A później skończy się flamem...
Kłobuch pisze:"Sytuacja kiedy każda jednostka ludzka może doświadczyć tego samego albo zobaczyć to samo w tych samych okolicznościach co inny człowiek, to jest dopiero dowodem"

Albo ja jestem taki żałosny profan, że nie ogarniam wielkich myśli, albo ten koleś jest jakiś dramatycznie niepoważny i robi sobie po prostu jaja

Fakt. Gość nadaje na nieco dziwnej częstotliwości. Raczej chodzi mu o powtarzalność wyników doświadczeń. Na tym opiera się rzetelna nauka.
Co do wiary. No cóż. Każde losowanie dużego lotka jest obstawiane przez kilkadziesiąt tysięcy biednych emerytów. Załóżmy, że połowa z nich żarliwie modli się o wygraną. Wygrywa tylko jeden. Dla niego mieści się to w charakterze wymodlonego cudu. Reszta próśb ( wg. opinii innych wierzących emerytów ) nie została wysłuchana...
Naukowiec powie krótko: przypadek losowy.
xMaS pisze:cóż ... wiara jest dobrowolnym wyborem

(nie mylić z religią, to ta w której się najczęściej wychowujemy)
No prawie. Religie opierają się na wierze swoich wyznawców. Rodzimy się przecież jako czysta karta a w wierze mają wychować nas rodzice. Np. taki trzylatek wierzący w św. Mikołaja i powtarzający wykuty paciorek nie posiada świadomości wolności swojego wyboru. Ma natomiast naturalny odruch naśladowania dorosłych. Powtarza słowa, których znaczenia nie rozumie (np. przekleństwa). Później na jego wolny wybór ma wpływ kolejny naturalny odruch. Boimy się przecież odmienności i wykluczenia z najbliższej nam grupy. I to w sytuacji gdy samodzielnie nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie bytu materialnego. Ludzie zresztą są stworzeniami stadnymi powiązanymi ze sobą różnego rodzaju relacjami. To co robią to nic innego jak "owczy pęd". Niemniej czasem i wierzący dorośli bezkrytycznie podchodzą do przekazywanych im informacji. Dzięki temu rodzą się odłamy i sekty. Dzięki temu mogą tworzyć się nowe religie. Nawet religie czczące tego konia na wrotkach czy np. autentycznie istniejący kult cargo.
A nasza Nacja?
Powinna być wdzięczna religii i wierze katolickiej. Dzięki niej otrzymaliśmy podstawy państwowości. Gdybyśmy nie przyjęli jej swego czasu z Czech to nad Wisłą zamiast pięknej i śpiewnej słowiańskiej mowy, słychać byłoby niemieckie szwargotanie. W ten dyplomatyczny sposób niemiaszkom uciekł pretekst do przekazywania nam prawd wiary metodą miecza i topora.
Może religie we współczesnym świecie są reliktem, ale dzięki nim ludzkość:
- unikała anarchii gdyż religie tworzyły i egzekwowały podstawowe prawa, nakazy i zakazy
- unikała chorób i zaraz (nie wszystkie religie) wykonując rytualne czynności mające oczyszczać ciało czy też wstrzymując się od spożywania niektórych pokarmów
- tworzyła spójne grupy złączone jedną wiarą ( chociaż razem z tym pojawiły się konflikty na tle religijnym )
- znajdowała "wyjaśnienie" zjawisk, których rozum ówczesnych ludzi nie był w stanie ogarnąć
- zaczęła (przynajmniej w części) podchodzić bardziej krytycznie do prawd jej wpajanych i szukać rozwiązań na własną rękę
Nie myślę, że z konieczności nauka i religia są naturalnymi oponentami. W rzeczy samej, myślę, że jest bardzo bliski związek między nimi. Co więcej, myślę, że nauka bez religii jest kulawa, i odwrotnie, religia bez nauki jest ślepa. Obie są ważne i powinny współpracować "ręka w rękę".
Doszedłem - będąc dzieckiem całkowicie niereligijnych (żydowskich) rodziców - do głębokiej religijności, która jednak miała swój nagły koniec w wieku lat dwunastu.
/do przyjaciółki/
To oczywiście kłamstwo, co czytałaś o mojej religijności; kłamstwo które jest raz po raz powtarzane. Nie wierzę w osobowego Boga i zawsze otwarcie się do tego przyznawałem. Gdybym jednak musiał znaleźć w sobie coś, co miałoby aspekt religijny, to byłaby to bezgraniczna fascynacja strukturą świata, jaką ukazuje nam nauka.
Albert Einstein