
Zwierzęta w kadrze
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- wrzesientomek
- Posty: 276
- Rejestracja: 23 sty 2010, 19:18
- Lokalizacja: Nowogard
- Tytuł użytkownika: Wrzesień
- Płeć:
- Kontakt:
- wrzesientomek
- Posty: 276
- Rejestracja: 23 sty 2010, 19:18
- Lokalizacja: Nowogard
- Tytuł użytkownika: Wrzesień
- Płeć:
- Kontakt:
- wrzesientomek
- Posty: 276
- Rejestracja: 23 sty 2010, 19:18
- Lokalizacja: Nowogard
- Tytuł użytkownika: Wrzesień
- Płeć:
- Kontakt:
DziękiTRAF pisze:Fajne rudzielce Tomek




[ Dodano: 2015-10-24, 19:26 ]
Kilka kadrów pstrykniętych jakiś czas temu.


Żeby nie było, że się przechwalam umiejętnościami podkradania się do zwierzyny pokażę co to były za dziki

"Autostopowicz"

"Żebracy"

"Pracownik drogówki"
Dorzucę jeszcze lisa






No i może jeszcze kawki





Odważne albo nie przemyślane do końca łapanie takiego drapieżnika. Tzn. Łapanie i pomoc + ale brak rękawic to lekka nieodpowiedzialność.
Mnie bielik grubą rękawice skórzaną przebił i wbił się w dłoń, z siłą zacisku imadła, a przecież chory, silnie odwodniony i młody osobnik to był.
Dziś zakładam gogle (bociany lubią np. atakować gałki oczne), grube rękawice do drapieżników i czasem fartuch. Bo gada trzeba czasem przycisnąć do siebie, a te dzikie wiele wszów, roztoczy
Mnie bielik grubą rękawice skórzaną przebił i wbił się w dłoń, z siłą zacisku imadła, a przecież chory, silnie odwodniony i młody osobnik to był.
Dziś zakładam gogle (bociany lubią np. atakować gałki oczne), grube rękawice do drapieżników i czasem fartuch. Bo gada trzeba czasem przycisnąć do siebie, a te dzikie wiele wszów, roztoczy
Temat na osobny wątek.
Dzikie zwierzęta w nietypowych sytuacjach - pomagać czy nie.
Zasada prosta - jeśli zwierze sobie radzi (znaczy nie ma widocznych ran, nie ma złamanych nóg czy skrzydeł), np. bocian nie odleciał choć latać potrafi - zostawmy to przyrodzie. Wszak wilki czy orły też chcą jeść.
Jeśli w terenie znajdujemy pisklę, małą sarenkę czy zajączka - zostawmy. Przyroda jest okrutna a może mieliśmy szczęście że po prostu znaleźliśmy schowane przed wrogiem zwierzątko, lub takie które nie zdążyło się schować a rodzic jest w pobliżu.
W przypadku zwierząt rannych - zostawmy je w spokoju, dopóki nie ma możliwości zapewnienia im opieki.
Nie da się w jednej sekundzie stwierdzić przyczyn - to wymaga chociażby kilku godzinne obserwacji. Jeśli mimo tego, nie potrafi sobie poradzić - zgłośmy jeśli mamy gdzie.
Ranna zwierzyna łowna - zostanie dobita albo..... w myśl obecnej ustawy o ochronie zwierząt, zwierzę ranne w wypadku drogowym wymaga pomocy weterynaryjnej - zgłosić policji, gminie. Gmina pokrywa koszty leczenia i gmina winna mieć zawarta umowę z lekarzem weterynarii.
Koc- zdecydowanie dobre narzędzie. Wielu zwierzętom pomaga wcześniejsze zakrycie oczu - dla uspokojenia.
W przypadku psowatych, kotowatych lepiej mieć pętlę na tyczce. Psy bezdomne (zagubione) łatwo rozróżnić od psów luźno biegających czy dzikich/półdzikich - ale to wymaga trochę doświadczenia. Psy bezdomne z reguły są uległe, bezpieczne - pozostałe to cwaniaki które nie chcą dać się zlapać.
W przypadku ptaków ważne by podczas chwytania zabezpieczyć skrzydła (najwygodniej trzymać je złożone do tułowia ptaka) i chronić się przed atakiem dziobem - np. drugą ręka za szyję w okolicy głowy. Ptaki mają krótkie nóżki i sztywny korpus. W przypadku ptaków drapieżnych uważać na szpony. Mają niewiarygodnie silne, szczególnie duże osobniki.
Część ptaków jak bociany, czaple - polujące na drobnicę - zauważają ruch i super szybko potrafią wykonać atak dziobem ( niestety nasze gałki oczne też wykonują takie dziwne ruchy i wtedy stają się celem).
Często słabe, chorujące od dłuższego czasu osobniki (ptaków, ssaków) są strasznie zarobaczone: wszy ,roztocza, kleszcze, pchły... itp. trzeba o tym pomyśleć zanim wsadzimy np. do bagażnika auta.
Dalej zwierze ze stresu lubi też popuścić (nie tylko człowiek) - łatwo o zafajdanie tapicerki czy własnego ubrania jak podejdziemy od dupy strony (szczególnie ptaki - np. kaczki uwielbiają tak
). Nie wspomnę o urazach, krwi itp. problemach.
Nawet niosąc wpółprzytomną sarnę, warto zabezpieczyć jej nogi by nie miała możliwości ruchu. Stres dodaje sił i tą małą raciczką potrafi naprawdę nieźle przypier.....lić w brzuch, udo czy (uwaga chłopaki
). Wówczas szkodzi też znacząco sobie.
Koc, płachta - doskonale zabezpiecza i krępuje ruchy. Zakrycie oczu znacząco pomaga na uspokojenie w transporcie. Zdecydowanie nie polecam samodzielnych prac, pojedynczo - łatwo o wypadek.
Właśnie tak miałem z orłem, który nagle się ocknął po podaniu dużo wcześniej środka uspakajającego. Wyrwał jedną szponę i wbił mi w dłoń którą trzymałem drugą nogę. A moje druga ręka zabezpieczała w tym czasie jego głowę. W żadnym przypadku nie mogłem sobie pozwolić na uwolnienie drugiego szponu czy głowy. Bo zacząłby się trzepotać, próbować uwolnić równocześnie mnie atakując specjalnie lub przypadkiem byle sie uwolnić. Można wówczas odnieść strasznie ciężkie do gojenia rany (drapieżniki mają "gówno" za pazurami czy w dziobach lub miedzy zębami
). Łatwo o to podczas transportu np, w samochodzie bo ograniczona przestrzeń. Ani on ani ty nie masz gdzie zrobić miejsca. Stąd klatki, taśmy do kneblowania pyska, dzioba świetnie się sprawdzają - warto mieć trytyki czy troki czy zwykła srebrna taśma. Bo przecież nie zawsze mamy klatkę odpowiednią do gatunku. Mnie na szczęście pomogło dwóch kolegów - ledwo dali radę uwolnić moją rękę ze szponów. Na szczęście nie przebił mi dłoni do końca, dziura była tylko z jednej strony rękawicy i dłoni. Gdy zablokowali mu szpony, mogłem wymanewrować dłonią i wyciągnąć z rękawicy, co łatwe nie było :p
Należy umieć ocenić czy dane zwierzę wymaga natychmiastowej opieki weterynaryjnej i czy warto przenosić (jeśli już to jak - uszkodzenie kręgosłupa jest częste podczas kolizji drogowej). Podobnie będzie jeśli po zderzenie zwierzę odchodzi, ale całe się trzęsie, nie biegnie ale tylko podbiega a po kilku minutach zaczyna kaszleć, prychać gdzie z czasem da się zauważyć krwawą wydzieline z nosa, czy wręcz w ślinie - oznacza to też zwykle nieuchronną śmierć - silny krwotok wewnętrzny - tu nawet natychmiastowy przyjazd weterynarza (realnie 20 min do 2h) już nie pomoże.
Oczywiście jeśli ranne zwierzę leży na drodze, to należy zabezpieczyć by nie podniosło się i nie biegało dalej na drodze, lub w miarę możliwość (grupowo), wciągnąć je na koc i przeciągnąć w bezpieczne miejsce, pilnujący by nie uciekło znów na drogę. tu się przydaje płachta zasłaniająca oczy - pozwala zwierzęciu poleżeć dłużej w spokoju.
Drugim częstym problemem jest wykarmienie takiego kuracjusza i otoczenie. Jeśli ma spokój, jednego opiekuna - ma często duże szanse dojść do siebie. Mleko krowie jest be, ale jeśli rozbełtamy w nim żółtko kurze to staje się dużo bardziej przyswajalne dla wielu zwierząt (nie będą miały biegunki, która to bywa więcej zwierząt zabiła (mimo dobrych chęci ratownika) niż pozostawienie ich w miejscu wypadku :p ).
Wiele ptaków karmimy mielonym lub biegamy do sklepu wędkarskiego po robaki. Bywa że na początku strzykawka do karmienia to nie będzie głupi pomysł.
Spiryt, słonina i pieprz też pomaga zwierzętom na dolegliwości żołądkowe. Oczywiście że nie chcą tego zjeść dobrowolnie, ale od czego nasza głowa
Dzik jest dziki, dzik jest zły - każde to zna. Wielu z nas stwierdza, że coś nie halo, bo przecież obecnie dziki boją się straszliwie ludzi lub są miejskie i "oswojone".
A ja twierdzę że to znów się zmienia. Dziki miejskie może są przyzwyczajone do widoku ludzi ale są wciąż dzikie. Te dzikie w lasach, też przestają uciekać na widok człowieka czy psa. Od kilku lat obserwuje polowania na dziki z psami. Początkowo dziki uciekały. Teraz coraz częściej śmiało stawiają się psom i mój weterynarz średnio raz w tygodniu ma co najmniej jednego psiaka do szycia. Podobnie będzie się miało z rannym dzikiem, postrzałkiem. Może już nie chcieć uciekać. Niestety budowę ma taką jaką ma - krótki, bardzo silny kark i szable na wysokości naszej tętnicy udowej....
Z przyjemniejszych spotkań - to młode bobry. Zachowują się jak oswojone miśki, niczego się nie boją. Możesz złapać, pogłaskać, no niemal przytulić i nawet nie mają często ochoty się wyrywać. Ale starsze, już takie towarzyskie nie są.
Dzikie zwierzęta w nietypowych sytuacjach - pomagać czy nie.
Zasada prosta - jeśli zwierze sobie radzi (znaczy nie ma widocznych ran, nie ma złamanych nóg czy skrzydeł), np. bocian nie odleciał choć latać potrafi - zostawmy to przyrodzie. Wszak wilki czy orły też chcą jeść.
Jeśli w terenie znajdujemy pisklę, małą sarenkę czy zajączka - zostawmy. Przyroda jest okrutna a może mieliśmy szczęście że po prostu znaleźliśmy schowane przed wrogiem zwierzątko, lub takie które nie zdążyło się schować a rodzic jest w pobliżu.
W przypadku zwierząt rannych - zostawmy je w spokoju, dopóki nie ma możliwości zapewnienia im opieki.
Nie da się w jednej sekundzie stwierdzić przyczyn - to wymaga chociażby kilku godzinne obserwacji. Jeśli mimo tego, nie potrafi sobie poradzić - zgłośmy jeśli mamy gdzie.
Ranna zwierzyna łowna - zostanie dobita albo..... w myśl obecnej ustawy o ochronie zwierząt, zwierzę ranne w wypadku drogowym wymaga pomocy weterynaryjnej - zgłosić policji, gminie. Gmina pokrywa koszty leczenia i gmina winna mieć zawarta umowę z lekarzem weterynarii.
Koc- zdecydowanie dobre narzędzie. Wielu zwierzętom pomaga wcześniejsze zakrycie oczu - dla uspokojenia.
W przypadku psowatych, kotowatych lepiej mieć pętlę na tyczce. Psy bezdomne (zagubione) łatwo rozróżnić od psów luźno biegających czy dzikich/półdzikich - ale to wymaga trochę doświadczenia. Psy bezdomne z reguły są uległe, bezpieczne - pozostałe to cwaniaki które nie chcą dać się zlapać.
W przypadku ptaków ważne by podczas chwytania zabezpieczyć skrzydła (najwygodniej trzymać je złożone do tułowia ptaka) i chronić się przed atakiem dziobem - np. drugą ręka za szyję w okolicy głowy. Ptaki mają krótkie nóżki i sztywny korpus. W przypadku ptaków drapieżnych uważać na szpony. Mają niewiarygodnie silne, szczególnie duże osobniki.
Część ptaków jak bociany, czaple - polujące na drobnicę - zauważają ruch i super szybko potrafią wykonać atak dziobem ( niestety nasze gałki oczne też wykonują takie dziwne ruchy i wtedy stają się celem).
Często słabe, chorujące od dłuższego czasu osobniki (ptaków, ssaków) są strasznie zarobaczone: wszy ,roztocza, kleszcze, pchły... itp. trzeba o tym pomyśleć zanim wsadzimy np. do bagażnika auta.
Dalej zwierze ze stresu lubi też popuścić (nie tylko człowiek) - łatwo o zafajdanie tapicerki czy własnego ubrania jak podejdziemy od dupy strony (szczególnie ptaki - np. kaczki uwielbiają tak

Nawet niosąc wpółprzytomną sarnę, warto zabezpieczyć jej nogi by nie miała możliwości ruchu. Stres dodaje sił i tą małą raciczką potrafi naprawdę nieźle przypier.....lić w brzuch, udo czy (uwaga chłopaki

Koc, płachta - doskonale zabezpiecza i krępuje ruchy. Zakrycie oczu znacząco pomaga na uspokojenie w transporcie. Zdecydowanie nie polecam samodzielnych prac, pojedynczo - łatwo o wypadek.
Właśnie tak miałem z orłem, który nagle się ocknął po podaniu dużo wcześniej środka uspakajającego. Wyrwał jedną szponę i wbił mi w dłoń którą trzymałem drugą nogę. A moje druga ręka zabezpieczała w tym czasie jego głowę. W żadnym przypadku nie mogłem sobie pozwolić na uwolnienie drugiego szponu czy głowy. Bo zacząłby się trzepotać, próbować uwolnić równocześnie mnie atakując specjalnie lub przypadkiem byle sie uwolnić. Można wówczas odnieść strasznie ciężkie do gojenia rany (drapieżniki mają "gówno" za pazurami czy w dziobach lub miedzy zębami

Należy umieć ocenić czy dane zwierzę wymaga natychmiastowej opieki weterynaryjnej i czy warto przenosić (jeśli już to jak - uszkodzenie kręgosłupa jest częste podczas kolizji drogowej). Podobnie będzie jeśli po zderzenie zwierzę odchodzi, ale całe się trzęsie, nie biegnie ale tylko podbiega a po kilku minutach zaczyna kaszleć, prychać gdzie z czasem da się zauważyć krwawą wydzieline z nosa, czy wręcz w ślinie - oznacza to też zwykle nieuchronną śmierć - silny krwotok wewnętrzny - tu nawet natychmiastowy przyjazd weterynarza (realnie 20 min do 2h) już nie pomoże.
Oczywiście jeśli ranne zwierzę leży na drodze, to należy zabezpieczyć by nie podniosło się i nie biegało dalej na drodze, lub w miarę możliwość (grupowo), wciągnąć je na koc i przeciągnąć w bezpieczne miejsce, pilnujący by nie uciekło znów na drogę. tu się przydaje płachta zasłaniająca oczy - pozwala zwierzęciu poleżeć dłużej w spokoju.
Drugim częstym problemem jest wykarmienie takiego kuracjusza i otoczenie. Jeśli ma spokój, jednego opiekuna - ma często duże szanse dojść do siebie. Mleko krowie jest be, ale jeśli rozbełtamy w nim żółtko kurze to staje się dużo bardziej przyswajalne dla wielu zwierząt (nie będą miały biegunki, która to bywa więcej zwierząt zabiła (mimo dobrych chęci ratownika) niż pozostawienie ich w miejscu wypadku :p ).
Wiele ptaków karmimy mielonym lub biegamy do sklepu wędkarskiego po robaki. Bywa że na początku strzykawka do karmienia to nie będzie głupi pomysł.
Spiryt, słonina i pieprz też pomaga zwierzętom na dolegliwości żołądkowe. Oczywiście że nie chcą tego zjeść dobrowolnie, ale od czego nasza głowa

Dzik jest dziki, dzik jest zły - każde to zna. Wielu z nas stwierdza, że coś nie halo, bo przecież obecnie dziki boją się straszliwie ludzi lub są miejskie i "oswojone".
A ja twierdzę że to znów się zmienia. Dziki miejskie może są przyzwyczajone do widoku ludzi ale są wciąż dzikie. Te dzikie w lasach, też przestają uciekać na widok człowieka czy psa. Od kilku lat obserwuje polowania na dziki z psami. Początkowo dziki uciekały. Teraz coraz częściej śmiało stawiają się psom i mój weterynarz średnio raz w tygodniu ma co najmniej jednego psiaka do szycia. Podobnie będzie się miało z rannym dzikiem, postrzałkiem. Może już nie chcieć uciekać. Niestety budowę ma taką jaką ma - krótki, bardzo silny kark i szable na wysokości naszej tętnicy udowej....
Z przyjemniejszych spotkań - to młode bobry. Zachowują się jak oswojone miśki, niczego się nie boją. Możesz złapać, pogłaskać, no niemal przytulić i nawet nie mają często ochoty się wyrywać. Ale starsze, już takie towarzyskie nie są.
- a kto bierze rękawice na ultra light przez pustynię? Nie kwestia odpowiedzialności, tylko ograniczenia sprzętowe. To ptaszydło to ~5kg ze szponami ostrymi jak szpilki i długimi jak palec, do tego dziób, który rozrywa skórę osła, więc rękawice i sprzęt, by były jak najbardziej na miejscu - ale nie było w okolicy, a Palestyńczyk chciał tego ptaka odratować. Poprosił, pomogłem wykorzystując sprzęt improwizowany (arafatka i dywanik do modlitwy). Złego licho nie bierzeZirkau pisze:Odważne albo nie przemyślane do końca łapanie takiego drapieżnika. Tzn. Łapanie i pomoc + ale brak rękawic to lekka nieodpowiedzialność.
Mnie bielik grubą rękawice skórzaną przebił i wbił się w dłoń, z siłą zacisku imadła, a przecież chory, silnie odwodniony i młody osobnik to był.
Dziś zakładam gogle (bociany lubią np. atakować gałki oczne), grube rękawice do drapieżników i czasem fartuch. Bo gada trzeba czasem przycisnąć do siebie, a te dzikie wiele wszów, roztoczy

"G..i ma szczęście"Tooley pisze: Złego licho nie bierze
" szczęście początkującego"
etc. etc.
A jak chciałbyś buty "z krokodyla", tez będziesz każdego z wody wyciągał sprawdzając czy ma buty? :p
Ja wiem, że to często jest odruch, nie myśli się wówczas o konsekwencjach. Gdy robisz to zawodowo, prawdopodobieństwo przykrego zdarzenia znacząco rośnie i nikt nie traktuje tego w kategorii "wypadek" - stąd moje przeczulenie.
@Zirkau - bardzo dobry i potrzebny post.
Może jako uzupełnienie bo ze żmijami na niektórych obszarach można się spotkać dość często - sprowokować żmiję do ataku (nie piszę o nadepnięciu itp) jest ciężko, ale jak trzeba to atakuje błyskawicznie. Na tyle szybko że przeciętny człowiek nie zdąży zareagować, o cofnięciu ręki/nogi nie mówiąc. Więc widząc to sympatyczne zwierze obejdźmy je spokojnie 1,5-2m łukiem i cieszmy się z ciekawego spotkania...
Może jako uzupełnienie bo ze żmijami na niektórych obszarach można się spotkać dość często - sprowokować żmiję do ataku (nie piszę o nadepnięciu itp) jest ciężko, ale jak trzeba to atakuje błyskawicznie. Na tyle szybko że przeciętny człowiek nie zdąży zareagować, o cofnięciu ręki/nogi nie mówiąc. Więc widząc to sympatyczne zwierze obejdźmy je spokojnie 1,5-2m łukiem i cieszmy się z ciekawego spotkania...
Kajakiem, pieszo, rowerem między Wartą, Nidą i Pilicą - blog wycieczkowy.
hmm.. nawet jak robisz coś amatorsko, to robisz wszystko, żeby nie zrobić sobie źle (nie mówię o jack-ass, albo ludziach o świadomości dzieci itp.).Zirkau pisze: Ja wiem, że to często jest odruch, nie myśli się wówczas o konsekwencjach. Gdy robisz to zawodowo, prawdopodobieństwo przykrego zdarzenia znacząco rośnie i nikt nie traktuje tego w kategorii "wypadek" - stąd moje przeczulenie.
Owszem kwestia zawodowstwa, to wiedzieć jak robić to dobrze, ale też nie jestem pierwszy lepszy z kolejki.
Powiedz mi jak Ty byś złapał tego orła? (zakładając, że bardzo chcesz - tak gra wyobraźni)