. Tak jak GWIZDEK!
18. Małą peseta z Victorinoxa tez dużo potrafi zdziałać.
19. A zamiast ołówka flamaster - na wszystkim napiszesz (taki mały, są w sklepach budowlanych np. od Topexa).
20,21. Dawniej widywało się jeszcze lusterko do dawania sygnałów i prezerwatywy jako awaryjny pojemnik na wodę/pokrowiec wodoszczelny na ważne rzeczy (Mam dalej w zestawie naprawczym ten sam egzemplarz od 9-10 lat. Zgodnie z przewidywaniami producenta to bym się bał użyć Za to zawsze można próbować na litość wyrywać bo termin ważności nabity )
Edytka:
Chce ci się ten nóż dźwigać? Zainwestuj w małego Vicka naprawdę wystarczy.
O przeoczyłem jednak masz agrafki.
- Kopek
- Posty: 1037
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
przyda się.konradraku pisze:Tak się stało, że Morg dał mi fajną, metalową puszkę na zlocie (dzięki!) i rzucił pomysł, żeby zrobić w niej zestaw przetrwania.
1. Worek strunowy (zabezpieczenie małych rzeczy i dokumentów przed wodą w razie potrzeby)
2. Worek na śmieci + kawałek folii aluminiowej (może się przydać)
po co zapałki jak mozna krzesiwo?3. Zabezpieczone zapałki i rozpałki awaryjne (waciki kosmetyczne ze stearyną)
Kompas, ok, reszta to bzdet.4. Karabińczyk + kompas (po połączeniu dają możliwość zawieszenia butelki)
strasznie ciężki ten nóż. Vicka byś jakiegoś wrzucił albo opinela.5. Noż składany (postawiłem na ostrze normalnych rozmiarów głównie dla wygody użytkowania i większych możliwości niż np. w przypadku samego ostrza z nożyka do tapet etc.)
hmm. może się przydać6. Zapalniczka owinięta sporą ilością taśmy naprawczej
Bardzo ważny zestaw. można dać ciut więcej trytek, róznych rozmiarów7. Igielnik (nici, igła, dwa guziki, dwie agrafki)
8. Trytytki 3 szt.
Na co? SZNURKA ci brakuje. Sznurkiem zawiesisz, zwiążesz, opleciesz, opuścisz na dno ....... itp9. Gumki (różne rodzaje)
A na co prowizoryczny spławik? Jak prowizorka to zrób w terenie, jak bierzesz ze sobą to weź po prostu spławik.10. Żyłka, 2 haczyki, 2 ciężarki + kawałek korka od wina (prowizoryczny spławik)
Sol ważna jest.11. Sól + pieprz (żeby przyprawić złowione rybki)
12. Tabletki + worek do uzdatniania wody
ok, dobrze.13. Kawa + cukier (żeby podnieść morale w kryzysowej sytuacji )
Na co? NIe wystrugasz na miejscu?14. Wykałaczki
Szczoteczki nie zrobisz z cienkich gałązek? odcinasz gałązkę, ściągasz kawałek kory, miażdżysz końcówkę by wkłokna rozdzielic i masz pędzelek. Za każdym razem można świeżą zrobić.15. Guma do żucia (zamiast szczoteczki do zębów... )
Lepiej już ze ze dwie kartki Rite&rein = wodoodpornego papieru.16. Ołówek + karta A4
A gdzie gwizdek? Nie dasz rady tyle krzyczeć co dmuchać by Cię słyszeli. A więc brak Ci gwizdka oraz sznurka. Lusterko też przydatna rzecz - np. wnętrze puszki możesz mieć tak wypolerowane.
- konradraku
- Posty: 137
- Rejestracja: 02 lis 2017, 12:34
- Lokalizacja: Żyrardów/Warszawa
- Tytuł użytkownika: Leśny MacGyver
- Płeć:
birken1, nie wszystko miało być survivalowe w tej puszcze, niektóre rzeczy po prostu prędzej czy później się przydadzą.
W moim przypadku z reguły nie mam soli i pieprzu, kawy i gumy do żucia, więc je wrzuciłem, żeby w razie potrzeby ich użyć.
Z gwizdka zrezygnowałem, bo uważam, że dla mnie jest zbędny (potrafię bardzo głośno gwizdać, bez użycia rąk).
Akurat tak się złożyło, że nie mam Vicka, a ten folder to jedyny luźny nóż, który się zmieścił do puszki.
Jednak rozważę zakup Vicka, ale raczej w puszcze nie wyląduje, tylko w kieszeni spodni...
Prezerwatywę już dołożyłem do zestawu
Zirkau,
Może to się zmieni w połowie lipca, bo planuję 3-dniowy wypad na ryby z kolegami.
Wiedziałem, że o czymś zapomniałem - sznurek. Dzięki!
W moim przypadku z reguły nie mam soli i pieprzu, kawy i gumy do żucia, więc je wrzuciłem, żeby w razie potrzeby ich użyć.
Z gwizdka zrezygnowałem, bo uważam, że dla mnie jest zbędny (potrafię bardzo głośno gwizdać, bez użycia rąk).
Akurat tak się złożyło, że nie mam Vicka, a ten folder to jedyny luźny nóż, który się zmieścił do puszki.
Jednak rozważę zakup Vicka, ale raczej w puszcze nie wyląduje, tylko w kieszeni spodni...
Prezerwatywę już dołożyłem do zestawu
Zirkau,
No właśnie nie mam żadnego krzesiwa na zbyciu, żeby wrzucić do puszki - dlatego zapałki.Zirkau pisze:Cytat:
3. Zabezpieczone zapałki i rozpałki awaryjne (waciki kosmetyczne ze stearyną)
po co zapałki jak mozna krzesiwo?
Nie posiadam żadnego sprzętu wędkarskiego, więc nie mam skąd wziąć spławika...Zirkau pisze: Cytat:
10. Żyłka, 2 haczyki, 2 ciężarki + kawałek korka od wina (prowizoryczny spławik)
A na co prowizoryczny spławik? Jak prowizorka to zrób w terenie, jak bierzesz ze sobą to weź po prostu spławik.
Może to się zmieni w połowie lipca, bo planuję 3-dniowy wypad na ryby z kolegami.
Wiedziałem, że o czymś zapomniałem - sznurek. Dzięki!
Mowa jest srebrem, a milczenie jest owiec
Jak dla mnie takie zestawy to przeżytek i coś zupełnie zbędnego. "Przyda się" ma to do siebie, że nie jest konieczne i niezbędne. Albo na przykład - mając taką puchę gdzieś w plecaku - potrzebuję worek - to nawet nie będzie mi się chciało rozpakowywać całej puszki, szukać worka i potem z powrotem to pakować. Mi często się nie chcę zdejmować plecaka żeby coś zjeść w trakcie marszu, a co dopiero... . Ale nie neguję, jak ktoś chce to niech sobie tworzy takie puszki i je nosi i używa. To nie dla mnie.
- konradraku
- Posty: 137
- Rejestracja: 02 lis 2017, 12:34
- Lokalizacja: Żyrardów/Warszawa
- Tytuł użytkownika: Leśny MacGyver
- Płeć:
- Apo
- Posty: 743
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
No ja chyba od 5 czy 6 lat próbuję zrobić sobie taką "puszkę"
W sumie i tak w każdym plecaku mam magiczną kieszonkę "w razie czego", której praktycznie nie używam... nigdy. W Twojej puszce Konrradraku przede wszystkim widzę brak jakiechkolwiek "apteczkowych" rzeczy - czy to plastrów, bandaży, środków przeciwbólowych, odkażających, etc.
Zawsze mnie śmieszą igły z nitką - ja nie użyłam nigdy, Agent raz. Za to dostrzegam duże walory trytytek (na 2-tyg wyjeździe naprawił mi Agent nimi klapki - jedyne dodatkowe obuwie oprócz treków).
Sól ja biorę zawsze i wszędzie, bo chyba jestem uzależniona od białego icon_twisted
Wykałaczki, gumki? Heloł? To już w ogóle kosmos... Ja w "normalnym" świecie nie uzywam wykałaczek a co dopiero na wjeździe
Taka "puszka" to po prostu wg. mnie dodatkowe wyposażenie w plecaku oprócz żarcia czy ciuchów i można je wrzucić gdziekolwiek (np. do jakiejś kieszonki). Najwazniejsze (prócz noża... no a jak! ) jest źródło ognia i światła. Reszta mnie w sumie gila. Zakładam, że jak mi nogę urwie to wszelkie opatrunki, igły z nićmi, jodyny, octenisepty, alarmowe światełka, lusterka, czy gwizdki mogę sobie w d. włożyć bo i tak kipnę prędzej czy później Poza tym zakładam, ze nie włóczę się sama. W dobie powerbanków, ładowarek solarnych i generalnie trendu, że bez komórki przy tyłku się człowiek nie rusza (bo GPS, bo net, bo kompas, bo mapy wgrane, bo latarkę ma) to kompan wezwie pomoc prędzej (zasięg na miejscu wypadku) lub później (trzeba zasięg złapać). A jak nie - cóż pech. Nie pomoże tutaj wg. mnie najbardziej idealna "puszka".. bo co? Kawę mam sobie zaparzyć buchając juchą z obciętego kikuta?
Reasumując - na ekstremalne wypadki wg. mnie zabezpieczyć się nie da.
W sumie i tak w każdym plecaku mam magiczną kieszonkę "w razie czego", której praktycznie nie używam... nigdy. W Twojej puszce Konrradraku przede wszystkim widzę brak jakiechkolwiek "apteczkowych" rzeczy - czy to plastrów, bandaży, środków przeciwbólowych, odkażających, etc.
Zawsze mnie śmieszą igły z nitką - ja nie użyłam nigdy, Agent raz. Za to dostrzegam duże walory trytytek (na 2-tyg wyjeździe naprawił mi Agent nimi klapki - jedyne dodatkowe obuwie oprócz treków).
Sól ja biorę zawsze i wszędzie, bo chyba jestem uzależniona od białego icon_twisted
Wykałaczki, gumki? Heloł? To już w ogóle kosmos... Ja w "normalnym" świecie nie uzywam wykałaczek a co dopiero na wjeździe
Taka "puszka" to po prostu wg. mnie dodatkowe wyposażenie w plecaku oprócz żarcia czy ciuchów i można je wrzucić gdziekolwiek (np. do jakiejś kieszonki). Najwazniejsze (prócz noża... no a jak! ) jest źródło ognia i światła. Reszta mnie w sumie gila. Zakładam, że jak mi nogę urwie to wszelkie opatrunki, igły z nićmi, jodyny, octenisepty, alarmowe światełka, lusterka, czy gwizdki mogę sobie w d. włożyć bo i tak kipnę prędzej czy później Poza tym zakładam, ze nie włóczę się sama. W dobie powerbanków, ładowarek solarnych i generalnie trendu, że bez komórki przy tyłku się człowiek nie rusza (bo GPS, bo net, bo kompas, bo mapy wgrane, bo latarkę ma) to kompan wezwie pomoc prędzej (zasięg na miejscu wypadku) lub później (trzeba zasięg złapać). A jak nie - cóż pech. Nie pomoże tutaj wg. mnie najbardziej idealna "puszka".. bo co? Kawę mam sobie zaparzyć buchając juchą z obciętego kikuta?
Reasumując - na ekstremalne wypadki wg. mnie zabezpieczyć się nie da.
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Kiedyś po wyjściu z mieszkania byłem szczęśliwy, bo nie świadomy czyhających na mnie zagrożeń. Wystarczał mi w kieszeni mały scyzoryk Gerlacha i paczka zapałek a w etui obok legitymacji szkolnej kawałek poloplastra
Teraz każde wyjście bez EDC czy puszki przetrwania to przygoda i wyzwanie Chociaż.
Odkąd zacząłem śledzić teoretyczne rozważania na temat survivalu miałem dwie puszeczki. Jedna to mini apteczka a druga to takie tam wiecie sami co ogień, ostrze, jakiś sznurek, igły i nici (mnie się przydały ze dwa razy i komuś ze dwa razy udostępniłem), drut itp. Co jakiś czas coś dodałem coś przełożyłem. W końcu okazało się, że mam trzy mini apteczki i cztery puszki na różne okazje Postanowiłem to wszystko uporządkować i wysypałem ich zawartość do dwóch pudełek po butach. Minął już chyba rok a ja do tej pory nie mam tzw. puszki przetrwania. Widocznie nie są mi potrzebne te przedmioty przechowywane w takiej formie.
Za to zawsze jak gdzieś jadę, idę czy płynę mam z sobą apteczkę, w której dodatkowo znajdują się: skalpel, nożyczki i pęseta. Potrzebne i mogące się przydać rzeczy mam zapakowane do dwóch małych woreczków zrobionych z rękawa koszuli. Resztę szpeju awaryjnego kompletuję w zależności od rodzaju i warunków wypadu. Też uważam, że w puszce jest za mało miejsca na poważne rzeczy.
Wydaje mi się, że taka puszka czy zestaw to taki graal survivalowy.
Oczywiście nie neguję chęci posiadania takiego zestawu. Lepiej mieć i nie użyć niż chcieć użyć i nie mieć
Teraz każde wyjście bez EDC czy puszki przetrwania to przygoda i wyzwanie Chociaż.
Odkąd zacząłem śledzić teoretyczne rozważania na temat survivalu miałem dwie puszeczki. Jedna to mini apteczka a druga to takie tam wiecie sami co ogień, ostrze, jakiś sznurek, igły i nici (mnie się przydały ze dwa razy i komuś ze dwa razy udostępniłem), drut itp. Co jakiś czas coś dodałem coś przełożyłem. W końcu okazało się, że mam trzy mini apteczki i cztery puszki na różne okazje Postanowiłem to wszystko uporządkować i wysypałem ich zawartość do dwóch pudełek po butach. Minął już chyba rok a ja do tej pory nie mam tzw. puszki przetrwania. Widocznie nie są mi potrzebne te przedmioty przechowywane w takiej formie.
Za to zawsze jak gdzieś jadę, idę czy płynę mam z sobą apteczkę, w której dodatkowo znajdują się: skalpel, nożyczki i pęseta. Potrzebne i mogące się przydać rzeczy mam zapakowane do dwóch małych woreczków zrobionych z rękawa koszuli. Resztę szpeju awaryjnego kompletuję w zależności od rodzaju i warunków wypadu. Też uważam, że w puszce jest za mało miejsca na poważne rzeczy.
Wydaje mi się, że taka puszka czy zestaw to taki graal survivalowy.
Oczywiście nie neguję chęci posiadania takiego zestawu. Lepiej mieć i nie użyć niż chcieć użyć i nie mieć
Krótko i na temat.
- konradraku
- Posty: 137
- Rejestracja: 02 lis 2017, 12:34
- Lokalizacja: Żyrardów/Warszawa
- Tytuł użytkownika: Leśny MacGyver
- Płeć:
Apo, mam dobrze wyposażoną mini apteczkę w oddzielnej sakiewce - dlatego do puszki żadnych opatrunków nie wkładałem.Apo pisze:W Twojej puszce Konradraku przede wszystkim widzę brak jakiechkolwiek "apteczkowych" rzeczy - czy to plastrów, bandaży, środków przeciwbólowych, odkażających, etc.
U mnie są w częstym użyciu, więc to były jedne z pierwszych przedmiotów które tam umieściłemApo pisze:Wykałaczki, gumki? Heloł? To już w ogóle kosmos... Ja w "normalnym" świecie nie uzywam wykałaczek a co dopiero na wjeździe
Mowa jest srebrem, a milczenie jest owiec
Ja mam różne zestawy zależnie od długości wypadu i miejsca do którego się udaje.
Zestaw minimum z którym chodzę nawet do pracy to tzw. "św trójca" - mała latarka, mały nóż, zapałki lub/i zapalniczka.
A igła i nici kiedyś bardzo mi się przydały, nie miałem niestety ich przy sobie, ale poratowała mnie koleżanka:)
Ano odpadł mi pasek od plecaka, pierwszego dnia wyprawy, na której mieliśmy zaplanowane przejście kilkudziesięciu kilometrów...
Bardzo byłem jej wdzięczny, że miała przy sobie tak "banalne" i niewielkie przedmioty;)
Zestaw minimum z którym chodzę nawet do pracy to tzw. "św trójca" - mała latarka, mały nóż, zapałki lub/i zapalniczka.
A igła i nici kiedyś bardzo mi się przydały, nie miałem niestety ich przy sobie, ale poratowała mnie koleżanka:)
Ano odpadł mi pasek od plecaka, pierwszego dnia wyprawy, na której mieliśmy zaplanowane przejście kilkudziesięciu kilometrów...
Bardzo byłem jej wdzięczny, że miała przy sobie tak "banalne" i niewielkie przedmioty;)
Oczywiście polecam zawsze zabierać koleżankę:)
A "w dzicz" trzeba zabrać duży nóż i dużą latarkę z opcją długiego świecenia, najlepiej z nakładką rozpraszającą światło, aby oświetlić np. namiot.
Wiele latarek, szczególnie te z niższej półki cenowej potrafią silnie świecić, ale szybko zużywają prąd.
A dobra latarka powinna z obniżoną mocą pracować wiele godzin, na jednym zestawie baterii.
A "w dzicz" trzeba zabrać duży nóż i dużą latarkę z opcją długiego świecenia, najlepiej z nakładką rozpraszającą światło, aby oświetlić np. namiot.
Wiele latarek, szczególnie te z niższej półki cenowej potrafią silnie świecić, ale szybko zużywają prąd.
A dobra latarka powinna z obniżoną mocą pracować wiele godzin, na jednym zestawie baterii.
- Volo
- Posty: 81
- Rejestracja: 08 wrz 2009, 11:47
- Lokalizacja: Kraków
- Gadu Gadu: 6831592
- Tytuł użytkownika: Wilczy Pasterz
- Płeć:
Dlaczego dużą? Dostępne są latarki wielkości ok 15cmx3,5cm (np. Convoy S2+) o spoooorej mocy, do tego mające kilka trybów i mogą zaświecić megamocno a po zmianie trybu na słaby, extremelnie długo. Oczywiście są takie, które mogą służyć po wsadzeniu w "szelki" jako czołówki (np. Nitecore HC30).dużą latarkę z opcją długiego świecenia
Daj acz ja pobruszę a ty skocz do piwnicy po piwo.
Convoy S2+ jest zasilany ogniwami typ 18650, według mnie nie jest wcale małą latarką.
Też wydaje mi się idealna żeby zabrać ją do lasu, kupiłem taką żonie i starszemu synowi:)
Tryb oszczędny (5%) świetnie się sprawdza, mam do nich silikonowy dyfuzor rozpraszające światło.
Mam też "szelki", aby zrobić z niej czołówkę, ale muszę przyznać, że nie podoba mi się to rozwiązanie.
Mówiąc "mała latarka" rozumiem coś wielkości Jetbeam Micro albo Nitecore Tube.
Też wydaje mi się idealna żeby zabrać ją do lasu, kupiłem taką żonie i starszemu synowi:)
Tryb oszczędny (5%) świetnie się sprawdza, mam do nich silikonowy dyfuzor rozpraszające światło.
Mam też "szelki", aby zrobić z niej czołówkę, ale muszę przyznać, że nie podoba mi się to rozwiązanie.
Mówiąc "mała latarka" rozumiem coś wielkości Jetbeam Micro albo Nitecore Tube.
- Volo
- Posty: 81
- Rejestracja: 08 wrz 2009, 11:47
- Lokalizacja: Kraków
- Gadu Gadu: 6831592
- Tytuł użytkownika: Wilczy Pasterz
- Płeć:
Gajowy, a gdzie ty napisałeś o "małej" latarce?
Bo 3 posty wyżej piszesz żeby zabrać "dużą latarkę" ?
Dlatego napisałem, że można w miarę kompaktową zabrać która, da w miarę dużo światła.
Oczywiście są duuuużo większe lampy o większej mocy.
Również można rozmawiać o mega-kompaktach (Nitecore TIP, Nitecore EC11), ale czy to ma sens? Zbyt mała łatwo się zawieruszy w trawie.
Zasilanie 18650 w dzisiejszych czasach najbardziej "rozsądne" o bardzo dobrych parametrach (Li-Jon).
Bo 3 posty wyżej piszesz żeby zabrać "dużą latarkę" ?
Dlatego napisałem, że można w miarę kompaktową zabrać która, da w miarę dużo światła.
Oczywiście są duuuużo większe lampy o większej mocy.
Również można rozmawiać o mega-kompaktach (Nitecore TIP, Nitecore EC11), ale czy to ma sens? Zbyt mała łatwo się zawieruszy w trawie.
Zasilanie 18650 w dzisiejszych czasach najbardziej "rozsądne" o bardzo dobrych parametrach (Li-Jon).
Daj acz ja pobruszę a ty skocz do piwnicy po piwo.
Re:
Odkopię nieco temat. Może ktoś będzie w stanie coś doradzić. Mój kompas guzikowy Recta z klasycznej puszki sruvivalowej SAS'u również sfiksował. Jest jakiś "domowy" sposób aby go naprawić?
EDIT: 18.02.2024
Jeśli by ktoś szukał sposobu jak zrobić to domowym sposobem to filmik poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=TuRFeXYTaTw
Ja naprawiłem igłę kilkoma małymi, złączonymi ze sobą magnesami neodymowymi. Kompas ponownie wskazuje prawidłowo kierunki.