Kwiat bzu czarnego w cieście
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Doczu
- Posty: 1285
- Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
- Lokalizacja: Czeladź
- Tytuł użytkownika: Litewski Cham
- Płeć:
Kwiat bzu czarnego w cieście
Ja w zeszłym roku popróbowałem tego przysmaku i bardzo mi smakował.
Przepis gdzies w sieci znalazłem, ale nie pamiętam gdzie. Niemniej nie jest jakiś szczególnie złożony.
Niebawem będzie sezon nań więc myślę, że warto wspomniec o tym przysmaku
Zbieramy baldachy kwiatów wraz z ogonkami. Kwiaty powinny byc maksymalnie rozwinięte. Płuczemy pod bieżącą wodą i czekamy aż nieco obciekną.
Ciasto przygotowujemy jak na naleśniki tylko trochę gęstsze i można trochę dosłodzić np. miodem, ale kwiaty mają słodki nektar, więc nie jest to konieczne.
Maczamy baldachy w cieście i wrzucamy na głęboki tłuszcz. Smażymy krótko (ok minuty do dwóch). Jemy oczywiście bez grubszych szypułek. Te cieniutkie można jeść bez problemu.
Smacznego.
Przepis gdzies w sieci znalazłem, ale nie pamiętam gdzie. Niemniej nie jest jakiś szczególnie złożony.
Niebawem będzie sezon nań więc myślę, że warto wspomniec o tym przysmaku
Zbieramy baldachy kwiatów wraz z ogonkami. Kwiaty powinny byc maksymalnie rozwinięte. Płuczemy pod bieżącą wodą i czekamy aż nieco obciekną.
Ciasto przygotowujemy jak na naleśniki tylko trochę gęstsze i można trochę dosłodzić np. miodem, ale kwiaty mają słodki nektar, więc nie jest to konieczne.
Maczamy baldachy w cieście i wrzucamy na głęboki tłuszcz. Smażymy krótko (ok minuty do dwóch). Jemy oczywiście bez grubszych szypułek. Te cieniutkie można jeść bez problemu.
Smacznego.
Re: Kwiat bzu czarnego w cieście
Mogłeś znaleźć u mnie ale to nie jest mój autorski przepis. Nawet Makłowicz to robił w telewizji. Osobiście od bzu wolę "akację".Doczu pisze:Przepis gdzies w sieci znalazłem, ale nie pamiętam gdzie.
Nie wycinaj lasów bo i ty możesz zostać partyzantem.
- Młody
- Posty: 898
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
jadłem jadłem
bardzo dobre, tak samo przyrządza się kwiaty akacji

Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
- Doczu
- Posty: 1285
- Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
- Lokalizacja: Czeladź
- Tytuł użytkownika: Litewski Cham
- Płeć:
Re: Kwiat bzu czarnego w cieście
Całkiem możliwe - dośc intensywnie przeglądalem Twoją stronę.bogdan pisze:Mogłeś znaleźć u mnie ale to nie jest mój autorski przepis. Nawet Makłowicz to robił w telewizji. Osobiście od bzu wolę "akację".Doczu pisze:Przepis gdzies w sieci znalazłem, ale nie pamiętam gdzie.
A co do akacji, to wypróbuję w tym roku. Ale wczesniej bez

Re: Kwiat bzu czarnego w cieście
Przepis starszy od węgla. Bardzo poularny w cieszyńskim po dwóch stronach granicy.bogdan pisze:Mogłeś znaleźć u mnie ale to nie jest mój autorski przepis. Nawet Makłowicz to robił w telewizji. Osobiście od bzu wolę "akację".Doczu pisze:Przepis gdzies w sieci znalazłem, ale nie pamiętam gdzie.
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1096
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
SOK Z KWIATÓW CZARNEGO BZUGryf pisze:Jest to jedyny przepis na kwiaty czarnego bzu jaki znam, ale chętnie poznałbym przepis na uzyskanie soku, lub syropu.
Syrop:
- 4 litry wody
- 4 kg cukru
- kwasek cytrynowy do smaku
100 kiści kwiatostanów
6 dużych cytryn pokroić w plasterki (ze skórką)
Układać w naczyniu warstwę kiści i warstwę cytryn. Zalać gorącym syropem i odstawić do nasiąknięcia (ok. 12 h).
Odcedzać przez gazę i przelać do pojemników. Wskazana krótka pasteryzacja żeby słoiki się zamknęły, któregoś roku nie zrobiłem tego i pojawiła się pleśń :-/
NALEWKA Z KWIATÓW CZARNEGO BZU
50 baldachów kwiatów czarnego bzu
4 cytryny (40dag)
lub 2 cytryny (20dag) i 3 limety (nie wiem co to, może limonki?)
70 dag cukru
1 l spirytusu 96%
1 łyżeczka suszonego korzenia arcydzięgla
Z cukru oraz 1l wody ugotować syrop i odstawić do przestygnięcia. Dwie cytryny wyszorować namydlona szczoteczka, opłukać gorącą wodą, pokroić w plasterki i oczyścić z pestek. Do wyparzonego słoja włożyć kwiaty czarnego bzu przekładając plasterkami cytryny, zalać syropem, następnie przykryć słój pergaminem i postawić w nasłonecznionym miejscu na 10 dni. Co jakiś czas sprawdzać, czy sok nie fermentuje i ewentualnie przemieszać zawartość słoja wyparzona łyżka. Sok zlać do garnaka przez sito wyłożone gaza, połączyć ze spirytusem wymieszać i dodać sok wyciśnięty z pozostałych cytryn albo limet.
Nalewkę przelać do dwóch litrowych butelel, dodać do każdej po 1/2 łyżeczki arcydzięgla i odstawić na 4 tygodnie (co 3-4 dni wstrząsać butelką). następnie pozostawić nalewkę na 2 tygodnie, aby sie sklarowała, a później zlać znad osadu, osad przefiltrować i połączyć z nalewka. Można pic od razu, ale jest znacznie lepsza, jeśli postoi 4 tygodnie.
NAPAR Z SUSZONYCH KWIATÓW
Łyżkę suszonych kwiatów zalewamy szklanką wrzątku i parzymy 15 minut pod przykryciem, a potem odcedzamy. Pijemy przy przeziębieniach i grypie, w dowolnych porcjach. Naparu można też używać do płukania ust i gardła albo do przemywania spojówek oczu, można również stosować go do inhalacji przy przewlekłych nieżytach dróg oddechowych i uporczywym kaszlu.
SYROP ZE ŚWIEŻYCH KWIATÓW
25 baldachów świeżo rozkwitłych kwiatów zalewamy 2 litrami wody. Po 48 godzinach odcedzamy na sicie, do płynu dodajemy 2 kg cukru, przegotowujemy i zlewamy do butelek. Tak przyrządzony syrop pijemy przy przeziębieniach.
LEMONIADA ZE ŚWIEŻYCH KWIATÓW
30-50 kwiatostanów i 3 obrane cytryny podzielone na cząstki zalewamy wodą w kamiennym garnku i pozostawiamy na 24 godziny. Następnie odcedzamy, dodajemy 1 kg cukru i sok z jednej cytryny, dokładnie mieszamy i ponownie pozostawiamy na 24 godziny. W tym czasie powinien nastąpić słaby proces fermentacyjny, po którym napój jest gotowy. ma odświeżający smak i znakomicie gasi pragnienie. Napój można zlać do butelek i przechowywać w piwnicy. Po 3-4 tygodniach wytwarza się pewna ilość dwutlenku węgla i lemoniada, dobrze oziębiona, musuje po otwarciu butelki jak szampan
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
-
- Posty: 27
- Rejestracja: 17 lut 2009, 13:48
- Lokalizacja: dolina bobru
- Płeć:
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
To się nazywa adaptacją enzymatyczną do nowych pokarmów. Typowa reakcja jak się zjada coś co nie znajduje się w codziennej diecie. Gwarantuje ci, że po regularnym spożywaniu takich pokarmów przez kilka tygodni, powiedzmy co 3-5 dni - reakcja mija. To samo zjawisko ma miejsce gdy przestawiamy się na dietę bogatszą w produkty roślinne po odstawieniu mięska i odwrotnie. Tak jest z roślinami strączkowymi, ziarnistymi, produktami z innych stref klimatycznych.
Mówiąc inaczej nasz układ trawienny ma swoje "przyzwyczjenia" - zaczyna małe rewolucje gdy dostaje coś czego się nie spodziewał.
Moja babcia też takie placki z kwiatami bzu robiła, co kontynuujemy w moim domu do dziś, jako stara tradycja. Zawsze to jakieś wzbogacenie i różnorodność. Zawsze to lepsze od syntetycznych dodatków smakowych z fabryk żywności.
Mówiąc inaczej nasz układ trawienny ma swoje "przyzwyczjenia" - zaczyna małe rewolucje gdy dostaje coś czego się nie spodziewał.
Moja babcia też takie placki z kwiatami bzu robiła, co kontynuujemy w moim domu do dziś, jako stara tradycja. Zawsze to jakieś wzbogacenie i różnorodność. Zawsze to lepsze od syntetycznych dodatków smakowych z fabryk żywności.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Za smakiem i zapachem kwiatów bzu nie przepadam (jest zbyt ... kwiatowy) ale robię soki i racuchy z owoców czarnego bzu bo pełno mi tego rośnie zaraz za płotem domku letniskowego i kusi. Ciasto takie jak na racuchy, daję troszkę sody aby było puszyste. Zamaczamy całą kiść bzu i smażymy. Jak się podpiecze z jednej strony to wyciągamy i trzymając za ogonek oddzielamy owoce od gałązek i dopiekamy z drugiej strony.
Można też owoce jeszcze przed smażeniem oddzielić od gałązek wyczesując je grzebieniem, tylko trzeba pamiętać by najpierw dobrze wyrobić ciasto a owoce wsypać na samym końcu i tylko troszeczkę zamieszać bo są delikatne.
Można też z czarnego bzu:
- zrobić z owoców posypkę do placków ziemniaczanych/blinów ze śmietaną ale nie przesadzać z surowymi owocami a jeszcze lepiej przed użyciem zalać je wrzątkiem,
- zrobić kisiel: zagotować wodę, dodać kilka łyżek skrobii ziemniaczanej rozmieszanej z zimną wodą i cukrem, na końcu wrzucić owoców (to jest dobre surwiwalowe jedzenie: garstka skrobii ziemniaczanej w woreczku potrafi zamienić znalezione kwaskowate i zimne jagody, bez, jeżyny w ciepły smaczny posiłek podnoszący morale),
- z owoców zrobić galaretki,
- dodać owoce jako składnik sałatek owocowych (tak jak w przypadku placków lepiej zalać gorąca wodą),
- dodawać jako składnik domowych win (ale nie jedyny i ze względu na sambunigrynę najpierw zagotowac owoce w wodzie na wino),
- kwiaty ususzyć i dodawać do herbaty dla ciekawego aromatu,
- sok z kwiatów: ugotować ze 2 litry wody z 1kg cukru, wrzucić kilkanaście kwiatów i 1 pokrojoną w plastry cytrynę ze skórką (dobrze chwile ją wygotować), mogą zamiast cytryny być 2 pomarańcze. Odstawić na 1- 2 dni w chłodne miejsce. Zlać do słoików przez sitko.
- sok z owoców.
Owoce muszą być czarne, jeśli sa zielone, to może brzuch boleć.
Surowy czarny bez zawiera substancję zwaną sambunigryną ( grupy glikozydów cyjanogennych - nie jestem taki mądry, właśnie przeczytałem na Wiki) ulega ona rozkładowi w toku obróbki termicznej.
W kilku książkach czytałem, że bez źle reaguje z mocnym alkoholem więc nigdy nie robiłem nalewki ale wydaje mi się, że to jest do przeskoczenia dzięki wcześniejszemu zagotowaniu owoców w niewielkiej ilości wody i zalewaniu spirytusem a nie wódką (aby nie wyszło zbyt słabe).
Jak z każdą inną rzeczą, z bzem nie można przesadzać. Ma on działanie napotliwe i moczopędne. Osoby mające problemy z nerkami powinny go unikać. Moim zdaniem nie należy go pić wieczorem podczas biwaku, bo możemy przepocić śpiwór i zmarznąć. Ponoć działa też przeczyszczająco ale ja tego nie zaobserwowałem.
Smacznego
[ Dodano: 2010-05-07, 10:16 ]
W moich okolicach są już piękne kwiaty czarnego bzu, więc polecam zrobić soczek.
W uzupełnieniu jeszcze jeden przepis:
1l wody zagotować z 0,5 kg cukru, jak cukier się rozpuści wyłączyć gaz i wrzucić z 10 kwiatów, kilka plasterków cytryny ze skórką (zawsze polecam cytrynę wpierw wyparzyć), dolać mały kieliszek (25 – 50 ml) octu jabłkowego. Zostawić na jakieś 2-3 dni w zacienionym miejscu w temperaturze pokojowej przykryte czystą szmatką by jakieś robale nie wlazły. Odsączyć i zlać do butelek. Powinno odstać kilka – kilkanaście dni przed spożyciem. Cytrynę można zastąpić pomarańczą. Można też dodać nieco miodu. Zamiast octu można też wlać białe wino ale w nieco większej ilości (pół szklanki na 1l wody?). Słyszałem też, że czasem gotuje się wodę z laską wanilii ale moim zdaniem zabije to smak (jednak nie próbowałem).
W weekend chciałbym też nastawić lemoniadę z małym „prądem” wg przepisu chyba z książki Ł. Łuczaja.
Można też owoce jeszcze przed smażeniem oddzielić od gałązek wyczesując je grzebieniem, tylko trzeba pamiętać by najpierw dobrze wyrobić ciasto a owoce wsypać na samym końcu i tylko troszeczkę zamieszać bo są delikatne.
Można też z czarnego bzu:
- zrobić z owoców posypkę do placków ziemniaczanych/blinów ze śmietaną ale nie przesadzać z surowymi owocami a jeszcze lepiej przed użyciem zalać je wrzątkiem,
- zrobić kisiel: zagotować wodę, dodać kilka łyżek skrobii ziemniaczanej rozmieszanej z zimną wodą i cukrem, na końcu wrzucić owoców (to jest dobre surwiwalowe jedzenie: garstka skrobii ziemniaczanej w woreczku potrafi zamienić znalezione kwaskowate i zimne jagody, bez, jeżyny w ciepły smaczny posiłek podnoszący morale),
- z owoców zrobić galaretki,
- dodać owoce jako składnik sałatek owocowych (tak jak w przypadku placków lepiej zalać gorąca wodą),
- dodawać jako składnik domowych win (ale nie jedyny i ze względu na sambunigrynę najpierw zagotowac owoce w wodzie na wino),
- kwiaty ususzyć i dodawać do herbaty dla ciekawego aromatu,
- sok z kwiatów: ugotować ze 2 litry wody z 1kg cukru, wrzucić kilkanaście kwiatów i 1 pokrojoną w plastry cytrynę ze skórką (dobrze chwile ją wygotować), mogą zamiast cytryny być 2 pomarańcze. Odstawić na 1- 2 dni w chłodne miejsce. Zlać do słoików przez sitko.
- sok z owoców.
Owoce muszą być czarne, jeśli sa zielone, to może brzuch boleć.
Surowy czarny bez zawiera substancję zwaną sambunigryną ( grupy glikozydów cyjanogennych - nie jestem taki mądry, właśnie przeczytałem na Wiki) ulega ona rozkładowi w toku obróbki termicznej.
W kilku książkach czytałem, że bez źle reaguje z mocnym alkoholem więc nigdy nie robiłem nalewki ale wydaje mi się, że to jest do przeskoczenia dzięki wcześniejszemu zagotowaniu owoców w niewielkiej ilości wody i zalewaniu spirytusem a nie wódką (aby nie wyszło zbyt słabe).
Jak z każdą inną rzeczą, z bzem nie można przesadzać. Ma on działanie napotliwe i moczopędne. Osoby mające problemy z nerkami powinny go unikać. Moim zdaniem nie należy go pić wieczorem podczas biwaku, bo możemy przepocić śpiwór i zmarznąć. Ponoć działa też przeczyszczająco ale ja tego nie zaobserwowałem.
Smacznego

[ Dodano: 2010-05-07, 10:16 ]
W moich okolicach są już piękne kwiaty czarnego bzu, więc polecam zrobić soczek.
W uzupełnieniu jeszcze jeden przepis:
1l wody zagotować z 0,5 kg cukru, jak cukier się rozpuści wyłączyć gaz i wrzucić z 10 kwiatów, kilka plasterków cytryny ze skórką (zawsze polecam cytrynę wpierw wyparzyć), dolać mały kieliszek (25 – 50 ml) octu jabłkowego. Zostawić na jakieś 2-3 dni w zacienionym miejscu w temperaturze pokojowej przykryte czystą szmatką by jakieś robale nie wlazły. Odsączyć i zlać do butelek. Powinno odstać kilka – kilkanaście dni przed spożyciem. Cytrynę można zastąpić pomarańczą. Można też dodać nieco miodu. Zamiast octu można też wlać białe wino ale w nieco większej ilości (pół szklanki na 1l wody?). Słyszałem też, że czasem gotuje się wodę z laską wanilii ale moim zdaniem zabije to smak (jednak nie próbowałem).
W weekend chciałbym też nastawić lemoniadę z małym „prądem” wg przepisu chyba z książki Ł. Łuczaja.
Nie nadaje się
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Tak jak Dąb powiedział. Technicznie Czarny Bez to coś zupełnie odmiennego niż Lilak Pospolity zwany potocznie "bzem".
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Trochę odkopuję ale to już tak okresowo będzie chyba bo omawiane drzewka właśnie "zakwieciły". Tak więc się prezentuje moja wczorajsza kolacja w towarzystwie pani Robinii
.
[center]
[/center]
[center]A to orzeźwiający kompocik o poranku.[/center]
[center]
[/center]

[center]
[center]A to orzeźwiający kompocik o poranku.[/center]
[center]
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com