Ja preppers

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1016
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Ja preppers

Post autor: Kopek »

Ruszam z nowym projektem w moim życiu codziennym. A kto wie może pozostanie już on ze mną do końca moich dni na tym łez padole. Czas eksperymentu planuje na pół roku. Tematem jest: Przygotowanie siebie i swojej rodziny w możliwie najlepszy sposób na katastrofę.

Czym jest ta katastrofa?
Niedawno spotkałem się z terminem "survival nowoczesny". Chociaż interesuje się survivalem i bushcraftem już długo to preppersów traktowałem trochę jak maniaków przygotowujących się na atak zombie czy wojnę atomową. Tymczasem katastrofy naszego dnia codziennego mogą okazać się niezauważalne i bez znaczenia choćby dla naszego otoczenia. Np.: utrata pracy i brak płynności finansowej, choroba w rodzinie, brak prądu czy wody lub pożar. Lub jak pokazuje rok 2020 trzy tygodniowa kwarantanna. Sam pamiętam jak wiosną kierowany instynktem stadnym na wszelki wypadek dokupywałem żarcia i papieru toaletowego. Teraz się uśmiecham gdy sobie o tym przypomnę. Przecież można było się na to choć trochę przygotować i dać sobie więcej czasu na chłodny osąd sytuacji. Druga sprawa jest taka, że do tej pory nie zrobiłem nic by w jakiś sposób przygotować się na drugą falę cvida. Odpukać wirus przetacza się po mojej rodzinie bez ofiar. Ale co by było gdyby ... ? No właśnie. I stąd ten eksperyment. Nie mam zaplanowanego każdego tygodnia z osobna. Będę się uczył w trakcie. Chcę w możliwie najlepszy sposób przygotować swoją rodzinę na trzytygodniową kwarantannę w mieszkaniu lub do ewakuacji w razie sytuacji nagłej przy założeniu, że dom nie oszaleje na punkcie widma końca świata. A jeżeli (mam nadzieję) żadna katastrofa się nie wydarzy przygotowania nie wpłyną negatywnie na jakość naszego życia. Może któryś temat zachęci Was do poszukiwań i dyskusji. A może się ktoś przyłączy.

Polecam kanał Domowy Survival na yt i na początek dwa filmiki:





No to zaczynamy.

Tydzień I - Rachunek sumienia
0

Chłopaki z Domowego Survivalu zrobili już 10 lat temu taki eksperyment:
https://domowy-survival.pl/24-tygodnie- ... edz-cyklu/

W jednym z tygodni swoich zmagań zaproponowali listę pytań, które mają każdemu z nas uzmysłowić co tak naprawdę zagraża naszej rodzinie. Oto lista a moje wnioski za tydzień.

źródło: https://domowy-survival.pl/24t-tydzien-3-zadania/

1. Czy mieszkasz w dużym mieście? Duże miasto = ryzyko ataku jądrowego, zapaści systemu elektroenergetycznego czy ciepłowniczego, ale także wodociągów, poza tym ryzyko zamieszek i epidemii jest większe, niż na wsi.

2. Czy mieszkasz na parterze lub pierwszym piętrze? Zwiększa to ryzyko włamania, a w sytuacji kryzysowej tak naprawdę oznacza brak jakiegokolwiek bezpieczeństwa przed atakiem innych ludzi. Łatwiej zabarykadować klatkę schodową, niż zabić dechami okna balkonowe…

3. Czy mieszkasz w pobliżu towarowego dworca kolejowego lub portu rzecznego/morskiego? Czy nie przeładowuje się tam czasem toksycznych chemikaliów, które mogłyby skazić duży obszar? Czy ten dworzec nie jest dobrym celem dla ataku terrorystycznego albo bombardowania w czasie wojny? Czy nasz potencjalny wróg będzie miał dość kasy, aby używać tylko bomb naprowadzanych telewizyjnie lub laserowo?

4. Czy mieszkasz w miejscu, z którego można się łatwo ewakuować w dowolnym kierunku? Czy uciekając na wschód, dajmy na to, nie będziesz musiał przebić się przez duże miasto? A może mieszkasz blisko rzeki, na której najbliższy most (poza tym w Twojej miejscowości) jest 40 km dalej? Jeśli nawet nie zostanie zniszczony, może być łatwo zablokowany przez korek albo bandytów, którzy będą chcieli pobrać od Ciebie myto. Czy mieszkasz w dzielnicy odciętej od sąsiednich torami kolejowymi, która ma tylko kilka tuneli, przez które da się ją opuścić?

5. Czy niedaleko Ciebie nie znajduje się duży zakład przemysłowy? Rafineria, elektrownia, zakłady nawozowe, chemiczne, to świetne cele ataku terrorystycznego. Skutki jak w punkcie 3.

6. Czy Twój dom znajduje się przy głównej trasie między dwoma dużymi miastami? W razie czego tamtędy właśnie uciekać będzie większość ludzi z jednego lub drugiego miasta. A po drodze mogą wpaść na błyskotliwy pomysł by szukać pomocy u ludzi, którzy mieszkają w pobliżu.

7. Czy Twój dom leży na terenie zalewanym przez rzekę? Nawet tylko w czasie stuletniej powodzi? Zmiany klimatu mają przynosić coraz bardziej ekstremalne zjawiska pogodowe, więc pewnie i stuletnie powodzie zaczną się zdarzać częściej.

8. Czy dojazd do Twojego domu jest możliwy więcej niż jedną trasą? Czy droga, która koło niego przebiega, kończy się ślepo? Czy z działki można zjechać na więcej niż jedną drogę? Czy można uciec z niej przejeżdżając przez pole sąsiada, czy też jest to sad pełen drzew owocowych, którego nie pokonasz samochodem?

9. Czy Twój dom znajduje się na terenie ściśle zabudowanych przedmieść, o kiepskiej infrastrukturze komunikacyjnej? Czy domy postawione są tak blisko, że istnieje duże ryzyko szybkiego rozprzestrzeniania się pożaru? Czy w razie ewakuacji uliczki się nie zakorkują?

10. Jak odprowadzasz ścieki? Czy masz kanalizację? Czy masz szambo, które wymaga opróżniania co dwa tygodnie? Oba rozwiązania są złe, najlepsze są przydomowe oczyszczalnie ścieków, bo dają dużą autonomię. Czy masz gdzie postawić sławojkę albo toaletę kompostującą?

11. Jak ogrzewasz dom? Czy masz w domu więcej, niż jedno źródło ciepła? Czy uzależnione jest od więcej niż jednej sieci (np. kocioł gazowy z elektrycznym sterownikiem i elektryczną pompką – wysiądzie gdy zabraknie gazu albo prądu)? Czy możesz zgromadzić zapas paliwa do ogrzewania na kilka lat?

12. Skąd bierzesz wodę? Czy możesz zbierać deszczówkę? Czy masz własną studnię? Czy możesz wybierać wodę ze studni wiadrem lub pompą abisynką?

13. Jakie masz szanse na utratę pracy? Czy Twoja firma ma stabilną sytuację? Czy polityka zatrudniania w niej ludzi daje im szansę na umowę o pracę na czas nieokreślony? Czy Twoja firma albo własna działalność jest w niszy, która po kryzysie gospodarczym pierwsza w kolejności dostanie w łeb (np. dealerka nowych samochodów albo mieszkań)?

14. Jak wygląda obciążenie Twojego budżetu kredytami? Czy w razie utraty jednego etatu w Twojej rodzinie dacie radę utrzymać się przez co najmniej rok?

15. Czy masz zapas gotówki na kilka miesięcy? Czy wszystkie Twoje pieniądze leżą w jednym banku? Czy w razie runu na banki i bankomaty będziesz miał za co kupić chleb?

16. Czy masz jakieś specjalne potrzeby żywieniowe albo medyczne? Czy musisz być dializowany? Czy jesteś diabetykiem? Czy przyjmujesz jakieś wyjątkowe leki? Czy jesteś uczulony na jeden z najpopularniejszych pokarmów, na przykład na chleb albo na masło?

17. Czy Twój samochód jest w pełni sprawny? Czy możesz go uruchomić natychmiast, o każdej porze dnia i nocy? Czy uruchomisz go również zimą, przy dużym mrozie? Czy będzie to możliwe od razu, czy po kilku minutach, czy może musisz najpierw odnaleźć kogoś, kto Ci pożyczy prądu do rozrusznika? Czy działa w nim alternator i ogrzewanie? Czy wozisz w nim mapę okolicy i ładowarkę do komórki? Czy masz opony zimowe i łańcuchy?

18. Czy pracujesz, czy też Twój zawód to służba? Mam na myśli służbę wojskową, ale też policyjną? Czy możesz pozwolić sobie na to, by w razie czego pozostać w domu?

19. Czy masz uczynnych sąsiadów, czy też mieszkają obok Ciebie ludzie z kupą własnych problemów, którymi obarczają innych? Czy możesz na nich liczyć, by pomogli Ci w codziennych problemach? Czy są rozsądni, czy może są wiecznymi klientami opieki społecznej? Jakie masz z nimi układy?

20. Czy masz dość miejsca na działce, by założyć ogród, najlepiej permakulturowy? Czy możesz produkować choćby część własnej żywności? Czy możesz postawić na niej małą szklarnię (tunel foliowy), aby hodować bardziej wymagające rośliny? Czy masz gdzie przechować nadmiar żywności? Czy możesz zbudować sobie ziemiankę?

21. Czy masz pod domem piwnicę? Czy możesz dorobić do niej drugie wyjście, nie wymagające przechodzenia przez dom? A może jest połączona z garażem i drugie wyjście już jest od razu gotowe? Czy jest tam na tyle miejsca, by zamontować tam kilka rozkładanych łóżek, albo przerobić na łóżka półki?

Powyższa lista pytań w żaden sposób nie wyczerpuje tematu. Pytania pomocnicze (te niewytłuszczone) powinny nakierować Cię na mój tok myślenia. Poświęć 10 minut i odpowiedz sobie na te pytania, zobacz, co Ci wyjdzie.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
hejtyniety
Posty: 686
Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
Lokalizacja: Katowice
Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
Płeć:

Post autor: hejtyniety »

heh...

osobiście bardzo nie lubię słowa preppers, bo narzuca ono pewne tło do rzeczy, które dla naszych dziadków czy pradziadków były codziennością. Dwa czy trzy pokolenia wstecz większość osób wiedziała ile potrzebuje ziemniaków w piwnicy, ile węgla w kotłowni oraz potrafiła z dosłownie niczego zrobić niezbędne narzędzia itd.

Przygotowania to proces w którym nie liczy się tylko ilość tego co mały i teoretyczne wyliczenia. Żeby wiedzieć ile węgla potrzebujemy na sezon musimy znać piec w którym węgiel będzie palony - inaczej będzie pracował na miale, inaczej na orzechu a jeszcze inaczej na drewnie. Podobnie jest z jedzeniem - co z tego, że będę miał całe półki pełne produktów jeżeli nie będzie się dało z nich zrobić w miarę normalnych posiłków. Przykłady można mnożyć i rzadko kiedy rozwiązania które bardzo dobrze sprawdzają się w jednej rodzinie sprawdzą się u kogoś innego.

Na przykład dla mnie największym sukcesem zawodowym jest fakt, że nigdzie nie muszę jeździć autem. Niby pierdoła, ale diametralnie zmienia to podejście do bardzo wielu spraw.

Na placu mam delikatnie mówiąc [...] - dużo rzeczy się wala, pozornie wyglądają jak śmieci. Ale przykład wiosennego lockdownu pokazuje, że jednak mają swoją wartość - bez wychodzenia poza własny plac byłem w stanie zbudować wzniesione grządki czy przespawać bramę żeby bardzo odpowiadała moim wymaganiom.

Wiosenny lockdown to też był dla mnie test, czy spiżarnia którą posiadam ma sens praktyczny. I muszę powiedzieć, że sprawdziła się idealnie. Przez cały wiosenny lockdown byłem w sklepie raptem 3 razy. Co więcej tak weszło mi w krew unikanie sklepów, że nawet teraz, kiedy wszystko działa w miarę normalnie jeżdżę do sklepu co 4-6 tygodni. A do wyżywienia jest czteroosobowa rodzina. Sekretem okazało się trzymanie produktów w możliwie mało przetworzonej formie - z mąki mogę zrobić zarówno chleb jak i makaron, pizze czy langosze. Trzymanie gotowego makaronu, mimo, że bardzo wygodne, nie daje takiej swobody.

Ale bądźmy realistami - jeżeli się tak podzieje, że będą przewlekłe problemy z dostawami prądu czy innych dóbr które są teraz powszechne to żadne przygotowania nic nie dadzą, bo prawdopodobnie będziemy musieli stawić czoła zupełnie innym wyzwaniom i jedynym sposobem aby funkcjonować w miarę normalnie to powrót do plemiennego sposobu życia. Nigdy pojedyncza rodzina nie będzie miała takich możliwości jak cała wioska ;-)
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
BowHunter
Posty: 2
Rejestracja: 23 lis 2020, 17:41
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń
Tytuł użytkownika: Przygotowani Polska
Płeć:
Kontakt:

Post autor: BowHunter »

My nazywamy siebie po prostu Przygotowanymi (pisząc MY, mam na myśli siebie i mnie podobnych na innym forum). Słowo Preppers źle się nam kojarzy chociażby ze względu na Hamerykański YouTube, gdzie zdecydowana większość kopie schrony i zbiera dziesiątki sztuk broni palnej i tysiące sztuk amunicji. Hejtyniety trafił w punkt, gdyż jako jednostka nie możesz zdziałać nic - jedynie uprawianie jakiejś partyzantki może.

Bo gdyby tak przybliżyć się punktowi 20-setmu to do wykarmienia kilkuosobowej rodziny wystarczy 0,5 ha (5000 m2), mówię o produktach roślinnych przy obróbce ręcznej. Szpadel, grabie, haczka itd. Przy założeniu, że będzie jakieś zwierzę, trzeba powierzchnię zwiększyć. Kury, króliki, kozy - nieznacznie. Proponuję w planach uwzględnić krowę. Potrzebna powierzchnia znacząco wzrasta ale i możliwości też. Obecnie na jedną sztukę przeznacza się 1,5 ha wg UE. Przy dobrym planowaniu śmiało można ją ograniczyć o połowę. Czyli potrzeba około 1,2 ha. Krowa daje mleko, a przy jej pomocy też można uprawiać ziemię. Idzie wolno, ale lepiej tak wolno niż szpadlem szybko. Krowa pociągnie wóz, przyciągnie z lasu kłodę drewna, ostatecznie w największy mróz można się od niej ogrzać i nie zamarznąć na sztywno, udepcze i wymiesza słomę lub trociny z gliną na lepiankę, łajnem można uszczelnić dziury w ziemiance, a z braku drewna wysuszyć i w piecu spalić. Poza tym jest rezerwuarem dużej ilości mięsa, świeżego itp, itd.

Piwnica wyklucza ziemiankę, pod warunkiem że będzie duża. Wody nie magazynujemy w butelkach PET. Zapas pieniędzy trzymamy w niskich nominałach - nikt Ci z 500-złotowego banknotu nie wyda reszty i to nie dlatego, że nie będzie miał.

Bycie Przygotowanym wcale nie jest proste. Już na tym etapie utrzymanie ptactwa jest kłopotliwe dlatego, że co roku na samą paszę wydaję ok 1200 zł. Z czego 1/7 odleci z powodu chorób, drapieżników, innych czynników. Swoim 120-dziobom sypie 20 kg ziarna dziennie i jeszcze zostaje. Jak są małe to dużo paszy schodzi zarówno jedynki jak i dwójki potem. Jak podrosną to uśrutuję im trochę ziarna i wymieszam z paszą. Nie maczam śruty. Hoduję je na wolnym wybiegu, natnę im czasem zielska (jak nie zapomnę). Między wrześniem, a październikiem zaczynają nieść się młode kurki, stare już wyniosły się więc powoli idą pod nóż. Co roku mam zamrażarkę 350 litrów zapchaną "Kurzym napędem". Kurki pisklęta kupuję (w tym roku) po 3,64 zł za sztukę, a koguciki po 60 gr, z czego 60 sztuk mam z własnego chowu. Co do jaj, to przy takim zestawie daje mi to w porywach 30 sztuk dziennie.

W razie problemów z energią elektryczną (a często zdarzają mi się), mam agregat Fogo model FH 3001 R z niezawodnym silnikiem GC 200 produkcji Hondy. Nie jest za wielki, jego wymiary to 58 x 41 x 41 cm. Wypluwa z siebie 230V o natężeniu 12 A. Zbiornik mieści prawie 3,5 litra i pozwala agregatowi na nieprzerwaną pracę przez ok 2,5 godziny bez dolewania paliwa. Z dodatkowych bajerów ma jeszcze wyłącznik termiczny, wyłącznik braku oleju gdyby z jakiegoś powodu był wyciek z korpusu i system stabilizacji napięcia AVR. Jednakże poczytałem w internecie, że te wbudowane AVR'y radzą sobie rożnie - zdecydowałem się na zakup osobnego stabilizatora, który łączy w sobie dwa urządzenia - regulator napięcia i urządzenie przeciwprzepięciowe. Stabilizator o którym mowa to VOLT AVR - 3000VA. Jest to jeden z lepszych wyborów w swojej klasie cenowej (ok 400zł), ale nie najlepszy gdyby się tak dobrze zastanowić. Jego błąd napięciowy wynosi do 8% czyli jego napięcie wyjściowe może wynosić minimum 211,5V lub max 248,5 volta przy skaczącym prądzie 230V. Jest to duży błąd jeśli mówimy o delikatnych elektronicznych urządzeniach. Nie ma akumulatora, podpinasz go pod agregat i już. W środku jest ogromna cewka. Ma jedno wejście i trzy wyjścia – dwa gniazda i jedno kablowe. Do wyboru są dwa czasy opóźnienia. Standardowe 6 sekund magazynowania jeśli napięcie ma krótkie skoki, lub 180 sekund jeśli napięcie jest naprawdę niskie, lub skacze bardzo często. Ooooo... Można by jeszcze pisać a pisać.
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1016
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

No i wychodzi na to, że jestem w czarnej D. Mieszkanie w bloku na kredycie. W średnim mieście, z którego można się szybko ewakuować, ale w pobliżu giganta energetycznego. Mieszkanie na parterze. Narażone na kradzież. Ale w razie pożaru oprócz drzwi wejściowych mogę wyskoczyć jednym z sześciu okien. Auto sprawne; choć wąskie ulice w najbliższym sąsiedztwie. Brak choćby najmniejszej działeczki. Sytuacja pracownicza niestabilna. Narobiłem jednak sporo uprawnień i posiadłem trochę umiejętności więc nie załamię się w przypadku zmian. Sił mi jeszcze nie brakuje ale muszę popracować nad kondycją i wyeliminować kilka kontuzji. Pesel mnie już trąca w kolano. O sąsiadach nie chce mi się pisać :roll:
Cóż, mam pewnie jak połowa, albo i więcej, Polaków. W te największe katastrofy będę uzależniony od państwa, które niezwłocznie ruszy mi na ratunek i pomoże we wszelkich troskach :shock: :lol: Na te pomniejsze katastrofy mogę się przygotować.

BowHunter czy chodzi o boungler ?

Tydzień II - Woda
-0.5

Ponoć muszę liczyć od 3 do 5 litrów na osobę na dobę. Chcę się przygotować na trzy tygodnie. To w moim przypadku 420 litry (47 zgrzewek wody po 1,5l) :shock: Nie ma szans. Gdzie ja to zmieszczę.? Coś muszę przemyśleć.
...




p.s. Dzięki za dyskusję.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
soohy
Posty: 1084
Rejestracja: 26 lip 2010, 22:44
Lokalizacja: Małopolskie, Brzesko
Płeć:
Kontakt:

Post autor: soohy »

Kopek pisze:(47 zgrzewek wody po 1,5l)
Najbardziej praktycznie, to albo kilka beczek, albo baniaki 5-6l jak na zlotach/biwakach.
Awatar użytkownika
hycek
Posty: 348
Rejestracja: 04 mar 2016, 14:20
Lokalizacja: Śląsk
Gadu Gadu: 3364770
Tytuł użytkownika: hycek
Płeć:

Post autor: hycek »

Wydaje mi się że jednym z ważniejszych elementów zabezpieczania się jest dyskrecja.
No i popracuj nad ekipą mężczyzn(rodzina w pierwszej kolejności) jeżeli z sąsiadami nie masz najlepszych relacji. Przygotujcie się wspólnie i nikomu ani słowa.
,,- Mieszczuch jesteś.Twój porządek murami ogrodzony, tam też Twoje mądrości może i co warte. ''
Awatar użytkownika
Młody
Posty: 893
Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
Lokalizacja: Tychy
Gadu Gadu: 9281692
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Młody »

Tydzień II - Woda Te 5litrów to trochę na wyrost

Warto sobie wcześniej przegotować mapę okolicy z zaznaczonymi ciekami wodnymi, jeziorami itp.
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !

Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
BowHunter
Posty: 2
Rejestracja: 23 lis 2020, 17:41
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń
Tytuł użytkownika: Przygotowani Polska
Płeć:
Kontakt:

Post autor: BowHunter »

Kopek pisze: BowHunter czy chodzi o boungler ?
Ja wcześniej byłem na PPNie. Teraz założyliśmy sobie takie własne małe forum, a raczej staramy się zrobić z tego swoisty bank wiedzy. Forum zwie się PrzygotowaniPolska.pl

Co do wody pitnej na jedną osobę, to ogólnie przyjęta zasada brzmi 8x8. Co to oznacza? Otóż 8 szklanek po 8 uncji, czyli takie nasze 250 ml. Dwa litry wody pitnej na jedną osobę na dobę przy założeniu, że nie waży powyżej 100 kg w zupełności wystarczy. Chociaż nie ma przeprowadzonych badań, które wskazywałyby, że właśnie dokładnie taka ilość jest potrzebna. Zapotrzebowanie na wodę zależy od wielu różnych czynników. Ogólnie im więcej jesz tym więcej pijesz. Na 1 kalorię należałoby spożywać 1 mililitr wody. A zatem w zależności od tego jaki tryb życia prowadzisz możesz potrzebować od ok 1800 kcal do powiedzmy 3500 kcal. Więc Twoje zapotrzebowanie na wodę oscylowałoby w granicach 1,8 l do 3,5 l na dobę. Jednakże należy pamiętać, że wodę dostarczamy do organizmu także z posiłków - dlatego te umowne dwa litry to tak wystarczająco. Są osoby które wyliczają zapotrzebowanie wody ze względu na swój wzrost, ale nie popadajmy w paranoję. A zatem 2 litry na dobę x 3 tygodnie daje nam 42 litry. W marketach dostępne są butelki o pojemności 6 litrów, zatem 7 takich pojemników na jedną osobę wystarczy. Jednakże oprócz wody pitnej warto także uwzględnić wodę do utrzymania higieny, mycia naczyń, czy spłukiwania toalety - i tutaj nie jest już tak kolorowo. Mieszkając w mieszkaniu jedna osoba zużywa średnio 2 metry sześcienne, czyli 2000 litrów miesięcznie (kwestia sporna, jedni mniej inni więcej, nie zagłębiajmy się w szczegóły podaję przykład) - oczywiście wliczona w to jest także woda jaką zużywamy do przyrządzania potraw czy picia. I tutaj Młody bardzo trafnie przedstawił pomysł z przygotowaniem sobie mapy. Nikt (nie ważne czy jesteś osobą mieszkającą w bloku, czy w domku na wsi) nie jest wstanie zmagazynować odpowiedniej ilości wody dla wszystkich członków rodziny / mieszkańców. Dlatego dobrze jest ogarnąć sobie teren, przygotować tylko zapas wody pitnej i do gotowania, natomiast wodę wykorzystywaną do higieny i innych czynności regularnie dostarczać z dostępnych zbiorników wodnych.

Mam nadzieję, że nie walę tutaj smutami i jakoś przebiłeś się prze ten tekst.
Awatar użytkownika
soohy
Posty: 1084
Rejestracja: 26 lip 2010, 22:44
Lokalizacja: Małopolskie, Brzesko
Płeć:
Kontakt:

Post autor: soohy »

BowHunter pisze:Jednakże należy pamiętać, że wodę dostarczamy do organizmu także z posiłków - dlatego te umowne dwa litry to tak wystarczająco.
Jasne, tylko żeby przygotować te posiłki, przeważnie suche jedzenie, potrzebna też jest woda. ;-)
BowHunter
Posty: 2
Rejestracja: 23 lis 2020, 17:41
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń
Tytuł użytkownika: Przygotowani Polska
Płeć:
Kontakt:

Post autor: BowHunter »

Tak, ale posiłki przygotowywane w warunkach domowych rzadko kiedy są suche. Warzywa, owoce, mięsa zawierają już w sobie wodę. W sytuacji kryzysowej spożywanie posiłków suchych, które dodatkowo potęgowałyby zużycie wody na zasadzie "przepij bo się zapchasz", jest nieekonomiczne. Przyrządzając rybę na parze, woda która po niej pozostanie może być wykorzystana do zagotowania ziemniaków, a następnie użyta (w okresie zimowym) do zalania termofora, po czym przeznaczona jako zasilenie spłuczki toalety, lub do nawodnienia ogródka warzywnego. W tym momencie poruszamy się w temacie dostarczania wody z zewnątrz. Odfiltrowana i przegotowana woda z jeziora zapewni nam przygotowanie posiłku bez potrzeby zużywania zapasów wody pitnej. Dlaczego tak, a nie inaczej? Bo woda przegotowana traci swoje minerały, zatem szkoda byłoby wykorzystywać w celach gotowania tą zmagazynowaną w butelkach.
Jakub_P
Posty: 90
Rejestracja: 19 wrz 2018, 22:24
Lokalizacja: Dolny śląsk
Płeć:

Post autor: Jakub_P »

woda przegotowana traci swoje minerały
A taka informacja skąd pochodzi? Przez gotowanie raczej zwiększysz stężenie związków mineralnych w wodzie (choćby kamień).
A co do tego przygotowania zapasów wody to ciężko mi wyobrazić sobie sytuacje w której wodociągi przez dłuzszy okres (powiedzmy 3 dni) są nie sprawne bez zorganizowanych zastępczych zródeł wody (beczkowozy etc.) i jednocześnie nie panuje całkowita anarchia. A jeśli anarchia panuje to te wycieczki po wodę na jeziorko można sobie odpuścić, chyba że będzie to wyglądać jak przemarsz wojsk zaciężnych to wtedy ok ;-)
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1016
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

hycek pisze:jeżeli z sąsiadami nie masz najlepszych relacji
Tu już nie chodzi o relacje. Kopalnia i elektrownia jako najwięksi pracodawcy przez wiele lat utrzymywali ludzi i stworzyli naprawdę specyficzną społeczność. To się nadaje na niejedną pracę doktorską z socjologii.
BowHunter pisze:mam nadzieję, że nie walę tutaj smutami i jakoś przebiłeś się prze ten tekst.
Żartujesz? Krótko i na temat. Po twoim wpisie zrozumiałem tak naprawdę po co mi mapa, którą zaproponował Młody. Mam nadzieję, że będziesz mnie wspierał do końca eksperymentu.

Dzwoniłem do regionalnego wodkanu i dowiedziałem się, że miasto i okolice zasila jedno ujęcie wody. Gdyby zabrakło prądu u mnie w bloku lub na terenie ujęcia wody to woda dalej będzie lecieć bo ujęcie jest wyposażone w urządzenia podtrzymania napięcia. O planowanych przerwach w dostawie wody będą informować z dwu dniowym wyprzedzeniem administracje bloku. W przypadku długotrwałej awarii podstawione zostaną beczkowozy. Ale, kilka lat temu małże żyjące w zbiorniku ujęcia wodnego zamknęły się i zakazano używania wody w kranach w celach spożywczych. Cała sytuacja trwała około tygodnia i nie przypominam sobie by wysłane zostały jakieś beczkowozy.
Przy okazji dowiedziałem się, że mam w mieście dwa zdroje uliczne.
Co do magazynowania wody to planuje 16 zgrzewek wody po 1,5L. Co daje około 5,1L/os/7dni, 2,6L/os/14 dni lub 1,7L/os/21dni. Mam miejsce pod szafami zabudowanymi. Pod każdą mieści się około 5 zgrzewek.
Mapę oczywiście sobie przygotuję. Muszę przygotować też sobie jakiś baniak do przenoszenia wody. Zastanawiam się też: czy w razie naprawdę ciężkiej sytuacji zorganizować sobie narzędzia do otwarcia hydrantu w pobliskim parku?

Tydzień III - Żarcie
-1,5

Muszę znów wrócić do robienia zakupów raz w tygodniu. W razie kłopotów, pierwszego tygodnia zjedzone zostaną produkty szybko psujące się. W drugim tygodniu produkty o krótszym terminie ważności. Trzeci tydzień to zapasy z długim terminem ważności, które będą zabezpieczeniem na trudny czas. Zacząć wreszcie naukę pieczenia chleba. Co jednak gdy zabraknie prądu? Może jakieś suchary z długim terminem ważności?
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
BowHunter
Posty: 2
Rejestracja: 23 lis 2020, 17:41
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń
Tytuł użytkownika: Przygotowani Polska
Płeć:
Kontakt:

Post autor: BowHunter »

Jakub_P pisze:
woda przegotowana traci swoje minerały
A taka informacja skąd pochodzi?
Po przegotowaniu wody mineralnej, naturalne sole w niej zawarte stają się nieprzyswajalne dla organizmu (nie rozpuszczają się), przez co mogą (co w cale nie oznacza, że muszą) jak słusznie zauważyłeś powodować powstawanie kamieni - ale tych nerkowych. Poza tym woda po przegotowaniu traci tlen, co sprzyja rozmnażaniu się wszelakich kultur bakterii. Oczywiście nie od razu. Ponadto gotowana woda ukazuje właściwości wchłaniania substancji z naczynia w którym się znajduje.

Polecam artykuły dr Julie Harrison, specjalistki od spraw żywienia.

Kopek pisze:... Zacząć wreszcie naukę pieczenia chleba. Co jednak gdy zabraknie prądu? Może jakieś suchary z długim terminem ważności?
Polecam suchary specjalne SU-1 i 2, czyli pancerwafle - w razie potrzeby zastąpią młotek. Prąd i nauka pieczenia chleba nie jest niezbędna do przetrwania. Podpłomyki upieczesz na rozgrzanej blasze, pod którą będzie płonęło ognisko, lub jakiś płomień. Dużą blachę (dużą w sensie 40 x 25 cm) wystarczająco nagrzeją dwie kuchenki turystyczne / ekspedycyjne opalane paliwem stałym, lub płynnym. Oczywiście najlepszy efekt otrzymasz kładąc taki arkusz bezpośrednio na ognisku, ale to chyba nie wymaga tłumaczenia.
Jakub_P
Posty: 90
Rejestracja: 19 wrz 2018, 22:24
Lokalizacja: Dolny śląsk
Płeć:

Post autor: Jakub_P »

BowHunter pisze:naturalne sole w niej zawarte stają się nieprzyswajalne dla organizmu (nie rozpuszczają się)
jakie to niby zjawisko ma powodować że kationy/aniony po obróbce termicznej przestają się rozpuszczać w roztworach wodnych? Długo gotując wodę można co najwyzej doprowadzić do wytrącenia części związków mineralnych (roztwór przesycony) ale ten sam efekt (w pełni odwracalny) uzyskasz pozwalając części wody odparować w otwartym naczyniu w temp poojowej. No i ile trzeba by gotować wodę by uzyskać zauważalny efekt? w trakcie kilku minut zwykłego gotowania odparowuje może 2% objętości wody, czyli będziesz miał o te 2% wyższe stężenie minerałów w zagotowanej wodzie niż w wodzie nie zagotowanej. Różnica pomijalna, nadmiar i tak zostanie wydalony z moczem.
BowHunter pisze:powodować powstawanie kamieni - ale tych nerkowych.
No to się pogubiłem, albo sole stają się nie rozpuszczalne i zostają w formie osadu w naczyniu dzięki czemu jest ich w organizmie mniej. No i skoro są nie rozpuszczalne to nie mają prawa pojawić sie w nerkach, kamienie wytrącają się z moczu i aby jakieś substancje tam sie znalazły musiały wchłonąć się wpierw do krwioobiegu czyli zostały przyswojone przez organizm.
BowHunter pisze:Poza tym woda po przegotowaniu traci tlen, co sprzyja rozmnażaniu się wszelakich kultur bakterii. Oczywiście nie od razu.
ok, rozpuszczalność gazów w cieczach maleje wraz ze wzrostem temperatury ale w stygnącej wodzie w ciągu kilku godzin stężenie wróci do normy, zwyczajnie tlen z atmosfery się w niej rozpuści. No chyba że zamierzasz tę wodę zawekować ale i wtedy o bakterie nie musisz się martwić bo gotowanie już je zabiło
BowHunter pisze:Ponadto gotowana woda ukazuje właściwości wchłaniania substancji z naczynia w którym się znajduje
jasne, tylko w czym chcesz to gotować żeby było to w jakikolwiek sposób szkodliwe? Zresztą jeśli martwisz się o brak minerałów w wodzie to powinno ci to pasować, zawsze trochę kationów żelaza które jest niezbędnym człowiekowi makroelementem
BowHunter pisze:olecam artykuły dr Julie Harrison, specjalistki od spraw żywienia.
Sorry, samozwańcza specjalistka promująca medycynę alternatywną z bioenergoterapią i homeopatią na czele to imo wątpliwy autorytet.
BowHunter
Posty: 2
Rejestracja: 23 lis 2020, 17:41
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń
Tytuł użytkownika: Przygotowani Polska
Płeć:
Kontakt:

Post autor: BowHunter »

OK. Jestem programistą nie chemikiem, więc mogłem kilka rzeczy napisać inaczej iż chciałem. Nie rozpuszczają się w sensie nie przy przyswajają się w organiźmie. Naturalna woda mineralna (czyli ta o którą tutaj cały czas toczy się batalia), którą można kupić butelkowaną w markecie jest wodą podziemną bogatą w mikroelementy. Stężenie składników mineralnych w takiej wodzie powinno wynosić co najmniej 1000 mg na litr. W skład tych składników wchodzą wapń, magnez, wodorowęglany. W sklepach dostępna jest także woda źródlana, która będzie miała stężenie skałdników mneralnych kilka razy mniejsze niż mineralna, i stołowa która w sumie jest połączeniem wody źródlanej i mineralnej. Obróbka cieplna natomiast powoduje, że związki takie jak magnez, kwas węglowy, sód, potas ulegają zagęszczeniu, przez co w ludzkim organiźmie będą utrzymywać się przez dłuższy czas.

W czym gotować by woda wchłonęła właściwości dla nas niekorzystne? W garnkach aluminiowych na przykład. Napiszesz mi, że wszystkie są dziś anodyzowane. No ale w trudnych czasach nikt na to nie będzie zwracał uwagi. Możemy także wrzątek przelewać do naczyń z tworzywa i tutaj woda również spełni rolę "gąbki".

Co do wyżej wspomnianej, to nie jest ona moim autorytetem. Jako osoba przygotowana muszę zarządzać swoimi zapasmi w taki sposób bym mógł doczekać spokojnej starości. Przeczytałem kilka z jaj notatek, maja one odbicie wśród poradników zdorowtnych,c czy też zaleceń kucharzy co do tego jaką wodę wybierać do gotowania a jaką nie.

Jeśli dalej chcesz ciągnąć temat jaka woda do gotowania a jaka nie, to prszę załóż watek kulinarny. Tam będę wypowiadał się dalej, a tutaj nie zchodźmy niepotrzebnie z tematu.

Zapas wody mineralnej mam na tydzień. Nie powinniśmy pić jej dłużej niż przez 4 tygodnie (tutaj też nie ma żadnych źródeł naukowych, gdyby kolega chciał się przyczepić. Po prostu jest informacja, że jest to nie zdrowe i to mi wystarczy). Resztę wody jetem wstanie dostarczyć sobie z pobliskich jezior, przy pomocy zbiornika o pojemności 1000 litrów i pompy spalinowej na pływaku.

Co do żywności polecam zopatrzyć sie w kilka opakowań racji Seven Oceans. Bardzo dobre, również na sucho. Po dodaniu wody wychodzi z tego taka kasza manna. Smak to już kwestia dyskusyjna.
Ostatnio zmieniony 16 gru 2020, 12:55 przez BowHunter, łącznie zmieniany 1 raz.
Jakub_P
Posty: 90
Rejestracja: 19 wrz 2018, 22:24
Lokalizacja: Dolny śląsk
Płeć:

Post autor: Jakub_P »

Luz, nie traktuj tego jako czepiania się, to forum dyskusyjne, dyskusja traktowała między innymi o przechowywaniu/spożywaniu wody a IMHO picie przez dowolnie długi okres wody przegotowanej nie powinno mieć żadnych zdrowotnych następstw. Tyle.
A i seven oceans kiedyś jadłem na sucho, smak całkiem znośny, taka słonawa chałwa.
Awatar użytkownika
hycek
Posty: 348
Rejestracja: 04 mar 2016, 14:20
Lokalizacja: Śląsk
Gadu Gadu: 3364770
Tytuł użytkownika: hycek
Płeć:

Post autor: hycek »

Wtrącę dwa słowa. Gotowanie wody wytrąca wapń i magnez z tego powodu uważa się ją za mniej zdrową.
Widać to po osadzie na czajniku. Pozostałe wartości pozostają niezmienne. Pamiętajmy jednak że gotowanie zabija niepożądane drobnoustroje.
,,- Mieszczuch jesteś.Twój porządek murami ogrodzony, tam też Twoje mądrości może i co warte. ''
Awatar użytkownika
niszka
Posty: 294
Rejestracja: 16 maja 2013, 12:32
Lokalizacja: z pomiędzy
Płeć:

Post autor: niszka »

hycek pisze:Wydaje mi się że jednym z ważniejszych elementów zabezpieczania się jest dyskrecja.
No i popracuj nad ekipą mężczyzn(rodzina w pierwszej kolejności) jeżeli z sąsiadami nie masz najlepszych relacji. Przygotujcie się wspólnie i nikomu ani słowa.
Mądrze. Przy czym na równi z własną dyskrecją stawiałabym na wiedzę o otoczeniu. W tym o sąsiadach - nawet, jeśli się ich nie lubi ;)

Poniżej dzielę się anegdotkami z życia. Może komuś dadzą do myślenia lub coś wniosą w ogólną dyskusję, może nie. Na pewno każdy ma podobnych na pęczki - i to jest w sumie znamienne ;)

Sytuacja ode mnie z klatki: po intensywnych deszczach wybijało nam wodę przy rurze kanalizacyjnej znajdującej się akurat w naszej piwnicy. Jak już zarząd wspólnoty (długo bezczynny) postanowił zająć się problemem, wezwano wodociągi, które zrobiły rewizję rur odpływowych aż do studzienek na działce. Wyszły na jaw dwie ciekawe rzeczy:

-rynna nie ma podłączenia z żadną ze studzienek, woda idzie w ziemię pod budynek,
-kierownikiem prac firmy wodociągowej był sąsiad spod nas.

Z sąsiadem się nie lubimy. Ale, jak się okazuje, niemal zupełnie nic o nim nie wiemy. Tymczasem zawsze warto chociaż próbować zorientować się, kto jest kim - a już idealnie by było wiedzieć też, jakie ma poglądy, umiejętności i sprzęt.

Odnośnie sprzętu, sytuacja nr 2:

Spacerując z psem po dalszych rejonach osiedla zauważyłam, że w jednym z bloków na parterze mieszkaniec ma na ścianie ekspozycję broni. Tak, zaglądam ludziom w okna. Zawsze. Na broni się nie znam, może mąż będzie kiedyś skłonny zrobić rozpoznanie. Raczej mało przydatna wiedza w razie "katastrof codziennych", w czasie apokalipsy pewnie też, ale lepiej wiedzieć więcej niż mniej.

I jeszcze drobiazg z dzisiaj: rozmawiając z sąsiadką z klatki spotkaną przed budynkiem dowiedziałam się, że przez miesiąc umierała na koronawirusa. Wygrzebała się, dochodzi do siebie.

I tak dalej. Konkludując - wiem, że za mało wiem o najbliższym otoczeniu, przede wszystkim o ludziach - a to z nimi mnie w pierwszej kolejności zetknie niemal każda możliwa katastrofa. Z ich reakcjami, ich działaniami. Taki urok życia w bloku w mieście.

Bardziej uporządkowane podejście do tematu - skokowo, tak od czasu do czasu - rozwijam w głowie. Z zainteresowaniem będę śledzić wątek i chętnie poczytam o waszych refleksjach, planach, zamiarach i działaniach.
BowHunter
Posty: 2
Rejestracja: 23 lis 2020, 17:41
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń
Tytuł użytkownika: Przygotowani Polska
Płeć:
Kontakt:

Post autor: BowHunter »

Jakub_P pisze:Luz, nie traktuj tego jako czepiania się ...
Spoko, też lubię podyskutować i dowiedzieć się czegoś nowego. Nie wiem wszystkiego, wiem tylko tyle ile wiem. Chętnie się uczę czegoś nowego. Każdy z nas prowadzi inne obserwacje i doświadczenia także będą różne z tego tytułu. Nie chciałem wypaść opryskliwie, czy coś w tym stylu. Zdaję sobie sprawę, że słowo pisane w przecieństwie do przekazu ustnego może zostać odebrane inaczej niż zakładał to autor. Także co złego to nie ja :lol:
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 783
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Ciekawy temat, a aktualne sytuacje sprzyjają weryfikacji poglądów i patentów. Zmiany u mnie:
1. tak - wypadało zakupić + napędy towarzyszące u południowych sąsiadów,
2. motocykl 125 na gaźniku - mało pali, daje radę w terenie (można ominąć blokady i podjechać na wieś np. po żywność, łatwo naprawialny, tanie części,
3. oczyszczenie przydomowej studni,
4. wskoczenie w temat permakultury - 2 sezon + dosadzenie większej ilości drzewek i krzewów owocowych,
5. dokupienie kilku nowych gadżetów: ręczny młynek do mąki i kaszy, kuchenka wielopaliwowa, zamrażarka skrzyniowa,
6. zmagazynowanie półproduktów: zboża, ziemniaków.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
BowHunter
Posty: 2
Rejestracja: 23 lis 2020, 17:41
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń
Tytuł użytkownika: Przygotowani Polska
Płeć:
Kontakt:

Post autor: BowHunter »

Parthagas pisze: ...
2. motocykl 125 na gaźniku - mało pali, daje radę w terenie (można ominąć blokady i podjechać na wieś np. po żywność, łatwo naprawialny, tanie części

(...)

5. dokupienie kilku nowych gadżetów: ręczny młynek do mąki i kaszy, kuchenka wielopaliwowa, zamrażarka skrzyniowa,
6. zmagazynowanie półproduktów: zboża, ziemniaków.
Ad2. Warto wspomnieć tutaj, że pomijamy motocykle dwusuwowe, za wyjątkiem WSKi. Mam między innymi Yamahę TDR 125 i potrafi wziąć podczas spokojnej jazdy 5,5 litra na 100 km. Nie udało mi się nią zejść poniżej 5 litrów.

Ad5. Jeśli chodzi o temat młynków ręcznych to zapraszam tutaj: https://www.przygotowanipolska.pl/viewt ... =114&t=616 (wybaczcie, że link do innego forum, ale łatwiej mi tak, niż kopiować to wszystko tutaj a także pytać innych forumowiczów o pozwolenie wykorzystania ich zdjęć) - ew moderator usunie link i skarci mnie.

Ad6. Przy przetrzymywaniu zapasów warto spodziewać się z góry nieproszonych gości i nie mam tutaj na myśli tylko myszy i szczurów. Zboże zakup z dobrego i sprawdzonego źródła, gdyż potrafi zagnieździć się w nim WOŁEK ZBOŻOWY. To niewielkie dziadostwo zasiedla zmagazynowane w przechowalniach lub silosach zboża ( pszenica, żyto, jęczmień itp), jak i także ziarno kukurydzy i ryżu oraz w nasionach innych roślin (np. w nasionach słonecznika). Rozwija się w nasionach / ziarnkach i w nich żeruje. Samica po złożeniu jaja zakleja wydrążoną dziurkę, przez co praktycznie nie możliwe jest wykrycie szkodnika do czasu aż larwa opuści puste już nasiono. Wołek rozwija się zwykle w przechowywanym ziarnie, ale zdarzały się przypadki spotykania go w produktach pochodzenia zbożowego, takich jak mąka, kasza, makarony czy chleb. Jedynym skutecznym sposobem na pozbycie się Wołka jest gazowanie zboża (np. za pomocą tabletek) i dosyć znaczne obniżenie temperatury w pomieszczeniu, gdyż są one na niską temperaturę bardzo wrażliwe.
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 783
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Mam Chińczyka o szumnej nazwie Romet ADV 125, pali ok. 3 litrów. Zboże przechowuję w stodole na górnym sąsieku, jest chłód i przewiew.
Mieszkałem 21 lat na wsi, prowadziłem z rodzicami gospodarstwo rolne, więc te tematy nie są mi obce.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1016
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Dziękuję za aktywność w wątku. Muszę jednak Was przeprosić i przeciągnąć trochę tydzień III. Nie ogarnąłem się jeszcze z tematem.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
BowHunter
Posty: 2
Rejestracja: 23 lis 2020, 17:41
Lokalizacja: Golub-Dobrzyń
Tytuł użytkownika: Przygotowani Polska
Płeć:
Kontakt:

Post autor: BowHunter »

Parthagas pisze:Mieszkałem 21 lat na wsi, prowadziłem z rodzicami gospodarstwo rolne, więc te tematy nie są mi obce.
Spoko. Nie znam Was jeszcze, dlatego staram się pisać aby wyczerpać temat najbardziej jak potrafię. Jakiś czas temu napisałem jednemu z pytających w odpowiedzi jak przechowuję produkty sypkie, że przesypuję je do wiader by nic nie dostało mi się do środka - nie dodałem tylko, że zamykanych wieczkiem. Dla mnie było to oczywiste, że wiaderko atestowane, zamykane do przechowywania żywności. Człowiek który pytał o to, zastosował się do mojego pomysłu i kupił wiadra budowlane, po czym następnie zapytał jak je szczelnie zamknąć. Także z góry przepraszam, jeśli wypadam czasem jakbym odgrywał wiedzącego najlepiej, staram się po prostu dokładnie tłumaczyć.
Awatar użytkownika
hycek
Posty: 348
Rejestracja: 04 mar 2016, 14:20
Lokalizacja: Śląsk
Gadu Gadu: 3364770
Tytuł użytkownika: hycek
Płeć:

Post autor: hycek »

W czasach głodu szczur przegryzie plastik. Warto o tym pamiętać.
,,- Mieszczuch jesteś.Twój porządek murami ogrodzony, tam też Twoje mądrości może i co warte. ''
ODPOWIEDZ