I po to właśnie było moje pytanie o typ uprawianej turystyki.
To prawda, w podróży wystarczy para gaci na tyłku, potrzebna to tylko po to, żeby była w nich kieszeń, która pomieści kartę kredytową. W tym wypadku nie mówimy o darciu z buta.
Nie liczyłbym z drugiej strony na łapanie stopa czy wskakiwanie do pociągu z wózkiem z kilkunastoma kg gratów.
Frank uparcie twierdzi, że chce cisnąć latem po stepie i w górach z buta, mówimy o czasie i miejscach, gdzie gdzie bez doświadczenia, skrupulatnego planowania i sprawdzonego wyposażenia ludzie po prostu giną.
Człowiek zamiast się rzetelnie przygotować, pomyśli, że jakoś to będzie, że skoro nie da się wszystkiego przewidzieć, to nie ma się po co przygotowywać, a wiemy, że jest dokładnie odwrotnie, że to przygotowanie i doświadczenie są ważniejsze od sprzętu...
Sprawna głowa to za mało, żeby wszystko zaimprowizować. Więc spróbuje człek parę dni przedreptać, sparzy się, odwodni, przegrzeje i dokończy podróż autostopem - ze średnio potrzebnym wyposażeniem i dużym plecakiem. Namiot, trzysezonowy śpiwór, karimata, no sorry... Trochę ciuchów, klapki, kawałek sporka, butelka na wodę (Panowie, skoro się tak napinacie na najlepsze butelki, ostatnio moja ulubiona to taka szklana po małym Frugo, wymienię wyłącznie na najmniejszą stalową Klean Kanteen

), ew. letni śpiworek z wszystą moskitierą, kawałek folii i NRCta, żeby przekimać w jakiejś losowej kępie trawy albo wiacie. Czapka z daszkiem i można jechać.
[ Dodano: 2015-10-17, 13:31 ]
Edzia: krem z filtrem
[ Dodano: 2015-10-17, 13:35 ]
Edzia dwa: oraz ręcznik, autostopem bez ręcznika się nie da