Zirkau pisze:W ubraniu wyglądasz dużo młodziej. wystarczyło rozebrać się do koszulki a potem kapielówek i od razu widzę, że masz siwe włosy i brodę

Dopiero teraz zrozumiałem o co Ci chodzi

Starość nie radość, mózg już nie pracuje tak szybko jak powinien
A teraz czas na kolejną część relacji, czyli zdjęcia z następnych dwóch dni.
Czwartego dnia mieliśmy w planach wybrać się do Kotliny Kłodzkiej. Chciałem zobaczyć Błędne Skały i Szczeliniec Wielki, a w ostatniej chwili dołożyłem do planu Jaskinie Niedźwiedzią. Postanowiliśmy zacząć od jaskini, bo przypuszczaliśmy, że jest krócej otwarta. Po przejechaniu niemal 200 km dowiedzieliśmy się, że potrzebne są rezerwacje. Tak to bywa, jak się wszystkiego wcześniej nie sprawdzi

Skoro już tam byliśmy postanowiliśmy czekać, żeby wepchnąć się na jakieś miejsca które się zwolnią. Po ponad godzinie udało nam się wejść. Przyznam szczerze, że jaskinia mnie trochę zawiodła. Na pewno wpływ na to miała liczba osób. 15 plus przewodnik to zdecydowanie za dużo żeby spokojnie sobie wszystko obejrzeć, a co dopiero zrobić kilka zdjęć. Poza tym samą jaskinię wyobrażałem sobie nieco inaczej, nieco bardziej przestronnie

. Gwoździem do trumny było to, że nie zdążyliśmy już nigdzie indziej, co nie ukrywam miało największy wpływ na moje zdanie o jaskini

. Błędne skały przywitały nas zamkniętym szlabanem. Wszystkiego nam się już odechciało i postanowiliśmy wracać do Szklarskiej, niestety przez Czechy. Nie polecam jazdy po Czechach w nocy. Żadnych ostrzeżeń o ostrych zakrętach, niemal żadnych ograniczeń prędkości i remont na remoncie. Na szczęście jechałem całą drogę za jakimś Czechem, który znał drogę i dokładnie wiedziałem kiedy trzeba zwalniać. Dzień zakończyliśmy w kiepskich humorach. Teraz fotki z jaskini.
[center]
[/center]
Piątego dnia postanowiliśmy jeszcze raz spróbować "podbić" Kotlinę Kłodzką. Wybraliśmy się ponownie przez Czechy (w dzień jeździ się zdecydowanie lepiej, Czesi nie "walą" długimi po oczach

). Pierwszy przystanek w Adrszpach gdzie odwiedziliśmy Teplickie Skały. Ciężko było trafić tam bez nawigacji i z atlasem samochodowym, gdzie docelowej miejscowości nie było na mapie, ale było warto

Widoki piękne, niemal oswojone kaczki podskakiwały za chlebem (zignorowaliśmy zakaz karmienia, nie mamy nic na nasze usprawiedliwienie:) ), no i teren niezbyt ciężki. Trochę stromych schodów było, ale Edyta nie narzekała

Potem ruszyliśmy z powrotem do kraju, a dokładniej do Błędnych skał. W końcu zdążyliśmy

Było strasznie mgliście, a może po prostu to były już nisko zawieszone chmury, ale pogoda idealna na zwiedzanie tego miejsca. Klimacik był niesamowity. Podobało nam się tak bardzo, że na pewno jeszcze kiedyś tu wrócimy. No chyba że przybędzie nam po 50 kg bo wtedy będzie ciężko się przecisnąć przez niektóre szczeliny

Szczeliniec sobie odpuściliśmy bo z dołu nawet nie było go widać. Już z punktu widokowego na Błędnych skałach nic nie było widać, więc jaki był sens wdrapywać się po schodach żeby zobaczyć wszechobecną biel

Do Szklarskiej Poręby wracaliśmy już naszymi, polskimi drogami. Może i dziurawe, ale przynajmniej wszędobylskie ograniczenia prędkości ostrzegają przed 180-cio stopniowymi zakrętami nad przepaścią
Na początek zdjęcia z Teplickich skał:
[center]
[/center]
A teraz z Błędnych skał:
[center]
[/center]
Na dzisiaj koniec, ale nie cieszcie się, jeszcze zdjęcia z dwóch ostatnich dni
