Szlak od dłuższego czasu miałem w głowie, jednak zawsze było nie po drodze aż w końcu się wybrałem. Zamysłem tej wędrówki było spakowanie się na lekko i stosunkowo szybkie przejście. Sprzęt - baza, to tylko 2,6 kg.
Z Kuźniak wystartowałem o 9.40, już po paru godzinach okazało się że śnieg nie topnieje tak szybko jak dotychczas mi się wydawało, a może zlekceważyłem góry pośród nizin? Krajobraz podczas odwilży zmieniał się z każdym kilometrem, co chwilę były wiosenne i zimowe odcinki. Zamierzałem przenocować w połowie długości szlaku, udało mi się zorganizować taki nocleg parę godzin wcześniej; mimo to zabrałem na szlak ze sobą karimatę i śpiwór na wypadek gdybym miał zatrzymać się wcześniej i nocować w lesie. Dystans który obrałem wiązał się z koniecznością drogi po zmroku. Ostatnie podejście na Radostową w śniegu wyjątkowo mi się dłużyło. O godzinie 20.40 melduję się w miejscowości Krajno Pierwsze.
Drugiego dnia zaczynam iść około 8.30, najpierw przez pola poza szlakiem do pobliskiego sklepu, wyposażyć się w wodę i jedzenie na cały dzień, bo dalej nie ma sklepu. Chwilę później wychodzę na Łysicę, cały szlak to jedno wielkie lodowisko, nie obyło się bez bliskiego spotkania z podłożem z powodu najzwyklejszego zapatrzenia się. Tego dnia mam do pokonania mniejszy dystans niż poprzedniego dnia, dlatego spokojnie sobie idę. Jest przyjemnie bo w większości lasem. Momentami pod lodem na szlaku płyną strumienie, tworzą się lodowe skorupy, w które łatwo wpaść. Szlakiem płynie rzeka ponad kostki wody, trzeba przeskakwiać i obchodzić, dużo błota, odwilż na całego. Zmiana na suche wkładki i skarpety poprawia komfort marszu na ostatnich kilometrach a nastrój poprawia śpiew ptaków budzących się do życia. W Gołoszycach jestem chwilę po 18.00 i kończę szlak ale to nie koniec przygody...
Podziękowania dla ziomeczka, który specjalnie po mnie przyjechał żebym od razu wrócił do domu, jednak to nie wszystko; nawet nie ruszyliśmy, bo silnik nie odpalił i czekaliśmy na lawetę i samochód z Brzeska.
Podsumowując szlak jest krótki i łatwy, dlatego lekko utrudniłem sobie nastawiając się na szybkie przejście, które zajęło prawie 33 godziny. Cieszy mnie to i jestem zadowolony że się udało.
Główny Szlak Świętokrzyski w 33 godziny
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Kopek
- Posty: 1030
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
W taką aurę pewnie łatwo o skręcenie kostki na tych kamieniach ale za to spokój na szlaku. Ja miałem tłumy.
Dzięki za relację.
Dzięki za relację.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Właśnie kamienie były przyjazne, skakałem po nich unikając lodu. Poza tym moje kostki są tak gibkie, że nigdy nie obawiam się skręcenia. Zawsze w szkole na wf chłopaki mi mówili jak dziwnie wykręcam nogi, jak ktoś stał plecami do mnie z piłką i trzeba było mu ją odebraćKopek pisze:W taką aurę pewnie łatwo o skręcenie kostki na tych kamieniach ale za to spokój na szlaku. Ja miałem tłumy.
W Paśmie Łysicy spotkałem 5 osób. Poza tym nikogo, prócz miejscowych. Jeszcze chyba 8-9 szczytów i Korona Gór Polski będzie w moim zasięgu. Ale nie robię tego celowo, to wina przypadku.
Musiałeś naprawdę zasuwać , że było ci ciepło w tym stroju
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Dąb, to prawda, tempo całkiem dobre, jak na takie warunki na szlaku to sam jestem pod wrażeniem. Poleganie na pamięci mięśniowej się u mnie sprawdza. Pierwszy dzień to 52km w 11h, drugi dzień spokojniejszy 43km w 9h45min. Ta cienka bluza to wełna merino, znalazłem ją we wrześniu na szlaku i służy mi bardzo intensywnie. Rano zanim się rozgrzałem miałem polar, przed zmrokiem też zakładałem polar. W plecaku była jeszcze kurtka puchowa Cumulusa. Ciepło było, natomiast od śniegu 'ciągnęło' po nogach, jednak w ruchu ciepło.