Trzeba dodać odrobinkę żywicy sosnowej dla uzyskania kleistości i leśnego posmaku.mgr_scout pisze:Jeśli rozpadały Ci się bułki z mąki pszennej to z żołędziowej w ogóle by Ci sie nie trzymały kupy
Kwiat bzu czarnego w cieście
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
To się nazywa adaptacją enzymatyczną do nowych pokarmów. Typowa reakcja jak się zjada coś co nie znajduje się w codziennej diecie. Gwarantuje ci, że po regularnym spożywaniu takich pokarmów przez kilka tygodni, powiedzmy co 3-5 dni - reakcja mija. To samo zjawisko ma miejsce gdy przestawiamy się na dietę bogatszą w produkty roślinne po odstawieniu mięska i odwrotnie. Tak jest z roślinami strączkowymi, ziarnistymi, produktami z innych stref klimatycznych.
Mówiąc inaczej nasz układ trawienny ma swoje "przyzwyczjenia" - zaczyna małe rewolucje gdy dostaje coś czego się nie spodziewał.
Moja babcia też takie placki z kwiatami bzu robiła, co kontynuujemy w moim domu do dziś, jako stara tradycja. Zawsze to jakieś wzbogacenie i różnorodność. Zawsze to lepsze od syntetycznych dodatków smakowych z fabryk żywności.
Mówiąc inaczej nasz układ trawienny ma swoje "przyzwyczjenia" - zaczyna małe rewolucje gdy dostaje coś czego się nie spodziewał.
Moja babcia też takie placki z kwiatami bzu robiła, co kontynuujemy w moim domu do dziś, jako stara tradycja. Zawsze to jakieś wzbogacenie i różnorodność. Zawsze to lepsze od syntetycznych dodatków smakowych z fabryk żywności.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Za smakiem i zapachem kwiatów bzu nie przepadam (jest zbyt ... kwiatowy) ale robię soki i racuchy z owoców czarnego bzu bo pełno mi tego rośnie zaraz za płotem domku letniskowego i kusi. Ciasto takie jak na racuchy, daję troszkę sody aby było puszyste. Zamaczamy całą kiść bzu i smażymy. Jak się podpiecze z jednej strony to wyciągamy i trzymając za ogonek oddzielamy owoce od gałązek i dopiekamy z drugiej strony.
Można też owoce jeszcze przed smażeniem oddzielić od gałązek wyczesując je grzebieniem, tylko trzeba pamiętać by najpierw dobrze wyrobić ciasto a owoce wsypać na samym końcu i tylko troszeczkę zamieszać bo są delikatne.
Można też z czarnego bzu:
- zrobić z owoców posypkę do placków ziemniaczanych/blinów ze śmietaną ale nie przesadzać z surowymi owocami a jeszcze lepiej przed użyciem zalać je wrzątkiem,
- zrobić kisiel: zagotować wodę, dodać kilka łyżek skrobii ziemniaczanej rozmieszanej z zimną wodą i cukrem, na końcu wrzucić owoców (to jest dobre surwiwalowe jedzenie: garstka skrobii ziemniaczanej w woreczku potrafi zamienić znalezione kwaskowate i zimne jagody, bez, jeżyny w ciepły smaczny posiłek podnoszący morale),
- z owoców zrobić galaretki,
- dodać owoce jako składnik sałatek owocowych (tak jak w przypadku placków lepiej zalać gorąca wodą),
- dodawać jako składnik domowych win (ale nie jedyny i ze względu na sambunigrynę najpierw zagotowac owoce w wodzie na wino),
- kwiaty ususzyć i dodawać do herbaty dla ciekawego aromatu,
- sok z kwiatów: ugotować ze 2 litry wody z 1kg cukru, wrzucić kilkanaście kwiatów i 1 pokrojoną w plastry cytrynę ze skórką (dobrze chwile ją wygotować), mogą zamiast cytryny być 2 pomarańcze. Odstawić na 1- 2 dni w chłodne miejsce. Zlać do słoików przez sitko.
- sok z owoców.
Owoce muszą być czarne, jeśli sa zielone, to może brzuch boleć.
Surowy czarny bez zawiera substancję zwaną sambunigryną ( grupy glikozydów cyjanogennych - nie jestem taki mądry, właśnie przeczytałem na Wiki) ulega ona rozkładowi w toku obróbki termicznej.
W kilku książkach czytałem, że bez źle reaguje z mocnym alkoholem więc nigdy nie robiłem nalewki ale wydaje mi się, że to jest do przeskoczenia dzięki wcześniejszemu zagotowaniu owoców w niewielkiej ilości wody i zalewaniu spirytusem a nie wódką (aby nie wyszło zbyt słabe).
Jak z każdą inną rzeczą, z bzem nie można przesadzać. Ma on działanie napotliwe i moczopędne. Osoby mające problemy z nerkami powinny go unikać. Moim zdaniem nie należy go pić wieczorem podczas biwaku, bo możemy przepocić śpiwór i zmarznąć. Ponoć działa też przeczyszczająco ale ja tego nie zaobserwowałem.
Smacznego
[ Dodano: 2010-05-07, 10:16 ]
W moich okolicach są już piękne kwiaty czarnego bzu, więc polecam zrobić soczek.
W uzupełnieniu jeszcze jeden przepis:
1l wody zagotować z 0,5 kg cukru, jak cukier się rozpuści wyłączyć gaz i wrzucić z 10 kwiatów, kilka plasterków cytryny ze skórką (zawsze polecam cytrynę wpierw wyparzyć), dolać mały kieliszek (25 – 50 ml) octu jabłkowego. Zostawić na jakieś 2-3 dni w zacienionym miejscu w temperaturze pokojowej przykryte czystą szmatką by jakieś robale nie wlazły. Odsączyć i zlać do butelek. Powinno odstać kilka – kilkanaście dni przed spożyciem. Cytrynę można zastąpić pomarańczą. Można też dodać nieco miodu. Zamiast octu można też wlać białe wino ale w nieco większej ilości (pół szklanki na 1l wody?). Słyszałem też, że czasem gotuje się wodę z laską wanilii ale moim zdaniem zabije to smak (jednak nie próbowałem).
W weekend chciałbym też nastawić lemoniadę z małym „prądem” wg przepisu chyba z książki Ł. Łuczaja.
Można też owoce jeszcze przed smażeniem oddzielić od gałązek wyczesując je grzebieniem, tylko trzeba pamiętać by najpierw dobrze wyrobić ciasto a owoce wsypać na samym końcu i tylko troszeczkę zamieszać bo są delikatne.
Można też z czarnego bzu:
- zrobić z owoców posypkę do placków ziemniaczanych/blinów ze śmietaną ale nie przesadzać z surowymi owocami a jeszcze lepiej przed użyciem zalać je wrzątkiem,
- zrobić kisiel: zagotować wodę, dodać kilka łyżek skrobii ziemniaczanej rozmieszanej z zimną wodą i cukrem, na końcu wrzucić owoców (to jest dobre surwiwalowe jedzenie: garstka skrobii ziemniaczanej w woreczku potrafi zamienić znalezione kwaskowate i zimne jagody, bez, jeżyny w ciepły smaczny posiłek podnoszący morale),
- z owoców zrobić galaretki,
- dodać owoce jako składnik sałatek owocowych (tak jak w przypadku placków lepiej zalać gorąca wodą),
- dodawać jako składnik domowych win (ale nie jedyny i ze względu na sambunigrynę najpierw zagotowac owoce w wodzie na wino),
- kwiaty ususzyć i dodawać do herbaty dla ciekawego aromatu,
- sok z kwiatów: ugotować ze 2 litry wody z 1kg cukru, wrzucić kilkanaście kwiatów i 1 pokrojoną w plastry cytrynę ze skórką (dobrze chwile ją wygotować), mogą zamiast cytryny być 2 pomarańcze. Odstawić na 1- 2 dni w chłodne miejsce. Zlać do słoików przez sitko.
- sok z owoców.
Owoce muszą być czarne, jeśli sa zielone, to może brzuch boleć.
Surowy czarny bez zawiera substancję zwaną sambunigryną ( grupy glikozydów cyjanogennych - nie jestem taki mądry, właśnie przeczytałem na Wiki) ulega ona rozkładowi w toku obróbki termicznej.
W kilku książkach czytałem, że bez źle reaguje z mocnym alkoholem więc nigdy nie robiłem nalewki ale wydaje mi się, że to jest do przeskoczenia dzięki wcześniejszemu zagotowaniu owoców w niewielkiej ilości wody i zalewaniu spirytusem a nie wódką (aby nie wyszło zbyt słabe).
Jak z każdą inną rzeczą, z bzem nie można przesadzać. Ma on działanie napotliwe i moczopędne. Osoby mające problemy z nerkami powinny go unikać. Moim zdaniem nie należy go pić wieczorem podczas biwaku, bo możemy przepocić śpiwór i zmarznąć. Ponoć działa też przeczyszczająco ale ja tego nie zaobserwowałem.
Smacznego
[ Dodano: 2010-05-07, 10:16 ]
W moich okolicach są już piękne kwiaty czarnego bzu, więc polecam zrobić soczek.
W uzupełnieniu jeszcze jeden przepis:
1l wody zagotować z 0,5 kg cukru, jak cukier się rozpuści wyłączyć gaz i wrzucić z 10 kwiatów, kilka plasterków cytryny ze skórką (zawsze polecam cytrynę wpierw wyparzyć), dolać mały kieliszek (25 – 50 ml) octu jabłkowego. Zostawić na jakieś 2-3 dni w zacienionym miejscu w temperaturze pokojowej przykryte czystą szmatką by jakieś robale nie wlazły. Odsączyć i zlać do butelek. Powinno odstać kilka – kilkanaście dni przed spożyciem. Cytrynę można zastąpić pomarańczą. Można też dodać nieco miodu. Zamiast octu można też wlać białe wino ale w nieco większej ilości (pół szklanki na 1l wody?). Słyszałem też, że czasem gotuje się wodę z laską wanilii ale moim zdaniem zabije to smak (jednak nie próbowałem).
W weekend chciałbym też nastawić lemoniadę z małym „prądem” wg przepisu chyba z książki Ł. Łuczaja.
Nie nadaje się
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Tak jak Dąb powiedział. Technicznie Czarny Bez to coś zupełnie odmiennego niż Lilak Pospolity zwany potocznie "bzem".
- Kopek
- Posty: 1030
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Trochę odkopuję ale to już tak okresowo będzie chyba bo omawiane drzewka właśnie "zakwieciły". Tak więc się prezentuje moja wczorajsza kolacja w towarzystwie pani Robinii .
[center] [/center]
[center]A to orzeźwiający kompocik o poranku.[/center]
[center] [/center]
[center] [/center]
[center]A to orzeźwiający kompocik o poranku.[/center]
[center] [/center]
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- ArturZ
- Posty: 151
- Rejestracja: 21 sty 2012, 01:34
- Lokalizacja: Kurpie
- Tytuł użytkownika: Przechadzający się
- Kontakt:
No ja też w tym tygodniu jadłem te kwiaty smażone w cieście naleśnikowym, tylko, że byłem święcie przekonany, że to Akacja, a to Robinia akacjowa.Kopek pisze:... moja wczorajsza kolacja w towarzystwie pani Robinii .
...
A to orzeźwiający kompocik o poranku.
A kompocik, to też z kwiatów?
- Kopek
- Posty: 1030
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
ArturZ, widzę, że z łodyżkami smażyłeś. Zjadliwe to jest czy łodyżki odrzucasz. Ja odrywałem kwiatki od reszty .
Kompot jest banalny. Zostało mi trochę tych koszyczków więc zalałem je wrzątkiem, wycisnąłem cytrynę i odstawiłem na noc. Można posłodzić. Ale nie koniecznie.
Kompot jest banalny. Zostało mi trochę tych koszyczków więc zalałem je wrzątkiem, wycisnąłem cytrynę i odstawiłem na noc. Można posłodzić. Ale nie koniecznie.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- ArturZ
- Posty: 151
- Rejestracja: 21 sty 2012, 01:34
- Lokalizacja: Kurpie
- Tytuł użytkownika: Przechadzający się
- Kontakt:
Łodygi są za twarde, aby je jeść. Przy smażeniu są wygodne do odkręcania na drugą stronę (gołą ręką chwytałem i okręcałem), a przy jedzeniu służą za rączkę do trzymania Obgryzamy kwiaty w cieście a łodyga zostaje.
Szybko muszę spróbować kompotu twojego przepisu, bo już widzę, że kwiaty szybko opadać zaczęły.
Szybko muszę spróbować kompotu twojego przepisu, bo już widzę, że kwiaty szybko opadać zaczęły.
- acia1065
- Posty: 183
- Rejestracja: 29 lis 2011, 09:51
- Lokalizacja: małopolska
- Gadu Gadu: 3955209
- Tytuł użytkownika: Acia
- Płeć:
- Kontakt:
Bez czarny
Podobne racuchy można robić z bzu czarnego, a jaka nalewka...
"Człowiek jest tym, co je" Feuerbach
Znaczy, to znaczy zrobiłeś dzisiaj kotlety z kwiatów bzu? Mnie raczej obchodzi czy warto próbować robić kotlety z suszonych kwiatów bzu. Nazbierałam ususzyłam i czy nadaje się to jedynie na zdrowotną herbatkę?
W sezonie zrobiłam raz ale osmykałam same kwiatki bez łodyżek, żeby innych zachęcić. Ale ci inni nie chcieli
W sezonie zrobiłam raz ale osmykałam same kwiatki bez łodyżek, żeby innych zachęcić. Ale ci inni nie chcieli
Co do kotletów, co suszone kwiatostany bzu na pewno nie powinny zaszkodzić.Annael9 pisze:Mnie raczej obchodzi czy warto próbować robić kotlety z suszonych kwiatów bzu. Nazbierałam ususzyłam i czy nadaje się to jedynie na zdrowotną herbatkę?
Nie tylko na herbatkę. Możesz dodać do podpłomyków, sałatek, do zup jako przyprawę. Z innymi roślinami też tak można postępować. Wiadome, żeby tylko z ilością nie przesadzić zbyt dużą.
- acia1065
- Posty: 183
- Rejestracja: 29 lis 2011, 09:51
- Lokalizacja: małopolska
- Gadu Gadu: 3955209
- Tytuł użytkownika: Acia
- Płeć:
- Kontakt:
Bez lilak też ma kwiaty jadalne!NumLock pisze:Czy do tych wszystkich przepisów nadaję się również zwykły bez (z fioletowymi kwiatami)?
[ Dodano: 2013-06-01, 15:52 ]
Polecam ten blog .
"Człowiek jest tym, co je" Feuerbach
- Mr. Wilson
- Posty: 422
- Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
- Lokalizacja: xyz
- Płeć:
- Kontakt:
Ostatnio znajomy opowiedział mi swoją przygodę z bzem. Usłyszał, że kwiaty bzu można usmażyć w cieście naleśnikowym. Tylko nie do końca zrozumiał o jakim bzie mowa. Więc poszedł na ogródek i narwał kwiatów bzu, ale nie bzu czarnego tylko bzu lilaka (z białymi kwiatami). Po rozmowie ze mną i uświadomieniu swej pomyłki odnoście gatunków stwierdził, że danie z lilaka lepiej mu smakowały niż bzu czarnego.
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
A to ciekawe Czyli najpierw można się karmić lilakiem a potem bzem czarnym. Bo nie kwitną razem.
Ostatnio doszłam do wniosku, że smażenie kwiatów bzu czarnego w cieście jest czasochłonne. Na jakimś blogu, swego czasu, lecz nie pomnę na jakim widziałam przepis na babkę z pokrzywy. Postanowiłam więc zrobić babkę z kwiatami bzu.
Proporcje jakich użyłam:
1 szklanka mąki
około 100g kwiatów bzu (bez łodyżek ) ( tyle było posiekanej pokrzywy )
1/3 szklanki oleju ( tam było 100ml )
1/3 szklanki mleka
1 łyżka proszku do pieczenia
3 jajka
przyprawy ulubione - do bzu tylko dałam nieco cukru, kurkumy
forma mniej więcej 20/ 6 /9
Miałam taką aluminiową tacko-foremkę. Piekło się aż się upiekło, bo muszę palić w piecu w piekarniku to chyba 45min
Potem padał deszcz więc nie dało się wyjść więc spróbowałam czy udadzą mi si e pierogi z kwiatami bzu. Kwiat bzu z twarogiem coś tam dodałam cukier, kurkumę. można było dodać trochę tartej bułki, ale nie miałam. Można też dodać zmielonych płatków owsianych, ale koty spały i nie chciałam ich budzić elektrycznym młynkiem.
Pierogi jakoś się udały, smak lekki, nieco owocowy. Gdyby się dodało śmietany to byłyby bardziej pożywne, a tak to były deserowe.
Pozdrawiam
Ostatnio doszłam do wniosku, że smażenie kwiatów bzu czarnego w cieście jest czasochłonne. Na jakimś blogu, swego czasu, lecz nie pomnę na jakim widziałam przepis na babkę z pokrzywy. Postanowiłam więc zrobić babkę z kwiatami bzu.
Proporcje jakich użyłam:
1 szklanka mąki
około 100g kwiatów bzu (bez łodyżek ) ( tyle było posiekanej pokrzywy )
1/3 szklanki oleju ( tam było 100ml )
1/3 szklanki mleka
1 łyżka proszku do pieczenia
3 jajka
przyprawy ulubione - do bzu tylko dałam nieco cukru, kurkumy
forma mniej więcej 20/ 6 /9
Miałam taką aluminiową tacko-foremkę. Piekło się aż się upiekło, bo muszę palić w piecu w piekarniku to chyba 45min
Potem padał deszcz więc nie dało się wyjść więc spróbowałam czy udadzą mi si e pierogi z kwiatami bzu. Kwiat bzu z twarogiem coś tam dodałam cukier, kurkumę. można było dodać trochę tartej bułki, ale nie miałam. Można też dodać zmielonych płatków owsianych, ale koty spały i nie chciałam ich budzić elektrycznym młynkiem.
Pierogi jakoś się udały, smak lekki, nieco owocowy. Gdyby się dodało śmietany to byłyby bardziej pożywne, a tak to były deserowe.
Pozdrawiam