Valdi pisze:Rzez, Zainteresowała mnie sakwa na ramie, co to za patent?
Weż coś szerzej opisz tą "wycieczkę rowerową "

Eeee - chodzi tobie o framebag'a? Poprosiłem Greg'a Wheelwrright'a o uszycie frambaga i kieszonki do zaczepu Revelate Designs Harness (to co trzyma worek wodoszczelny na kierze). Ogólnie jest to jeden z podstawowych elementów wykorzystywanych do umieszczania rzeczy - tyle, że pojemność wynosi kilka litrów. Warto tam wrzucać coś co jest niewielkie objętościowo i ciężkie (np. bukłak z wodą, części zamienne etc.).
Mój frame bag ma dwie kieszonki - jedną dużą, która zapełnia całą przestrzeń w trójkącie roweru (umieściłem w niej kurtkę, spodnie i łapawice przeciwdeszczowe, śledzie, 0,5L wody, matę pompowaną Exped Downmat 7 UL) oraz drugą niewielką - przeznaczoną głównie na drobne rzeczy (trzymałem w niej pompkę, łyżki, multitoola, trytytki, lubrykant etc.).
Część osób wybiera framebagi z dzieloną komorą lub wręcz podzielone na dwie części (tak aby można było włożyć rękę przez trójkąt w sytuacji, gdy trzeba nieść rower pod strome wzgórze).
Sam wyjazd jak to wyjazd - spokojny kilkudniowy urlop. Przeleciałem się Norwegianem do Oslo Gardenmoen (bo nie trzeba roweru pakować w karton + mogłem framebaga i kilka rzeczy zostawić na rowerze:), a następnie pociągiem podejchałem przez Hamar do miejscowości Alvdal.
Plan był taki żeby trochę pojeździć po górach, trochę pobiegać, odpocząć etc. Nie wiem ile km wychodziło, ale w porywach chyba do 100km dziennie. Co godzinę w ramach odpoczynku 10-30 pompeczek, żeby się ręce nie zastały na kierownicy i dupsko trochę odetchnęło...
Początek to kilkanaście km szutrówką, a potem szlakiem w kierunku chatki Kongsbergshytta. Odpocząłem tam sobie jeden dzień biegając w terenie. Następnie więcej pchając niż jadąc rowerem przebiłem się przez pólnocną część Alvdal Vestfjell i dojechałem sobie szutróweczkami do miejscowości Folldal i dalej do Hjerkinn (tam też na ostatnich nogach zwiedziłem Wild Rendeer Pavilon - piekny punkt widokowy na Snohettę). Droga do Snoheim okazala się zamknięta (tam jest poligon wojskowy), więc podjechałem w kierunku Gronbakken i tam wbiłem się na szlak do Reinheim. Przyjemna nocka.
Następnego dnia najpierw poł na pół pchałem/jechałem szlakiem, a następnie przebiłem się skrótem w kierunku Shoheim i wszedłem na szczyt Snohetty (2,5h w obie strony spokojnym tempem z podziwianiem widoków na górze - to jest jakieś 4-5km i 800 m podejścia,). Z parku zebrałem się szutrówką omijającą poligon wojskowy od północy.
Kolejny dzień to zjazd zboczem do "Królewskiego Traktu" (drogi Hjerkinn-Dombas), krótki odpocznek w Dombas, a następnie podjechanie do doliny Grimsdalen (~700 m przewyższenia) - swoją drogą przepiękne miejsce. Dalej przejazd drogą turystyczną do miejscowości Atna. Kolejnego dnia przez Koppang na Birkebeinervegen (kolejne ~700 przewyższenia; dupna pogoda) i dalej na południową część Hedmarksvidda. Odpoczynek w weekend i zamknięcie pętli w Hamar.
Może na Google Earth podliczę ile wszystkiego km i przewyższenia wyniosło...
[ Dodano: 2013-09-14, 12:59 ]
kalyk3 pisze:Valdi, to chyba coś w tym stylu:
http://bikepack.pl/shop/index.php?route ... duct_id=59
Rzez, możesz wrzucić jakąś pacliste? Z chęcią bym się dowiedział co wystarczy na 9 dni
Pakowanie tego wszystkiego co rano nie było uciążliwe? No i jakie miałeś narzędzia do ewentualnej naprawy roweru?
Szpej ubraniowy/biwakowy praktycznie jak na każdy wyjazd. Może zabiorę się kiedyś za listę z opisem
Z nowości zabralem spodenki z pampersem i ubranie na zmianę (spodnie Patagonia Rock Craft Pants i koszulkę merino Ibexa - w miarę normalnie się w tym wygląda po powrocie, nie łapie zapachów.)
Ubrań wziąlem zdecydowanie za dużo - pogoda była super przez 90% czasu (18-23 stopnie i pełne słońce; tylko pierwszego dnia był przymorzek i śnieg). Niepotrzebne okazały się m.in. spodnie i kurtka z wypełnieniem syntetycznym (Mec Uplink / Mont-bell Thermawrap), bluza Mec T3, rękawiczki Ibex, nogawki Pearl Izumi Thermal, spodnie wodoszczelne i kilka innych szpargałów.
Super sprawdziła się mata Expeda - bardzo pakowna i wygodna. Namiot - Shangri La 2 - ogólnie nie ma żadnego fajnego rozwiązania przeznaczonego do bikepackingu - może oprócz jakiegoś tarpa jak chłopaki używali podczas Transalpu.
Rower - Salsa El Mariachi ze sztywnym widelcem (CroMoto Grande Maxle). Mam też Rebę, ale do przepierdzielania się w terenie się nie nadaje. Opony specjalnie wziąłem szerokie (Hans Dampf 2.35 Evo Snake Skin TL ready - pojechałem bezdętkowo) - żeby amortyzowały. Szczerze to lepiej byłoby wziąć trochę szersze Schwalbe RaRa (np. 2.25 lub 2.4) i byłoby ok (mam 2.1 ale one są dobre na jazdę podczas imprez, na kamieniach mocno by dostały w kość; Hanse mają zbyt głęboki bieżnik (zbierają mnóstwo syfu) i są o ok. 100-150 gram za ciężkie).
Nie wiem ile waży rower, ale wydaje mi się że ok. 10-11 kg (rozmiar 20"); teraz trochę będę części wymieniał...