Zaczynamy!
Gotlandia, zwana Wyspą Wikingów jest szwedzką wyspą leżącą na morzu Bałtyckim.
.Miejsce nosi miano magicznego, kto raz odwiedził Gotlandię z pewnością będzie chciał tu wrócić. Gotlandia jest rajem dla poszukujących ciszy i schronienia wśród niezwykłej i nieskażonej cywilizacją przyrody, pozwala przenieść się w czasie poprzez doskonale zachowane zabytki oraz kultywowanie historii w każdym niemal zakątku wyspy a Wikingowie przypominają o bogatej i długiej tradycji tego miejsca. Dzieci uwierzą, że bajki są prawdziwe, bo Gotlandia to kraina, z której wywodzi się Pippi Långstrump
DOJAZD I KOMUNIKACJA
Z Gdańska kursuje prom Polferries do Nynashamn a z Nynashamn płyniemy już ichniejszym promem do Visby (381 SEK dorosły powyżej 26 roku życia, 305 SEK młody 19-25 lat) – stolicy Gotlandii. Bilety na promy Polska-Szwecja warto kupić wcześniej, są wtedy sporo tańsze. Myśmy nasze kupili na początku roku w styczniu albo w lutym (nie pamiętam dokładnie), co pozwala poniekąd rozłożyć również finanse. Na wyspie fantastycznie kursują autobusy – to dobry środek transportu. Jeżdżą na tyle często, że da się dopasować zwiedzanie do ich rozkładu.
FINANSE
Przelicznik plasuje się mniej więcej na poziomie 1:2, tj. 1 zł to 2 korony szwedzkie (SEK), wszystkie ceny będę podawać w SEK, więc należy je dzielić na pół. W założeniu wyjazd miał być tani i mocno survivalowy, także zakładaliśmy po ok 1,5-2 tys zł na osobę. W sumie mieliśmy razem 6700 SEK. Mieliśmy spędzić 10 dni na miejscu, co daje 335 SEK na głowę, na dzień. W całą kasę były wliczone również bilety autobusowe i wszelakie wejścia do muzeów etc. Bilety są dość drogie. W ogóle wszystko jest dość drogie
SZPEJ, PORUSZANIE SIĘ, KOMUNIKACJA
Założeniem naszym było zwiedzić, jak najwięcej się da. Wydrukowaliśmy mapkę i zaznaczyliśmy miejsca, które chcemy zobaczyć (pogrubiłam je w recenzji). W związku w wyjazdem „po sezonie” należało sprawdzić czy część atrakcji jest w ogóle otwarta. Postanowiliśmy się poruszać ichnimi autobusami (bardzo dobra komunikacja) i butować gdzie nie da się dojechać. Kierowcy znają angielski. W ogóle wszyscy znają angielski – z komunikacją nie ma problemów.
Na szpej składały się w głównej mierze:
- śpiwór i karimata
- tarp
- butla gazowa (ta mała, niebieska) + pojedynczy palnik
- menażka okrągła + kubek + spork
- treki na nogach + cienkie, lekkie klapki w plecaku
- niewiele ciuchów – dwie zmiany „na zimne” i coś od deszczu (poncho/kurtka)
O nożach nie wspomnę, bo to oczywiste. Jak ktoś coś będzie chciał wiedzieć dokładnie, to dopiszę.
JEDZENIE
Jedzenie z Polski wieźliśmy liche – kilka zupek chińskich i samorobne batony energetyczne z bakalii. Generalnie rano jedliśmy śniadanie, na które składały się zazwyczaj kanapki i kawa/herbata/plussssssz a wieczorem obiadokolacja robiona w menażce – zazwyczaj coś w rodzaju „magulonu” –makaronu z różnymi dodatkami

INNE WAŻNE INFO
Wyjazd odbył się w dniach: 24.08 – 07.09
W wyborze miejsca noclegowego kierowaliśmy się mapą, którą można dostać na miejscu w Visby, w informacji turystycznej za free. Zazwyczaj nocowaliśmy w miejscach oznaczonych jako „miejsca widokowe” („sight”) i sprawdzało się to rewelacyjnie. Zaczęliśmy potem tak kierować wędrówką, aby jak najwięcej rzeczonych „sight’ów” zobaczyć – opłaca się.
Trzeba pamiętać, że z końcem sierpnia na Gotlandii kończy się „sezon wypoczynkowy”. Z jednej strony jest dobrze (jest taniej – patrz nasze nocowanie przy domku Pippi), ale z drugiej nie za bardzo, bo większość atrakcji jest zamknięta np. na Storę Karlso można dopłynąć tylko do 1 września, potem jest zamknięta dla zwiedzających. Radziłabym jechać na koniec sierpnia.
RELACJA:
24.08
Dojeżdżmy do Gdańska, ładujemy się na prom Polferries, kupiliśmy fotele lotnicze. Nawet nie ma za dużo ludzi, więc podróż jest dość komfortowa. Po obejrzeniu statku i wypiciu piwka udajemy się do spania. Fotele niewygodne, więc układamy karimaty na podłodze i kimamy bujani bałtyckimi falami.

Na promowym pokładzie
Dzień 0 - 25.08
Wita nas Szwecja a dokładniej miasto Nynashamn (szw. hamn = port ). Mamy trochę czasu do przesiadki na następny prom, więc zwiedzamy sobie miasto, kończąc na wylegiwaniu się nad jeziorkiem i popijaniu piwka Pripps Bla (2,8%). W końcu czas ruszać – zmierzamy na prom Destination Gotland. W końcu po późnowieczornym rejsie docieramy do wyspy. Jest już ciemno i nie bardzo wiadomo, gdzie iść. Idziemy więc tam, gdzie wskazuje nam mapa – na obrzeża Visby, gdzie zaznaczony jest ‘”lay-by”. Ikonki „lay-bay” wyglądają jak ławeczka obok choinki i wskazują, powiedzmy, miejsca odpoczynkowe

Stan kasy: 6700 SEK

widoczek na Nynashamn

poranek na Gotlandzkiej ziemi
Dzień 1 – 26.08
Ruszamy z buta z powrotem do centrum Visby, obczajamy autobusy. Można kupić kartę autobusową (20 SEK) i załadować określoną kwotą, po czym jeździć aż się załadowaną kwotę wykorzysta (załadowaliśmy 400 SEK). Ruszamy autobusem do Klintehamn żeby obczaić połączenia ze Stora Karlso, robimy zakupy (95 SEK), butujemy do Klinte i wspinamy się na Klinteberget, na którym stoją tajemnicze obeliski a nieopodal ktoś postawił figurkę trolla, któremu ludzie zostawiają ofiary (?

Stan kasy: 6185 SEK
Stan karty biletowej: 330 SEK

charakterystyczne gotlandzkie płyty nagrobne

Troll – strażnik na Klinteberget

zachód słońca oglądany z Klinteberget
Dzień 2 – 27.08
Złazimy z Klinteberget, butujemy do Klintehamn, ładujemy się na prom (650 SEK) na Stora Karlso. Zwiedzamy piękną wyspę – rezerwat (drugi założony rezerwat na świecie!), kupujemy tamtejszy przewodnik (60 SEK) i pijemy tam piwko (110 SEK), wracamy w dobrych humorach. Na przystani udaje nam się wziąć szybki prysznic w zimnej wodzie. Zahaczamy jeszcze o sklep (155 SEK) i z Klintehamn jedziemy autobusem do Hemse, zmierzamy na Högby äng i tam nocujemy. Nie bardzo wiemy, co to w ogóle ma być to Högby äng, wiemy tylko, ze „äng” to łąka. Miejsce okazało się, powiedzmy, parkiem, gdzie w słoneczne dni spotykają się Szwedzi na pikniki (do rzeczonego miejsca prowadzi nas miła, starsza Gotlandka).
Stan kasy: 5210 SEK
Stan karty biletowej: 274 SEK

Stora Karlso – rezerwat od 1880 roku

Stora Karlso –formacje skalne

Stora Karlso – plaża pełna szczątków kopalnych

okolice Högby äng, nieopodal Hemse
Dzień 3 – 28.08
Z Hemse (Högby äng) o świcie ruszamy autobusem do Linde i wspinamy się na Lindeberget – najwyższy szczyt, gdzie jemy śniadanie. Butujemy na autobus jadący do Lojsta. Butujemy na Lojsta slott och träsk – wspaniały kompleks jeziorek, gdzie w pseudorezerwacie (Natur Kring Lojstasjöarna) nocujemy w uroczym drewnianym domku, otwartym do dyspozycji gości. Woda w jeziorze wspaniała. Tylko na barany pasące się nieopodal na wysepce trzeba uważać. Nocujemy.
Stan kasy: 5210 SEK
Stan karty biletowej: 227,8 SEK

piękny, słoneczny poranek na Lindberget

domek do dyspozycji turystów, na drzwiach jest tabliczka „witamy” a w środku informacja o tym, żeby zachować czystość. Jest stół, dwie ławy, żeliwna kuchnia a na zewnątrz kominek – drewno dostępne

barany pasące na wysepce nie opodal, informacyjna kartka była po szwedzku i brzmiała mniej więcej tak: „cześć tu ja baran, mieszkam tu z moimi kumplami (…) wchodzisz na własne ryzyko”

urokliwe jeziorko nieopodal naszego domku, woda czysta i cieplutka; jest nawet pomost

Dzień 4 – 29.08
Z bólem serca opuszczamy Lojsta slott och träsk, ale tyle jeszcze przed nami! Autobusem wracamy do Visby, gdzie przesiadamy się na kolejny transport do Färosund. Jemy pizzę i pijemy piwo (240 SEK), odwiedzamy sklep (260 SEK). Wsiadamy na promik wiozący nas na wyspę Färo (prom bezpłatny). Na Färo butujemy do zaznaczonego na mapie campingu – przydałoby się choć jedną noc nie spać pod tarpem

Stan kasy: 4700 SEK
Stan karty biletowej: 31,8 SEK

wiatrak na wyspie Färo – wbrew pozorom nie ma ich tam wcale tak dużo..

nasze miejsce noclegowe na campingu, pełna kulturka – stoliczki, prysznice i kuchnia do dyspozycji
Dzień 5 30.08
Butujemy zwiedzać Färo – wyspę słynącą z ciekawych wapiennych form, oglądamy grób reżysera Bergmana. Przechodzimy obok Verkegards – 30-hektarowego rezerwatu, które przez długi czas było wykorzystywane jako pastwisko dla owiec. Docieramy do Gamlehamn i Langhammars, skąd przyjaźni Szwedzi biorą nas na stopa i razem z nimi objeżdżamy całą wysepkę. Wspólną podróż kończymy przy promie, który wiezie nas z powrotem do Fårosund. Wsiadamy do autobusu jadącego do Lärbro, zwiedzamy. Z Lärbro autobusujemy do Slite, gdzie chcemy nocować. Miasteczko okazało się mega nieprzyjazne, nie było gdzie się rozbić. Czekamy kilka godzin na autobus, który zawiezie nas do Visby. Menelsko na przystanku spijamy niskoprocentowe browary i zajadamy ichnie specyfiki (214 SEK). W końcu autobus nas zabiera. Do Visby docieramy późno w nocy, zjadamy hot dogi na stacji (50 SEK) i ruszamy na nasz sprawdzony „lay-bay”.
Stan kasy: 4236 SEK
Stan karty biletowej: 51,2 SEK (po drodze doładowaliśmy go o następne 200 SEK)

charakterystyczne, gotlandzkie, kamienne ogrodzenia

krajobraz Langhammars na wyspie Faro

najbardziej charakterystyczny rauk na wyspie Färo

charakterystyczne kamieniste plaże na Färo
Dzień 6 – 31.08
Wstajemy i udajemy się na autobus, który wiezie nas do Lummelundagrottan – przepieknych jaskin – drugich najdłuższych w Szwecji (po Korallgrottan w Jämtland), odkrytych w 1948 roku przez trzech chłopców (260 SEK bilety, kupujemy też sobie pamiątkowe kubki za 110 SEK). Po drodze doładowujemy bilety autobusowe (200 SEK). Z Lummelundy autobus wiezie nas do Stenkyrka. Zwiedzamy Lilla Bjärs (Hjulkosgraven) – cmentarzysko a raczej ‘kurhanowisko zajmujące obszar ok 15 hektarów i pochodzących głównie z epoki brązu. W okolicy jest też skansen – niestety budynki były zamknięte (po sezonie), ale po terenie można chodzić i pozaglądać w szybki


Stan kasy: 3186 SEK
Stan karty autobusowej: 126,8 SEK

Pierwsze odkryte wejście do jaskiń – to właśnie tutaj trzech młodych chłopców szukało przygody w 1948 roku. Dla zwiedzających jest udostępnione inne wejście, jednak profesjonalni grotołazi mogą spróbować swych sił na pierwotnym szlaku

okolice Lilla Bjärs (Hjulkosgraven)

groby skrzynkowe w centrum kurhanu - okolice Lilla Bjärs (Hjulkosgraven)

jeden z kurhanów Lilla Bjärs

najpyszniejsze (i najdroższe :/ ) piwo, jakie piliśmy na Gotlandii;koniecznie trzeba spróbować!
Dzień 7 – 01.09
Z Mix Ranch’a butujemy nad morze do Lickershamn, do Jungfrun. Mijamy Borgarna vid lickershamn – pozostałości fortu i dalej Grausne norra raukområde – resztki kamiennych kościołów zbudowanych 7000 lat temu. Psuje się pogoda. Kupujemy wędzoną rybę (białoryb) na nabrzeżu i do tego lody na patyku (121 SEK), udajemy się na wzgórza, na Jungfrun, aby podziwiać rauk i krajobraz morski. Pada. Planujemy spać w schronie, niestety kręci się za dużo ludzi. Zapadamy więc w lasy. Rozbijamy tarpa, do snu utula nas szalejący wiatr.
Stan kasy: 3065 SEK
Stan karty autobusowej: 126,8 SEK

Grausne norra raukområde

Grausne norra raukområde

Jungfrun, czyli „panna” – rauk nazwany tak na cześć dziewicy Öllegård i jej dramatycznej historii

bunkier (schron?) – nasze nieudane miejsce noclegowe
Dzień 8 - 02.09
Butujemy z Jungfrun na autobus, który zabiera nas znów do Visby. Szalejemy w sklepie, bo znajdujemy polską (!) wódkę Dworek (188 SEK), dokupujemy kieliszki do jajek, które posłużą nam jako kieliszki do wódki

Stan kasy: 1097 SEK
Stan karty biletowej: 43,2 SEK

jedyny sklep, który znaleźliśmy z wódką, winem i piwami >4%, sklep jest w Visby

polska wódeczka i zakąseczki w ekskluzywnym apartamencie – to się nazywa survival


Kneippbyn - pomino, że wszystkie atrakcje już były nieczynne i zamknięte na głucho, udało nam się trochę połazić; w sezonie to musi być istne niebo dla dzieciaków
Dzień 9 – 03.09
Jedziemy zwiedzać Toftę, a dokładniej wikiński skansen. Doładowujemy kartę (200 SEK). Skansen niestety również już nieczynny, bo niby po sezonie. Nic to dla nas, wspinamy się na wał i już za moment jesteśmy w skansenie. Chodzimy, patrzymy, dotykamy i wracamy na naszą kwaterę. Popołudniu robimy sobie spacerek na punkt widokowy Högklint, wracamy przez Vibble, zahaczamy o sklep (138 SEK) i idziemy spać.
Stan kasy: 759 SEK
Stan karty biletowej: 150,8

zrekonstruowana IX-wieczna wioska wikingów koło Tofty - Vikingabyn

zniewolona Apo na tle zrekonstruowanej wikińskiej wioski Vikingabyn

w drodze na Högklint – najbardziej spektakularny klif na Gotlandii (ponoć)

idąc krawędzią klifu, 46 metrów do morza bym leciała
Dzień 10 – 04.09
Wracamy do Visby, żeby stamtąd przetransportować się autobusem do Krusmyntagården - ogrodu ziołowego z 200 gatunkami roślin. Niestety wegetacja robi swoje i ogród o tej porze prezentuje się co najwyżej miernie. Nie mniej mają tam fajny sklepik, w którym można kupić gotowe mieszanki ziołowe do zalania wódą


Atlas (?) dźwigający świat w Krosmyntagarden; w ogóle jest to bardzo popularna ozdoba ogrodów przydomowych na Gotlandii

mocno zachęcający przyogrodowy sklepik
Dzień 11 – 05.09
Idziemy na terminal promowy i zostawiamy w szafkach wszystkie graty – zabieramy ino małe plecaczki i EDC. Zwiedzamy Visby - całe miasto jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Pierwsze kroki kierujemy do Museum Visby, gdzie oglądamy historię wyspy (nieraz krwawą) i podziwiamy, jak rozwijała się tam kultura. Następnie udajemy się do Botaniska trädgården – obszernego ogrodu-parku z ciekawymi okazami roślin (również trującymi). Po ogrodzie drepczemy zobaczyć część murów obronnych starego miasta. W centrum oglądamy stare, zniszczone kościoły i katedry, z których największe wrażenie wywarła na mnie S:ta Katrin. Przekąszamy coś na mieście, popijamy jakimiś % i udajemy się na Galgberget – Wzgórze Skazańców, gdzie niegdyś, jak sama nazwa wskazuje – wieszano ludzi. Wracając robimy zakupy za całą resztę kasy – głównie pamiątki dla rodziny. Zmierzamy na terminal a terminal… zamknięty. Zmierzch już zapadał, nigdzie żywej duszy a nasze graty zamknięte na klucz gdzieś w budynku. Niewiele myśląc wyjęliśmy worki na śmiecie i udaliśmy się do naszego „lay-bay’a” na obrzeżach. Worki wypełniliśmy trawą i na takich prowizorycznych siennikach przeczekaliśmy noc w kiblu dla niepełnosprawnych


eksponaty w Museum Visby

niektóre eksponaty można przymierzać


Botaniska trädgården w Visby założony w 1923 roku, na jego 175-hektarowym obszarze rośnie 16 000 gatunków roślin[size]

kościółek S:t Olf zbudowany na początku 1200 roku w parku Botaniska trädgården

jedna z baszt w średniowiecznym murze otaczającym Visby

Ruiny kościoła S:ta Katrin w Visby

rezerwat przyrody - wzgórze skazańców na obrzeżach Visby; najprawdopodobniej było w użyciu do 1845 roku
06.09
O świcie zrywamy się i idziemy na terminal. Bierzemy graty i kimamy jeszcze dwie godzinki. W końcu wsiadamy na prom, płyniemy do Nynashamn. Robimy zakupy za ostatnie kilka SEK , gotujemy zupkę chińską w przyportowym parku i wsiadamy n a prom do Gdańska. Na pokładzie tym razem masa osób. Pełno cyganów. Jednak zmęczeni w końcu zasypiamy.

żarcie, które dostaliśmy od Hejtynietego, jak zawitał do nas do Gdyni
07.09
Docieramy szczęśliwi do Polski, do Gdańska
PODSUMOWANIE
Wyspa jest prześliczna i ma milion zakątków, w których się można schować i spokojnie przekimać. Nikt nie zwraca na to uwagi, nikt nie robi problemów, za to wielu jest chętnych do pomocy. Tabliczki informacyjne przy atrakcjach turystycznych często są tylko po szwedzku, więc warto mieć ze sobą dobry słownik polsko-szwedzki. Piwa dostępne w sklepach są bardzo niskoprocentowe, po bardziej wyskokowe napoje trzeba się udać do specjalnego sklepu. Pogoda nam dopisywała (prócz jednego dnia w sumie, no może półtora..), więc koniec sierpnia i początek września dobrze nadają się na wyprawę – jest ciepło i słonecznie, ale nie upalnie. Jednak większość atrakcji jest już zamknięta – zazwyczaj i tak można jakoś się dostać, ale to już nie to samo.
Generalnie mocno, bardzo mocno polecam!
Bonus:
Przykładowe żarcie:



Piwka:

