Dymarki Świętokrzyskie 2013

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Dymarki Świętokrzyskie 2013

Post autor: Mr. Wilson »

Wyobraźcie sobie, że to co widać na zdjęciach, to tylko nikła część tego co się wydażyło.
Świetnie zorganizowana impreza, kiermasze, pokazy, koncerty itd.
Bawiłem się doskonale.

Zdjęcia: https://plus.google.com/photos/10196130 ... banner=pwa
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Awatar użytkownika
jm48
Posty: 195
Rejestracja: 18 lut 2011, 00:46
Lokalizacja: Chęciny Czerwona G.
Płeć:

Post autor: jm48 »

Zdjęcia super - mam blisko, co roku się wybieram i... :oops: Szkoda tylko, że przepis na dobrej jakości (czyste) żelazo z dymarek uległ zapomnieniu. Nie dorastamy w tym temacie przodkom do pięt... :oops:
ślepy herbu ślepowron
Awatar użytkownika
Yahoda
Posty: 10
Rejestracja: 19 sie 2013, 12:43
Lokalizacja: Miedziana Góra
Tytuł użytkownika: syn marnotrawny
Płeć:

Post autor: Yahoda »

Ech, zazdroszczę, że widziałeś to wszystko od podszewki. Też jak jm48 mam blisko ale z braku czasu byłem tylko w niedzielę po południu. Zdążyłem akurat na pokazy legionistów i rozbiórkę pieców. Na szczęście mieliśmy wystarczająco czasu żeby przejść się po całym terenie i choć na chwilkę zajrzeć tu i ówdzie. W przyszłym roku mam nadzieję zabawić tam nieco dłużej.
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Co wybierasz?
Bramka nr 1 - oglądasz mecz sam w domu na ekranie telewizora
Bramka nr 2 - oglądasz mecz z kumplami na żywo na stadionie
Bramka nr 3 - masz możliwość zagrać w meczu

Ja wybrałem bramkę nr 3.

Tego typu imprezy to okazja do poznania i nauki, spotkania ludzi ciekawych, o dużej wiedzy, z różnych dziedzin.
Uzyskałem informacje o które gdzie indziej było by trudno, stąd też wynikły nowe kierunki działania.
Może to dziwić, że w XXI w. nie możemy odtworzyć procesu wytopu żelaza w dymarkach tak jak to kiedyś robiono.
Wybraliśmy inną drogę rozwoju zapominając o niektórych prostych i skutecznych metodach, takich zagadek z przeszłości jest więcej, i to jest interesujące.
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Annael9
Posty: 91
Rejestracja: 23 lis 2012, 18:25
Lokalizacja: spod lasu
Płeć:

Post autor: Annael9 »

Wiesz, Mr Wilson, wydaje mi się, że meczu nigdy nie powinno się samemu oglądać nawet w domu, bo kogo walnąć w plecy gdy nasi wygrywają albo nie? A poza tym nie wszyscy mają możliwość zagrania bezpośrednio w meczu, czasem nie ma wyboru, los zagra inną kartą i jest jak jest.
Ale dobrze, że są relacje i zdjęcia :-) Tamci, z tamtych wieków mieli swoje tajemnice ale relacje z wypraw raczej mogli składać ustnie, rzadziej na piśmie. Mamy fajnie :-D
To znaczy ty byłeś Barbarzyńcą, czyli kim? Miałeś stoisko z techniką ogniową czy jeszcze coś?
Najbardziej spodobała mi się chatka przy której wiszą zioła. Tu siebie czuję. Czyli w takiej społeczności mogłabym być zielarką, jeszcze interesowałoby mnie wyplatanie oraz przędzenie. Czy była tam prezentowana technika wytwarzania np płótna z pokrzywy?

coś takiego jak tu piszą? Płótno z pokrzywy
Coś się rozpisałam. Dziękuję za piękne fotki :-D
A poza tym wędrownik jesteś. Raz Wolin, raz Świętokrzyskie :D Podziwiam :-)
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Wiesz, z tym porównaniem to napisałem tak, jak ja to odczuwam.
Wiem coś o tym, że nie zawsze można samemu zagrać :-?

Tak barbarzyńcą, czyli mieszkańcem ziem nie objętych panowaniem Imperium Rzymskiego. Rola całkiem przyjemna :)
W nocy przy ognisku, gdy nastąpiła ''wędrówka ludów'' i integracja, ciekawie wyglądało gdy obok siebie zasiedli razem w strojach z epoki rzymianie, celtowe i barbarzyńcy.

Zajmowałem się głównie pokazami krzesania ognia, właściwe dla tego okresu było krzesiwo tradycyjne. Miałem krzesiwo wzorowane na znaleziskach kultury przeworskiej, kilka hubek i innych rzeczy. Ponieważ pokazy dotyczyły epoki żelaza więc musiałem ograniczyć wybór technik, dla zainteresowanych były pokazy ''na zapleczu''. Dla gości specjalnych miałem jeszcze kilka niespodzianek :->
Stanowisko dzieliłem z kolegą, dzięki temu mogliśmy się zmieniać i zajmować innymi rzeczami ;-)
Prócz pokazów ogniowych zajmowałem się kuchnią (rano, gdy było mniej zwiedzających), przerobiłem kilka kilogramów mąki na podpłomyki którymi częstowaliśmy wszystkich i wymienialiśmy np. na suszone rybki czy inne smakołyki. Gotowałem barszcz z barszczu jak zwykle, był razowy chleb żytni z olejem z rydzyka!
Do tego różne inne pyszne rzeczy.

Nasze miejsce było właśnie przy tej chatce zielarki, obok poletka z różnymi roślinami użytkowymi i chatą bez dachu. Na Dymarkach w tym roku nikt nie zajmował się prezentowaniem ziół bo w tym okresie nie było czegoś takiego jak zielarka, przynajmniej takie jest zdanie organizatora.
Do południa pod osłoną drzew był cień, później słońce mocno dawało się nam we znaki.
Kilka różnych funkcji mi przypadło m.in. jak miałem czas to opowiadałem zwiedzającym o wykorzystaniu roślin które rosły na poletku, czasami też zastępowałem brązownika.

Było na Dymarkach stanowisko tkaczki, gdzie można było podpatrzeć wiele rzeczy. Wyplatania nie widziałem. Próbowałem kupić ręcznie tkane na krosnach płótno lniane na wczesnośredniowieczny struj, niestety w Polsce nikt obecnie czegoś podobnego nie robi. To co można kupić to żałosne, maszynowo tkane imitacje.
Nie widziałem ani znam nikogo kto by robił u nas płótno z pokrzyw, to zbyt pracochłonne.
Na Wolinie co roku jest powroźnik który ma piękne sznurki z pokrzyw. Na wszelkiego tego typu imprezach są pokazywane techniki przędzenia ale z innych surowców np. lnu czy wełny. Technika ta sama tyle że surowiec inny. Co do włókien z pokrzyw to robiłem sam włókno a następnie splatałem z nich sznurki. Mogę potwierdzić, że to bardzo dobry surowiec do przędzenia.
Pięknie dziękuję za link.

Ten rok pod względem wyjazdów jest wyjątkowy, ale to jeszcze nie koniec.

Coś się rozpisałem :lol:
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 827
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

Mr. Wilson pisze:olejem z rydzyka
w końcu go ktoś ubił? Nie potruliście się?
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Olej z rydzyka (olej rydzowy) czyli olej z licznika siewnego "lnianki'' tłoczony na zimo ma ciekawy cebulowo-gorczycowy smak. Jedna z najstarszych roślin oleistych. Z chlebkiem pyszny.

Tobie pewnie by nie posmakował, już ze względu na sama nazwę :mrgreen:
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Annael9
Posty: 91
Rejestracja: 23 lis 2012, 18:25
Lokalizacja: spod lasu
Płeć:

Post autor: Annael9 »

:mrgreen: Właśnie dzisiaj straciłam znaczną część poranka aby zrozumieć jaki to olej i dlaczego tak się nazywa. To do niego odnosi się powiedzenie: "Lepszy rydz niż nic"
Potem chciałam się dowiedzieć jak oni mogli wytłaczać taki olej. W ogóle jak można wytłaczać olej np w "dziczy". Obejrzałam kilka stron, kilka filmików. Ogólnie to ludziska tak postępują, że z tego robi się postęp :lol: Ma taki maszynkę ręczną do wyciskanie oleju, ale ciężko jest mielić ręcznie więc wymyśla sobie do tego motorek itd
Znalazłam ciekawy film, który jak sądzę spodoba się i tobie MR. Wilson

Tłoczenie oleju lnianego

Ta olejarnia została zbudowana tak z 200 lat temu, ciekawe jak mogła wyglądać taka barbarzyńska :mrgreen:
Najbardziej mi się podobało jak ten człowiek powiedział, że tam była wspólnota, była wymiana dóbr, raczej bez posługiwania się pieniędzmi. Biznes zawsze wszystko psuje :-?
Zielona kuchnia też chyba była w użyciu, zwłaszcza, że nasze pyrki czy grule albo jeszcze jakoś inaczej to późny wymysł i to arystokratyczny. Prażono jakieś ziarna, zbierano rośliny i tu widzę taką osadę jako wspólnotę gdzie i dzieci i starcy mają swoje zajęcie np przy zbieraniu czy żmudnym przetwarzaniu roślin.
Możliwe, że przetwarzanie pokrzyw na płótno jest żmudne ale znalazłam w sieci wzmiankę, że wojska Napoleona przynajmniej ich część nosiła takie koszule, ponoć lekkie i przewiewne, oraz wojska hitlerowskie, co do nich to nie trudno sobie wyobrazić, że znaleźli osoby do przędzenia.
Ciekawe jest to co piszesz.
Awatar użytkownika
Yahoda
Posty: 10
Rejestracja: 19 sie 2013, 12:43
Lokalizacja: Miedziana Góra
Tytuł użytkownika: syn marnotrawny
Płeć:

Post autor: Yahoda »

Mr. Wilson pisze:Wybraliśmy inną drogę rozwoju zapominając o niektórych prostych i skutecznych metodach, takich zagadek z przeszłości jest więcej, i to jest interesujące.
Zgadzam się z tym w pełni. Postęp technologiczny doprowadził do tego, że staliśmy się zbyt wygodni, a robienie czegoś samemu zaczęliśmy traktować jako "nieopłacalne". Nie mówię, że postęp jest czymś złym. Jest konieczny i przydatny - bo choćby dzięki temu mogę teraz pisać na tym forum i dowiadywać, się rzeczy które inaczej mogłyby ulec zapomnieniu :) Ale nie można zapominać o dziedzictwie, które nasi przodkowie nam zostawili i które kiedyś pozwalało im normalnie funkcjonować.

Ja wychowałem się w domu gdzie tuż za płotem zaczynał się las, a z drugiej strony były łąki, pola i rzeka. Po podwórku chodziły kury, a w chlewiku siedziała świnka :) W ogródku rosły warzywa, w polu ziemniaki i zboże, a wodę brało się ze studni. Nie było supermarketów, a do jedynego w okolicy sklepu szło się spory kawałek drogi. W starym młynie była piekarnia i przepyszny chleb. Pamiętam, że jak czasem wyłączali prąd to siedzieliśmy przy lampie naftowej - ale to miało klimat :D Wtedy jakoś ten czas tak nie pędził. Potem zaczęło się MIASTO. Wytrzymałem ładnych parę lat, ale "ciągnie wilka do lasu". Teraz znowu mieszkamy na wsi. Co prawda w zupełnie innej okolicy niż kiedyś, ale znowu są łąki i pola i las niedaleko. I ognisko można na podwórku rozpalić i kiełbaskę upiec :) I szwenda się człowiek jak trochę wolnego i pokazuje dzieciom żeby nie znały takiego świata tylko z telewizji i internetu. A, że braki w wiedzy są :oops: to się wspomagam mądrością innych.

Mr. Wilson pisze:dla zainteresowanych były pokazy ''na zapleczu''
Dzięki temu "odkryłem" konyzę :mrgreen:
Awatar użytkownika
Blacku
Posty: 98
Rejestracja: 03 paź 2012, 20:46
Lokalizacja: Czestochowa/okolice
Gadu Gadu: 798183
Tytuł użytkownika: Blacku
Płeć:

Post autor: Blacku »

jm48 pisze:Zdjęcia super - mam blisko, co roku się wybieram i... :oops: Szkoda tylko, że przepis na dobrej jakości (czyste) żelazo z dymarek uległ zapomnieniu. Nie dorastamy w tym temacie przodkom do pięt... :oops:

Wybacz ze zwracam uwage ale co masz na myśli Kolego mówiąc "czyste żelazo" z dymarek. Nie jestem historykiem jednak staram się co nieco po swojemu robić i według moich informacji nic nie zostało zatracone. Tym bardziej ze pierwsze dymarki miały swój dmuch grawitacyjny i tam żelazo można było otrzymać wyłącznie w postaci gąbczastej, tj. żelazo było zmieszane z żużlem. Wsad do takiej dymarki stanowił węgiel drzewny, ruda w postaci błota która była zbierana z brzegów rzeki jest zawartosc była nizsza od syderytu podejrzewam oraz topniki w postaci kamienia wapiennego. Dopiero na drodze przekuwania mozolnego wykruszano żużel i rzekomo nawęglano poprzez taplanie w pyle z węgla drzewnego. Mozna zwrocic uwage na wyrob tamahgane w japonii ktory rowniez na pierwszy rzut oka jest podobny. Nie zmieniony od wielu wielu lat. Interesuje sie tematem i bardzo chętnie przeczytam o Twoich informacjach.
Awatar użytkownika
jm48
Posty: 195
Rejestracja: 18 lut 2011, 00:46
Lokalizacja: Chęciny Czerwona G.
Płeć:

Post autor: jm48 »

Nie pamiętam gdzie czytałem - chyba jednak nie w Echu dnia, że dokładna receptura uległa zapomnieniu, i żelazo otrzymywane z dymarek dziś ma się nijak do tego, co potrafili otrzymać nasi przodkowie. Pisałem wtedy niejako na świeżo, (po przeczytaniu) teraz muszę poszukać źródła... O ile pamiętam, był to artykuł napisany, przez osobę, która organizuje rzeczone Dymarki Świętokrzyskie od lat i stara się odtworzyć tą wcale nie tak prostą technologię... Czemu nie potrafimy odtworzyć procesu produkcji stali damasceńskiej? Niby wszystko wiadomo - a stal wychodzi nie taka...
ślepy herbu ślepowron
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Blacku pisze:Nie jestem historykiem jednak staram się co nieco po swojemu robić i według moich informacji nic nie zostało zatracone.
Próby odtworzenia pełnego procesu wytopu żelaza w prymitywnych dymarkach są prowadzone na całym świecie od kilkudziesięciu lat.
Mimo to do tej pory nie potrafimy dojść do poziomu naszych przodków - odsyłam do literatury.

Co tam wiedza i doświadczenie profesorów, przyjedź na przyszłoroczne Dymarki i zawstydź wszystkich swoją ''wiedzą''.
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Awatar użytkownika
Kapitan Apteka
Posty: 196
Rejestracja: 09 sty 2013, 19:26
Lokalizacja: Tychy/Kielce
Tytuł użytkownika: kundelbury
Płeć:

Post autor: Kapitan Apteka »

Szanowny Mr. Wilsonie

Mam serdeczną prośbę, którą zapewne wyartykułuję również wolę kilku innych użytkowników. Czy jako "bywalec" mógłbyś, choć od czasu, do czasu dać cynk o zbliżającej się imprezie tego typu? Akurat dymarki znam, lecz przeglądając twoje posty i relacje bardzo optymistycznie jawi się mnogość podobnych imprez.

Z pozdrowieniami

KA
„Maszerować to prześcignąć własny cień. To móc wyprzedzić samego siebie, pozdrawiając się uprzejmie."

https://plus.google.com/photos/10564546 ... qIusitLKOQ
Awatar użytkownika
Blacku
Posty: 98
Rejestracja: 03 paź 2012, 20:46
Lokalizacja: Czestochowa/okolice
Gadu Gadu: 798183
Tytuł użytkownika: Blacku
Płeć:

Post autor: Blacku »

Mr. Wilson pisze:
Blacku pisze:Nie jestem historykiem jednak staram się co nieco po swojemu robić i według moich informacji nic nie zostało zatracone.
Próby odtworzenia pełnego procesu wytopu żelaza w prymitywnych dymarkach są prowadzone na całym świecie od kilkudziesięciu lat.
Mimo to do tej pory nie potrafimy dojść do poziomu naszych przodków - odsyłam do literatury.

Co tam wiedza i doświadczenie profesorów, przyjedź na przyszłoroczne Dymarki i zawstydź wszystkich swoją ''wiedzą''.

Moja wiedza jest bardziej praktyczna niż teoretyczna, więc w moim mniemaniu jest raczej płytką i tylko tą którą sam od siebie wymagam. Po resztkach wyrobów jakie udaje nam sie wykopać w jakims tam dobrym stanie widać ze jest to bardziej kiepska blacha niż stal wysokogatunkowa. Mam na mysli to co znajdowalismy na terenie europy srodkowej, konfrontując to z wiedza na temat dymarek również z tych terenów. Oczywiscie nie stawiam mojego zdania jako jedynej slusznej drogi. Po prostu znam proces historyczny a tym bardziej współczesny. Z jedynymi wątpliwościami jakimi się spotkałem są te dotyczące budowy samego pieca. Nie wiem jak były budowane te na festiwalu ale spotkałem się z teorią ze były budowane na podstawie na wpół wydrązonego pienia bądź nadpróchniałego, który był okładany glina. Dzięki tej budowie wytwarzał sie gaz drzewny który pomagał redukować rude. Spotkałem się jednak nie raz z określaniami historyków (czyli humanistów w większosci) które to z fascynacją opowiadają jak bardzo technologia naszych przodków była zaawansowana, niestety są to często błędne stwierdzenia. Chocby spoglądając na to z tej strony, że skoro mamy proces który jest swietny to po prostu go wykorzystujemy, ewentualnie unowocześniamy. nie ma powodu go porzucać. Wystarczy spojrzeć na japonie i sztuke wytopu tamahagane, proces jest w miare możliwosci doskonały, jest taki do jakiego doszli przodkowie krainy kwitnącej wiśni.
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Kapitan Apteka pisze:Mam serdeczną prośbę, którą zapewne wyartykułuję również wolę kilku innych użytkowników. Czy jako "bywalec" mógłbyś, choć od czasu, do czasu dać cynk o zbliżającej się imprezie tego typu? Akurat dymarki znam, lecz przeglądając twoje posty i relacje bardzo optymistycznie jawi się mnogość podobnych imprez.
Nie widzę sensu takich działań.
Pisałem na forum gdzie w tym roku się wybieram, zero zainteresowania.
Imprez o podobnym charakterze jest w ciągu roku kilkadziesiąt (nie liczę imprez zamkniętych dla publiczności) w całej Polsce.
W większości odbywają się one cyklicznie w stałym, z góry wiadomym okresie, wystarczy śledzić ogłoszenia internetowe.

Blacku, właśnie Dymarki mają jak najbardziej charakter praktyczny. Tutaj wszyscy chcą uzyskać określony efekt, sprawdzić teorie.
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Awatar użytkownika
Blacku
Posty: 98
Rejestracja: 03 paź 2012, 20:46
Lokalizacja: Czestochowa/okolice
Gadu Gadu: 798183
Tytuł użytkownika: Blacku
Płeć:

Post autor: Blacku »

Mr. Wilson pisze: Blacku, właśnie Dymarki mają jak najbardziej charakter praktyczny. Tutaj wszyscy chcą uzyskać określony efekt, sprawdzić teorie.


Dokładnie, rozumiem i się zgadzam, jednak teorią trzeba nazwać: w małych kominkach z gliny opalanych węglem drzewnym i wykorzystując grawitacyjny dmuch jestesmy w stanie zredukować tlenek zelaza do stopu zelaza z węglem. Moja wiedza polega na : w dymarkach w zamierzchłych czasach otrzymywana zelazo. Chociaż chciałbym pewnego dnia postawić taką dymarke. Jak czas pozwoli napewno to zrobie, chociaz nie wiem czy znajde odpowiednią rude, nie wiem czy zadziala na syderycie.
Awatar użytkownika
jm48
Posty: 195
Rejestracja: 18 lut 2011, 00:46
Lokalizacja: Chęciny Czerwona G.
Płeć:

Post autor: jm48 »

Blacku pisze:na wpół wydrązonego pienia bądź nadpróchniałego, który był okładany glina.
Blacku - pisz po polsku, szanuj nasz język i to forum - w sumie mógłbym zacytować cały Twój post. Ale tych pień (anielskich?) zamiast pnia - już nie daruję. icon_twisted

Z innej beczki - prymitywna była ta technologia, bo była. Jednakowoż po setkach lat doświadczeń, wiedzy przekazywanej z ojca na syna, jakość żelaza uzyskanego w dymarkach, które teraz próbujemy ponownie uruchomić - była lepsza - niż to co teraz starając się odtworzyć proces potrafimy osiągnąć w 21 wieku... Tymi samymi metodami przy całej wiedzy metalurgicznej i chemicznej dostępnej dziś, i tu jest zagwozdka. Bo nie tylko my próbujemy i nie tylko nam nie wychodzi... Moja Góra Czerwona - myślę, że od związków żelaza. Cała gleba taka... Geologiem nie jestem - popytam, bo od jasnego gwinta przyjeżdża ich do kamieniołomu Zygmuntówka (przeszkadzają strzelać). Będziesz miał ochotę - zrobimy razem jakieś wytwory - dymarkowo-podobne, zaprosimy koleżanki i kolegów. Może być fajnie.
Z jakiej giwerki strzelasz? Oczy już nie te... :oops:
ślepy herbu ślepowron
Awatar użytkownika
Blacku
Posty: 98
Rejestracja: 03 paź 2012, 20:46
Lokalizacja: Czestochowa/okolice
Gadu Gadu: 798183
Tytuł użytkownika: Blacku
Płeć:

Post autor: Blacku »

Wybacz jm 48 nie chciałem urazić, mam jakaś lekka dysleksje i nigdy nie przykładałem wagi do ortografii czy interpunkcji. W obecnym momencie nie przekonują mnie aktualne "trendy" dotyczące Polskiego języka. Niegdyś pisaliśmy "y" zamiast "i" a słów które wyszły z użycia bądź zostały zastąpione innymi jest od groma. Coś mi podpowiada że to co mi mówią np poloniści to nie jest naturalne. Tak jak to ze muchomor czerwony jest trujący. Nie jest i jest bardzo smaczny w postaci suszonych chrupek.


Odnośnie rudy, błoto używane w dymarkach było jakieś nadrzeczne, więc podejrzewam że jakaś flotacja bądź sedymentacja osadów, jakaś wstępną obróbkę powodowała.

Strzelam z merkela dubeltówki 12, jakiegoś ruskiego .223 REM i takiego składaka kupionego po myśliwym, lufę ma ponoć od mauzera po jakiś przeróbkach a reszta z mniej znanego austriaka.

Problem z czasem mam dość duży, nie wyrabiam się ale można by było spróbować zrobić coś takiego w przyszłe lato. Najlepiej jak będzie upalne żeby temp powietrza była jak najwyższa. Sam już piec postawiłem a nie mam czasu na rozruch, technologicznie jest tylko o jedną generacje młodszy od dymarek.
Awatar użytkownika
jm48
Posty: 195
Rejestracja: 18 lut 2011, 00:46
Lokalizacja: Chęciny Czerwona G.
Płeć:

Post autor: jm48 »

Blacku pisze: Tak jak to ze muchomor czerwony jest trujący. Nie jest i jest bardzo smaczny w postaci suszonych chrupek.
Jest trujący - uwierz na słowo. Nie tak jak sromotnikowy, wiosenny i jadowity (czyli śmiertelnie), ale jest. Co prawda trzeba go zjeść naprawdę dużo, żeby zaszkodził (coś około kilograma). Jest smaczny - to prawda, ale z chrupkami bym uważał - w suszu łatwo przekroczyć dl50 (dosis letalis 50% - ilość powodującą śmierć u połowy populacji) - duża koncentracja związków chemicznych powstaje w procesie suszenia.
Wracając do tematu zawsze myślałem, że w dymarkach używano tzw rudy darniowej - fakt z wilgotnych miejsc - ale o rzekach jako miejscach uzysku rudy darniowej nie słyszałem :shock:
Wiki mówi - Ruda darniowa – powstająca na torfowiskach i innych podmokłych terenach skała osadowa o niewielkiej zawartości żelaza (w postaci limonitu). Na terenie Polski dość powszechna, w celu uzyskania żelaza przetapiana była już od III w. p.n.e. i aż do XX w. (początkowo w piecach dymarkowych).
ślepy herbu ślepowron
Awatar użytkownika
Blacku
Posty: 98
Rejestracja: 03 paź 2012, 20:46
Lokalizacja: Czestochowa/okolice
Gadu Gadu: 798183
Tytuł użytkownika: Blacku
Płeć:

Post autor: Blacku »

Tak o tej darniowej też słyszałem, tylko jakaś publikacja przeczytałem o tym pniu i tam również była wysnuta teza o tym mule rzecznym, to stara książka była.

Wiadomo, wszystko jest trujące w nadmiarze. Sól kuchenna i to wcale nie w dużej ilości, z przypraw dnia codziennego. Ale muchomor suszony odpowiednio przygotowany i z odpowiednim czasem leżakowania może być jedzony prawie jak chrupki kukurydziane. Wiadomo również że nie dla każdego, tak jak nie każdy trawi laktozę albo jest uczulony na orzeszki. Dawnymi czasy gdy było go mniej w niektórych rejonach można było wymienić jeden owocnik na renifera! Prawdopodobnie ma więcej zastosowań niż jako składnik szamańskich mikstur i kulinarnych. Mimo wszystko wg mnie jeden ze smaczniejszych grzybów godny polecenia.
Awatar użytkownika
Kapitan Apteka
Posty: 196
Rejestracja: 09 sty 2013, 19:26
Lokalizacja: Tychy/Kielce
Tytuł użytkownika: kundelbury
Płeć:

Post autor: Kapitan Apteka »

Nie widzę sensu takich działań.
Pisałem na forum gdzie w tym roku się wybieram, zero zainteresowania.



Ok, Mr. Wilson, będziem szukać

Miałem, co prawda, bardziej na myśli podpowiedź, co do ważniejszych imprez, na które wg ciebie (z racji doświadczenia) warto się wybrać, niż zgłębianie twojego terminarza wyjazdowego.

tymczasem pozdrawiam serdecznie

KA
„Maszerować to prześcignąć własny cień. To móc wyprzedzić samego siebie, pozdrawiając się uprzejmie."

https://plus.google.com/photos/10564546 ... qIusitLKOQ
Mr.Bogus
Posty: 189
Rejestracja: 10 kwie 2012, 13:49
Lokalizacja: inąd
Płeć:

Post autor: Mr.Bogus »

jm48 pisze:Nie pamiętam gdzie czytałem - chyba jednak nie w Echu dnia, że dokładna receptura uległa zapomnieniu, i żelazo otrzymywane z dymarek dziś ma się nijak do tego, co potrafili otrzymać nasi przodkowie. Pisałem wtedy niejako na świeżo, (po przeczytaniu) teraz muszę poszukać źródła... O ile pamiętam, był to artykuł napisany, przez osobę, która organizuje rzeczone Dymarki Świętokrzyskie od lat i stara się odtworzyć tą wcale nie tak prostą technologię... Czemu nie potrafimy odtworzyć procesu produkcji stali damasceńskiej? Niby wszystko wiadomo - a stal wychodzi nie taka...
Chyba jest jednak postęp w odkrywaniu tajemnic wytopu żelaza w świętokrzyskich dymarkach:
Przełomowe odkrycie polskich archeologów: rozwikłali tajemnicę świętokrzyskich dymarek.

Po kilkudziesięciu latach badań nad starożytnym hutnictwem polskim naukowcom udało się wreszcie wytopić metaliczne żelazo w replice pieca sprzed 2 tys. lat. To sukces archeologii eksperymentalnej
- Prawdziwy przełom! Nareszcie efekty eksperymentalnego wytopu porównywalne są z tym, co znajdujemy na stanowiskach archeologicznych - cieszy się Andrzej Przychodni, archeolog i prezes Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego (ŚSDP).

Podczas doświadczenia przeprowadzonego 11 listopada naukowcom udało się uzyskać 8-9 kg żelaza z 50 kg rudy. Dla porównania dotychczas z 30-40 kg było to najwyżej kilkaset gramów metalu, i to nie najlepszej jakości.
http://wyborcza.pl/1,75400,15037513,Prz ... l#TRrelSST
Awatar użytkownika
jm48
Posty: 195
Rejestracja: 18 lut 2011, 00:46
Lokalizacja: Chęciny Czerwona G.
Płeć:

Post autor: jm48 »

Fajnie, że w 21 wieku, przy całym postępie chemii, metalurgii rozwikłaliśmy zagadkę, licząca kilka tysięcy lat :mrgreen: :564:
ślepy herbu ślepowron
ODPOWIEDZ