Doczu, proszę bardzo
Oto
trasa:
https://maps.google.pl/maps?saddr=kutai ... via=2&z=10
https://maps.google.pl/maps?saddr=Gandz ... mra=pr&z=7
Niestety trzeba było ją podzielić na 2 linki bo google maps ma za mało miejsc na zaplanowanie trasy
Wylot był z Warszawy do Kutaisi w Gruzji tanimi liniami WizzAir. Powrót analogicznie - z Kutaisi do Warszawy. Dodatkowo skorzystaliśmy z promocji na 10-cio lecie linii lotniczych: dwa bilety w cenie jednego

Zusamen do kupy za przelot w tę i z powrotem wraz z bagażem nadawanym wyniósł nas 1420zł (do podziału na 2 osoby).
Z Kutaisi do Tbilisi z lotniska jest bezproblemowo dostępna marszrutka.
Transport: z Gruzji do Armenii (bezpośrednio nad jezioro Kari Licz) dostaliśmy się zbiorową taksówką (z kierowcą opętanym chaosem jadącym 120km na dziurawych drogach i zakrętach, wyprzedzającym na trzeciego). Resztę drogi przebyliśmy na stopa. Taki sposób podróżowania jest w Armenii zupełnie bezproblemowy. Ormianie są niesamowicie przyjaźni i otwarci, często zatrzymywali się z zapytaniem gdzie idziemy nawet bez "machania" i nadrabiali drogi żeby gdzieś nas zawieźć. Po drodze zapraszali na kawę, ciasto lub piwo. Kilka razy wychyliliśmy strzała samogonu (picie za kierownicą jest tam na porządku dziennym).
Przemieszczanie się poza głównymi drogami w Nagornym Karabachu na stopa jest praktycznie niemożliwe. Chcieliśmy się dostać do Karwaczar, gdzie są gorące źródła oraz do monastyru Dadivank. Efekt był taki, że mieliśmy wypadek na szutrowej serpentynie w samym środku nigdzie (z Martakertu do Drmbon), cudem nie spadliśmy ze skarpy, a jak dojechaliśmy do "końca" asfaltu dowiedzieliśmy się, że dalej jeżdżą tylko gruzawiki (ciężarówki) na ścinkę leśną bo mieszkają tam już tylko drwale i pasterze. Ale i one jeżdżą stosunkowo rzadko. Po przygodzie z wypadkiem odechciało mi się pchania na szutrowo-błotne górskie serpentyny, więc odpuściliśmy sobie.
Jeśli idzie o
noclegi - kilka razy zdarzyło nam się spać w hostelu. Nie jest to jakoś specjalnie drogie. Najdroższy hotel/hostel kosztował 10000 dram czyli +/- 75zł za 2 osoby. I to był najdroższy nocleg (w Szuszi w Nagornym Karabachu, gdzie w ogóle było bardzo drogo w stosunku do reszty miejsc). To była okazja do kąpieli i małego prania

W Tbilisi jest tani hostel zrobiony w piwnicy o wdzięcznej nazwie Romantik. Nocleg 5 euro, darmowe wifi, ciepła woda, i darmowa wege obiadokolacja + wino
Poza tym spaliśmy w namiocie lub korzystając z zaproszenia miejscowych u kogoś w chacie.
Jedzenie może wyjść bardzo tanio jeśli się kupuje komponenty i paszę przyrządza samemu (warzywa i owoce są śmiesznie tanie i niesamowicie smaczne.. pierwszy raz widziałam robaczywe orzechy włoskie i pomidory, a winogrona są słodziutkie jak cukierki!), jednak nam zależało trochę na czasie i trochę na lekkości bagażu, więc z reguły stołowaliśmy się w przydrożnych knajpach. Przeciętna cena naprawdę sytego obiadu to ok 3000 dram (20-25zł). Jedną z rzeczy, która mnie totalnie zaskoczyła było to, że jak się zamówiło kurczaka to dostawało się KURCZAKA! Całego! Ale nie wielkości kury jak w Polszy, tylko wielkości kurczaka (max 20cm od początku łapek do końca szyi)

Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!