Wys. 23,5 cm, szer. 15,5 cm. Blacha z odzysku.
Na Krutyni (bo tam właśnie jadę popływać kanu) odbędą się testy terenowe. Jeżeli nie stracę cierpliwości do tego pomysłu, "piecyk" zostanie zmodyfikowany. Użyję lżejszej i trwalszej blachy.
Nie jest tak źle, w kategorii 'ultralekkie' pewnie da się zrobić, ale materiał swoje będzie kosztował.
Możliwe że dało by się urwać trochę gramów robiąc boki z cieńszej blachy, a dno (palenisko) z grubszej, bardziej odpornej na działanie temperatury.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Po testach terenowych przyszedł czas na modyfikację.
Solidne i stabilne blachy dystansowe do większych naczyń.
Dodatkowy nit stabilizujący zamknięcie.
Otwory na wysokości paleniska zwiększające dopływ powietrza.
Wycięcie na uchwyt kubka.
I przyszedł czas na zmiany. Dostosowałem piecyk do małego kociołka 1,25 l. Można coś tam upichcić dla 2 a nawet 3 osób.
Testy przeprowadzone, nakarmiłem dwukrotnie trzy osoby zupą i gulaszem. Następnie zagotowałem wodę na herbatę. Od momentu rozpalenia ognia do zabulgotania wody upłynęło 20 i pół minuty.
Piecyk nadal waży 1218 g.