Co w termos?

mniam, mniam...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1019
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Co w termos?

Post autor: Kopek »

Wczesny poranek. Za oknem mróz i śnieg. Przed nami całodniowy marsz po górach. Liczymy na piękną pogodę ale Liczyrzepa zawsze może wykręcić jakiś numer. Pakujemy plecaki. Apteczka, prowiant, dodatkowa ciepła bluza a w termosie ... .

No właśnie co? Jakie są Wasze ulubione ciepłe napitki na zimowy wypad w góry (i nie tylko)? Co polecacie? Czego unikać?
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
soohy
Posty: 1087
Rejestracja: 26 lip 2010, 22:44
Lokalizacja: Małopolskie, Brzesko
Płeć:
Kontakt:

Post autor: soohy »

Kiedy priorytetem są kilometry, termosu nie zabieram. Przeważnie biorę kiedy do przejścia jest parę km, kiedy fotografuję stojąc w miejscu lub jakiś biwak/chatka. A jeśli już, to nic nowego, po prostu herbata, od jakiegoś czasu bez cukru, lub wrzątek, który można rozdysponować na herbatę, kakao i inne. Czego unikać? Ja bym odradzał napotne napary, np. coś z malinami. Kiedyś się spociłem śpiąc i było zimno i to jesienią. :) Idąc tym tokiem, zimą kiedy noce długie do spania, odradzałbym moczopędne napary np. pokrzywa :) Tyle przychodzi mi teraz do głowy. :roll:
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 827
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

Ja bez czarnej herbaty mocno osłodzonej żyć nie potrafię. Tylko piłbym to non stop. Za to tradycyjna woda+miodek+cytryna pasuje w każdej formie czy to na ciepło czy na zimno i pić się nie chce. Dodając listek mięty jest idealnie.
Kopek pisze:Czego unikać?
wiadomo że większych ilości alkoholu. Natomiast niewielkie działają (na mnie przynajmniej) energetyzująco.
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1019
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Ostatnio na Szczelincu też zabrałem wrzątek w termosie. Zalałem potem na szlaku chińczyka i kawę 3w1. I taki jeden termos planuję na Babią. W drugi mniejszy jakiś napar rozgrzewający. Mieszanki z imbirem są polecane. Nigdy tego nie piłem więc muszę popróbować.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
mar_kow
Posty: 140
Rejestracja: 16 cze 2014, 20:45
Lokalizacja: Mazury
Płeć:

Post autor: mar_kow »

Osobiście kubek termiczny biorę tylko do samochodu... W teren zawsze kubek Jetboil Zip, butelkę wody i w 3 min mam wrzątek. 0,8l na jedną osobę w zupełności wystarczy, zajmuje niewiele miejsca bo kartusz setka mieści się w środku.
Pies
Posty: 106
Rejestracja: 11 lut 2024, 14:11
Płeć:

Re: Co w termos?

Post autor: Pies »

Temat sprzed kilku lat, ale zawsze aktualny. We wstępie zaznaczono porę zimową. Osobiście stosowałem kilka płynów i były to raczej "spontany" niż coś nad czym długo dumałem. Termosy też różnej jakości i pojemności. W sumie do termosu szło coś bardziej pod osoby z którymi jechałem, niż dla mnie. Ale zauważyłem, że uniwersalna jest po prostu lekko osłodzona herbata z cytrynką (pasi pod wszystko co jemy). Na spędy i wyrypę bez bab i innych "kul u nogi" to grzaniec, bo herbatka będzie ze śniegu lub wody ze strumyka, a "TEGO" w przyrodzie brak. Co do imbiru, kardamonu i innych herbacianych dodatków rozgrzewających to oczywiście jak są pod ręką i jest czas zaaplikować, to jak najbardziej. W marszu jednak nie gorące lecz chłodzące stosuję, i nie z termosu lecz z butelka/puszka - najpopularniejszy napój średniowiecza! Termos jeśli jest, to stacjonarnie (postojowo). No i jednak zawartość pod ludzi i to co ma być jedzone. Ktoś napisał wcześniej o wrzątku, to chyba dobre gdy nie zabieramy palnika, 1 dniowo , ultralekko? PUNKT 2. Dla mnie (osobiście) termos cenniejszy jest latem! Do schłodzonego termosu (lodówka) pakuję ciasno, potrząsając, kostki lodu do oporu. Z tym można potem zrobić "cuda", nie tylko smaczne drinki ale i zwykłe napoje i koktajle, które dają ochłodę w upał. Znam może 2 osoby które często tak stosowały termos. Ludzie myślą że toto ino do ciepłego. PUNKT 3. Ja mam osobne 2 termosy tylko do kawy (dla kierowcy), oraz takie do których nigdy tego PACHNĄCEGO płynu nie wleję! Parę razy poczęstowano mnie już herbatą o aromacie kawy i nie tylko. Ta zabawa z wyparzaniem i odsmradzaniem jest zbyt upierdliwa w domu, gdy ktoś koniecznie chce nalać czegoś innego niż kawa. A po grzańcu kolejne 2 herbatki jakże aromatyczne.
Pies
Posty: 106
Rejestracja: 11 lut 2024, 14:11
Płeć:

Re: Co w termos?

Post autor: Pies »

Wiosna tej zimy na całego. Weekend spędzony "bez termosowo", ale przypomniałem sobie, że niektórzy znajomi używali termosów obiadowych. Kiedyś tam (dobre parę lat wstecz) myślałem nawet nad zakupem 1, o konkretnej pojemności. Porównywałem firmy i ceny, ale nie wszystko mogłem dotknąć w sklepach, a mam zasadę, że nie kupuję tego, czego nie zobaczę i nie dotknę wcześniej. Na ekranie i obrazku wszystko wygląda zachęcająco. Recenzenci pieją z zachwytu, tylko ja ich nie znam! Co to za użytkownik i jaka jego opinia kiedy ledwo kupił i 1 raz użył (Ja bym siedział cicho i nie wychylał się, żeby nie wyjść na idiotę). Tak więc termos z szeroką szyjką na konkretne 2 danie, czekał i się nie doczekał zakupu. Znajomi jadali po 4-5 godzinach od zamknięcia i twierdzili, że ok. Myślałem o wyjazdach 1 dniowych, bez palnika i garów, w taki teren gdzie barów brak nawet po drodze i mało czasu na pichcenie. Zawsze wystarczały mi kanapki, czekolada, owoce, ale pomyślałem sobie o małym plecaku i warunkach gdzie ciepły posiłek (duża porcja 2 dania) byłby optymalnym rozwiązaniem wyjazdowym. Co tu pisać, zdarzały się wyjazdy gdzie sens był ale wystarczała "sucha karma" a ciepło było z termosu herbacianego. Więc minął 1, 2 rok i jakoś po żadnym wyjeździe nie stwierdziłem potrzeby zakupu takiego termosu. W teorii wygląda ideologicznie sensownie, takie 0,7/0,75 L ciepłej i dobrze przyprawionej fasolki albo gulaszu + kroma w łapę & browar. Pichcenie było w domu, mycie będzie w domu a w terenie tylko papu bez czekania i przepłacania (aspekt ekonomiczny). Sklepy stacjonarne nie rozpieszczały wyborem, a ta ekonomia podpowiadała "po co ci chłopie kolejna zabawka której użyjesz 2 x w roku". Pewno użył bym częściej gdyby już był, ale było po staremu i tak zostało. W przeliczeniu na browary "oszczędziłem hektolitry" i tak jak mi się teoretycznie wydawało, tak w praktyce sam sobie wybiłem termos obiadowy z głowy.
Żurek z kiełbasą i dużą ilością ziemniaków, dobrze doprawiony. Cholera, no lepsze niż kanapka z gorącą herbatą na mrozie. Koniec końców nie na wyżerkę się jedzie w krzaki, ale też nie umartwiać. Mam coś z Tolkienowskiego Goluma. Alternatywą jest trafiony i dobry jakościowo prezent! Marzenie ściętej głowy. Prędzej trafię na super okazję będąc "przy kasie" i skuszę się, tylko po co? Golum???
ODPOWIEDZ