Kobra pisze:W obu przypadkach chyba masz rozluźnienie
nie rozluźniaj się za bardzoKobra pisze:Wciągam już ponad 3 miesiące
konsekwentnie pozdrawiam
maciek
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
 bo ten wątek trwa od 13. 01. 2011r.
  bo ten wątek trwa od 13. 01. 2011r.
 Gratulacje panowie.
 Gratulacje panowie. 
 )
)hejtyniety pisze:JEŻELI KTOŚ ROZWAŻA RZUCANIE PALENIA POLECAM KSIĄŻKĘ ALLEN'a CARR'a]
A ja się nie zgadzam. Czytałam i mi nic nie dałaAbscessus Perianalis pisze:Zgadzam się z tym całkowicie. Posiadam ową i rzeczywiście świetnie buduje morale do rozpoczęcia nowego rozdziału pt. "nie palę". Potem już jest z górki.
 
  
 
To tak, jak z każdym innym nałogiem. Nie wolno już nigdy nic. I tyle.xenomorph pisze:Ale nie zmienia to faktu, że nawet jak sobie zapalę, raz na miesiąc, nie czyni ze mnie palacza.
 
  Palę już trochę czasu - pierwszą paczkę rodzice znaleźli, jak byłam w czwartej klasie podstawówki a potem było już tylko gorzej. Oboje rodzice palą, chociaż mama raz miała zryw i przestała z dnia na dzień (po ~dwóch latach wróciła). Najłatwiej jest zrzucić winę na rodziców - palaczy, ale to nie do końca tak jest (chociaż wychowywanie się w oparach i widok rodziców z petem w zębach nie pomaga) - znam też ludzi, których rodzice nie palili a oni zaczęli i palą do dziś. Sęk w tym, że kiedyś chciałam palić i teraz mam co chciałam..
 Palę już trochę czasu - pierwszą paczkę rodzice znaleźli, jak byłam w czwartej klasie podstawówki a potem było już tylko gorzej. Oboje rodzice palą, chociaż mama raz miała zryw i przestała z dnia na dzień (po ~dwóch latach wróciła). Najłatwiej jest zrzucić winę na rodziców - palaczy, ale to nie do końca tak jest (chociaż wychowywanie się w oparach i widok rodziców z petem w zębach nie pomaga) - znam też ludzi, których rodzice nie palili a oni zaczęli i palą do dziś. Sęk w tym, że kiedyś chciałam palić i teraz mam co chciałam..  
  
 "Trochu mnie z kontekstu wyrwałaś słoneczko", miałem napisać w pierwszej chwili, ale sprawdziłem i rzeczywiście nie dodałem w żadnym poście, że jest to książka-manipulacja, która poprzez setki powtórzeń wciska Ci do mózgu pewien sposób myślenia. (dokładnie tak jak "jeszteś żwycieńściom", tyle, że on jest na poziomie motywowania kóz i kurczaków) Gdzieś o tym pisałem, widać nie w tym temacie - może nawet nie na reconie. Natomiast wspomniałem o absurdalnym tłumaczeniu, które niszczy mózg, więc jeśli takowe się dopadło, to trzeba siły woli, żeby książką o ścianę nie pieprznąć. (ew. kompem) No bo jeśli tłumacz słowo 'pathetic' tłumaczy jako 'patetyczny', zaś autor używa rzeczonego dwa razy na stronę, w celu wzmocnienia efektu, to można zwariować. (a nie jest to jedyne słowo-paszczur w tym wydaniu) Tak czy siak, jak ktoś jest przekonany o chęci rzucenia palenia (przekonany o chęci, hahahaApo pisze:Abscessus Perianalis napisał/a:
Zgadzam się z tym całkowicie. Posiadam ową i rzeczywiście świetnie buduje morale do rozpoczęcia nowego rozdziału pt. "nie palę". Potem już jest z górki.
A ja się nie zgadzam. Czytałam i mi nic nie dała
W dodatku książka to ciągłe powtórzenia. Jeszcze tylko "jesteś zwycięzcą" brakuje na końcu każdej strony
 ), to ta książka mu pomoże, ino nie można do niej podchodzić sceptycznie, bo sceptycy napierdzą na nią z pogardą po przeczytaniu kilku stron. To nie jest miła lektura, która ma się podobać, to jest wmawianie sobie, że jest się żałosnym śmierdzącym pętakiem, który nie pali bo mu się to podoba, tylko bo jest narkomanem (i ten kretyński wywód o tym, że jeśli paliłoby się dla przyjemności to nikt nie paliłby więcej niż raz dziennie - nie wiem skąd to wytrzasnął, ale rzucając porównaniem - ewidentnie nie uprawiał nigdy seksu). Jeśli na kogoś nie podziała, to trudno, są inne sposoby - natomiast jak ktoś weźmie tę książkę na poważnie i z wiarą że pomoże, to pomoże.
), to ta książka mu pomoże, ino nie można do niej podchodzić sceptycznie, bo sceptycy napierdzą na nią z pogardą po przeczytaniu kilku stron. To nie jest miła lektura, która ma się podobać, to jest wmawianie sobie, że jest się żałosnym śmierdzącym pętakiem, który nie pali bo mu się to podoba, tylko bo jest narkomanem (i ten kretyński wywód o tym, że jeśli paliłoby się dla przyjemności to nikt nie paliłby więcej niż raz dziennie - nie wiem skąd to wytrzasnął, ale rzucając porównaniem - ewidentnie nie uprawiał nigdy seksu). Jeśli na kogoś nie podziała, to trudno, są inne sposoby - natomiast jak ktoś weźmie tę książkę na poważnie i z wiarą że pomoże, to pomoże. 
No to przynajmniej nie jestem sam.Apo pisze:Chcę rzucić, jak każdy palacz. I to nie tak, że nie mogę. Bo każdy może. Mnie po prostu rzucenie przeraża
 Willkommen in der Dunkelheit.
 Willkommen in der Dunkelheit.   
 To nie do końca tak. Ja najpierw postanowiłam, że rzucam i że zrobię to po przeczytaniu książki ("bo książka [...]**a", "bo miliard osób po niej rzuciło", "przeczytasz i rzucisz bez bólu"). Po przeczytaniu nie czułam się ani lepiej, ani gorzej, generalnie nic się nie zmieniło. Wszystko, co tam jest - wiem. Wszystko, o czym pisał - wiem. Wnioski, które wyciągał - znam.Abscessus Perianalis pisze:natomiast jak ktoś weźmie tę książkę na poważnie i z wiarą że pomoże, to pomoże.

Weź mnie nie straszApo pisze:ostatnio zasłyszałam, że palacz e-petów miał poważne problemy.. z wodą w płucach
