Bez mapy, bez latarki.

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Bez mapy, bez latarki.

Post autor: Gryf »

Kolega z pewnego forum napisał:
Pudelek pisze:dla mnie chodzenie po górach, nawet znanych, bez mapy, to tak jakby wybierać się nocną wędrówkę bez czołówki :?
Mnie to troszkę rozbawiło, zważywszy, że są miejsca, które znam jak własną kieszeń nawet do tego stopnia, że i po nocy we mgle lub śnieżycy lubię sobie pohasać bez latarki.

A co Wy o tym sądzicie?
Awatar użytkownika
Yoggi
Posty: 161
Rejestracja: 18 kwie 2008, 21:30
Lokalizacja: z Poznania
Płeć:

Post autor: Yoggi »

sądzę że w śnieżycy nawet w bardzo znanych górach łatwo się zgubić. Co z tego że znasz dokładnie trasę, wszystkie charakterystyczne punkty skoro wszystko przykryte jest śniegiem i widoczność wynosi kilka metrów?

To co kolega napisał wcale nie jest głupie. Oczywiście że jeżeli znamy góry i jest w miarę ładna pogoda to można mapę zostawić, ale nie waży ona przecież prawie nic a nigdy nie wiadomo co nas może spotkać. Np. spotkamy misia i będziemy uciekać nie patrząc gdzie (wiem że raczej długodystansówka z niedźwiedziami jest z góry skazana na porażkę i nasze miśki są bardzo spokojne ale to tylko [głupi bo głupi] przykład). Poza tym zawsze możemy spotkać jakiegoś zagubionego turystę i pokazanie mu na mapie trasy może go zbawić.

Zatem ja jestem za noszeniem mapy w góry
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

Yoggi pisze:sądzę że w śnieżycy nawet w bardzo znanych górach łatwo się zgubić.
Mimo szczerych chęci jeszcze mi się to nie udało.
Yoggi pisze:Co z tego że znasz dokładnie trasę, wszystkie charakterystyczne punkty skoro wszystko przykryte jest śniegiem i widoczność wynosi kilka metrów?
Jakoś do tej pory uchodziło mi to płazem.
Yoggi pisze:Poza tym zawsze możemy spotkać jakiegoś zagubionego turystę i pokazanie mu na mapie trasy może go zbawić.
Tak, to rzeczywiście jest bezsporny argument. Zwłaszcza wtedy kiedy idzie zbłąkana turystka :mrgreen: a przede wszystkim harcerze. :lol: Ale tam gdzie się wałęsam, z reguły nie spotykam turystów proszących o pomoc.

Gór gdzie żyją misie nie znam na tyle dobrze aby móc szwędać się po nich bez mapy.
Są takie pasma jak Krowiarki, Masyw Ślęży czy Góry Bialskie, które znam bardzo dobrze.
Awatar użytkownika
przeszczep
Posty: 364
Rejestracja: 10 lut 2009, 14:57
Lokalizacja: warszawa
Gadu Gadu: 9000624
Tytuł użytkownika: zagorzały turysta
Płeć:

Post autor: przeszczep »

Ja tam zawsze wolę mieć mapę.
1000 razy ci się nie przyda a 1001 ... ;)
Awatar użytkownika
Yoggi
Posty: 161
Rejestracja: 18 kwie 2008, 21:30
Lokalizacja: z Poznania
Płeć:

Post autor: Yoggi »

Gryf pisze:
Yoggi pisze:sądzę że w śnieżycy nawet w bardzo znanych górach łatwo się zgubić.
Mimo szczerych chęci jeszcze mi się to nie udało
oby nigdy nie udało Ci się i bez tych chęci- szczerzę mówię
Gryf pisze: Jakoś do tej pory uchodziło mi to płazem.
Już kolega powyżej odpowiedział
Yoggi pisze: Tak, to rzeczywiście jest bezsporny argument. Zwłaszcza wtedy kiedy idzie zbłąkana turystka :mrgreen: a przede wszystkim harcerze. .
no tak. Wszak powszechna prawda ludowa mówi "idą harcerze z mapą-będą o drogę pytać" :D
kamil756
Posty: 39
Rejestracja: 26 lut 2009, 16:05
Lokalizacja: Lądek-Zdrój
Gadu Gadu: 222292
Tytuł użytkownika: czarny turysta
Płeć:

Post autor: kamil756 »

Gdy wybieram się w pobliskie lasy rzadko chodzę z latarką w nocy. Tzn. mam ją w ręce lub w kieszeni, ale wyłączoną. Po jakimś czasie oczy się przyzwyczajają do ciemności i zawsze coś widać. Z włączoną latarką widać nas z daleka- nie przepadam za czymś takim, ale jak już wspomniałem- mam ją przy sobie, żeby w razie czegoś sobie przyświecić. Gdy wybieram się w znane mi góry, to raczej nie biorę ze sobą mapy, choć różnie to bywa. ;-)
Awatar użytkownika
Doczu
Posty: 1284
Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
Lokalizacja: Pinecity
Tytuł użytkownika: Litewski Cham
Płeć:

Post autor: Doczu »

Gryf pisze:
Yoggi pisze:sądzę że w śnieżycy nawet w bardzo znanych górach łatwo się zgubić.
Mimo szczerych chęci jeszcze mi się to nie udało.
Widać nigdy nie trafiłes na niesprzyjające warunki.
Sad but true.
Mnie też się jeszcze nie zdarzyło zgubić w znanych mi górach. No przynajmniej nie na tyle żebym musiał wzywać pomoc.
Natomiast razu pewnego szliśmy na Babią, i choć dla mnie to był pierwszy raz na Babiej, to znajomi z ktorymi szedłem (chyba z 5 osób) bywali tam kilkukrotnie. Mimo to nie trafilismy na szczyt ze względu na ograniczoną widoczność i obfity opad śniegu. A przeciez szliśmy szlakiem dośc popularnym , od Markowych Szczawin przez Bronę, gdzie nic nie ogranicza (poza aurą) widoczności.
Tamto zdarzenie nauczylo mnie, że zgubić się można zawsze, i pomimo tego, ze obecnie chadzam zawsze z GPS, to oprócz niego zawsze zabieram ze sobą mapę papierową. Zresztą zawsze lubię miec papierową mapę rejonu w którym sie poruszam, w szufladzie. Daje mi duzo frajdy takie planowanie wyjazdu.
Natomiast zbyt duża pewnośc siebie niejednego juz zgubiła.
Awatar użytkownika
Młody
Posty: 893
Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
Lokalizacja: Tychy
Gadu Gadu: 9281692
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Młody »

Ja również radzę brać mapę, a dlaczego ? odpowiedź jest bardzo prosta- mapa nic nie waży a może nam(lub innym) w pewien sposób uratować życie gdy zabłądzimy lub spotkamy na szlaku jakiegoś niefrasobliwego turystę z złamaną nogą itp ? no i co tu teraz zrobisz ? bateria w kom padła a Ty musisz iść do schroniska po pomoc dla rannego wyciągasz mapę,odszukujesz gdzie jesteś, ooo tu jestem,patrzysz gdzie najbliższe schronisko lub stacja GOPR ooo tam i możesz już ruszać gdzie szybciej będziesz mógł wezwać pomoc zamiast iść kilka godzin bez sensu w celu poszukiwania ratunku...który może być za najbliższym zakrętem... albo tak jak pisali wyżej uciekasz przed bliżej nie określonym leśnym zwierzakiem i mykkk już jesteś po drugiej stronie granicy i nie wiesz co dalej...gdzie jesteś ?... jak się z tego miejsca wydostać? ooo przecież mam mapę więc mogę zobaczyć. Nawet w znanych mi górach zawszę noszę mapę a dlaczego ? bo w górach pogoda zmienia się z godziny na godzinę np: rano słoneczko...potem zachmurzenie,mgła by późnymi godzinami mogło lać ja scebra a w nocy obfite opady śniegu. W tym czasie wszytko staję się bardzo podobne i łatwo jest się zgubić. GÓRY KAŻĄ ZA BRAWURĘ i trzeba o tym pamiętać zawszę i wszędzie !!!
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !

Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Awatar użytkownika
Fredi
Posty: 1015
Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
Lokalizacja: Skierniewice
Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
Płeć:

Post autor: Fredi »

Młody, podajesz mądre argumenty.

Aczkolwiek kolega z innego forum stanowczo przesadził z porównaniem - trzebaby to bardzo uściślić.

W większości moich wycieczek latarka jest mi potrzebna po to by zobaczyć na czym będę się kładł, czy czegoś nie zostawiłem i czy woda już się gotuje...natomiast w trasie, to tylko wtedy gdy jestem w nieznanym miejscu i szukam np. namalowanych szlaków na drzewach, które w ciemności można przegapić.

W znane mi tereny nie muszę brać mapy, choć często jest sobie gdzieś w plecaku (bo taki mam standard), ale nie zmusza mnie to do korzystania z niej.


Powiem więcej - człowiek się będzie pewniej czuł jak nauczy się w nocy poruszać bez latarki, przy świetle zastanym.
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
Awatar użytkownika
Młody
Posty: 893
Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
Lokalizacja: Tychy
Gadu Gadu: 9281692
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Młody »

hmm a co do latarki... latarkę używam w ostateczności np do poświecenia sobie po mapie, gdy czegoś szukam w obozowisku np dresiku do spania :mrgreen: lub gdy podglądam swoje kulinarne wybryki na ogniu :lol: co do chodzenia po lesie w nocy z latarką to staram się z tego unikać (chodzenia) no chyba że sytuacja mnie zmusza do opuszczenie miejsca bytowania do wtedy po lesie jak idę mam załączoną latarkę żeby nie skręcić nogi na pierwszej lepszej dziurze lub wybić zęby o kamień na który właśnie lecę przez wpadnięcie nogi do wcześniej wspomnianej dziury... ogólnie nie lubię nocnych marszy no chyba że przez granie gdy mam ładne widoki na niebo ;-)
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !

Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

Doczu pisze:Widać nigdy nie trafiłes na niesprzyjające warunki.
Oj uwierz mi zdarzało mi się i to wielokrotnie np. kiedy nocą szedłem z Suchonia do Zagórnika przez Skowronią górę. Poruszałem się na pamięć w totalnej śnieżycy. Mapa i latarka nadawała się tylko do jednego... aby je wsadzić sobie w dupsko albo do plecaka. Uwierzcie mi chłopcy, że moja znajomość niektórych partii terenu jest bardzo precyzyjna. Swego czasu zajmowałem się " okupacją" pewnych fragmentów ziemi kłodzkiej, które wraz z moim dawnym kumplem przeczesywaliśmy wzdłóż i wszerz.
Doczu pisze:Natomiast razu pewnego szliśmy na Babią, i choć dla mnie to był pierwszy raz na Babiej, to znajomi z ktorymi szedłem (chyba z 5 osób) bywali tam kilkukrotnie. Mimo to nie trafilismy na szczyt ze względu na ograniczoną widoczność i obfity opad śniegu. A przeciez szliśmy szlakiem dośc popularnym , od Markowych Szczawin przez Bronę, gdzie nic nie ogranicza (poza aurą) widoczności.
Kilkukrotnie to dla mnie prawie wcale. Ja w Krowiarkach czy Bialskich spędziłem kawał mojego wolnego czasu. Doczu, nie sądzę, żebyś Ty lub twoi kumple aż tak dobrze znali Babią i jej zbocza, no chyba, ze jesteście pracownikami parku narodowego.

Ja również zabieram ze sobą na wypady latarkę, co nie znaczy, ze idąc nocą zawsze jej używam. Czasami nocą bez elektrycznego światła widać więcej ponieważ strumień światła ogranicza zakres pola widzenia.

Boję się innych wypadków, np. pijanych zawodników w górach przy ognichu, którzy straszą nocujących w pobliżu wywijając wyzwiskami badylami i rozbitymi butelkami. Albo, że utknę w zaspie ze skręconą nogą. Wtedy lepsza komórka niźli latarka. Są pewne obszary w ww. górach gdzie mogę, nie chwaląc się spacerować z zawiązanymi oczami. :lol:
Fredi pisze:W większości moich wycieczek latarka jest mi potrzebna po to by zobaczyć na czym będę się kładł, czy czegoś nie zostawiłem i czy woda już się gotuje...natomiast w trasie, to tylko wtedy gdy jestem w nieznanym miejscu i szukam np. namalowanych szlaków na drzewach, które w ciemności można przegapić.

W znane mi tereny nie muszę brać mapy, choć często jest sobie gdzieś w plecaku (bo taki mam standard), ale nie zmusza mnie to do korzystania z niej.
Brawko Fredi!

Ja mam dodatkowo inny standard, że niezależnie od pory roku, jadąc w górki zabieram czapkę rękawice oraz szaliko-kominarkę.
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Ja tam używam latarki bo mam fajną :mrgreen: wcześniej używałem mniej bo miałem kiepską. Świecę sobie wyłącznie po to by nie odpalił mnie jakiś zapijaczony myśliwy z ambony. Ot i tyle. Zaś gdy jest pełnia to staram się nie korzystać ze światła bo lubię leśny klimat gdy łysy daje oporowo :-D A w górach bez mapy, światła i kilku innych rzeczy nie wyobrażam sobie chodzenia . Choć jadę z pokorą w góry i tak zawsze dostaje od nich łomot więc podziwiam kozaków bez mapy i światła.
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

slaq pisze:Zaś gdy jest pełnia to staram się nie korzystać ze światła bo lubię leśny klimat gdy łysy daje oporowo
Mowa! Wiadomo. :-D
Awatar użytkownika
Regent
Posty: 143
Rejestracja: 04 lut 2008, 09:04
Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Płeć:

Post autor: Regent »

Lutek Pińczuk od kilkudziesięciu lat gospodarz w schronisku na Połoninie Wetlińskiej, jeden z niewielu Bieszczadników, którzy rzeczywiście zasługują na to miano, potrafi we mgle zgubić się na swojej połoninie. A zna ją jak własną kieszeń.

Władysław Cywiński, uchodzący za najlepszego żyjącego znawcę topografii tatrzańskiej, przewodnik, zawodowy ratownik, pisał, że nigdy nie wybiera się Tatry Zachodnie bez mapy i kompasu. Tatry Wysokie są łatwe orientacyjnie, Zachodnie to rozległe płaskie hale w których łatwo stracić orientację przy kiepskiej widoczności.
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

Dla mnie znawcami terenu są goprowcy, pilarze, pracownicy parku no i nieskromnie powiem, że ja, jako znawca pewnych partii Krowiarek, Bialskich i Złotych i dorzucam Ślężę.
Awatar użytkownika
Doczu
Posty: 1284
Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
Lokalizacja: Pinecity
Tytuł użytkownika: Litewski Cham
Płeć:

Post autor: Doczu »

Gryf pisze:Uwierzcie mi chłopcy, że moja znajomość niektórych partii terenu jest bardzo precyzyjna.
Wierzymy. Ale niejednego już zgubiła taka pewnośc siebie. Życze aby sie nie spełniły te slowa.
Piszac powyższe miałem na mysli naprawdę trudne warunki gdzie człowiek nie ma pewności czy idzie prosto. Jak jest szlak to jest git, ale swego czasu na Ukrainie we mgle zaczęliśmy chodzić w kółko i gdyby nie GPS, to pewnie jeszcz byśmy sobie tak pokrążyli.
Gryf pisze:Doczu, nie sądzę, żebyś Ty lub twoi kumple aż tak dobrze znali Babią i jej zbocza, no chyba, ze jesteście pracownikami parku narodowego.
Alez ja nawet nie pretenduję do tego miana, a za swoich znajomych wypowiadal się nie będę. Nie moje rejony i jeśli mam być szczery nie lubię rejonu BG.
byłem tam ze 2 lub 3 razy i jakoś nieszczególnie mnie ciągnie.
Gryf pisze:Ja również zabieram ze sobą na wypady latarkę, co nie znaczy, ze idąc nocą zawsze jej używam. Czasami nocą bez elektrycznego światła widać więcej ponieważ strumień światła ogranicza zakres pola widzenia.
Ja myślę, że autorowi tekstu który Cię tak rozbawił nie chodziło o uzywanie latarki w trakcie marszu bo w takiej mgle to bardziej ona przeszkadza niż pomaga, a o samo posiadanie w trakcie nocnej wedrówki. Co innego marsz po górach bez latarki, a co innego rozbijanie biwaku w nocy bez niej.
Podobnie z mapą.
Nikt przeciez nie zmusi Cie do noszenia jej. Ja nie mam zamiaru nikogo do niej zmuszać, ale uważam ja za element niezbędny w trakcie wedrówki. Niezaleznie od tego jak to smieszy niektórych.
Zabieram mase sprzetu, który jest mniej przydatny od mapy, więc te kilka kartek nie zrobi mi różnicy.
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

Doczu pisze:Wierzymy. Ale niejednego już zgubiła taka pewnośc siebie. Życze aby sie nie spełniły te slowa.
Doczu, nie rozumiesz. Czy wychodząc z domu do roboty wynajmujesz przewodnika i zabierasz stosy gadżetów niezbędych do przeżycia? Czy spacerując 20 lat po Marszałkowskiej w dalszym ciągu potrzebujesz mapę? Spotkałeś w Rumunii czy na Ukrainie pastuchów, którzy posiadali jedynie kilka elementów swojego wyposarzenia i ubioru - gdyby turysta, gadżeciarz, czy ołtdorowiec wybrałby się tak jak ten pastuch w teren zostałby zaszczuty na byle jakim forum. Jestem również pewien, że widziałeś na bardzo stromych halach, czy skałach tych samych pasterzy, którzy poruszali się po prawie niemożliwych drogach ? - To samo. Miejsa które znam tak samo dobrze traktuje właśnie jak ci pasterze. Widziałeś kiedyś pastucha z mapą lub latarką? Są samowystarczalni i zdani na siebie.
Doczu pisze:Piszac powyższe miałem na mysli naprawdę trudne warunki gdzie człowiek nie ma pewności czy idzie prosto. Jak jest szlak to jest git, ale swego czasu na Ukrainie we mgle zaczęliśmy chodzić w kółko i gdyby nie GPS, to pewnie jeszcz byśmy sobie tak pokrążyli.
Ja również błądziłem, choć to niewłaściwe słowo, bardziej kluczyłem, bo jeśli nawet zgubię drogę to wiem gdzie zejść lub podejść tak aby znaleźć droge powrotną.
Nie raz rozbijałem się w lesie w ciemnej nocy bez latarki i jakoś dawałem sobie radę.

Od lat obserwuję tendencję do uzależniania się od sprzętu do gromadzenia jakiegoś minimum. W przeszłość odchodzą czasy tułaczy, pielgrzymów, którzy posiadali przy sobie kawałek chleba, słoniny, butelkę na wodę, sandały, płaszcz, koc, i ew, kilka innych detali. Dziś za niezastąpiony uchodzi GPS oraz cała masa taktycznych farmazonów. Wiedza o górach i ludziach odchodzi na plan dalszy intuicja prawie wogóle nie istnieje, zdajemy się czołobitnie na technikę bez kierowania się jkimi kolwiek zmysłami.
Awatar użytkownika
Doczu
Posty: 1284
Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
Lokalizacja: Pinecity
Tytuł użytkownika: Litewski Cham
Płeć:

Post autor: Doczu »

Gryf pisze: Doczu, nie rozumiesz. Czy wychodząc z domu do roboty wynajmujesz przewodnika i zabierasz stosy gadżetów niezbędych do przeżycia? Czy spacerując 20 lat po Marszałkowskiej w dalszym ciągu potrzebujesz mapę? Spotkałeś w Rumunii czy na Ukrainie pastuchów, którzy posiadali jedynie kilka elementów swojego wyposarzenia i ubioru - gdyby turysta, gadżeciarz, czy ołtdorowiec wybrałby się tak jak ten pastuch w teren zostałby zaszczuty na byle jakim forum. Jestem również pewien, że widziałeś na bardzo stromych halach, czy skałach tych samych pasterzy, którzy poruszali się po prawie niemożliwych drogach ? - To samo. Miejsa które znam tak samo dobrze traktuje właśnie jak ci pasterze. Widziałeś kiedyś pastucha z mapą lub latarką? Są samowystarczalni i zdani na siebie.
Ależ rozumiem :) Podajesz jednak przykłady ludzi, dla ktorych las, czy góry to środowisko pracy/życia. Takich ludzi myslałem że nie bierzemy tu pod uwagę a rozmawiamy o zwyklych mieszczuchach, którzy nie spedzają w górach/lesie 360 dni w roku.
Wróc się prosze od pierwszego postu, od którego zacząłeś ten wątek. Jesli gory, ktre masz na mysli to srodowisko, w którym się znajdujesz niemal codziennie, to oczywiscie nie ma problemu. Do czasu gdy Twoja czujnośc nie zostanie uśpiona i nie poczujesz się za pewnie w górach, których już tak dobrze nie znasz.
Gryf pisze:Od lat obserwuję tendencję do uzależniania się od sprzętu do gromadzenia jakiegoś minimum. W przeszłość odchodzą czasy tułaczy, pielgrzymów, którzy posiadali przy sobie kawałek chleba, słoniny, butelkę na wodę, sandały, płaszcz, koc, i ew, kilka innych detali.
Rozumiem zatem że podtrzymujesz te tradycje i do dzis chodzisz z tobołkiem zamiast plecaka, w obuwiu ze skóry renifera, a do jedzenia zabierasz suszone mięso, wędzoną słoninę, wode nosisz w skórzanym bukłaku, a spisz pod welnianym kocem a nie w spiworze i oczywiście mapy rysujesz sobie sam.
Gryf - prosze Cię. Te romantyczne czasy odeszły juz jakiś czas temu w przeszłość. Czy nam się to podoba, czy nie.
Człowiek z natury jest leniem i z przyjemnościa korzysta z wszelkich udogodnień.
Czym innym jest umiejętne wykorzystywanie tych zdobyczy cywilizacji, a czym innym uzaleznianie się od nich.
Nie każdy, kto używa zdobyczy myśli technicznej, musi być niewolnikiem własnego sprzętu.
To że śpię w śpiworze nie oznacza, ze bez śpiwora juz nie poradzę sobie z noclegiem, podobnie jak to że korzystam z GPS, nie oznacza, że jestem nawigacyjnym impotentem.
Zapewniam ze niejeden uzytkownik GPSa srodze się zdziwił gdy okazalo się, że GPS nie jest panaceum na wszystkie bolączki nawigacyjne. trzeba jeszcze umiec czytać mapę i obsługiwac się urządzeniem.
Gryf pisze:Dziś za niezastąpiony uchodzi GPS oraz cała masa taktycznych farmazonów. Wiedza o górach i ludziach odchodzi na plan dalszy intuicja prawie wogóle nie istnieje, zdajemy się czołobitnie na technikę bez kierowania się jkimi kolwiek zmysłami.
Bardzo uogólniasz. Owszem coraz więcej w górach/lasach pojawia się ludzi przypadkowych, bez jakiejkolwiek wiedzy i przygotowania. Nie znaczy jednak że kazdy kto uzywa w górach latarkę, czy mapę jest uzależnionym od gadżetów osobnikiem, nieprzystosowanym do poruszania się w terenie.
Bez względu na obiegowe opinie mapa, latarka i nóż będą jeszcze długo wymieniane w czołówce sprzętu NIEZBĘDNEGO, który powinien posiadać każdy turysta.
Nie uważam aby były powody do wyśmiewania tego typu postaw. Wręcz przeciwnie - uważam, że wielu nieciekawych przypadków udałoby się uniknać gdyby turyści posiadali to niezbedne minimum oraz potrafili je wykorzystać.
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

Doczu pisze:Jesli gory, ktre masz na mysli to srodowisko, w którym się znajdujesz niemal codziennie, to oczywiscie nie ma problemu.
Codziennie nie, ale bardzo często. Pamiętam gdzie i którędy.
Doczu pisze:Rozumiem zatem że podtrzymujesz te tradycje i do dzis chodzisz z tobołkiem zamiast plecaka, w obuwiu ze skóry renifera, a do jedzenia zabierasz suszone mięso, wędzoną słoninę, wode nosisz w skórzanym bukłaku, a spisz pod welnianym kocem a nie w spiworze i oczywiście mapy rysujesz sobie sam.
Gryf - prosze Cię. Te romantyczne czasy odeszły juz jakiś czas temu w przeszłość. Czy nam się to podoba, czy nie.
Człowiek z natury jest leniem i z przyjemnościa korzysta z wszelkich udogodnień.
Czym innym jest umiejętne wykorzystywanie tych zdobyczy cywilizacji, a czym innym uzaleznianie się od nich.
Nie każdy, kto używa zdobyczy myśli technicznej, musi być niewolnikiem własnego sprzętu.
To że śpię w śpiworze nie oznacza, ze bez śpiwora juz nie poradzę sobie z noclegiem, podobnie jak to że korzystam z GPS, nie oznacza, że jestem nawigacyjnym impotentem.
Zapewniam ze niejeden uzytkownik GPSa srodze się zdziwił gdy okazalo się, że GPS nie jest panaceum na wszystkie bolączki nawigacyjne. trzeba jeszcze umiec czytać mapę i obsługiwac się urządzeniem.
Świetnym zaprzeczeniem przytoczonych przez ciebie słów mogą być grupy rekonstrukcyjne freha.pl czy ewentualnie bushcraft.
Doczu pisze:Bardzo uogólniasz. Owszem coraz więcej w górach/lasach pojawia się ludzi przypadkowych, bez jakiejkolwiek wiedzy i przygotowania. Nie znaczy jednak że kazdy kto uzywa w górach latarkę, czy mapę jest uzależnionym od gadżetów osobnikiem, nieprzystosowanym do poruszania się w terenie.
Bez względu na obiegowe opinie mapa, latarka i nóż będą jeszcze długo wymieniane w czołówce sprzętu NIEZBĘDNEGO, który powinien posiadać każdy turysta.
Nie uważam aby były powody do wyśmiewania tego typu postaw. Wręcz przeciwnie - uważam, że wielu nieciekawych przypadków udałoby się uniknać gdyby turyści posiadali to niezbedne minimum oraz potrafili je wykorzystać.
Uogólniam bo tendencja jest ogólna, nie mówię o konkretnych przypadkach tylko o tym co ludzie reperezentują sobą na szlaku czy na wielu forum. Ja, w góry bez latarki, karimary i innych, jeśli zapomnę pojadę, nie zawrócę. Jakoś radę sobie dam Bo znam teren i wiem co gdzie jak i którędy.
Awatar użytkownika
Doczu
Posty: 1284
Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
Lokalizacja: Pinecity
Tytuł użytkownika: Litewski Cham
Płeć:

Post autor: Doczu »

Gryf pisze: Świetnym zaprzeczeniem przytoczonych przez ciebie słów mogą być grupy rekonstrukcyjne freha.pl czy ewentualnie bushcraft.
owszem, tylko jaki promil sołeczeństwa stanowią te grupy rekonstrukcyjne ?
Poza tym to najczesciej są osoby, które na codzień mieszkają w normalnych domach/blokach a nie szałasach, śpią w normalnych łóżkach a nie na poslaniach z gałązek świerkowych itd. Te wszyskie rzeczy które "rekonstruują" traktuja jako oderwanie od codzienności/hobby/urozmaicenie szarej codzienności. W mniejszym lub wiekszym stopniu.
Zresztą nie o tym i nie o tych ludziach jest ten wątek.
Gryf pisze:Uogólniam bo tendencja jest ogólna, nie mówię o konkretnych przypadkach tylko o tym co ludzie reperezentują sobą na szlaku czy na wielu forum. Ja, w góry bez latarki, karimary i innych, jeśli zapomnę pojadę, nie zawrócę. Jakoś radę sobie dam Bo znam teren i wiem co gdzie jak i którędy.
I bardzo dobrze że jest taka tendencja. Nie widze w tym nic złego.
Nie mierz wszystkich swoją miarą. To że Ty, czy wiekszość uzytkowników tego forum nie robi tragedii z braku latarki czy karrimaty, nie znaczy że dla wszystkich jest to sytuacja dopuszczalna.
Zresztą widze, ze poszerzamy temat o nowe sprzety, a mowa była z poczatku o mapie i o latarce na nocne wycieczki.
Te rzeczy nalezy miec przy sobie bez względu na to w jak znany teren się udajemy i na jak długo. Tej teorii się trzymajmy dla dobra wszystkich.
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

Doczu pisze:owszem, tylko jaki promil sołeczeństwa stanowią te grupy rekonstrukcyjne ?
To nie ma znaczenia, ponieważ stanowią część turystyki czy jak to określić ? Ołtdoru?
Doczu pisze:Poza tym to najczesciej są osoby, które na codzień mieszkają w normalnych domach/blokach a nie szałasach, śpią w normalnych łóżkach a nie na poslaniach z gałązek świerkowych itd. Te wszyskie rzeczy które "rekonstruują" traktuja jako oderwanie od codzienności/hobby/urozmaicenie szarej codzienności. W mniejszym lub wiekszym stopniu.
Tak jak i turyśli, surwiwalowcy, harcerze tid i tp.
Doczu pisze:Zresztą nie o tym i nie o tych ludziach jest ten wątek.
No właśnie bo zwróciłem uwagę, że ja spacerując sobie w znanym mi terenie po nocy w niesprzyjających warunkach nie potrzebuję latarki.
Doczu pisze:Nie mierz wszystkich swoją miarą. To że Ty, czy wiekszość uzytkowników tego forum nie robi tragedii z braku latarki czy karrimaty, nie znaczy że dla wszystkich jest to sytuacja dopuszczalna.
Zwróć uwagę, ze tego nie czynię. Poza tym to forum m.in. surwiwalowe ;)
Awatar użytkownika
Regent
Posty: 143
Rejestracja: 04 lut 2008, 09:04
Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Płeć:

Post autor: Regent »

Gryf pisze: No właśnie bo zwróciłem uwagę, że ja spacerując sobie w znanym mi terenie po nocy w niesprzyjających warunkach nie potrzebuję latarki.
W sumie to i ja też nie potrzebuję w doskonale znanym mi terenie. Ale jednak wolę mieć latarkę w plecaku. No i mapę i kompas też. Licząc (czy też wręcz będąc pewny) że się nie przyda, lepiej mieć w zanadrzu, takowe jako koło ratunkowe przed własną "superemenskością" lub inaczej mówiąc "zadufaniem".
Latarka, kompas, mapa w doskonale znanym terenie to jak zapisany w telefonie numer do GOPR/TOPR (w życiu nie skorzystałem, mam nadzieję nie korzystać) lub jakakolwiek ubezpieczenie (w życiu nie skorzystałem, mam nadzieję nie korzystać). Zakładamy, że się nie przyda ale... No właśnie to "ale"! Zawsze trzeba liczyć się liczyć z jakimś "ale"!
Właśnie z powodu tego "ale" w idąc w góry w słoneczny dzień bierzemy kurtkę od deszczu, jesteśmy zdrowi a nosimy apteczkę, krzesiwo też a przecież mamy zapałki itp itd.
To "ale" to także ewentualna utrata orientacji w doskonale znanym terenie!
gruspecnaz
Posty: 56
Rejestracja: 14 kwie 2009, 16:53
Lokalizacja: Katowice
Gadu Gadu: 2856035
Tytuł użytkownika: ....
Płeć:

Post autor: gruspecnaz »

jesli chodz i świecenie w terenie to radze unikac swiecenia sobie po oczach w ciemnosci nie tylko dlatego ze w ten sposób unikamy oswietlenia sie ale po drugie NIE JESTESMY WIDOCZNYM CELEM DLA MYSLIWYCH, sa znane przypadki udowodnione ze ktos został poszczelony bo podswietlone oczy czlowieka wyglądają tak samo jak zwierzyny a niestety polscy mysliwi oddają szczały bez dobrego rozpoznania terenu. :evil:

[ Dodano: 2009-04-15, 18:21 ]
osobiscie uzywam czołówki Petza i małej latarki Duracell bo pożądna firma w terenie to podstawa, oczywiscie wszystko w technice Led poniewaz daje takie samo Światło a swieci 10 a nwet więcej razy dłuzej od tradycyjnej żarówki. Latarka ma swoje plusy takie że jest porręczna łatwo sie kieruje snop swiatła nie koniecznie tam gdzie sie patrzy sprawnie sie włancza i wyłancza a kiedy są jakies prace precyzyjne potrzebne to mozna ja zawiesic lub pomuc sobie przy przytrzymaniu jej szyją lub ustami, czołówka pomaga nam uwolnic rence ale trudniej sie kieruje promienie swiatła bo głową, dzieki latarce możemy oswietlic tern nisko od pasa w dół nie oswietlając sylwetki natomiast czołówka tego nam nie umozliwi


Człowieku, bijesz rekordy....słownik się kłania.... i przeedytuj ten tekst bo brakuje mu przecinków, przez co jest zupełnie niezrozumiały :)
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2009, 18:57 przez gruspecnaz, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Hakas
Posty: 209
Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
Płeć:

Post autor: Hakas »

Witam!
Co do myśliwych to tych co znam to 5 razy sprawdzą zanim pociągną za spust.
A wracając do tematu to góry uczą pokory. W czasie mojej ostatniej wycieczki w góry w październiku na Zawracie spotkałem Słowaka widać było że rutyniarz i stały bywalec gór. Jednak przewodnik tatrzański rozmawiał z nim i odradzał jeden szlak bo łańcuchy były już pod śniegiem i było znaczne oblodzenie. Ja podchodziłem na rakach i czekanie podobnie moi koledzy. Ten Słowak zjadł posiłek i jednak kierował się na ten szlak. Byłem ostatnią osobą z którą rozmawiał. Odradzałem mu na to on odpowiedział - da se rade - i uśmiechnął się ... parę godzin później znaleziono jego ciało. Pogoda była piękna słoneczna.
Latarka i mapa to podstawa. Do latarki należy zawsze mieć zapasowe baterie i żarówki alb drugą zapasową latarke najlepiej na takie same baterie. Ja osobiście zawsze mam dwie latarki i baterie na zmianę a mapę w folii.
Powiem tak latarka zawsze może się przydać i przydaje się. Osobiście też w nocy poruszam się po lesie bez światła ale w górach nie wyobrażam sobie chodzić bez oświetlenia. Jeszcze z cieżkim plecakiem takim pod 20 i więcej kilo.
Gryf bracie bardzo cię szanuję i dlatego posłuchaj mojej rady - trochę więcej pokory dla majestatu gór bo kiedy one uczą pokory to często nie wynosi się z takiej lekcji całej skóry.
Hakas
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając

Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

zrozumialem tekst kolegi wyzej :)
wracajac do dyskucji Gryf smigales po podziemiach MRU bez latarki ? fajna sprawa :)
ODPOWIEDZ