Pomijamy sprawy oczywiste czyli używanie noża, zapalniczki, latarki, telefonu czy aparatu fotograficznego... no chyba że zastosowanie było wyjątkowo nietypowe.
Nowym miłośnikom pomoże to skompletować sprzęt a i starym wyjadaczom może coś podpowie.
Wiec jako pierwszy...
Z zamiłowania i wygody sporo jeżdżę na rowerze tak więc pochylam się nad problemami innych rowerzystów. Czy jadę czy idę staram się mieć przy sobie podstawowe narzędzia (składany klucz rowerowy), miniaturową (mieszczącą się w nerce) pompkę i zestaw wszelkich możliwych końcówek/adapterów do pompowania kół rowerowych. Dzięki temu mogłem już kilka razy reanimować najczęściej cudze, ale czasem i swoje rowery.



Chyba dwukrotnie przydała mi się do tego też rękawiczka jednorazowa by założyć i naciągnąć „spadnięty” łańcuch w składakach na których śmigały starsze panie. Choć tu sprawdziłaby się też zwykła foliowa torebka, nawet taka najmniejsza śniadaniówka, bo przecież chodzi o to żeby się za bardzo nie usmarować.

Plastry, zawsze warto mieć przynajmniej ze 3 sztuki. Czesto chodzę z dzieckiem na plac zabaw do parku i trudno o tydzień by nie znalazł się tam jakiś potrzebujący maluch.

Kilka razy przydały mi się też plastikowe opaski zaciskowe tzw. „trytki”. Gdy ktoś staranował na oblodzonym parkingu moje auto i odpadło od niego conieco, udało mi się przymocować przedni zderzak i bez problemu dojechać do domu. Najlepsze, moim zdaniem są te w średnim rozmiarze tj. 4-6 mm szerokości i przynajmniej 300 mm długości. Ale warto mieć też kilka takich małych 2-3 mm. Świetnie sprawdzają się jako prowizoryczna naprawa dla zgubionych śrub przy rowerowych bagażnikach i błotnikach, albo mocowanie latarki z EDC jako awaryjnego oświetlenia.

Przy kluczach, spodniach i gdzie się da mam zawsze różne karabinki w małych i średnich rozmiarach. Na co dzień zabezpieczają scyzoryk, pełnią rolę breloka to kluczy, latarki, pena, a na wypadach używane często jako doraźne, szybkie i pewne podczepienie czegoś do zapełnionego już plecaka.

Zawsze tez nosze i często używam reklamówki foliowej takiej grubszej i większej, a to żeby na mokrej trawie usiąść, a to żeby jedzenie na tym przygotować. Oczywiście wystarczy gruby worek na śmieci, ale zdarza mi się używać tego także na nieprzewidziane zakupy wiec wole reklamówkę.
Smyczka taka zwykła reklamową ale solidna, albo linka typu paracord. Wykorzystuje ją często do kluczy i innych małych a ważnych rzeczy typu pamięć USB, scyzoryk, telefon, by asekuracyjnie przypiąć drobiazgi do plecaka czy szlufki przy spodniach. Zaleta w porównaniu do karabinka jest taka że aby użyć tak przytroczonej rzeczy nie musimy jej odczepiać. Mam tak odkąd zgubiłem klucze w śniegu. Więc teraz gdy spodziewam się pakować/rozpakowywać po ciemku, w dużej trawie, na plaży, nad wodą, albo na śniegu ważne drobiazgi mam przywiązane linką albo smyczką.

Tylko raz albo, aż raz musiałem użyć gazu pieprzowego wobec dwóch krewkich podpitych cwaniaczków, zadziałał rewelacyjnie. Tu taka ciekawostka: ludzie starszej daty mówią że dawniej na takie kryzysowe sytuacje noszono w kieszeni piach pomieszany z solą i pieprzem by sypać tym w oczy. Wydaje się proste i skuteczne, ale chyba mało wygodne. Słyszeliście coś o tym?? Czy to kogoś skutecznie obroniło?

Raz użyłem też wojskowego opatrunku wojskowego by opatrzyć rozbitą głowę dziadeczka który stracił przytomność jadąc na rowerze.
Stopery do uszu. Sporadycznie ale jednak kilka razy użyte, na strzelnicy gdy zapomniałem ochronników, podczas nieplanowanej wizyty na hali fabrycznej, w podróży na motocyklu i kiedyś w robocie w trakcie remontu.

Bardzo często używam także niewielkich wkrętaków.

Rzeczą której swego czasu potrzebowałem, ale nie miałem przy sobie był preparat typu WD-40
Kilka razy miałem problem z otworzeniem zabezpieczenia rowerowego, albo kłódki po kilkudniowym moknięciu na deszczu. Raz jeden w ogóle nie udało mi się otworzyć takiego zapięcia bez potraktowania go olejem. Dlatego od jakiegoś czasu noszę taki mały (opakowanie w postaci jednorazowej mini tubki ok 1 ml ) Brunox który dostałem na targach jako tester. Brak zdjęcia bo został przy rowerze. Ale tu można by zastosować malutką fiolkę jakich używa się w testerach perfum chyba ok 2 ml z aplikatorem w postaci plastikowego patyczka.
I ostatnia rzecz używana w EDC która w nerwowej sytuacji czasem potrafi znacznie poprawić nam i otoczeniu samopoczucie. To naklejka nagroda z karnym ku...em za złe parkowanie:)
również w wersji mini za drobne przewinienia :)

To tyle jeśli chodzi o przedmioty noszone w nerce, w plecaku i torbie tych używanych rzeczy jest troche więcej...
A co i w jakich okolicznościach przydało się Wam ???