Wypad na stałe
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
lewygdynia - polecam Ci zapoznać się z miejscem, gdzie o rzuceniu wszystkiego lub prawie wszystkiego, a przynajmniej dobrowolnej rezygnacji z większej części dorobku cywilizacyjnego, gdybają nie tylko teoretycy: http://ekoosada.pl/
Nie wszystko na portalu jest zbieżne z Twoimi założeniami, ale jest tam jakaś taka bardziej namacalna "materia" do tego typu rozmów; znajdują się tam ludzie, którzy uciekają z miasta na wieś, tworzą ekologiczne projekty, marzą i dążą do samowystarczalności - finansowej, żywieniowej, usługowej - czy to indywidualnie, czy to w grupach.
Spokojnie też możesz tam znaleźć gospodarstwa, w których na wolontariat (mieszkanie i życie za codzienną pracę na potrzeby gospodarstwa, po prostu) przyjmą Cię z otwartymi rękami. Dzięki temu będziesz mógł popróbować takiego bardziej samodzielnego żywota, bez wkopywania się w jakieś decyzje ostateczne, z których szalenie trudno się potem wycofać.
Nie wszystko na portalu jest zbieżne z Twoimi założeniami, ale jest tam jakaś taka bardziej namacalna "materia" do tego typu rozmów; znajdują się tam ludzie, którzy uciekają z miasta na wieś, tworzą ekologiczne projekty, marzą i dążą do samowystarczalności - finansowej, żywieniowej, usługowej - czy to indywidualnie, czy to w grupach.
Spokojnie też możesz tam znaleźć gospodarstwa, w których na wolontariat (mieszkanie i życie za codzienną pracę na potrzeby gospodarstwa, po prostu) przyjmą Cię z otwartymi rękami. Dzięki temu będziesz mógł popróbować takiego bardziej samodzielnego żywota, bez wkopywania się w jakieś decyzje ostateczne, z których szalenie trudno się potem wycofać.
Witam po długiej niebytności 
lewygdynia
Ja zrobiłem to co Ty planujesz
Co prawda nie w ciepłej Portugalii, ale na naszym zimnym, mazurskim zadupiu, ale zima przy "kozie" i książkach, przeleciałaby niezauważalnie, gdyby nie zamarzła mi woda w studni i odpływ do szambka
Bez hiper-noży, kosmicznych saperek, oddychających butów i kurtek... żyję sobie od dwóch lat w krzaczorach, sporadycznie wpadając do "cywilizacji" raz w tygodniu, na rowerze po zakupy :/
Obrastam mchem, wekuję, pasteryzuję, tyndalizuję, oprawiam dziki, kopię ogródek, destyluję, piekę chleb...
Kopię co roku kibel w innym miejscu i walę na wszystko garść liści
))))
W przyszłym roku już pewnie będę miał własny prąd jako alternatywny, bo kilka razy wyłączali (śniegi).
W zasadzie to życie bez prądu, kilka razy, po kilka dni, w zimie , nie sprawiło mi tu problemu.
W sumie żyję obok ludzi, obok "cywilizacji", ale nie oznacza że jak jakiś Robinson
Jak widać necik nawet czasem do mnie dolatuje
DA SIĘ...
Nie próbuj, RÓB ALBO NIE RÓB ... Nie ma próbowania :p

lewygdynia
Ja zrobiłem to co Ty planujesz

Co prawda nie w ciepłej Portugalii, ale na naszym zimnym, mazurskim zadupiu, ale zima przy "kozie" i książkach, przeleciałaby niezauważalnie, gdyby nie zamarzła mi woda w studni i odpływ do szambka

Bez hiper-noży, kosmicznych saperek, oddychających butów i kurtek... żyję sobie od dwóch lat w krzaczorach, sporadycznie wpadając do "cywilizacji" raz w tygodniu, na rowerze po zakupy :/
Obrastam mchem, wekuję, pasteryzuję, tyndalizuję, oprawiam dziki, kopię ogródek, destyluję, piekę chleb...
Kopię co roku kibel w innym miejscu i walę na wszystko garść liści

W przyszłym roku już pewnie będę miał własny prąd jako alternatywny, bo kilka razy wyłączali (śniegi).
W zasadzie to życie bez prądu, kilka razy, po kilka dni, w zimie , nie sprawiło mi tu problemu.
W sumie żyję obok ludzi, obok "cywilizacji", ale nie oznacza że jak jakiś Robinson

Jak widać necik nawet czasem do mnie dolatuje

DA SIĘ...
Nie próbuj, RÓB ALBO NIE RÓB ... Nie ma próbowania :p
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
I wszyscy kanapowi doradcy dostali w pysk. Jak w życiu coś chcesz zrobić to potrzebujesz trzy elementy : determinację + działanie + mózg.dziul pisze:Nie próbuj, RÓB ALBO NIE RÓB ... Nie ma próbowania :p
Pozdrawiam wszystkie Kasandry
Fajny wpis Panie dziul,
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Panie MIKI...
Owszem, kupę zasypuję trocinami lub piaskiem, nie trzymam :p
Nawet nie wiesz jak mi daleko zależy na "zeznaniach" i "opiniach"
Napisałem
Rozebrać wypowiedź na czynniki i przypieprzyć się do przecinka, lub słowa wyrwanego z kontekstu.
Właśnie przypomniałeś mi MIKI, dlaczego tu tak długo nie zaglądałem
MIKI powiem Ci nawet, że nie dość że mam gniazdko na SŁUPIE W KRZAKACH... to na dodatek 3fazowe
I teraz dopiero zacznij roztrząsać jakim cudem Elektrownia zamontowała, skoro to niezgodne z ich własnymi rozporządzeniami. Na dodatek jest to LEGALNY Punkt Poboru z licznikiem i comiesięcznymi opłatami.
Nie odpowiem Ci na pytanie skąd mam pieniądze co miesiąc, jakim samochodem, jakiego koloru i w jakim stroju, dostarcza mi je listonosz i czy to jest listonosz. :p
Na zdjęcia też nie licz, bo mam limit transferu i po prostu mi go szkoda na bezsensowne dysputy na poziomie piaskownicy
[ Dodano: 2014-10-28, 19:18 ]
Nie jesteśmy do tego przygotowani. Poza tym to człowiek SAM, po prostu nie da rady zabezpieczyć swojej egzystencji. Nawet dzicy żyją w plemionach, gdzie jest podział ról i zadań
Owszem, kupę zasypuję trocinami lub piaskiem, nie trzymam :p
Nawet nie wiesz jak mi daleko zależy na "zeznaniach" i "opiniach"

Napisałem
Widzę że na tym Forum NIC się nie zmieniło.dziul napisał/a:
W sumie żyję obok ludzi, obok "cywilizacji", ale nie oznacza że jak jakiś Robinson
Rozebrać wypowiedź na czynniki i przypieprzyć się do przecinka, lub słowa wyrwanego z kontekstu.
Właśnie przypomniałeś mi MIKI, dlaczego tu tak długo nie zaglądałem

MIKI powiem Ci nawet, że nie dość że mam gniazdko na SŁUPIE W KRZAKACH... to na dodatek 3fazowe

I teraz dopiero zacznij roztrząsać jakim cudem Elektrownia zamontowała, skoro to niezgodne z ich własnymi rozporządzeniami. Na dodatek jest to LEGALNY Punkt Poboru z licznikiem i comiesięcznymi opłatami.
Nie odpowiem Ci na pytanie skąd mam pieniądze co miesiąc, jakim samochodem, jakiego koloru i w jakim stroju, dostarcza mi je listonosz i czy to jest listonosz. :p
Na zdjęcia też nie licz, bo mam limit transferu i po prostu mi go szkoda na bezsensowne dysputy na poziomie piaskownicy

[ Dodano: 2014-10-28, 19:18 ]
Dziś są różne uwarunkowania, ale "NA STAŁE" , to bez Cywilizacji żyć się nie da.Sikor pisze: ale czy lewygdynia właśnie tego chce? Może się w końcu odezwie.
Nie jesteśmy do tego przygotowani. Poza tym to człowiek SAM, po prostu nie da rady zabezpieczyć swojej egzystencji. Nawet dzicy żyją w plemionach, gdzie jest podział ról i zadań

Odnośnie życia obok cywilizacji to ludkowie z Poznania nie muszą daleko szukać 
http://www.wprost.pl/ar/433681/Bezdomna ... -namiocie/
Mijam osadę tej pani w drodze do i z pracy. Osadę bo dorobiła się już kilku namiotów, kwietnika, krzywego parasola ogrodowego, małych ogrodowych solar-lampek i wszystko to ogrodziła siejąc wysokie słoneczniki
Jestem fanką jej uporu w stawianiu na swoim. Kobiecina żyje jak chce i nie daje się zagnać do przytułku.
Oczywiście bez pomocy innych długo by tak nie pożyła i tu cywilizacja jest jednak nieodzowna. Myślę jednak, że w pewnym sensie jej przykład pasuje w tym wątku

http://www.wprost.pl/ar/433681/Bezdomna ... -namiocie/
Mijam osadę tej pani w drodze do i z pracy. Osadę bo dorobiła się już kilku namiotów, kwietnika, krzywego parasola ogrodowego, małych ogrodowych solar-lampek i wszystko to ogrodziła siejąc wysokie słoneczniki

Oczywiście bez pomocy innych długo by tak nie pożyła i tu cywilizacja jest jednak nieodzowna. Myślę jednak, że w pewnym sensie jej przykład pasuje w tym wątku

Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
Dziul - piszesz na forum publicznym, twoje wypowiedzi podlegają ocenom. Dobrze, że dopisałeś o tej cywilizacji, której uniknąć się nie da na dłuższą metę.
Elektrownia nie dociągnie ci prądu do lasu, trzecie drzewo na prawo od skrzyżowania dróg pożarowych. Musisz mieć własną działkę w tym lesie, albo ją chociaż dzierżawić oficjalnie. Prąd bez chałupy dostać można - nazywa to się rozdzielnia budowlana. Trochę drożej biorą za kilowat.
Listonosze pieniędzy ot tak sobie nie rozwożą - dostajesz rentę, albo emeryturę, i do tego sobie robisz przetwory, uprawiasz ogródek. W sumie pozwala to na w miarę spokojną egzystencję.
Tyle, że ma ona realne podstawy. Autor wpisu takich nie ma.
Elektrownia nie dociągnie ci prądu do lasu, trzecie drzewo na prawo od skrzyżowania dróg pożarowych. Musisz mieć własną działkę w tym lesie, albo ją chociaż dzierżawić oficjalnie. Prąd bez chałupy dostać można - nazywa to się rozdzielnia budowlana. Trochę drożej biorą za kilowat.
Listonosze pieniędzy ot tak sobie nie rozwożą - dostajesz rentę, albo emeryturę, i do tego sobie robisz przetwory, uprawiasz ogródek. W sumie pozwala to na w miarę spokojną egzystencję.
Tyle, że ma ona realne podstawy. Autor wpisu takich nie ma.
Spieszcie kochać moderatorów - tak szybko odchodzą...
Też z tym się zgodzędziul pisze:Nawet dzicy żyją w plemionach, gdzie jest podział ról i zadań




Kiedyś tu (na tym Forum) była dysputa n/t jakiejś chałupki w krzaczorach.Karuda pisze: Jestem fanką jej uporu w stawianiu na swoim. Kobiecina żyje jak chce i nie daje się zagnać do przytułku.
Tutejsi "fani" życia w dziczy, doszli do wniosku że chyba trzeba sfajczyć, bo to może być kłusownik

Na wszelki wypadek nie podawaj namiarów tej kobitki

Dziul - nie zniechęcaj się do forum. Weź proszę pod uwagę, że każdy może tu napisać dowolne głupoty. Sądzę że przy większym wysiłku mógłbym napisać relację jak to spędziłem samotnie 3 miesiące w rosyjskiej tajdze jedząc mech, a byłoby to dalekie od prawdy... Internet to miejsce w którym sceptycyzm nie jest wadą a zasadą konieczną do filtrowania informacji.
Jeżeli jest prawdą to jak funkcjonujesz to brawa dla Ciebie! Niemniej zasada "pics or didn't happen" wciąż obowiązuje.
Może kiedyś skrobniesz jakiś temat w którym opiszesz jak udało Ci się osiągnąć obecny stan? mógłby być pouczający dla wielu użytkowników.
Jeżeli jest prawdą to jak funkcjonujesz to brawa dla Ciebie! Niemniej zasada "pics or didn't happen" wciąż obowiązuje.
Może kiedyś skrobniesz jakiś temat w którym opiszesz jak udało Ci się osiągnąć obecny stan? mógłby być pouczający dla wielu użytkowników.

Z ciekawości i dla odświeżenia, zerknąłem do przywołanego przeze mnie wyżej Tematu.
W 2013 i już w 2014 wisiały u mnie skóry z dzików na gałęzi (żeby sikorki, sójki, dzięcioły itp ptica sobie poużywała)... Całe szczęście że nie szwendał się tam Yaktra , bo bym już był pogorzelcem bezdomnym

PS ... Może kiedyś opiszę i ofotografuję

Na razie wystarczy luknąć w moje "kiedyśniejsze" posty i można "wyśledzić" co, gdzie i jak... zamiast gubić się w domysłach

- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Dziul, cieszę się, że realizujesz swoje plany. Też powoli wracam do korzeni. Pamiętam Twoje wyprawy rowerowe - bez wypasu, sama esencja. Pozdrawiam
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
A ja jeszcze zapodam kolejnego linka do ciekawego przykładu, jak to się można możliwie uniezależnić od obecnych standardów społeczno-technicznych 
http://jedznaturalnie.pl/ardeshir-rana- ... e-niszcze/
Można z pana brać przykład. Można też do niego wpaść, poobserwować. Odpocząć, pomęczyć się, pomóc.

http://jedznaturalnie.pl/ardeshir-rana- ... e-niszcze/
Można z pana brać przykład. Można też do niego wpaść, poobserwować. Odpocząć, pomęczyć się, pomóc.
Radę Dziula można przetłumaczyć na polski mniej więcej tak: Załatw se rentę z ZUS, za oszczędności kup działkę na Mazurach, i może uda ci się przeżyć. W przypadku przykładu Niszki jest jeszcze ciekawiej - ukończ trzy fakultety, stań się uznanym autorytetem w swojej dziedzinie, napisz do rodziny za granicą, że potrzebujesz puścić trochę forsy i baw się dobrze.
Autor wpisu posiadany majątek może spakować do plecaka, nadmiarem wiedzy nie grzeszy. Pracować nie lubi. Marzenia nic nie kosztują, ale wyścig szczurów nie jest wcale wynalazkiem ostatnich lat. On trwa, odkąd zeszliśmy z drzew na ziemię. Indianie nazwali luty miesiącem, w którym dzieci umierają z głodu. Życie koczownika nie jest usłane różami. Prymitywne koczowisko ma swój urok, pod warunkiem posiadania bazy, z której się wyrusza pokoczować, i do której się wraca, jak warunki koczowania ulegają pogorszeniu, albo się znudzą. Dlatego tak nam fajnie na zlotach, afterkach, biforkach etc. Pani, która koczuje na trawniku w Poznaniu, nie wypisała się z cywilizacji. Ma emeryturę, która nie starczała na utrzymanie mieszkania, ale wystarcza, by mogła przeżyć w namiocie. Korzysta przy tym z opieki społecznej, i pomocy okolicznej ludności. Ale to jest wyjątek, ta pani może tak żyć, bo nie ma takich więcej.
Jak podobnie próbowali żyć rumuńscy Cyganie, ich koczowiska były likwidowane, a oni sami deportowani.
Biorąc to wszystko pod uwagę, rady należy udzielać stosownie do sytuacji pytającego, inaczej wychodzi jak z tą królową francuską, która na wiadomość, że lud nie ma chleba, radziła, żeby jadł bułki.
Osoby bez zasobów, bez wiedzy etc siłą rzeczy muszą swoje plany oprzeć na pomocy ze strony innych ludzi w takiej sytuacji. Czy to będzie chatar w schronisku, czy doglądanie czyjejś działki - daje to jakąś postawę egzystencji. Bez tego przygoda będzie krótka i bez happy endu.
Autor wpisu posiadany majątek może spakować do plecaka, nadmiarem wiedzy nie grzeszy. Pracować nie lubi. Marzenia nic nie kosztują, ale wyścig szczurów nie jest wcale wynalazkiem ostatnich lat. On trwa, odkąd zeszliśmy z drzew na ziemię. Indianie nazwali luty miesiącem, w którym dzieci umierają z głodu. Życie koczownika nie jest usłane różami. Prymitywne koczowisko ma swój urok, pod warunkiem posiadania bazy, z której się wyrusza pokoczować, i do której się wraca, jak warunki koczowania ulegają pogorszeniu, albo się znudzą. Dlatego tak nam fajnie na zlotach, afterkach, biforkach etc. Pani, która koczuje na trawniku w Poznaniu, nie wypisała się z cywilizacji. Ma emeryturę, która nie starczała na utrzymanie mieszkania, ale wystarcza, by mogła przeżyć w namiocie. Korzysta przy tym z opieki społecznej, i pomocy okolicznej ludności. Ale to jest wyjątek, ta pani może tak żyć, bo nie ma takich więcej.
Jak podobnie próbowali żyć rumuńscy Cyganie, ich koczowiska były likwidowane, a oni sami deportowani.
Biorąc to wszystko pod uwagę, rady należy udzielać stosownie do sytuacji pytającego, inaczej wychodzi jak z tą królową francuską, która na wiadomość, że lud nie ma chleba, radziła, żeby jadł bułki.
Osoby bez zasobów, bez wiedzy etc siłą rzeczy muszą swoje plany oprzeć na pomocy ze strony innych ludzi w takiej sytuacji. Czy to będzie chatar w schronisku, czy doglądanie czyjejś działki - daje to jakąś postawę egzystencji. Bez tego przygoda będzie krótka i bez happy endu.
Spieszcie kochać moderatorów - tak szybko odchodzą...
Ja podany przeze mnie przykład w kontekście założonego przez lewgdynie wątku widziałabym zgoła inaczej. Bardzo stronnicze i przeinaczane to Twoje "tłumaczenie". Linka dorzuciłam jako uzupełnienie poprzedniego.MlKl pisze:Radę Dziula można przetłumaczyć na polski mniej więcej tak: (...) W przypadku przykładu Niszki jest jeszcze ciekawiej - ukończ trzy fakultety, stań się uznanym autorytetem w swojej dziedzinie, napisz do rodziny za granicą, że potrzebujesz puścić trochę forsy i baw się dobrze.
Ja go nie znam więc nie oceniam. Z resztą, po "drugiej stronie" potencjalnie siedzi jakikolwiek odbiorca, który, przeglądając forum, zainteresował się tematem "wypad na stałe".Autor wpisu posiadany majątek może spakować do plecaka, nadmiarem wiedzy nie grzeszy. Pracować nie lubi.
Wyścig szczurów to skutek uboczny pędu cywilizacyjnego, nie sądzę jednak, by takie zjawisko towarzyszyło ludzkości od zarania dziejówMarzenia nic nie kosztują, ale wyścig szczurów nie jest wcale wynalazkiem ostatnich lat. On trwa, odkąd zeszliśmy z drzew na ziemię.

- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
Kurcze ,życie bez cywilizacji ? Ciężki temat przynajmniej dla mnie. Choć w sumie za samą "cywilizacją" nie przepadam to kocham wiele rzeczy które ta cywilizacja mi daje. I nie mam tu na myśli wygód, opieki, stabilności itd. ale motocykle ,muzykę i jeszcze sporo innych "rzeczy". Czy da się bez tego przeżyć ? Pewnie ,że tak. Tak jak i się da żyć bez seksu ale się pytam ja co to za życie icon_twisted .
Myślę ,że porzucenie cywilizacji trzeba też rozważyć pod takim kątem.
Myślę ,że porzucenie cywilizacji trzeba też rozważyć pod takim kątem.
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Niszka - jeżeli proponowałaś wolontariat u sympatycznego Pakistańczyka, to oczywiście zwracam honor.
Tyle, że tam trzeba jednak pracować... No i nie do końca wiadomo, czy karmi tych swoich wolontariuszy, o przydziałowej flaszce nie wspominając...
Życie koczownika w naszej strefie klimatycznej nigdy nie było sielanką, żeby przeżyć zimę, trzeba było ostro gromadzić zapasy latem i jesienią. Nawet nie da się porównać ganiania za zwierzyną przy -20 stopniach jak się od tygodnia nic nie jadło, z problemami dzisiejszych korposzczurów...
Tyle, że tam trzeba jednak pracować... No i nie do końca wiadomo, czy karmi tych swoich wolontariuszy, o przydziałowej flaszce nie wspominając...
Życie koczownika w naszej strefie klimatycznej nigdy nie było sielanką, żeby przeżyć zimę, trzeba było ostro gromadzić zapasy latem i jesienią. Nawet nie da się porównać ganiania za zwierzyną przy -20 stopniach jak się od tygodnia nic nie jadło, z problemami dzisiejszych korposzczurów...
Spieszcie kochać moderatorów - tak szybko odchodzą...
Sorry za OT, ale jak czytam "ten temat" to przypomina mi się "pamiętnik z Bieszczad"
12 sierpnia.
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pęknie. Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
14 października
Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniale! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.
11 listopada.
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić cos tak wspaniałego, jak jeleń. Mam nadzieje, że wreszcie zacznie padać śnieg.
2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdowa. Zrobiliśmy sobie świetna bitwę śnieżną (wygrałem) a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady.
12 grudnia.
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z droga dojazdowa. Po prostu kocham to miejsce.
19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdna drogę dojazdowa nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny.
22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Cale dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn!
25 grudnia
Wesołych Świat! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego...przysięgam - zabije. Nie rozumiem, dlaczego nie posypia drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.
27 grudnia
Znowu to białe gówno napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia piec centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
28 grudnia
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt piec centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, ze sześć już połamałem kiedy odgarniałem to gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb.
4 stycznia
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić cos do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny jeleń i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te pieprzone zwierzaki. Ze tez myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
3 maja
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi.
18 maja
Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach.
EDIT: Zgodnie z regulaminem forum - nie klniemy. Sugeruje to podkreślenie na żółto przez autocenzurę.
12 sierpnia.
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pęknie. Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
14 października
Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniale! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.
11 listopada.
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić cos tak wspaniałego, jak jeleń. Mam nadzieje, że wreszcie zacznie padać śnieg.
2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdowa. Zrobiliśmy sobie świetna bitwę śnieżną (wygrałem) a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady.
12 grudnia.
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z droga dojazdowa. Po prostu kocham to miejsce.
19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdna drogę dojazdowa nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny.
22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Cale dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn!
25 grudnia
Wesołych Świat! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego...przysięgam - zabije. Nie rozumiem, dlaczego nie posypia drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.
27 grudnia
Znowu to białe gówno napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia piec centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
28 grudnia
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt piec centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, ze sześć już połamałem kiedy odgarniałem to gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb.
4 stycznia
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić cos do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny jeleń i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te pieprzone zwierzaki. Ze tez myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
3 maja
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi.
18 maja
Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach.
EDIT: Zgodnie z regulaminem forum - nie klniemy. Sugeruje to podkreślenie na żółto przez autocenzurę.
Ostatnio zmieniony 31 paź 2014, 08:44 przez geser, łącznie zmieniany 1 raz.