Witajcie, zaliczona nocka z ograniczonym sprzętem, bez śpiwaka, wyjście nastawione bardziej na przygotowanie bazy noclegowej niż łażenie bez celu.
Był jeszcze ekran i ognisko w wersji "Hakaskiej Nodii" ciepłe skarpety, czapka i rękawice - dużo tłuszczu i wody zdjęć niewiele aparat się rozładował ale dobre tyle co jest.
To jest właśnie ból samotnych wypraw, szczególnie zimową porą - ustawiasz człowieku aparat na statywie, trochę podziałasz, a tu baterie w aparacie zimniuteńkie.
Zgrabnie, klimatycznie wszystko urządzone.