Jak to choróbsko pomaga odkryć ukryte pokłady świadomości:-)
: 01 sty 2016, 03:46
Planowałem jak co roku połazić po lasach w Sylwestra, z dala od erupcji huku, no i się nie udało. W połowie grudnia wracałem z Edmonton z Kanady i chyba za długo się nasiedziałem w samolotach i na lotniskach (prawie 22 godziny podróży, dwie przesiadki) i dostałem zakrzepowego zapalenia żył. Karetka mnie do szpitala zabrała jak to zobaczyli, ale najgorsza w tym wszystkim była rada lekarza: Zero łażenia po lasach w najbliższym czasie!
Więc siedzę w chacie jak sierota i może nieco z żalu wzięło mnie na wspominki z zeszłych lat. Zdjęcie poniżej zrobione dwa lata temu, dokładnie 01 stycznia 2014 roku o godzinie 8 rano w moim ulubionym miejscu niedaleko Bornego Sulinowa. Poniżej wiersz jaki mi przyszedł do głowy jak patrzyłem sobie z żalem na to zdjęcie ponownie:
Poranek
blady świt szarością rozjaśnił horyzont,
tafla jeziora wyłania się z mroku,
jak lustro z kryształu nieporuszona,
świat w bezruchu zamarł, jakby czas nie istniał,
ptak zadziwiony w nieśmiałości zamilkł,
w harmonii, naturze pokornie poddany,
las i człowiek, twarzą w twarz przelotne spotkanie,
jego piękno jak perła na chwilę ukazana,
tylko temu kto ciszę uczynił swym domem,
żal ruszyć dalej, pustkę po sobie zostawić,
w miejscu co w nocy dawało schronienie,
zniknąć za ścieżki zakrętem wśród krzewów,
pożegnać drzewa, uprzejmych gospodarzy,
wędrówek myśli cierpliwych towarzyszy,
milczących kompanów w zadumie,
godziny przeminęły jak chwili ułamek,
poprzedni wieczór już tylko wspomnieniem,
w sercu, blaskiem ognia, na zawsze spisanym
----------------
To drugi wiersz jaki mi się przytrafił w ostatnim roku. Może kurcze za jakiś czas nazbiera się na jakiś tomik o lesie:
Świat ukryty
... pomimo tego, że jak to mawia moja żona, ponoć jestem mało romantycznym informatycznym ogryzkiem.
Więc siedzę w chacie jak sierota i może nieco z żalu wzięło mnie na wspominki z zeszłych lat. Zdjęcie poniżej zrobione dwa lata temu, dokładnie 01 stycznia 2014 roku o godzinie 8 rano w moim ulubionym miejscu niedaleko Bornego Sulinowa. Poniżej wiersz jaki mi przyszedł do głowy jak patrzyłem sobie z żalem na to zdjęcie ponownie:
Poranek
blady świt szarością rozjaśnił horyzont,
tafla jeziora wyłania się z mroku,
jak lustro z kryształu nieporuszona,
świat w bezruchu zamarł, jakby czas nie istniał,
ptak zadziwiony w nieśmiałości zamilkł,
w harmonii, naturze pokornie poddany,
las i człowiek, twarzą w twarz przelotne spotkanie,
jego piękno jak perła na chwilę ukazana,
tylko temu kto ciszę uczynił swym domem,
żal ruszyć dalej, pustkę po sobie zostawić,
w miejscu co w nocy dawało schronienie,
zniknąć za ścieżki zakrętem wśród krzewów,
pożegnać drzewa, uprzejmych gospodarzy,
wędrówek myśli cierpliwych towarzyszy,
milczących kompanów w zadumie,
godziny przeminęły jak chwili ułamek,
poprzedni wieczór już tylko wspomnieniem,
w sercu, blaskiem ognia, na zawsze spisanym
----------------
To drugi wiersz jaki mi się przytrafił w ostatnim roku. Może kurcze za jakiś czas nazbiera się na jakiś tomik o lesie:
Świat ukryty
... pomimo tego, że jak to mawia moja żona, ponoć jestem mało romantycznym informatycznym ogryzkiem.
