Czasem zdarzają się pojedyncze egzemplarze Blasta na "popularnym portalu aukcyjnym" albo olx-ie, a tak to pozostaje prywatny import i zakupy za granicą, ale też coraz trudniej do zdobycia. Gdy szukałem ostatnio dla syna na 18-tkę (a co? niech ma

- ciągle się dziwi, że "do tego też można użyć toola"), to kupiłem na ebayu w Stanach. Myślę, że używanie toola to jest kwestia właśnie też inwencji, podejścia do życia i doboru odpowiednich narzędzi w zestawie. Jeden nie będzie go używał (i zadzwoni po elektryka, hydraulika...), a drugi sięgnie do kieszeni lub kabury i naprawi to, co się zepsuło. I co też istotne. Gdybym teraz miał kupić toola dla siebie, to miałbym problem, bo te, które produkują obecnie są jakieś takie "niekompletne". Jak ma to, to i to - brakuje tego i tego... Zastanawiam się czy to nie jest celowa robota marketingu, żeby nakręcać sprzedaż, żeby delikwent nie kupił jednego kompletnego, "skończonego" multitoola, tylko, żeby czuł potrzebę kupna następnego, a to przecież nie o to chodzi (nam), żeby nosić ich pięć, tylko o ten jeden, jedyny, uniwersalny. Musi to być taki kompromis pomiędzy funkcjonalnością, wagą i ceną. Blast dla mnie spełnia te wymogi, ale dla kogoś innego wcale nie musi.