Jaki jest koń każdy widzi. Piszę o tym, o czym widzę. Definicja nie mówi nic o nieposiadaniu siekiery czy całego szpeju, jaki używają żołnierze w trakcie takich szkoleń.mgr_scout pisze:Gryf, szkolenie SERE ma kilka etapów i na podstawie jednego filmu nie wnioskuj o tym co robi się w ogole na szkoleniu! tradycyjnie lubisz dobierać prawdę pod siebie
Jadąc w góry na tydzień lub dwa działać jakoś będziesz, musisz się ruszać co się wiąże z ubytkami energii.mgr_scout pisze:poza tym działania survivalowe, SERE etc zakładają minimum aktywności ruchowej albo w bardzo ograniczonym zakresie stąd nie można porównywać obozu wędrownego po górach z takimi działaniami.. sa to zupełnie dwa inne typy działań, z których każdy wymaga innego zapotrzebowania energetycznego.
Sami sobie ustalamy komfort naszego pobytu. Ja tam zdrówka narażać nie chcę.mgr_scout pisze:poza tym mylisz pojęcia jak: poczucie głodu, sytości i wartości niezbędnych do przeżycia.. to że zjadasz np. na obiad michę ziemniaków ze skwarkami i do tego tabliczkę czekolady, nie oznacza że jest to ilość jedzenia niezbędna do przetrwania
Taki obóz minimalny traktuję jak zabawę a nie szarganie życia.
O czekoladzie nic nie wspominałem
