W ostatnią sobotę (30.03) korzystając z pogody wybrałem się na rozprostowanie nóg po zimowym zastoju

Plan nie był zbyt wyszukany, po prostu dotrzeć rowerem z domu nad zalew Chechło koło Tarnowskich Gór.
Rower od dwóch dni stał wyszykowany (wyczyszczony dokładnie, nasmarowany i z założonymi na sezon "cieplejszy" pedałami SPD) i tylko czekał na okazję do przetestowania.
Wystartowałem koło 9 rano. Asfaltem jechało się idealnie, piękna pogoda, dosyć ciepło bo ok. 4 stopnie na plusie, zero wiatru.
Problemy zaczęły się kiedy wjechałem w las gdzie było sporo śniegu a później w polne ścieżki gdzie było sporo błota.
Trochę ponad godzinę zajęło mi dotarcie nad sam zalew. Warto było się pomęczyć bo widok miałem całkiem ładny.
Starałem się wracać asfaltem, rzadko skręcając w lasy, całkowicie tym razem omijając polne ścieżki. I tak wróciłem do kolan uwalony błotem a rower domaga się powtórnego czyszczenia
Podsumowanie:
Dystans: 53.39km
Czas jazdy: 3:12h
[ Dodano: 2013-08-29, 10:41 ]
W dniach 14-18 sierpnia 2013 wybrałem się na pierwszą konkretną (i chyba ostatnią) w tym roku wyprawę rowerową.
Pierwotny plan zakładał podróż razem z Hejtynietym rowerem na trasie dom-morze-dom najkrótszą trasą w czasie maksymalnie 7 dni.
Ostatecznie dzięki uprzejmości kumpla i jego ojca załapałem się na darmowy transport autem (ja+rower+sakwy) do Frysztaku koło Krosna. Opcja była dla mnie na tyle kusząca, że wypad nad morze przełożyłem na kiedyś tam.
W czasie, który miałem do dyspozycji zaplanowałem przejazd z Frysztaku w Bieszczady a następnie wzdłuż południowej granicy do Zakopanego i Żywca a potem powrót do domu.

Plan udało się zrealizować. Po drodze non stop towarzyszyły mi piękne widoki, piękna pogoda i piękne podjazdy... no ale w końcu to były góry

Poznałem też kilka ciekawych osób.

Zachód słońca nad Sanem, tutaj nocowałem.
Starałem się w miarę możliwości jechać wioskami unikając dużych ośrodków turystycznych.
W większości miejsc w Bieszczadach i Beskidzie niskim było przyjemnie pusto, zero ludzi i samochodów. Miejsca typu zapora na Solinie i Zakopane przemknąłem jak najszybciej bo był straszny tłok. Kilkukrotnie jechałem szlakiem przez góry bo było dużo bliżej.

Widok na zalew w Solinie.
Po drodze nocowałem w "krzakach", ostatni nocleg zaliczyłem w fajnej chatce w górach niedaleko Szczyrku gdzie akurat urzędował Kamykus, Palowski i jeszcze dwóch kolegów, którzy poratowali mnie ciepłą kolacją i noclegiem. Miałem wtedy okazję pierwszy raz w życiu przespać się w hamaku kolegi Palowskiego(to nie jest reklama

), który okazał się niezwykle wygodny... kiedyś sobie taki kupie

Droga przez Beskid wyspowy.
Podczas tego wypadu postanowiłem nie używać izotoników a pragnienie gasić jedynie zieloną herbatą zalewaną na zimno a wieczorami relaksować się przy kubeczku ciepłego rooibosa.
Obie "herbaty" spisały się rewelacyjnie, zwłaszcza zielona, którą zalewałem kilkukrotnie (do 3-4 razy) zimną wodą.
Za nieodpłatne zaopatrzenie mojej "wyprawy" w zapas obu herbat serdecznie pragnę podziękować herbaciarni "
Czajnik" z Zabrza, którą swoją drogą gorąco polecam miłośnikom tego napoju.
Podsumowanie:
Przejechany dystans - 666,14km
Czas jazdy - 40:07
Suma podjazdów - 4210m
Spalone kcal - 20837
Trasa:
http://www.bikemap.net/en/route/2292961 ... a-granica/
Wszystkie zdjęcia:
https://plus.google.com/photos/11698737 ... l4uS85m7ew